piątek, 4 listopada 2022

Gduńsk, Gdańsk, Danzig - część szósta

Mła wraca do zapisków z wypraw, zacznie od gdańskich specyficzności -  od przedproży . Choć tak po prawdzie to  nie była drzewiej tylko gdańska specyficzność, przedproża to w czasie średniowiecza była zwyczajność w miastach niemieckich, zwłaszcza tych położonych w pobliżu Bałtyku. Do Gdańska najprawdopodobniej przyszły wraz z napływem ludności z Lubeki. Na zachodzie Europy zaczęły zanikać  pod koniec średniowiecza a w Gdańsku przeszły transformacje i stały się elementem architektonicznym wyróżniającym miasto.  Na ziemiach polskich  niewiele zachowało się tego typu konstrukcji, można zobaczyć pojedyncze przedproża w Krakowie czy w Toruniu. Kiedyś  były też  w Elblągu ale tam zdawa się nic nie ostało, ponoć też w Olkuszu. Wg. profesora Andrzeja Januszajtisa, znawcy historii Gdańska, oprócz tzw. Starego Portu to przedproża są najbardziej charakterystycznym elementem  wizerunku miasta, czymś unikatowym.  Dobra, to teraz do tego czym właściwie jest przedproże. Przedproże to taki parterowy taras od strony ulicy, wysunięty przed  fasadę i często ogrodzony balustradą. Zazwyczaj o szerokości takiej samej jak fasada ale to nie jest regułą. Geneza tych konstrukcji nie jest do końca jasna, jest parę teorii dotyczących ich powstania, z czego trzy są  tzw. teoriami poważnymi. Najulubieńszą zdawa mła się ta, która przypisuje ich powstanie zagrożeniu powodziami. Miano  budować przedproża po to, żeby wezbrane wody Motławy nie zalewały wnętrza domu przez drzwi wejściowe. Znaczy miało to wyglądać tak - wejście do domu  urządzano wysoko nad poziomem ulicy, w związku z czym pojawiały się schody. Ponieważ schody zajmowały część ulicy przed domem, więc właściciele domów w szczwany sposób wykorzystywali resztę miejsca, budując przy schodach taras, który ułatwiał transport towarów, a po wzniesieniu balustrady mógł zamienić się w salon na wolnym powietrzu.

Za powodziową teorią  w przypadku powstania gdańskich przedproży przemawia choćby to że na schodzącej ku Motławie ulicy Mariackiej, zwiększa  się wysokości przedproży w miarę zbliżania się do rzeki. Hym... jakby oczywista oczywistość, że tak polecę klasykiem. Jednakże i insze teorie powstania   przedprogowych  konstrukcji są ciekawe i przemawiają za nimi niegłupie argumenty, np. teoria zwana piwniczną. Otóż wg. teorii  piwnicznej, ciasnota w piwnicach kopanych na wąskich działkach spowodowała budowanie zejść do nich nie z sieni, tylko z terenu znajdującego się na zewnątrz domów, znaczy prosto z ulicy. Zejścia do piwnic obmurowywano, tworząc tzw. szyję piwniczną i uzyskując tym samym dodatkowe metry. Nad tymi konstrukcjami wznoszono taras, najlepiej taki  zajmujący całą przestrzeń przed domem. Trzecia teoria dotycząca powstania przedproży zwana jest teorią śmieciową , zakłada ona że przedproża pojawiły się z powodu narastania podłoża wokół domów spowodowanego  przez wyrzucane przez mieszkańców odpadków,  na skutek czego trzeba było coraz wyżej przemieszczać wejście i umieszczać przed nim taras ze schodkami. Taa... ależ gdzie i jak tak można imputować, przodki przeca nie były  brudasami. Okazuje się jednak że teoria śmieciowa nie jest pozbawiona  podstaw. W ten sposób przyjęło się wyjaśniać  powstanie przedproży, odkrywanych pod ziemią w Krakowie, Olkuszu i innych miastach. Wykopki miały na to wskazywać. Czy w przypadku Gdańska tyż tak  było? Mła przyznawa że nie ma tak do końca wyrobionego zdania w tej kwestii, choć najbliżej  jej do teorii powodziowej, co związane jest z bliskością Motławy. W końcu podczas powodzi śmieci by odpływały, choć z drugiej strony powódź mogla nanosić  szlam, który wymieszany ze śmieciami był trudny  do  usunięcia. Na pewno "jakby co" to rzeczy przechowywane w piwnicy łatwiej było przenieść na taras przedproża i uchronić je przed zniszczeniem. Wydawa się to mła logiczne i najbardziej prawdopodobne. Jednakże jak to było z gdańskimi przedprożami naprawdę nikt nie wie, tylko sobie gdybamy.


No to już wiemy że partery gdańskich budynków  z powodu położenia miasta na terenach zalewowych były znacznie wyżej usytuowane niż to miało miejsce w innych miastach, wysoko ponad poziomem ulicy, co zmuszało do budowy schodów do drzwi wejściowych. Przedproże gdańskie  wykształciło się w XV wieku, w czasie kiedy miasto wybijało się na samodzielność. Nie bez znaczenia były względy estetyczne powiązane z prestiżem.  Utrzymywano lepiej  porządek przed wejściem do własnego kantoru lub mieszkania z  ulic, które wówczas często gęsto bywały błotniste. W czasie średniowiecza wykształciły się dwa typy przedproży. Pierwszy z nich  to tzw. siedzisko schodkowe, w którym drewniane schody składające się z kilku stopni prowadziły do niewielkiej platformy przed drzwiami wejściowymi. Kamienne płyty  wolnostojące   stanowiły wyłącznie oparcie dla drewnianych poręczy, schody zaś przerzucone były ponad rynsztokiem. Tego typu przedproże nie obejmowało z reguły całej szerokości kamienicy ( podobnego typu przedproże znajduje się np. przy obecnej ul. Straganiarskiej 19 ). Drugi typ przedproża, częściej występujący,  składał się z połączonych ze sobą dwóch form architektonicznych: niskiego podestu i przylegającego do niego, obudowanego wejścia do piwnicy. Na ten  podest prowadził pomost lub schody przerzucone nad rynsztokiem ( do dziś możemy to przerzucanie nad rynsztokiem na ul. Mariackiej zobaczyć, choć teraz to jedynie wody opadowe tymi rynsztokami płyną ). W zależności od szerokości elewacji  budynku schody na podest umieszczone były w  osi wejścia lub z boku.  Tego typu przedproże obejmowało najczęściej całą szerokość elewacji.  Przybudówki,  w których mieściły się zejścia  do piwnic, najczęściej nie łączono z elewacjami

Początkowo przedproża budowano z drewna, przede wszystkim dębowego, bardzo odpornego na wilgoć. Wraz z bogaceniem się miasta sięgnięto po bardziej trwały materiał. Pojawiła się też potrzeba uwidocznienia  prestiżu co bogatszych członków społeczności miejskiej. Tak pojawiły się  rozbudowane, płaskorzeźbione płyty kamienne, które  ustawiano przed schodami ( np. przy obecnej  ul. Mariackiej 1 co mła umieścila na fotce nr.  5, czy też pozostałości płyt kamiennych odkryte przy obecnej  ul. Chlebnickiej, zrekonstruowane przez  Macieja Kilarskiego ). Stanowiły one wówczas główny element dekoracyjny przedproży. Najczęstszym motywem rzeźbiarskim występującym na  tych płytach były motywy religijne i przedstawienia roślinne. Wykonane w jednej płycie kamiennej,  z wapienia  lub z piaskowca,  składały się z dwóch elementów kompozycyjnych: prostokątnej płyciny ( niekiedy  bez dekoracji rzeźbiarskiej ) i okrągłego zwieńczenia ( tu zawsze występowało  dekorowanie  rzeźbą ). Czasem płyty były rzeźbione po obu stronach, choć nie występuje to często - ekstrawagancja dla lepiej uposażonych. Wielkość płyt była zróżnicowana, często ich wysokość dochodziła  lub nawet przekraczała wysokość dwóch metrów.   Zespół gotyckich płyt przedprożnych, odnalezionych na terenie Gdańska, prezentowany jest w lapidarium na dziedzińcu Dworu Artusa, a także w Muzem Narodowym, w tym samym oddziale, gdzie znajduje się tryptyk Memlinga. Już w XVI wieku zaczęto zabudowywać przedproża drewnianymi budami, które stanowiły przedłużenie kramu czyli sklepu, znajdującego się w budynku.Wraz z rozwojem handlowej potęgi Gdańska rosły wymagania Rady Miejskiej względem wyglądu Nowego Miasta. W drugiej  połowie XVI wieku Rada Miejska wydawała zarządzenia nakazujące burzenie szpecących budynki przybudówek. Ten ruch bardzo przyczynił  się do rozwoju wystroju przedproży, choć tak po prawdzie to dopiero w 1597 roku Rada Miejska ostatecznie zezwoliła na  urządzanie przed budynkami. Innego wyjścia nie miała jak przyklepać stan istniejący.

To właśnie wówczas, na przełomie XVI i XVII wieku,   wykształciła się ostatecznie tarasowa forma przedproży obejmujących całą szerokość elewacji kamieniczki, od sąsiedniego budynku oddzielonych tylko wąskim murkiem granicznym. Wszystko oczywiście było podpiwniczone, magazyny znajdujące się w piwnicy, dostępne były bezpośrednio z ulicy i połączone z piwnicami budynku o innym przeznaczeniu. W zależności od wysokości przedproży nad poziomem ulicy, zejście do piwnicy wystawało ponad poziom tarasu ( tak się działo jeżeli na taras wchodziło się po  mniej niż 7 stopniach ) lub nie wystawało. Taras otrzymał bogatą balustradę, wszak wysoko było a tarasy zmieniły swoją funkcję - zamiast składowaniu towarów i prowadzeniu handlu coraz częściej służyły wypoczynkowi  mieszkańców domu. W początkowym okresie balustrady były drewniane lub metalowe, czasem bardzo ozdobne z pięknych gdańskich krat.  Konstruowano taka balustradę z prostokątnych, na ogół kwadratowych kwater,  wypełnionych spiralami. Pojawiał się też  często motyw z centralnie umieszczoną rozetą, którą otaczają drobne spirale ( takie balustrady dziś możemy zobaczyć na ul. Katarzynki 1–3  i na ul Mariackiej  13, gdzie odtworzono balustradę  z około 1630 roku  fotka nr. 18 ). Niekiedy te balustrady były uzupełnione  kutymi, płaskimi elementami w formie groteskowych główek albo i inszych form. Konstrukcję balustrady stanowiły również kute słupki i poręcze.

Stojące przy pierwszym stopniu po obu stronach schodów  bogato rzeźbione słupki kamienne lub typowe  dla Gdańska duże, granitowe kule ( niekiedy o średnicy 80–100 cm ),  łączono z balustradą kutą poręczą. W tym czasie murki graniczne uzyskały kamienne nakrywy z wyżłobioną rynną odprowadzającą wodę z dachu na ulicę poprzez rzeźbione, wystające 50–60 cm przed lico murku kamienne rzygacze o fantastycznych kształtach. Otrzymywały one formę smoków, delfinów, rybich paszcz  itp. Drzwi wejściowe do pomieszczeń pod przedprożami zaczęto otaczać   kamiennymi  portalami . Ponadto w ścianach wysokich przedproży umieszczano okna, które doświetlały pomieszczenia magazynowe i warsztaty pod przedprożami. Na takim ganku biesiadowali majster Schultz  z porucznikiem Kazimierzem Koryckim w ramotce XIX wiecznej autorstwa Deotymy - "A naprzód część jej dolna wysuwała się do widza tarasem ( tak zwanym przez miejscowych mieszkańców beischlagiem), na który prowadziło pięć schodków kamiennych. Taras był ubrany w kwitnące donice i obwiedziony kratką wykutą, a raczej wydzierganą z żelaza; sploty jej pogięte w zakrętne gałązki, miały nawet wiele części suto pozłacanych, zwłaszcza tam, gdzie kowacz powypuszczał z nich liście, szyszki i jabłuszka. Pozłocił on i poręcze od schodków oparte na dwóch kamiennych kulach, owych sławnych ku-lach przedgankowych, które zawsze stanowiły jedną ze znamiennych cech budownictwa gdańskiego. Na tarasie, wzdłuż kraty, pomiędzy zielenią biegły dębowe ławy o rzezanych oparciach. W pośrodku wznosił się stół okrągły, raz na zawsze już wmurowany i wyrżnięty z tegoż samego szarego granitu, co i olbrzymie przedgankowe kule."

Niby  XIX wieczne wyobrażenie ale coś prawdziwe  bo to w tym okresie, w którym się toczy akcja powieści, czyli w pierwszym trzydziestoleciu XVII wieku,  przedproża stały się przedłużeniem reprezentacyjnej sieni kamieniczki mieszczańskiej i w pogodne dni stanowiły swoisty salon. W związku z tym pojawiły się na nich nawet kamienne ławeczki, w "lepszych" kamienicach wsparte na rzeźbionych konsolkach.  Dalej za Deotymą - "Chwal przedawając, gań kupując. Kupca Nie chciej mądrego, szukaj sobie głupca... Tu śpiew został przerwany przez ogromne śmiechy i oklaski. Pan Kazimierz, który siedział odwrócony od ulicy, obejrzał się i teraz dopiero postrzegł, że na wszystkich tarasach, jak mógł okiem sięgnąć i w prawo, i w lewo, siedziało także mnóstwo osób: gospodarze przy szklenicach, panie i panny z robótkami; dzieci bawiły się na schodkach. Wszystkie te grona słuchały z wysokim zajęciem nie znanej dla wielu pieśni Klonowicza, a ostatnie słowa, dobrze trafiające do ich kupieckiego zmysłu, wywołały wielką wesołość. Zaraz też towarzystwa innych ganków odpowiedziały na ten śpiew innym śpiewem: jedni wykrzykiwali pustackie Gaudeamusy, drudzy niemieckie bajeczki o Mądrym Lisie. Na poprzecznej ulicy ozwał się nawet któryś z chorałów Lutra."

Kolejnym etapem rozwoju przedprożalnictwa w Gdańsku było  pojawienie się pełnych balustrad kamiennych na tarasie, tworzonych przede wszystkim z piaskowca, rzadziej z wapienia. oczywiście w co lepszych kamienicach te płyciny kamienne były płaskorzeźbione.  Konstrukcję balustrady stanowiły kamienne słupki, na których wspierała się masywna, również kamienna, profilowana  poręcz. Początkowo leżała wyłącznie na słupkach, później pojawiły się płyciny. Te pierwotne konstrukcje jeszcze bezpłycinowe, często gęsto miały wspaniałe rzeźbienia, poręcze zaś były  opracowane  tak że i w Rzymie by się takiej kamieniarki nie powstydzili.  Kiedy pojawiły się  płyciny, coraz ciekawiej zdobione, często ażurowe, bogato rzeźbione balustrady ( np. przedproże  przy obecnej ul. Piwne 60, odtworzone wg. stanu z roku 1660 ). stały się równie ważne jak elewacje budynków. Zatem  przedproże zaczęło odgrywać taką samą rolę w ideowej wymowie wystroju kamienicy mieszczańskiej jak jej fasada. Motywy płaskorzeźb  nie  były sobie a muzom tworzone, klient płacił, klient wymagał. Na  płycinach balustrad znajdowały się takie motywy   ikonograficzne, które świadczyły o  religijności właścicieli budynków lub ich znajomości świata, kultury. Mamy zatem przedstawienia   biblijne ( ul. Mariacka 17, Długi Targ 18 ), wyobrażenia sztuk wyzwolonych (ul. Mariacka 26 i 36 ), pór roku ( ul. Korzenna 43, ul. Chlebnicka 14, ul. Ogarna 15 ), motywy nawiązujące do mitologii grecko - rzymskiej.  Od czasu balustrad tworzonych z kutych krat nie zmienił się  układ przestrzenny przedproży i zasady wystroju, stały się jednak o wiele bogatsze, bardziej barocco, że tak  rzecz ujmę. 

 

Przedproża rzecz jasna stawiano nie tylko  przed patrycjuszowskimi kamieniczkami, wyrastały też wzdłuż ulic uboższego  Starego Miasta,  na Starym Przedmieściu czy w Dolnym  Mieście. Pojawiły się dość wcześnie, lecz więcej informacji na ich temat mamy dopiero z końcówki wieku XVI i z wieku XVII. na ogół były wykonane z materiałów mniej trwałych, ich wymiary były znacznie mniejsze a wystrój zdecydowanie uboższy. Najczęściej występowały w tych "gorszych" dzielnicach  balustrady drewniane z toczonych tralek lub wyrzynanych desek ( np. balustrady przy ul. Karpia ). Oczywiście  gdyby nie ikonografia z epoki i zapiski kto komu za co to by sobie można tylko gdybać. Przedproża wykonane z drewna nie miały szans z historią, nawet taką w której by nie było  żołnierzy. A co się działo z przedprożami z Nowego Miasta w wieku XVIII?  Zrobiły się rocococococco, znaczy  bogaty wystrój się utrzymał a płyciny wzbogaciły się w motywy zdobnicze charakterystyczne dla stylu  rococco. W połowie XVIII wieku utrzymywała  się moda  pełne balustrady płycinowe o różnej formie, np.  tarcz herbowych. Wszystko  obwiedzione wstęgami i wolutami, z dekoracją rocaille. Motywy płaskorzeźb to nadal tematyka  biblijna, religijna lub alegoryczna, to się nie zmieniło. Głęboki relief płyt ( tak głęboki ze niekiedy płyty sprawiają wrażenie ażurowych ) często podkreślany był barwną polichromią lub złoceniami ( np. przedproże  przy ul. Długi Targ 15 ). Słupki przed schodami miały głównie formy waz ozdobionych motywem rocaille lub motywami roślinnymi. Poręcze otrzymały błyszczące, mosiężne przewiązki.

W drugiej  połowie XVIII wieku Gdańsk zaczął się nieco dusić, znaczy pojawił się problem charakterystyczny dla powstałych w średniowieczu miast Europy, których nie zmógł żaden kataklizm - w obrębie murów miejskich zaczęło brakować terenów budowlanych. Na obszarze Głównego Miasta, bardzo duża część przedproży ( a szczególnie na Długim Targu ) zabudowywana była ponownie drewnianymi budami i to takimi, które nierzadko  osiągały wysokości dwóch kondygnacji budynku.  Te konstrukcje pełniły funkcje usługowe, niekiedy drewno zastępowano murowaną konstrukcją, np. kioskiem z pokojem mieszkalnym ( tak zdarzyło się np. w budynku przy ul. Ogarnej 31, czy w kamieniczce  przy  Targu Drzewnym 3 ). Podobnie jak w XVI wieku ten pęd  do  przekształcania przedproży tak naprawdę w  kamienicę przerwała Rada Miejska, w roku  1761zakazała wznoszenia takich przybudówek. Taa... ale to nie były już czasy wszechpotęgi Rady Miejskiej,   początku XIX wieku przybudówki  na przedprożach wznoszono właściwie masowo. Te przedproża które wznoszono wg. klasycznych, gdanskich prawideł tez nieco się zmieniły w czasie  przełomu XVIII i XIX wieku.  Kamienne balustrady przedproży stały się mniej ozdobne, spokojniejsze w formie, kamienne płyty przedprożne dekorowano charakterystycznymi dla sztuki klasycystycznej  motywami wieńców czy  festonów. Słupkom przedprożnym nadawano formę kanelowanych kolumn lub waz ( takie można zobaczyć przy  ul. Długiej 13 czy  ul. Piwnej 69 ). Triumfalnie  powróciły metalowe kraty, choć w już innej formie - bardzo  geometryczne, często stylizowano je na na formy gotyckie (  no wicie rozumicie - ostrołuki i inne żabki ).

Wiek XIX nie był dla przedproży gdańskich  łaskawy, zmiany w charakterze zabudowy miasta,  szczególnie w drugiej  połowie wieku, walnie przyczyniły się do upadku przedproża jako charakterystycznego elementu gdańskiej ulicy. Stało się tak za sprawą konieczności poszerzenia szlaków komunikacyjnych i  budowy nowoczesnego układu kanalizacyjnego, która miała miejsce  pod koniec lat sześćdziesiątych XIX wieku.  Zmieniały się też gdańskie  kamienice, przebudowywano ich partery  na lokale sklepowe czy gastronomiczne, montowano w budynkach duże witryny. Po raz pierwszy o likwidacji przedproży pomyślano  już w pierwszej ćwierci XIX wieku, jednakże to były raczej tzw. zarządzenia papierowe. Dopiero w latach sześćdziesiątych do sprawy zabrano się na poważnie - w roku 1861 wydano administracyjny zakaz budowy nowych i remontowania już istniejących. W roku 1868 nakazano usunięcie w ciągu pięciu następnych  lat wszystkich przedproży, z wyjątkiem mających wyjątkowe wartości artystyczne. Ostatnie przedproże z solidnie zaprzedprożonej   ul. Długiej usunięto w roku 1873. Przy Długim Targu zachowano część przedproży, zwłaszcza w szerszej części placu, po jego zachodniej stronie. Tutaj także, dzięki staraniom działającego w Gdańsku Towarzystwa Ochrony Zabytków, zaczęto montować co lepsze przedproża rozbierane na innych ulicach. Gromadzono rozbierane elementy cennych przedproży z myślą o kolekcjach muzealnych lub odtwarzaniu ich w przyszłości, podczas rekonstrukcji. Gdańszczanie  zapobiegliwi byli. Do końca lat siedemdziesiątych  XIX wieku usunięto z Gdańska około 1800 przedproży. W 1897 roku, kiedy tak to masowe rozbieranie ruszyło historyków, architektów i miłośników zabytków że zaczęły się protesty i akcja w prasie, władze miejskie  ugięły się i  wydały zarządzenie nakazujące pozostawienie w spokoju przedproży na ul. Piwnej, Chlebnickiej, Mariackiej i św. Ducha.

Zarządzenie zarządzeniem a proces likwidacji przedproży trwał.  W roku 1906 na przykład, po regulacji ul. Piwnej, która to niby miała być chroniona przed odprzedprożowaniem,  zlikwidowano na niej wszystkie dotychczas zachowane przedproża. Dopiero na  przełomie lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku, w czasie kiedy  Gdańsk zachłysnął się  swoją tożsamością,  rozpoczęto proces przywracania przedproży, przede wszystkim   ulicom wokół   kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Przywrócono je na ul. Piwnej i Mariackiej ( nr 9, 10, 18, 19, 20, 22, 32 ). Wykorzystano przy tym przywracaniu zgromadzone przez Towarzystwo Ochrony Zabytków elementy przedproży z rozebranych w XIX wieku. Na realizację całego planu niestety nie pozwoliła fascynacja gdańszczan  Wujkiem Adim, która ściągnęła na miasto grozę II Wojny Światowej w wydaniu  żołnierzy sowieckich. Zniszczenie Gdańska w 1945 roku przeca nie ominęło przedproży, a czego nie zniszczyli Sowieci to zniszczyli tacy, którzy odgruzowywali miasto. Władzom konserwatorskim udało się uratować jedynie niewielką część autentycznego wystroju kamieniarskiego, resztę odtwarzano. Powstał plan odbudowy Głównego Miasta, który  zakładał zachowanie przedproży tam, gdzie istniały przed wojną, oraz odtworzenie ich przy ul. Piwnej, Mariackiej i Długim Targu.

Pierwsze przedproża odtworzono przy Długim Targu. Wykorzystywano przy tym odtwarzaniu  autentyczne elementy wystroju kamieniarskiego i to nie nie tylko z Długiego Targu, także z innych ulic, np. płyty przedproża przy Długim Targu 7 z około roku 1700 pochodzą z ul. Szerokiej 33, jest to jednakże zgodne ze stanem z końca XIX wieku, w którym Długi Targ stanowił miejsce gromadzenia  co lepszych elementów architektonicznych przedproży gdańskich. Wykonywano też kopie utraconych w czasie wojny elementów ( tak zrekonstruowano przedproże przy Długim Targu 5, które tak naprawdę jest kopią  przedproża z ul. Długiej 20 ).  Pojawiły się też całkiem nowe projekty, niektóre z nich zachowywały historyczną formę ( np.  przedproże przy Długim Targu 16 ) a czasem tworzono przedproża współczesne, z wykorzystaniem elementów rekonstruowanych ( jak to przy Mariackiej1 czy Mariackiej 13, gdzie użyto kopii obiektów muzealnych  ). Są też przedproża z dekoracją powstałą w latach sześćdziesiątych XX wieku. Najbogatszą w przedproża  jest ulica Mariacka, gdzie odtworzono stan cóś jakby dawny wykorzystując bogatą historyczną ikonografię i detal kamienny. Przedproża spotkamy też na Długim Targu,  Piwnej, Chlebnickiej, św. Ducha, Ogarnej i na Targu Rybnym. Poza Główny Miastem, przedproża możemy zobaczyć  przy ul. Katarzynki na Starym Mieście. Dziś z przedprożami  kłopot, należą  jak kamienice do  prywatnych właścicieli, czy wspólnot mieszkaniowych. Sypią się, remontować trza a koszty niemałe. Jak znam życie zaraz wlezie jakiś projekt typu sto kamienic czy cóś.

12 komentarzy:

  1. Ech, žal, bo piękne są.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie Dorko że żal, urokliwe są. No ale konserwacja nie jest tania, cinżki zgryz.

      Usuń
  2. Ales sie wstrzelila Taba z tematem👍Jutro tam bede🤗 Mnie sie wydawa, ze to byly " syskie tsy", znaczy wszystkie te teorie sie lacza w jedno , po prostu logika polozenia miasta w tym miejscu i styl dyktowaly warunki budowania, a ludziska w sredniowieczu glupie nie byly - jakby nie parezec dziela ich rak i umyslow stoja do dzis, a po wielu wspolczesnosciach tylko gruz zostal. Brawa dla starych mistrzow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestes znów na łonie, pozdrow ode mnie Gdańsk, mam mile wspomnienia bylam tylko 3 razy, i w roznych okolicznosciach. Pierwszy raz z przyjaciółką, i wlasnie tam , i na Jarmarku Dominikanskim kupilam fajną torebkę😃

      Usuń
    2. Pewni ż e nie były głupie, jeżeli się na terenach zalewowych osiedliły to położenie tych terenów było tego warte.

      Usuń
  3. Pewnie że w średniowieczu ludzie głupie nie byli, wszystkie trzy teorie dlaczego przedproża powstały są słuszne. Do mnie przemawia coś innego. Idea tarasu biesiadnego, gdzie będąc w swojej prywatnej przestrzeni jest się wśród sąsiadów i uczestniczy się w życiu miasta. Miodzio. Mądrzy gdańszczanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wlasnie to mi sie podoba w amerykanskich domach... Wiekszosc ma tzw. front porch czyli przedni ganek, na ktorym sie siaduje frontem do ulicy i bierze udzial w zyciu ulicy... od frontu🤗 Na bujanym fotelu, laweczce czy nawet na schodach... Idea przedprozy znana jest tez w Nowym Jorku, przy wielu domach budowanych dawniej sa tego typu przedproza... Znacie zapewne z wielu filmow:))) A te gdanskie sa chyba dosc w Polsce unikatowe... i oczywiscie najpiekniejsze :))

      Usuń
    2. Takie życie na ulicy przyszło na północ Europy z południa kontynentu, w Italii ceniono sobie tarasy. W miastach portowych Na południu Bałtyku uznano że to jest bardzo cool. Przedproża kamienic mieszczańskich z XVI i XVII wieku są unikatem w całej Europie.

      Usuń
  4. Bardzo ciekawy element architektoniczny i kompletnie mi wcześniej nieznany , dzięki za oświecenie . Romana ma rację, że teraz taki taras biesiadny byłby fajną rzeczą, szczególnie że rynsztoki wyszły już z użycia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rynsztoki gdańskie szczególnie te na "lepszych" ulicach Nowego Miasta już w XV wieku woniały mniej okrutnie. Głównie dzięki kibelkom ziemnym usytuowanym na krańcach działek.

      Usuń
  5. Piękne sa te gdańskie przedproża.
    We Wrocławiu zanikły już w XIV wieku (w kamienicach zbudowanych w wieku XIII), kiedy zaczęto gotyckie przebudowy kamienic, w Krakowie dopiero w wieku XVI. Wtedy to zejścia do niższej kondygnacji (czyli parteru z czasów budowy) robiono już z wnętrza kamienic więc przedproża nie były potrzebne i zanikły. Cóż, mieszkańcy wyrzucali śmieci, niwelowali teren, następowały po sobie kolejne fazy zasiedlenia i odkładały kolejne warstwy zwane w archeologii warstwami kulturowymi. W miastach o metryce średniowiecznej widać to wyraźnie - takie nawarstwienia mają po kilka metrów miąższości (w Krakowie w pewnych miejscach nawet 5 metrów, w Gdańsku też sporo, więcej niż we Wrocławiu). W związku z takim przyrostem warstw partery kamienic w ciągu trzynastego wieku we Wrocławiu znalazły się nawet 3 m pod ziemią i trzeba było do nich zrobić schody w dół. Z poziomu terenu robiono więc wejścia na pierwsze piętro też po schodkach. Podobnie było we wszystkich miastach. Jestem zwolenniczką teorii "śmieciowej" w genezie powstania przedproży popartej we Wro, w Pradze czy Krakowie solidnymi badaniami archeologicznoarchitektonicznymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła by się zgodziwszy, bo przeca i insze zaprożone miasta leżały w dolinach rzecznych, na Starym Mieście teoria śmieciowa jak najbardziej oczywista. Natomiast w dużej części Nowego Miasta w XIII - XIV wieku grunt jeszcze miejscami "chodził". No nie tylko zwykle powodzie, cofki swoje robiły. Stąd te ciągłe palowania. Gdańsk mła się wydawa taki cóś miejscami mało oczywisty z tymi przedprożami, zważywszy na dość późny okres wznoszenia budynków z materiałów trwałych. Mła w przypadku Gdańska skłania się do teorii mieszanej, powodziowo - śmieciowej.

      Usuń