piątek, 18 kwietnia 2014

Przedświąteczny przegląd ogrodowy ( czyniony na chybcika )

Oto szybki przegląd aktualności alcatrazowych. Nieodwołalny koniec fiołków odoratek, jeszcze tylko w najbardziej zacienionych częściach ogrodu dogasają powolutku najostatniejsze kępeczki moich ulubionych fiołków. Duże fiołkwisko pod kasztanem to już tylko liście. W tym roku przepięknie kwitła odmiana 'Sulfurea', nie tylko u mnie zresztą. U Wiesi i Miłki też ta odmiana dała czadu, wyjątkowo udany "sulfureowy" sezon zarówno pod względem rozrośnięcia kęp , jak i kwitnienia. Niestety nie wszystkie Viola odorata zasłużyły na miano "kochanej roślinki mamusi". Dubeltowe fiołki o ciemnych kwiatach okazały się niewdzięcznymi bydlakami, kombinującymi jakby tu się uwstecznić do stanu ledwie żywego półkorzonka. Fuj! Podejmę próbę ratowania tego co z nich zostało ale przyznam że nadziei wielkiej nie mam.

W tej chwili trwa Wielkie Szaleństwo Miodunkowe, to chyba najbardziej widoczne obecnie rośliny zacienionej części Alcatrazu i podwórka. Zeszłoroczny "zrzut" od Mamelona kwitnie jak "nawieziony" a ja zastanawiam się czy jeszcze nie przyszaleć miodunkowo. Mam co prawda już całkiem sporo ciekawych i miłych dla oka odmian ale wiadomo że apetyt rośnie w miarę jedzenia tzn. w tym wypadku sadzenia, he, he. Sama nie wiem co bardziej mnie kręci - czy kwitnienie czy późniejsze liściaste uroki. No niewątpliwie ciągnie mnie w stronę takich rarytetów jak danusino - krysinej odmiany 'Cleopatra', legendarnej miodunki z najprawdziwszej Zamojszczyzny! Na razie sobie tylko snuję ciche gryplany z miodunkami w roli może nie tyle głównej co dostatecznie wyeksponowanej.

A teraz szał ciał czyli zeszłoroczny zakup zainspirowany ( no dobra - zmałpiony ) tabazowymi nasadzeniami z "wdziącznych" powojników. Śmiem twierdzić że to jeden z "najwdziączniejszych" powojniczków jakie widziałam. 'Stolwijk Gold' to powojnik z grupy Atragene, wyselekcjonowany w Holandii przez Hansa Stolwijk'a, gdzieś w połowie ubiegłej dekady. Posadziłam przy cisie odmiany 'Wojtek', zestaw wygląda całkiem miło dla oka. Trochę się bałam czy w tym akurat miejscu powojnik będzie miał odpowiednią ilość światła, ta odmiana lubi mieć słoneczko na listkach, wtedy pięknie się wyzłaca. Korzonki zakrywa mu cis ale listki na szczęście wypełzły na południową stronę ( oczywiście starannie nadzorowałam to porastanie ) i wygląda na to że tam już pozostaną. Naprawdę ten powojniczek doskonale wie gdzie leźć żeby się odpowiednio zaprezentować. Przyznam się że bardzo przeżywam jego drugi sezon w Alcatrazie ( pierwszy sezon debiutancki właściwie się nie liczy ). Nie sądziłam że jest tak wczesny, prezentuje się w pełnej chwale a pozostałe powojniczki tej grupy są w fazie rozwijawczo -liściastej. Oby dalej mu tak dobrze szło, ma szanse na króla wiosennego kwitnienia powojników. Kto wie, może jak się rozrośnie to zdetronizuje samą królową Wszechpowojnictwa ( odmianę 'Arabella' z grupy Integrifolia mam tu na myśli ).

Jakoś tak się porobiło że najbardziej lubię powojniki o drobnych kwiatach, czasem tylko rzuca mną niespodziewanie w hybrydowe wielkokwiatowce typu 'Multi Blue' ( co zazwyczaj bardzo źle się kończy w drugim czy trzecim sezonie uprawy ). Małokwiatowe powojniczki radzą sobie za to w Alcatrazie bardzo przyzwoicie. Uprawiam sporo powojników z grupy Integrifolia, trochę ( stanowczo za mało ) z grupy Atragene, Flammula i Flammula - Recta. Kwiaty odmiany 'Minuet' z grupy Viticella czy 'Anita' z grupy Tangutica to są te rozmiary kwieciszcza, które najlepiej pasują do alcatrazowych nasadzeń. Takie nie narzucające się, że się tak wypiszę. W końcu na rabatach bylinowych królują niemal przecywilizowane irysy, odjechane liliowce czy olbrzymiokwietne lilie orienpety. W porze kwitnienia wczesnych powojników ogród "robią" kwiaty magnolek, które to kwiaty mają tzw. słuszną wielkość. Przy takim wyposażeniu Alcatrazu powojniki o wielkich kwiatach to byłby ten jeden grzybek w barszcz za dużo. No i jeszcze jedna rzecz, która przemawia do mnie bardzo mocno - lubię jak powojniki wspinają się po drzewach czy krzewach, stelaże - trejaże to nie są moje klimaty. Owszem podeprzeć czymś mało widocznym typu pacior ( w naprawdę ciężkich, i to dosłownie, przypadkach żelazny pręt ) albo wesprzeć na koledze to są moje metody uprawy pnączy. Wielkokwiatowe powojniki chyba tych moich metod nie uznają i dlatego odfruwają pod pretekstem grzybowego choróbska.

W "dziale cebulowym" teraz jest czas hiacyntów i szafirków. One królują na słonecznych rabatach Alcatrazu, dzielnie wspierane przez sasanki, najukochańsze ze słońcolubnych bylinek kwitnących w kwietniu. Jest fioletowo - różowo - niebiesko, no i bardzo pachnąco. Jeżeli powróci prawdziwe ciepełko znów będzie można poczuć zapach hiacyntów w całym Alcatrazie, a nie tylko tuż przy słonecznej rabacie. Dojdzie ta woń nawet do Ciemiernikowszczyzny na drugim krańcu ogrodu. Tam już zielenieją kwiaty ciemierników, zmieniając się w eleganckie mumie. Właściwie słoneczne rabaty jak i Ciemiernikowszczyzna, w przeciwieństwie do kwiatów ciemiernika, nie zmieniają się za bardzo. No, może tylko Landryn i Ciemiernikowszczyzna lekko puchną kosztem Tyrawnika. Kiedy oglądam stare zdjątka z wiosennych kwitnień Landryna czy Ciemiernikowszczyzny widzę ten sam obrazek co teraz. Nie wiem czy to jest absolutnie OK ale trudno żebym przesadzała sasanki czy ciemierniki. Tak po prostu chyba już zostanie przez dłuższy czas. Powyżywam się ogrodniczo przesadzając irysy. Tadam, tadam! Przyszła paczka ze ściepkowymi irysami od Roberta! Przybycie naszych australijskich zakupów to jedno z najmilszych wiosennych wydarzeń. W zeszłym roku też była radocha z tego powodu. W tym roku przyjechały do mnie cztery TB - wygapiony u Barashki 'Jeaolus Guy', takoż wygapiony u Roberta 'Tango Amigo', całkiem odjechany 'Smoke And Thunder' i elegancki 'Limerence'. Piąty z zamówionych 'Amber Essence' wygnił u Barrego, więc może i dobrze że ta odmiana nie trafiła do Alcatrazu, który bywa bardziej kapryśny niż australijska ziemia. Jutro sadzę!




A teraz podwórko - Doroczna Kaźń Alergików czyli kwitnienie brzóz właśnie się odbywa! Bierzemy wapno i nie tylko ale widoki za to mamy. Można być uczulonym na pokrzywowy pyłek, czy na produkt nieciekawej topoli a my proszę - uczulenie na prześlicznie kwitnące drzewo!

2 komentarze:

  1. Piękne, podziwiam zwłaszcza hiacynty, bo u mnie jakoś się nie udają. Wykopuje je Pani na lato? Wspaniałe rabaty i kompozycje. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hiacynty udają się u mnie bo gleba Alcatrazu jest dla nich w sam raz, dosyć zasobna, niespecjalnie piaszczysta. Nie wykopuję cebul częściej niż raz na trzy lata. Dla mnie pewnym zaskoczeniem był fakt że na takiej glebie całkiem nieźle rosną sasanki. Hiacynty są w ogóle takimi cebulakami koło których trzeba trochę pochodzić W wypadku ogrodnictwa weekendowego to mam wrażenie że lepiej postawić na tulipany botaniczne albo narcyzki ( te ostatnie niby lubią bardziej mokre i cięższe gleby ale na własnej ogrodniczej skórze przekonałam się że to nie do końca jest prawda ). Co do kompozycji rabat, to różnie z tym bywa. Czasem uwalę takiego "pięknota" że sama się zastanawiam gdzie moja wyobraźnia była.

      Usuń