sobota, 21 maja 2016

Majowy Podskarpek i Zabukszpanie ( wraz ze Shrekowiskiem )

 Wreszcie jest prawdziwie majowo, ciepełko z przekropkiem, takie że tylko uwalić się na trawie i robić ghrrrr....ghrrrrr. To ostatnie to  oczywiście nie ja tylko grono najbardziej rozleniwionych  kociambrów w okolicach  miasta Odzi . Psują opinię słynnym z pracowitości kotom z centralnej Polski, he, he. Jednak moim zdaniem lepiej że nie pomagają, jak sobie przypomnę pomoc polegającą na ucieczce z wątłą sadzonką rarytetnego disporum w  zębach to jeszcze mnie trzęsie. Poranny przegląd ogrodu ( z kubkiem kawuni w jednej łapie a rogalikiem nadziewanym  wisienkami produkcji Ciotki Elki w drugiej ) uświadomił mi że  nadal najbardziej zadbaną częścią Alcatrazu jest Podskarpek i Zabukszpanie wraz ze Shrekowiskiem. Nie dlatego że on taki super wypielony tylko raczej dlatego że  w takich niby swobodnych nasadzeniach  chwaściory nie rażą a niektóre  to nawet nieźle wyglądają. Teraz wystarczy takie "easy" nasadzenia wprowadzić w całym Alcatrazie i w końcu będę mogła patrzeć na mój ogród bez wyrzutów sumienia ( oj, ty mój biedny i zaniedbany ). Decyzja podjęta ale wicie rozumicie - te wszystkie gryplany zrealizować jeszcze trzeba a tu stawy  trzeszczą, plecki bolą, tłuste ciałko podejrzanie szybko się męczy. Przerobienie całego ogrodu w pojedynkę ( Dżizaas po porzuceniu grządki ziołowej nie zostanie za karę dopuszczony do prac ogrodowych, a poza tym to strach - zachorzałe płucko myśli  że powojnik alpejski trzeba wyrwać bo zachwaści ) proste i szybkie nie będzie. Przerabiam Alcatraz malutkim kawałkami, powolutku.

Przegląd roślin na  Podskarpku i Zabukszpaniu ( wraz ze Shrekowiskiem ) uświadomił mi że mam zdecydowanie za mało paproci w ogrodzie. Jak człowiek sadzi rodgersje i morze funkii to aż się prosi o coś co rozbije wrażenie "blaszanych" nasadzeń. O ile  funkie występują u mnie w takiej ilości że uda mi się nimi "objechać" cały ogród ( lubię sadzić po parę egzemplarzy jednego gatunku czy odmiany - znaczy traktuje jak wszelkie inne byliny ) o tyle paproci do dzielenia nie mam znów tak dużo. Znaczy przede mną zakupy, rzecz dla mnie przyjemna a dla mojego portfela w tej chwili nie bardzo wskazana. Ze względu na to że nie wszędzie w Alcatrazie dadzą radę nerecznice muszę skupić się na paprotnikach. W okolicy  jak na razie paprotna posucha, po pierwszym szkółkingu zorientowałam się że na ofertę paprociumów trzeba jeszcze trochę poczekać. Znaczy coś tam jest ale to akurat nie jest to na czym mi zależy. Oprócz paprotników będę potrzebowała sporo sadzonek adiantum ( polska nazwa tej paproci "niekropień" jest moim zdaniem okropna - niekropna ). Adiantum venustum  wraz z upływem  czasu  fajnie się rozrasta tworząc "łączki" paprotne ale zanim ruszy z kopyta trochę jednak mija. Moje Adiantum venustum jest w fazie powrotu do życia po przesadzeniu i nie wygląda na to żeby w Alcatrazie z pomocą tego egzemplarza udało się szybko  "przyłączkować".  Rany, masowe zamówienie  wisi w powietrzu a ja się zastanawiam skąd wezmę kaskę ( odłożyłam sumkę na irysy i muszę jej teraz bronić sama przed sobą ).






Szczęśliwie poza paprociami nie mam wielkiego deficytu  innych roślin cieniolubnych. Całe łany czekających na podział fiołków odoratek i motylkowatych, brunnery i miodunki, bergenie i kokoryczki, do półcienia i na słoneczne placyki multum  bodzichów - da się Alcatraz obsadzić bez kolosalnych wydatków na nowe byliny. Co nie znaczy że czegoś nowego sobie nie dokupię, he, he. Wstrzemięźliwość zakupowa nigdy nie była u mnie jakąś wybitną, rzucającą  się w oczy cechą  charakteru. Ostatnie zakupy bylinowe były jednak w miarę rozsądne - takie epimedium ponownie wprowadzone do Alcatrazu to świetny zadarniacz, roślinka nie potrzebująca wielkich starań i w ogóle.  Czuję się rozgrzeszona bo rozrośnięte epimedium nie przepuszcza tak chwastów, więc trochę oszczędzę kręgosłup.  Tak się usprawiedliwiam. Gorzej z usprawiedliwieniem zakupu Disporum longistylum 'Green Giant'. Ten zakup da się chyba tylko usprawiedliwić dużą słabością  do wszelkich disporów ( disporumów? ) czyli parników. Podobnie mam zresztą z disporopsisami, tylko zasiąść i zapłakać bo rośliny nie tak popularne i w związku ze związkiem ceny sadzonek też są, nazwijmy to,  "niepopularne". No ale w końcu parników i disporopsisów nie kupuję w ilościach hurtowych! Raz na jakiś czas człowiek może  pozwolić sobie na tę ten .....tego.....ekstrawagancję!

Jedna bolesna sprawa która wylazła w czasie przeglądu ( odstawiłam kubeczek kawuniowy  i dokonałam wykopku odkrywkowego ), miskanty z Podskarpka  i Zabukszpania już się nie obudzą - cześć ich pamięci.  Nie wiem co się stało, podejrzewam wilgotną zimę ale dwie stare kępy dały ciała. Qrcze a taką miałam cud wizję - niskie miskanty a za nimi rutewka  'Elin'. No i co?! No i pstro! Wiele miskantów w Centralnej Polsce nie obudziło się po tej zimie, taki kurna mamy klimat! Zastanawiam się teraz czy odtworzyć to nasadzenie czy też troszkę przemeblować Podskarpek i Zabukszpanie i uzyskać trochę miejsca na nasadzenia z azalek. Azalki czują się w tych rejonach bardzo dobrze, kwitną cool i nawet tzw."ratowane bidy" nabierają w tym miejscu ogrodu wigoru. Może  więc pójść za tym co podpowiada sam Alcatraz  i nie wciskać mu na siłę roślin które mogą kipnąć z bliżej nieokreślonych przyczyn ( w końcu tak naprawdę to ja tylko podejrzewam tą zimową wilgoć o uśmiercenie miskantów, pewności wcale nie mam ).
Tyle na świecie miłych azalek sobie żyje, na pewno da się zaprosić sporo z nich  do Alcatrazu bez specjalnych obaw że odlecą przy w sumie bezmroźnej zimie. Ostatnio do Alcatrazu została zaproszona stara ale jara  azalia 'Irene  Koster' (  Grupa Occidentalis Azalea ) i dokupiona  jako towarzystwo dla  'Chanel' i 'IlTasso' azalia 'Gena Mae' ( Grupa Mollis Azalea ) - na ostatnich  trzech fotkach trzy ostatnie ww.azalki  "w kolejności". Może już czas zaprosić następne?




4 komentarze:

  1. Tak, tak, więcej zdjęć zacienionych miejsc ogrodu! Ostatnio cieniolubne rośliny są moimi ulubionymi (co jest dowodem na mój zupełny brak realizmu - południowy balkon i te sprawy), a szczególnie upodobałam sobie miodunki, które, powiedzmy sobie szczerze, wyglądają strasznie infantylnie (i chyba za to je kocham).
    Niedawno na jakimś blogu widziałam piękne kokoryczkowe łany, u Ciebie widzę parę sztuk, ale trudno w sumie się połapać, czy to kępka taka, czy coś większego - kokoryczki wydają mi się świetną rośliną w pół drogi między funkiami a paprociami, tak jakby najlepsze cechy z obu światów, plus jeszcze te drobne elfowe kwiatki. Nie żeby to miało związek z czymkolwiek, tak tylko głośno myślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kokoryczek u mnie sporawo a będzie jeszcze więcej, bardzo je lubię. Ogród będzie się kokoryczkował i rutewkował - w tym kierunku to idzie. Co do rozmijania się sympatii roślinnych a miejsca którym się dla roślin dysponuje to znam ten ból - Alcatraz miał fazę "łysolstwa".

      Usuń
  2. Naczytałam się i znów mnie naszło na pielenie... tak pięknie myślisz na głos :D Mam kąty cieniolubne ale coś chodzi za mną aby odkryć te miejsca i wtedy przestaną być cieniolubne :[ Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, lepiej nie odkrywaj za bardzo miejsc z cieniem. Cień czasem na wagę złota, wiem co piszę!

      Usuń