wtorek, 9 sierpnia 2016

Dlaczego warto w domu zapuścić kota


Jak wiecie szukamy miejsca dla kotów nieco bardziej wymagających ( bez przesady z tym uważaniem, po prostu trzeba je normalnie  traktować, jak członków rodziny albo przyjaciół ). W związku z tym  mój dzisiejszy post będzie poświęcony kotom i płynącym z mieszkania z nimi korzyściom. Jak powszechnie wiadomo pies to okazuje  uczucia a kot to nie, bezuczuciowy jest.  Pojęcie powszechnie nie jest tożsame z prawdziwe czy też mądre, częściej z pojęciem powszechny kojarzy się głupotę ( jak często słychać o  powszechnej mądrości? ) lub kłamstwo czy  hipokryzję ( taaa, powszechna prawda też jakoś słabo  w języku polskim funkcjonuje ). Nie należy zatem sugerować się powszechną wiedzą na kocie tematy, no bo  ona jest hym... tego... powszechna.


Warto zastanowić się nad tym co naprawdę Wiemy o kotach. Wiemy że nie żyją w zhierarchizowanych stadach, że  struktura społeczna kociej  gromady nijak się ma do struktury stada ludzkiego. Więc jak to się stało że drogi kocie i ludzkie się  skrzyżowały i że kot został stworzeniem domowym, wplecionym jak ten wątek w osnowę ludzkiego bytowania. Jak zwierzak tak od  nas różny stał nam się tak bliskim? Odpowiedź  prosta jak  drut - kot jest  inteligentny do tego stopnia że czasem sprawia  wrażenie inteligentniejszego od nas. Nie mam tu na myśli  tzw. inteligencji poznawczej, tej na wysokim C wymagającej  logicznego wywodzenia jednych  pojęć z  innych pojęć,  ale umiejętność przeżycia i rozwijania się gatunku w środowisku tak niebezpiecznym jak ludzkie społeczeństwo. Tak, tak, to co stworzyliśmy zwierzętom to horror, z  którego dopiero od niedawna  zaczynamy sobie zdawać sprawę. Kot nie dał się uprzedmiotowić, w związku z tym obrywał od losu w okrutny sposób, ale powolutku i wytrwale, mimo tylu różnic w sposobie funkcjonowania społecznego kotów i ludzi, zdobywa sobie miejsce pieszczocha, pupila domowego. Nie łowi już  często gryzoni, nie toleruje się go w obejściu  bo łowny i nie pozwoli myszom i szczurom obeżreć nas do cna, kot coraz powszechniej "wchodzi na salony" czyli  jest zapraszany do domu, pokoje i kanapy stają się coraz częściej habitatem kociego gatunku. Może  to dlatego że nie wymaga od nas nieustannego zainteresowania, sam nami interesuje się w sposób kulturalnie  nienarzucający się ( hym...przeważnie ) stał się dla współczesnych ludzi z Europy, Ameryki Północnej czy wysoko rozwiniętych krajów Azji ( i nie mam tu na myśli Chin ) kimś w rodzaju towarzysza idealnego.


Uciekamy po pracy w korporacjach, szkołach, fabrykach i innych usługach w świat indywidualny,  w którym tolerujemy  dość łatwe do zerwania więzi  netowe, ale pragniemy zaistnieć w nim niejako  część struktury czegoś narzuconego tylko taki sobie luźny elektron, byt samoistny, którego w  ludzkie stadko wpisuje jedynie uczucie dla rodziny. I w tym miejscu czeka na nas kot - członek rodziny z wyboru, strażnik własnej indywidualności, którą to indywidualność  my  często zmuszani jesteśmy odwieszać, bo w końcu z czegoś trzeba żyć. Wracając w domowe  pielesze zawsze możemy się na kota pogapić i pomyśleć  że  tak samo jak i on jesteśmy nie tylko trybikiem w maszynie, czy ulec,  jak wielu  uważa złudzeniu,   że nie jesteśmy jedynie  nosicielem wiecznie ewoluujących  genów,  ale kimś odrębnym, sobą. Oczywiście radośnie stadnie myślimy o sobie że jesteśmy strasznie zróżnicowani, znaczy każdy z nas myśli że jaki to jest inny -  nie lubimy sobie uświadamiać naszej stadności. Kot jest odpowiedzią  Opatrzności na nasze tęsknoty za byciem sobą, byciem kimś wolnym, spływa z niego na nas ta cała otoczka rozbuchanego indywidualizmu.


Kici, kici a on nie przychodzi, mamy  pilne zajęcie a on włazi na klawiaturę, blat stołu,  rozłożone papiery - jest sobą i za nic ma wszystko inne poza tym że to jest właśnie czas, który wyznaczył nam na pieszczoty. Ubieramy więc jego  zachowania w nasze własne pragnienia bycia Easy Rider, i jakoś tak bardziej  przy kocie czujemy się Kimś. Kot jest Kimś i my mieszkamy z  Kimś czyli wiadomo, też jesteśmy Kimś. I od razu nam lepiej, mniej depresyjnie i łatwiej możemy znieść gderliwego szefa, nieuprzejmą klientkę czy kolejne szkolenie BHP  albo imprezę integracyjną w pracy. Bez kota byłoby znacznie trudniej znosić codzienność! A o stresach okazjonalnych straszliwych  to nawet za dużo  nie napiszę,  wiedzcie jednak że kot to żywy opatrunek na rany duszy - on się liczy a my się dla niego liczymy, balsam!

Dlatego po rozważeniu niezbędnej roli kota w utrzymaniu kruchego zdrowia psychicznego współczesnego ludzia rozważcie Wy, biedni bezkotni jeszcze, czy to już nie czas na zapuszczenie sobie kota w domu żeby  nie dostać kota.


Szukamy Człowieka Wielkiego Czynu!  - koty czekają żeby Was wesprzeć i zadbać o Wasze samopoczucie. Te są wyjątkowe,  możecie je rozpieszczać jeszcze bardziej niż koty nie mające alibi na rozpieszczanie w postaci  nosicielstwa. Rozpieszczony kot uświadomi wam że i Wy jesteście godni rozpieszczania. Weź kota i poczuj że jesteś Kimś!
U Psa w Swetrze Nowa Lokatorka może jeszcze zechce łaskawie rozważyć czy  nadajecie się na opiekunów prawdziwej  Gwiazdy. Zawsze  to miło być blisko kogoś tak ważnego jak Gwiazda! 

Dzisiejszy wpis ozdabiają prace artysty nazywającego się Louis Wain, artysta dostał kota na punkcie kotów ( podobno cierpiał  na syndrom Aspergera ).  H.G. Welles stwierdził kiedyś że " English cats that do not look and live like Louis Wain cats are ashamed of themselves." - co  można przetłumaczyć "Koty angielskie które nie wyglądają i nie  żyją tak jak  koty  Louisa Waina powinny się wstydzić"

4 komentarze:

  1. Hej Tabasiu!
    Może dzisiaj jeszcze uda mi się coś skrobnąć o nowej lokatorce - Jupi i dać mnóstwo nowych zdjęć, jak dziewucha wypiękniała :)
    Ale zrób apdejcik w poście. Tzn. dalej szukamy ludzi wielkiego czynu, bo u Gosi są 2 kotki zdrowe do adopcji; UWAGA! 2 WYLECZONE! (wieści świeże, jeszcze ciepłe) i niestety jeden maluszek ciężko pochorowany...
    P.S.
    Zawsze byłam psiarą. Od urodzenia, a sądzę, że nawet przed. Aż przyszła Mamba w październiku (tak, tak niecały rok temu) i nas nawróciła :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładne koty nie lubię ich ale lubię na nie patrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak lubisz na nie patrzeć to już je lubisz. Tylko po prostu to jeszcze tak całkiem do Cię nie dotarło, to lubienie.;-)

      Usuń
  3. Psie, Ty kocie! Tak się ukrywać długo z uczuciami do kociambrów! No kto to słyszał. Nic nie będę apdejtować w tym pościku, w każdym nowym będzie info o kotach, a co? Kto bogatemu w koty zabroni?! ;-)

    OdpowiedzUsuń