wtorek, 1 listopada 2016

O różach słów parę dla początkujących ogrodników - róże dzikie i półdzikie

 Mieszańce piżmowe, mieszańce herbatnie, burbonki, remontanki  i austinki - piszę ot tak sobie, jakby wszyscy  wiedzieli o co kaman, a tymczasem wcale  tak nie jest. Dla większości ogrodników róża to taki krzew, który właściwie nie jest krzewem tylko stanowi osobną kategorię roślinną i kwitnie kwiatami o pięciu  płatkach ( zgroza, dzikun w ogrodzie ) lub kwiatami w których płatków pełno ( cacy, róża ogrodowa ). Wymagające są te róże , przycinać je trzeba, niektóre okrywać i lepiej w związku z tym poprzestać na jednym krzewie wśród  tuj na trawniczku rosnącym. Taa, taki przekaz na ogół dociera do  początkujących ogrodników. A tymczasem rzecz jest  wcale nie tak się mająca, jak to mawiała Babcia Wiktoria. Są róże które przycina się rzadziej niż jaśminowce czy  żylistki, są takie które na okrywanie zimowe mogą zareagować podgniciem, są delikatesy które nie zniosą małego mroziku i są hardcory wytrzymujące syberyjskie mrozy. Krzewy  różane przynajmniej  od ośmiu stet lat poddawane są krzyżowaniom i powstało tyle grup i odmian w tych grupach że właściwie  żaden inny krzew nie posiada tak skomplikowanych linii genealogicznych i  nie charakteryzuje się  aż tak wielką rozpiętością skali przystosowania  do różnych warunków klimatycznych . Nie wyhodowano co prawda róży znoszącej dżangelne tropiki czy wieczną zmarzlinę, ale prace trwają, he, he. Na klimaciku sprawa  się nie kończy - istnieją monstrualne róże  wypuszczające ponad  pięciometrowe pędy i są malutkie krzewinki dorastające do wysokości  - 20 - 30 cm, niektóre odmiany  mają kwiaty jak talerze i bywają takie posiadające jakieś mikroskopijne kwiatunie, są zapachy odurzające i totalna  bezwonność, owoce urodne i rzucające się w ślepia i smętne paskudy zostające po kwiatach. Wśród róż spotyka się takie które  kochają sekator i takie, które ledwie go tolerują, wymagające ciągłej obsługi i radośnie samowystarczalne - bardzo zróżnicowane wymagania mają  różane krzewy, więc  żeby dobrać róże pasujące do naszej koncepcji ogrodowania trzeba trochę więcej o różach jako takich się dowiedzieć.

Zacznę od gatunków czyli dziczyzny. To grupa róż moim zdaniem bardzo niedoceniana. Przegrywają ze swoimi  potomkami, "wzbogaconymi" w geny wielu innych  róż,  z wielokrotnie pojawiającymi się w sezonie  kwiatami wręcz  ućkanymi płatkami, mocno pachnącymi skomplikowanymi zapachami z nutami  piżma, owoców czy mirry. A jednak żywotne i twarde gatunki, w swej olbrzymiej większości kwitnące raz ale  za to zjawiskowo są materiałem nie do przebicia jeśli chodzi o tworzenie ogrodów naturalistycznych, wpisujących się w  krajobraz. Mieszańce herbatnie, austinki odpadają w przedbiegach jako kandydatki na różane krzewy w takim "ogrodzie preriowym" na ten przykład. No nie ta bajka.

No dobra lecimy z rodologią czyli z nauką o  różach ( będzie  bolało ) - podział rodzaju Rosa wyglądał kiedyś tak: Hulthemia (np. Rosa persica), Platyrhodon (np. Rosa roxburghii), Hesperhodos (np. Rosa minutifolia), Rosa (Eurosa ). Jednak badania genetyczne wykazały że podrodzaje Hulthemia i Platyrhodon są bardziej związane z rodzajem Eurosa i wszystko  stanęło na głowie. Znaczy czekamy jak systematycy  nam tę nową botanikę ułożą. Dla ogrodników wielkiego znaczenia to nie ma, ich  zawsze najbardziej interesował podrodzaj Eurosa z którego wywodzi się większość gatunków użytych do hybrydyzacji współczesnych róż. Teraz dalsza część rodologicznego bólu - podział podrodzaju Eurosa na sekcje: Banksianae , Bracteatae, Caninae, Carolinae, Chinensis, CinnamomeaeGallicanae, Laevigatae, Pimpinellifolia, Synstylae. No najgorsze za nami, teraz to już tylko "czyste gatunki" ( dla botanicznie słabo  zorientowanych - gatunki wchodzą w skład sekcji ). Spotkać tzw. "czysty gatunek" wcale nie jest tak  łatwo, róże  w naturze  dość łatwo się krzyżują, stąd wiele spotykanych przez nas  na łonie przyrody róż jest mieszańcami, hybrydami, produktem pracy pszczółek i innych zapylaczy. Odróżnienie hybrydy od gatunku jest nieraz możliwe jedynie na podstawie badań genetycznych, no wicie rozumicie - cytologia, genetyka, mikroskop i w ogóle. Te czyste gatunki najłatwiej pozyskać w szkółkach, miłośnikom wykopków niniejszym wykopuję z głów pomysły typu przesadzę se do ogroda ( nie wiem dlaczego miłośnicy wykopków nie są w stanie pobrać odrostu czy zrobić odkładu, oni zawsze muszą wykopać wsio co zazwyczaj tragicznie kończy się dla rośliny, tymczasem gatunki w szkółkach mają ludzkie ceny i są bezproblemowo do kupienia ).

W Polsce na  naturalnym łonie występują zarówno gatunki rodzime  jak i te zawleczone. Rodzime to: róża dzika vel róża psia Rosa canina i mnóstwo innych synonimów łacińskich, najprawdopodobniej róża polna Rosa agrestis, róża francuska Rosa gallica,  róża rdzawa Rosa rubiginosa, róża drobnokwiatowa Rosa micrantha, róża alpejska Rosa pendulina, róża eliptyczna  Rosa inodora, róża sina Rosa dumalis, róża Jundziłła Rosa jundzilli. Zawleczone zostały na teren naszego kraju i wrosły  w krajobraz: róża wielokwiatowa Rosa multiflora, róża girlandowa Rosa majalis, róża gęstokolczasta Rosa pipminellifolia vel Rosa spinossisma, róża jabłkowata Rosa villosa, róża pomarszczona Rosa rugosa,  róża  żółta  Rosa foetida. Ponadto zawleczone do nas zostały róże rosyjskie, dahurskie, węgierskie, labradorskie, karolińskie, kuterowate, lecz ich zasięg występowania jest trudny do zbadania, tym bardziej ze względu na wspomnianą już wcześniej zdolność  róż do krzyżowania międzygatunkowego. Tyle to u nas dziczyzny.

Żeby jednak nie było za prosto to z gatunków metodą żmudnej selekcji a także metodą wielokrotnych krzyżowań z przewagą  rodziców jednego gatunku,  wyhodowano całą masę "półdzikich" róż. Termin ukuty przeze mnie i umieszczony poniżej nie jest do końca  precyzyjny i odpowiadający rzeczywistości, ale jakby najlepiej pomagający wytłumaczyć słabo zaróżankowanym o co biega.

Grupy mieszańców z przeważającymi cechami jednego gatunku:

 Mieszańce rugosa  - chyba najbardziej znaną taką grupą jest grupa róż pomarszczonych,  królująca na  "dzikich" rabatach. Większość z nich zachowała twardość i odporność na niesprzyjające warunki po przodkach porastających azjatyckie wybrzeże  północnego Pacyfiku. Gatunek należący do sekcji Cinnamomeae odkryto od koniec XVIII wieku, w roku 1796 został przywieziony do Wielkiej  Brytanii ( oznaczono  go jako Rosa  ferox ) i do  Francji ( Francuzi oczywiście oznaczyli go inaczej Rosa kamtchatica ). Potem o nim starannie zapomniano  i dopiero w połowie  XIX wieku Europa ponownie przypomniała sobie o tej róży.  W swoim środowisku naturalnym Rosa rugosa tworzy mieszańce z różami występującymi na tych  samych siedliskach - Rosa davurica ( Rosa x kamtchatica ),  czy z Rosa multiflora ( Rosa x iwara czy Rosa x yesoensis ). W Europie Rosa rugosa krzyżuje się w naturze z następującymi gatunkami: Rosa canina ( Rosa × praegeri ), Rosa mollis (Rosa × mangii ) i Rosa caesia . W Ameryce Północnej miesza się naturalnie z Rosa carolina ( Rosa × koehneana ) i Rosa palustris ( Rosa × spaethiana ).
Krzyżówki celowe  z Rosa majalis  ( Rosa × majorugosa ), z Rosa nitida ( Rosa x rugotida ), oraz Rosa arvensis ( Rosa x paulii ) zapoczątkowały "ogrodowe" istnienie całej grupy.  Grupę podzielono na dwie podgrupki - róż o cechach  bardzo  zbliżonych  do gatunku  Rosa rugosa i róż mniej ten gatunek przypominających . Róże grupy rugosa są lubiane przez ogrodników i pszczoły ( te ostatnie preferują rzecz jasna  odmiany z widocznymi pylnikami ). Wśród nich trafiają się wyjątkowo urodne, silnie pachnące odmiany, takie jak 'Roseraie de l'Hay', róże ciekawe ze względu na  kształt  płatków takie jak 'Fimbriata' czy kolor pylników jak odmiana 'Rotes Phänomen' czy też posiadające niezwykłą  wytrzymałość jak odmiana 'Martin Frobisher'. Wzrost, wielkość bywają bardzo zróżnicowane - od płożaków do  dużych krzewów. Kolory kwiatów od ciemnej czerwieni poprzez różne stopnie różowości, do czysto białego. Są też żółto kwitnące mieszańce rugos , nieco mniej żywotne niż róże kwitnące kwiatami w innych kolorach - najbardziej znane  to 'Agnes' i 'Yellow Dagmar Hastrup'. Dodatkowym walorem  grupy róż rugosa są  duże, pomarańczowo - czerwone owoce o kulistym kształcie i przebarwiające się jesienią liście.

Mieszańce  spinossisima to kolejna grupa  "półdzikich" róż  czujących się wyśmienicie w naturalistycznych ogrodach ( i nie tylko naturalistycznych ).  Dlaczego mieszańce spinossisima a nie pimpinellifolia? Kiedy Linneusz opisywał tę  różę sądził że ma do czynienia z dwoma  gatunkami, badania genetyczne dowiodły jednak że to jeden gatunek a  różnice obserwowane przez Linneusza to tzw. zmienność w obrębie taksonu.  Ponieważ  pierwszą użytą nazwą na określenie tego gatunku róży było spinossisima, przyjęło się używać tej właśnie nazwy. Nazwa Pimpinellifolia ostała się jako określenie sekcji róż. Teraz znowu  ból systematyki botanicznej - do sekcji  Pimpinellifolia należą gatunki: Rosa ecae, Rosa foetida, Rosa hugonis, Rosa primula, Rosa sericea i Rosa xanthina. Hybrydy  tych gatunków i gatunków róż z innych sekcji przyjęło się oznaczać nazwami: Rosa x cantiana ( Rosa spinosissima x Rosa rubiginosa ), Rosa x coronata ( Rosa spinosissima x Rosa tomentosa ), Rosa x hibernica ( Rosa spinosissima x Rosa canina ), Rosa x involuta ( Rosa spinosissima x Rosa sherardii ), Rosa x margerisonii ( Rosa spinosissima x Rosa caesia ), Rosa x sabinii ( Rosa spinosissima x Rosa mollis ), Rosa x harisonii ( Rosa spinosissima x Rosa foetida ).
Odmiany  żółto kwitnące to hybrydy Rosa spinossisima  z Rosa foetida , Rosa hugonis, Rosa xanthina, Rosa ecaeOdmiany tej  grupy mieszańców spinossisima kwitnące kwiatami w kolorach różu i czerwieni mają geny Rosa canina i Rosa pendulina. Swoje wielkie  chwile mieszańce spinossisima miały w czterech pierwszych dziesięcioleciach XIX wieku, potem ich popularność zaczęła słabnąć ( wykosiły je burbonki i remontanki ). W drugiej połowie XIX wieku tzw. szkockie róże ( jak w wielkiej Brytanii nazywano pewne typy mieszańców spinossisima ) praktycznie można było spotkać tylko w starych, nieodnawianych  ogrodach. W XX wieku nastąpił renesans hybrydyzacji  tych róż,  nadal jest jednak to zaledwie ułamek ilości odmian jakie powstały w XIX wieku i zdążyły wraz  z jego końcem   odejść do różanej wieczności.
Do niedawna najbardziej popularnymi odmianami tej grupy róż były słynna  'Aïcha',  mieszańce Kordesa 'Frühlingsgold', 'Frühlingsmorgen', 'Frühlingszauber', teraz przybyło  trochę innych świetnych róż tej grupy - klasyczna już 'Juhannusruusu' czy nowsze odmiany takie  jak 'Red Nelly', 'Stanwell Perpetual' Austina Ciągle jednak spinossisimek jest u nas na rynku  malutko, może wraz z modą na bardziej naturalne nasadzenia oferta szkółek się poszerzy.

Mieszańce moyesii - to efekt krzyżowania gatunku Rosa moyesii należącego do sekcji Cinnamomeae, znalezionego na przełomie wieków XIX i XX w zachodnich Chinach. Gatunek w uprawie w Europie od roku 1908. Mieszańce moyesii  w spadku po  gatunku matecznym otrzymują zazwyczaj ponad trzymetrowy wzrost,  giętkie przewieszające się pędy, oraz wspaniałe owoce  o wydłużonym, butelkowatym kształcie, którymi mieszańce moyesii są obsypane jesienną porą.  Chyba najbardziej znaną odmianą jest 'Geranium', siewka Rosa moyesii i nieznanego drugiego rodzica wynaleziona w 1938 roku. Niekiedy można spotkać się z zaliczaniem do grupy moyesii pięknej odmiany  'Nevada'. To jest  moyesii drugiego rzutu ( żeby nie było  że drugiego sortu, he, he ), odmiana jest krzyżówką mieszańca herbatniego  'La Giralda' i najprawdopoddobniej hybrydy Rosa moyesii z Rosa spinossisima 'Altaica'.

Teraz  będzie o mieszańcach powstałych z krzyżowania dwu gatunków, to bardzo  proste jak na różane standardy krzyżowania, róże z nich powstałe  przypominają zazwyczaj swoich rodziców, mają jednak większe lub ciekawiej  wybarwione kwiaty.

Proste mieszańce innych gatunków:

Rosa x pteragonis 'Cantabrigiensis', inaczej Cambridge Rose - krzyżówka Rosa sericea i Rosa hugonis wyhodowana przez Dr. C.C. Hursta w 1922 roku, a wprowadzona do handlu przez Harkness & Co. w 1937 roku. Piękna majowa róża, kwitnąca raz a dobrze o niewielkich ( średnica do 5 cm )biało - złotych kwiatach. Dorasta do ponad 2 metrów, w optymalnych warunkach będzie znacznie wyższa. Kwitnie tylko raz.

Róża 'Canary Bird' - najprawdopodobniej krzyżówka gatunków Rosa hugonis x Rosa xanthina, wprowadzona przez Hursta w 1907 roku naturalna hybryda, znaleziona w jednym z angielskich ogrodów. Kwiaty około 4 cm średnicy, kanarkowo żółte, otwierają się w maju. Roślina osiąga ponad 2 metry wysokości. Kwitnie tylko raz.

Róża 'Kazanlik' - prawdopodobnie krzyżówka Rosa moschata x Rosa gallica . To owa słynna olejkodajna bułgarska róża. Ponoć znana  już w XIII wieku ale potwierdzone dane o  istnieniu  tej odmiany pochodzą dopiero sprzed  1612 roku. Dorasta do około 2 metrów wysokości, kwiaty półpełne w  odcieniu średnio wysyconego różu, kwitnie raz, po przekwitnięciu kwiatów krzew produkuje  ozdobne wydłużone owoce w kolorze jasnej czerwieni. Zapach powala!

Gatunki spotykane  w Polsce tylko w uprawie ( jeszcze ): 

Rosa hugonis oznaczana jako Rosa xanthina var. hugonis - gatunek opisany po raz pierwszy przez angielskiego botanika Williama Hensley’a w 1899 roku, wynaleziony w Chinach. kwiatki drobniutkie ( średnica do 4 cm ), złote - zakwitają w maju. Roślina dorastająca najczęściej do około metra wysokości, za to bardzo szeroko się rozrastająca. Kwitnie tylko raz.

Rosa sericea var. pteracantha - róża czteropłatkowa, dorastająca do ponad 2 metrów wysokości, kwitnąca w maju ( tylko raz ) małymi białymi kwiatkami o czterech płatkach ( średnica - 3- 4 cm ). Kwiaty może niezbyt urodne ale kolce - klękajcie narody! Olbrzymie, czerwone jak owoce tej róży i z daleka widoczne.

Rosa rubrifolia vel Rosa glauca  - pochodzi z Bałkanów,  czasem można dostać jej selekty ( 'Nova' - odmiana wyselekcjonowana w Szwecji ).

Rosa californica - novum, od niedawna do kupienia w Polsce. Dorasta do  półtora metra, kwitnie ponoć baaardzo długo kwiatami w kolorze  średnio wysyconego różu, nie powtarza kwitnienia. Przepięknie i silnie pachnie!

Rosa roxburghii - gatunek pochodzi z Chin, należy do podrodzaju
Platyrhodon.  To dorastająca w optymalnych warunkach do około półtora metra wysokości róża o dość dużych kwiatach ( nawet  8 cm średnicy ) w kolorze  jasno różowym, znosząca  kiepskie warunki świetlne i glebowe. Ma charakterystyczne owłosione owoce ( do  4 cm średnicy ), stąd jej  popularna nazwa - róża kasztanowa.

Rosa foetida 'Bicolor'  - forma Rosa foetida o płatkach kwiatu pomarańczowych wewnątrz  i  jasnożółtych zewnątrz. Taką formę dwukolorowych płatków posiadają i inne  gatunki róż np. Rosa spinossisima, ale najczęściej z oznaczeniem bicolor łączy się formę Rosa  foetida,  znaną przed rokiem 1590. Rosa  foetida 'Bicolor' jest  sportem ( zmutowanym pędem o kwiatach innego koloru, który  wybił z krzewu bedącego podstawowym gatunkiem czy odmianą ). 

Uff, mam nadzieję że nikogo nie zniechęciłam  do uprawy róż tą łaciną i w ogóle. Nie chcę nikogo straszyć, ulgowo  było w miarę. Wybaczcie, ale to jest prawie osiemset z hakiem lat pracy krzyżujących gatunki i odmiany, prosto nad tym się przejść nie da, bo inaczej człowiek głupieje jak widzi taką Rosa paulii i nie bardzo wie co to za jedna i jak ja uprawiać.Pominęłam wszelkie proste krzyżówki  ramblerów ( Ayreshire i Rosa helenae  to będzie przy różach czepnych ), formy botaniczne, celowe  selekty i tym podobne radości. Ta moja pseudo klasyfikacja grup i gatunków jest bardzo amatorska ( botanicy pewnie ryczeliby  z uciechy, gdyby im się chciało czytać ) ale  to jest w końcu dla ogrodników, którzy muszą się dopiero nauczyć poruszania w świecie róż. Następny  wpis będzie o różach historycznych i ich podziale, a potem to już tak bardziej  z górki. Dzisiejsze ozóbstwa to urocze "portreciki" różnych gatunków róż, niektóre wymienione są w tekście, inne nie.






Autorem  prac ilustrujących dzisiejszy wpis  jest Alfred William Parsons, który zilustrował  ogrodniczą książkę Ellen Willmott.  Na początku XX wieku to się działo. Ellen była znaną angielską ogrodnicą i aktywnie działała w RHS. Tak aktywnie że to z jej podpuszczenia kupiono pierwszy ogród tej organizacji - Wisley.  Parsons był też solidnie ogrodniczo zakręcony, prawdziwie  angielski ogrodniczy bzik się u niego rozwinął.

16 komentarzy:

  1. Odpadłam w połowie. Lubię róże, ale tyle nie przyswoję. Protestuję!
    Chociaż obrazki, jak zwykle, ładniutkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja tak czułam że to będzie jazda, różomaniacy posługują się swoistym językiem, łaciny w nim tyle co angielskich oznaczeń, groza z każdego określenia wygląda. Jednak po paru latach ogrodowania śmiem twierdzić że dzięki zagłębieniu się w różaństwo nie popełniam już takich tragicznych pomyłek jakie miały miejsce w początkach mojej przygody z różami, oswoiłam się trochę z nazewnictwem, pokumałam co trzeba ( spoko, na to potrzeba czasu, od czytania nawet "z przyduszeniem" tekściku do praktycznego przyswojenia info - to cała ogrodowa droga, to jest tylko taki tekst do rozeznania ogólnego, żebyśmy wiedzieli co nam szkółki proponują ). Na raz tekścik przeraża, ale przed zakupami różanymi może się przydać, szczególnie gdy trafiają nam się róże oznaczane w nietypowy sposób. Przy dzikunach jest tego sporo. Nie da się ukryć - świadome różankowanie trochę boli. Ta rodologia nie wzięła się z niczego.

      Usuń
  2. Omatkoicórko. Kaplyca. Dotąd bałam się róż, teraz jestem przerażona:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ne przerażaj się, sadź Rosa rubifolia vel Rosa glauca i będziesz zadowolona. Liście genialne, owoce też, kwiaty nie przeszkadzają, he, he. Ja sadzę dzikuny namiętnie!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam od rosy rugosy:)

      Usuń
    2. No i git, rugosy to naprawdę dobre różyce. Pomijając walory ogrodowe ( u mnie mają jeszcze pięknie przebarwione liście ) to i kwiaty i owocki można hym...tego... twórczo wykorzystywać.;-)

      Usuń
  4. Przeczytałam! Niektóre akapity po dwa razy, bo czuję się odpowiedzialna, że to ja zagoniłam Autorkę to tej syzyfowej tyry.
    O mamuniu! Teraz to ja już jestem cała zestrachana i jak kiedyś zdobędę wreszcie własny kawałek trawnika, to się w życiu nie odważę róży we grunt wsadzić. Toż to trzeba mieć trzy fakultety i w genealogii ogrodników królewskich za przodków!
    No dobra. Zacznę ostrożnie. Która z tego towarzystwa jest jadalna - tzn.do tłustoczwartkowych pączków? R. rugosa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kandydatek na pączkowe konfitury jest kilka, z wyżej wspomnianych polecałabym mieszańce pełnokwiatowe rugosy - za najmocnie pachnącą uchodzi 'Roseraie de l'Hay', dobra jest też stara poczciwa 'Hansa'. Oczywiście to nie są jedyne róże z których płatków robi się pachnące konfitury, damascenki pachną obłędnie i wspominany prototyp róż tej grupy historycznej czyli 'Kazanlik' też się nada.
      Co do straszku - bać się nie ma czego. Najsampierw trzeba sobie ogród wymyślić, przepatrzyć jakie róże chciałoby się mieć a potem dopasować rodzaje, grupy, gatunki czy odmiany. I szlus! Ogrodnicy z prawdziwego zdarzenia rzadko zapadają na demencję starczą, mózg ciągle pracuje nad koncepcjami i przyswajaniem ogrodowej wiedzy ( ona ciągle się zmienia, powstają nowe opracowania, pojawiają się nowe rośliny, triumfalne powracają te zapomniane ) no i trwa nieustające repetytorium z zasad natury. Większość lekcji przeprowadzana na tzw. świeżym powietrzu, samo zdrowie.
      A praca wcale nie taka syzyfowa, nigdy nie wiesz kiedy różaństwo Cię dopadnie ( i wtedy w hipokampie pogrzebiesz i już ).

      Usuń
    2. Hm, w ogrodzie róż mam sporo, ale one w większości historyczne albo angielskie. Trochę odpadło w drodze naturalnej selekcji. Na szczęście dużo też zostało. I tak nie wiem, jak się nazywają po łacinie, a po polsku to już mgliście, bo karteczki się pogubiły. Ale są piękne.

      Usuń
    3. Na konfitury, jak już się zbiorę, wykorzystuję płatki odmian "Rosa de Resht", i "cośtam Cartier". Pachną tak pięknie.

      Usuń
    4. No i zdrowo, bo historyczne moim zdaniem są znacznie bardziej ogrodowe niż większość róż nowoczesnych. Angielki to taki różany kompromis - żeby krzewy wyglądały i pachniały jak te w "prawdziwe róże" starych angielskich ogrodach i miały geny pozwalające na wielokrotne kwitnienie w ciągu sezonu. Kompromis dość udany, choć moim zdaniem nic nie przebije kwitnienia historyczek. Co do konfitur to prawilno w damascenki i portlandki ( takie damascenki powtarzające kwitnienie ) Cię rzuciło, co oznacza że nosem, bez tzw. podbudowy różankowej człowiek damasceńskie geny wytropi, he, he.

      Usuń
  5. Te takie ,,mniej rasowe" nazywam starymi odmianami pódzikimi i najbardziej je lubię, właśnie za ich zapach i niezawodność. Fakt, często osiągają mega wielkości ale... to ich cały urok :D Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One wcale nie są takie mniej rasowe, są po prostu bliżej natury. Do Twoich włości pasują jak najbardziej, urok dziczyzny, obfite kwitnienie i jeszcze fajne owoce w bonusie. A że duże - no widać je!;-)

      Usuń
  6. Wielkie Ci dzięki Tabisiu za ten wpis. Ja to taki nietypowy ogrodnik jestem bo mnie tylko w dziczyznę ciągnie i myślałam sobie że to sprawa prosta a tu jeszcze tyle nauki przede mną .... Wygląda też na to że przewidywane 50m dziko różanego żywopłotu zabraknie dla posadzenia wszystkich rodzajów dzikunów Oooo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pikutku dla Cebie "dzikun" moyesii, zakręć się za odmianą 'Geranium', Twoje ogniste klimaty. Kwiaty tej odmiany mają naprawdę czerwień pelargonii ( żywcem widziałam ).:-)

      Usuń
  7. Mój kolczasty żywopłot tymczasem tworzy się w różowych barwach, ale nie byłabym sobą bym obok ognistości przeszła obojętnie, jak tylko napotkam 'Geranium' będzie moja :)

    OdpowiedzUsuń