sobota, 19 listopada 2016

Piecuchowanie

No i nam się jakoś cieplej zrobiło co nie znaczy wcale że ładniej. W domu tak sobie, Dżizaas wyeksmitowany, Ciotka Elka już z lekka za nią stęskniona, Cio Mary dochorowuje zarazę przywleczoną przez Wujka Jo ( z nosa smarkopad Niagara się jej wylewał,  teraz to już jakieś tam skromne smarkopadziki płyną ), Tatuś wykłóca  się ze wszystkimi  dookoła, Magdzioł usiłuje opanować trudną sztukę krawiecką, Mamelon jeździ palcem po mapie w poszukiwaniu cieplejszych i słoneczniejszych okolic, koty zalegają, Pies w Swetrze niepokojąco milczy i nie ona jedna z resztą. No, listopad na całego - fujowy!

Przy takiej pogodzie to mało co człowiekowi się chce robić, chęcią zalegania zaraża się od kotów zapraszająco mruczących. No powinnam działać, cóś tam wykonywać a jedyne co mi się udało to nakłonienie Ciotki Elki do wypieku ciasta drożdżowego ( podstępnie skusiłam Ciotkę Elkę możliwością wywijania onego ). Czytać jakoś mi nie tego, oglądać filmideł takoż, muzyczka tylko odtwarzana mnie nie denerwuje. Spleen się rozwłóczył po chałupie, prawie że młodopolski. W taką pogodę chce mi się  tylko  zagrzebać w gawrze, łeb kocykiem nakryć, kotami się obłożyć i odpłynąć w sen, najlepiej taki o ciepłych krajach w których palmy rosą a powietrze pachnie  goździkami i inną wanilią. Słodkie kocie ciałka będą mruczeć do wtóru wyśnionej łagodnej bryzie, sprawiającej że senne ciepełko nie zamieni się w paskudny upał. Pod powiekami migotać będą słoneczne promienie,  wibrowanie kolorów, ich jaskrawość będzie cieszyć zamknięte oczy. Dyskretna muzyczka zagłuszy odgłosy deszczu, listopadowa  rzeczywistość nie wkradnie się do wyśniwanej właśnie krainy. Inicjatorzy snów w kolejności - na pierwszej fotce Felicjan z harrypotterowym znakiem na nosie ( wychodzi na to że Laluś jest Voldemortem, he, he ), na fotce drugiej  tercet egzotyczny ( Felicjan tym razem robi  za piękną Izabellę ), na fotce trzeciej Sztaflik i Szpagetka ( Szpagetka pełnym pretensji wzrokiem wpatruje się w  obiektyw ), na fotce czwartej Sztaflik która postanowiła wyglądać Bardzo Poważnie, na fotce piątej Szpagetka nadal pełna pretensji, na fotce szóstej Laluś panuje nad światem i poduszkami, na fotce siódmej Okularia odpoczywa po jakimś tajemniczym spotkaniu w ogrodzie ( Rudy był widziany w okolicy ). Na fotkach kotom towarzyszą kocyk i poduszki, pierwszorzędne składniki  gawry, na zdjęciach niewidoczne ciepełko ( takie tam różne urządzenia do ogrzewania ), no i ja w szlafroku, przygotowana do zalegania. Przystępujemy do piecuchowania.







6 komentarzy:

  1. Wywabiłaś mnię tymi kotonami na światło blogowe ;)
    Wiesz, jak nieszczęścia chodzą - stadami! A najgorsze, że i dziś i jutro doginam we fabryce, a potem się jakoś ogarnę i cosik skrobnę, bo mam o czym :)
    A kotostwo piękne jest! Nic tylko leżeć i przytulać i się wsłuchiwać w mruczando i książeczkę poczytać i kocyk pod brodę naciągnąć i łapkę po ciasteczko wyciągnąć, względnie kubas z herbatką... ach, jak się masochistycznie rozmarzyłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze że się ozwałaś, bo już niepokój był odczuwany ( wszak Cię ostatnio chyrchanie brało ). Fabryki współczuwam, u mnie dziś luzik bezczelnie odsypianiu poświęcony. Mruczando nadal trwa!

      Usuń
    2. Bardziej wyczerpująco odpowiedziałam na Twój niepokój na własnym blogu, albowiem nietaktem jest wylewanie rzek hipochondrii na cudzym :) Wbrew wynikom badań trzymam się życia, które już samo nie wie czym mnie zaskoczyć (taka jego mamusia!)
      Ty nawet nie masz pojęcia, jak ja sobie tej weekendowej szychty współczuję i z jaką zazdrością gapie się na te futra odlegujące boczki na miękkim kocysiu! No żesz! W następnym wcieleniu chce być takim kotem. Względnie psem ;)

      Usuń
    3. Ty sobie wylewaj, spoko, skrzyp ile wlezie. Skrzypiące drzewa i tak dalej.:) W następnym wcieleniu też mogłabym uprawiać kotyzm lub psizm z tej drugiej strony ( znaczy być u jakiejś usługującej mi pańci lub pańcia oczkiem w głowie ). Na razie tylko piecuchuję na całego, korzystając z kociej bliskości.

      Usuń
  2. Gdyby nie to, że nie chcę totalnie zdołować Psa w Swetrze napisałabym, że i ja dziś gawruję, o fabrykach żadnych nie myśląc absolutnie i ani ani ciut. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczorajszy dzień solidnie przegawrowałam ale dzisiaj to szlus, łobowiązki się odzywają ( znaczy miauczą i muszę im jedzonko na czas dłuższy przygotować, znaczy garuję ). No nie ma lekko, nie ma.

      Usuń