niedziela, 17 marca 2024

Codziennik - marcowanki weekendowe

Wiosna, wiosenka, sobota była urocza choć z moich planów obrabianie Ciemiernikowszczyzny guzik wyszło. Najsampierw mła postanowiła nawiedzić Mamelona, której  tydzień nie widziała, mła się tęskniło. Wylazłam jednak do Mamelonoison z chałupy dość późno, bowiem wystąpiły zagwozdki związane z wynajmem naszego wakacyjnego samochodu. Dżizaas z Jądrzejem zadzwonili i odbyła się burza mózgów z gościnnym udziałem Cio Mary.  Skończyło się odrzuceniem przez nas "łatwości obsługi" na rzecz "sprawdzonych metod", znaczy gotówka górą. Jan Tadeusz Stanisławski podpiąłby ten przykład rozwiązania pod któryś z wykładów o wyższości świąt Wielkiej Nocy nad świętami Bożego Narodzenia. Ledwie mła wspólnie z rodziną rozwiązała jeden problem, zaraz się urodził drugi. Mrutosław nie uszanował Jej Paskudności, znaczy śmiał wejść na wyrko zajmowane przez Szpagetkę. Mła obserwowała  jak mina Szpagetki robiła się coraz bardziej niezadowolona, aż w końcu Szpagetka wstała i na tych swoich trzech łapkach ruszyła pokazać Mrutku kto tu rzundzi. Mła interweniowała w ostatniej chwili, bowiem była głupio zajęta dokumentowaniem min Szpagutkowskiej. Taa... oczywiście wieczorem było zalegiwanie wspólne, jakby porannej grandy w ogóle nie było ale mła swoje wie - Szpagetka to despotka, intrygantka i awanturnica, zresztą popatrzcie na te jej spojrzenia. Do mła takich wściekłych oczków nie robi, sama słodycz i rozkoszne zapluszczenie powieczek. Do Mrucia za to czysty zołzizm.

Do Mamelona mła miała wpaść na pół godzinki i ewentualnie wyciągnąć Mamiego na drugie półgodzinki na spacerek. Taa... jak już pożarłam śniadanie to i owszem wyciągnęłam, bo polazłyśmy  po bratki. W naszej kwiaciarni sprzedawali w sobotę  całymi paletkami w tzw. cenach marketowych. Mła kupiła troszki do ogroda ale więcej na cmentarz i na balkon Cio Mary. Mamelon się zarzekała  jak żaba  błota że w tym roku sadzić w donicach bratków nie będzie, po czym kupiła te ulubione wyglądające jakby je ktoś akwarelą namalował.  Jak mła już pochłonęła u Mamelona obiad to wylazłyśmy do ogrodu w sprawie przeprowadzenia śledztwa w sprawie dwóch zanikniętych ciemierników 'Merlot'. No wzięły i zaniknęły, choć posadzone w takim miejscu że zaniknąć nie powinny. Co gorsza to ich biało kwitnący sąsiad, też z serii HGC, nie wygląda wyjściowo.  Jakby było mało nie wygląda dobrze i Mamelonowy ciemiernik daliowy, zwany przez mła Pierwszym Tutu. Wykonsultowałyśmy że mła podejmie wyzwanie polegające na podziale kępy przez ostrożne rozplątywanie korzonków. Mamelon przygotuje nowe stanowiska i  będziemy trzymać kciuki żeby wszystko się udało i roślinka  nie przepadła. Mamelonoison jakoś ciemiernikom nie służy, nie są w nim długowieczne. No cóż, nie można mieć wszystkiego, w ogrodzie Mamelona świetnie za to udają się róże. Mamelon wzdycha, bo jak wiadomo najbardziej człowieka cieszą rośliny pokazujące kfioty po zimie ale nic to, w czerwcu Mamelonoison  będzie zachwycało kwitnącymi krzewami róż.

Zanim Mamelon podała podwieczorek, mła, która przeca wpadła tylko na pół godzinki parę godzin temu, zdołała się od Mamelonu oderwać i wyjść z powrotem do własnej chałupy. Patrząc na Mamelonoison mła doznała lekkich wyrzutów sumienia, bowiem Sławencjusz wypielił sporą część rabat i Mamelonoison w przeciwieństwie do Alcatrazu wygląda jak  naprawdę zadbany ogród. Gnana tymi wyrzutami mła mimo późnej pory wpadła  do ogrodu i jeszcze zdążyła posadzić w nim bratki i nacieszyć się późnopopołudniowym słońcem oświetlającym kwiaty ciemierników i krokusów. Potem trza było skarmić niecierpliwiące się stado, które już, już miało robić mła potężną awanturę i dzwonić do TOZu w sprawie  głodzenia źwierząt. Przy okazji zapodawania posiłku mła zorientowała się że czas szybko do sklepu pójść, bo inaczej kotostwo będzie rzeczywiście mogło w niedzierlę dzwonić do TOZu jako niedokarmione. Sklepy w sobotni wieczór to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej ale zniosłam, z godnością.  Późniejszym wieczorkiem mła zadzwoniła z życzeniami urodzinowym do Tatusia, któren wykazał się zaplanowaną starannie sklerozą. Twierdził że w tych jego cyferkach ósemka jest nie z tej strony z której insi twierdzą że jest. Tatuś w dobrej formie co mła życzliwie nastroiło do świata. Niestety tak była wymęczona po tym wszystkim nieplanowanym i robiącym zdziwności z młowymi planami  że wzięła  i padła.  O tym co mła w piątunio oglądała rozrywkowo i o niedzierli mła napisze później. Teraz śniadanko, dogrzanko w towarzystwie Szpagetki  i Pasiaka "nawróconego na Ojczyzny łono" a potem myk i w trasę.

Dziś pogoda pod psem i to takim zeszłym. Z sadzenia bratków na cmentarzu mła zrezygnowała, bowiem nie stać jej obecnie na glutanie w wyrze a tym najprawdopodobniej skończyłaby się ekskursja na zalany deszczem cmentarz. Cio Mary doniosła mła z  kolei o tradycyjnej już, niedzielnej radości sobotnich wykopków - znów u niej osiedlowa awaria. Cio Mary odkąd zaczęli remontować jakieś trzy lata temu z hakiem okoliczne ulice, świąteczne wieczory spędza przy świeczkach, dni upływają jej razem z tą wodą z miastowych beczkowozów a w ramach szczególnych świątecznych atrakcji odbywa ćwiczenia  - kwiczenia pod tytułem "Postępowanie wobec ulatniania się gazu z rozszczelnionych instalacji". Mieszkańcy dzielnicy Cio Mary  numer alarmowy i numer inżyniera miasta to obudzeni głęboką nocą, prawie że jeszcze na śpiku wyrecytują. W związku z tzw. niesprzyjającymi okolicznościami, mła dziś zaliczyła tylko krótki oblocik kontrolny, znaczy Pan Dzidek, a teraz siedzi doma. Właściwie teraz to nie tyle siedzi co zalega z kotami.

Dobra, miałam napisać o piątuniu. W piątkowy wieczór mła sobie oblookała dwa filmy; pierwszy z nich to "Przesilenie zimowe", drugi  to taki babski i nieco ckliwy "Przesiadując przy cieście w barach".  Nierówne są to filmy ale mają cóś wspólnego. Mła po seansach poczuła się tak jakoś mile podniesiona na duchu, choć oba filmy były bez zbyt dużej ilości lukru ( no dobra, ten drugi jak na gust mła tego lukru ma jednak zbyt dużo ale mła przymyka oko na tę jej zdaniem zbędną dla dobroci filmu  słodycz, dlatego  że cukier krzepi a dla mła z kolei od czasu do czasu pokrzepienie jest niezbędne ). Mła się odprężyła mile na tych seansach a koty pochrapywali unisono. Zamierzam zrobić sobie teraz powtórkę z rozrywki, znaczy będę zalegać zalegać w chrapiąco - mruczącym towarzystwie i oglądać podnoszące na duchu filmy. Jak najbardziej prawidłowy dla mła sposób spędzania niedzierli! Dla zdrowotności, he, he, he, będę palić sobie woskową świeczkę,  a tak naprawdę to dla zapachu. To przez Beatkę, koleżankę małżonkę Bobusia, mła ten seans z woskiem wykonywa. Odmałpianie internetowe to się nazywa. Taa...



Jeszcze Muzycznik niedzierlny Wam zapodam. Dziś mła rzuca w klimaty cieplejsze niż to co jej teraz Wielki Pogodowy serwuje i jednocześnie mile nostalgiczne. Specjalnie dla Was Max Raabe i Palast Orchester.


17 komentarzy:

  1. O czekam na dalszy ciąg! A będa zdjęcia innych członków stada?
    Ja zaraz ogarnę chyba Detektywa Monka. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Członkowie stada chadzający w czarnych futerkach zalegają na mła, Pasiak znów "na chwilkę" w delegacji a Okularia po śniadanku wybyła na gościnne występy. Mła będzie fociła kiedy się całe towarzystwo odliczy. Znaczy będzie zalegać na wyrku a nie drzeć sznupy o żarło "Presto, presto!"

      Usuń
  2. No tak. Spojrzenia Szpagetki są doprawdy wiele mówiące.
    A kwiatki śliczne, wszystkie. U mnie przy pobliskiej ulicy rosną dwa ciemierniki, jeden z białymi, ostro zakończonymi płatkami w ciemne kropki i ten rośnie od kilku lat, a drugi nowy, taki ciemnobordowy (chyba taki jak ten pod bratkami), dopiero od niedawna. zawsze przystaję, żeby na nie popatrzeć. Bratki jakby z nieba i wody, faktycznie akwarelowe takie. A i domowa kompozycja też niebieska, ze słońcem cytrynowym, super:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz mła zrobiwszy bardziej ciepłe zestawienia bratkowe. To te które wylądują u Cio Mary na balkonie, ciemierniki teraz u mła w ogrodzie rulez, jak to bazgrzą po ścianach. Mła właściwie też wszystkie się podobią, to wdzięczne rośliny. Co Szpagetki to obraz wart tysiąca słów, he, he, he.

      Usuń
  3. Ta mała małpeczka rzeczywiście planowała wlać Mrutkowi, widać z daleka🤣 i widać też że dala by radę bez problemu🤣🤣. A taka drobinka🤣. Wiesz co? Sobotę miałaś może i nie przy ciemiernikach, ale urody nią dodalaś. Plany urlopowe, pięknie kwietny dom, ładnie zaokrąglone boczki kotusi... Samo dobro. I telefonu do TOZ-u uniknęłaś i milo było. Fajna sobota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zołza z niej jak widać na załączonych obrazkach. :-D Sobota chyba dlatego była miła bo mimo zdechłych gryplanów pogoda była już wiosenna, mła sobie wiele wybaczyła przy tej aurze. ;-D

      Usuń
  4. Ja mam tej zołzy portret nawet za szkłem schowany :D zerka groźnie ale Miszku sobie nic nie robi i kicha ;D zabije się ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he, he, portret Jej Niezadowolności przetrwał. Szpagetka byłaby zachwycona gdyby wiedziała ale mła jej nie powie bo i tak u Szpagetki narcyzm w rozmiarze Trumpowskim.

      Usuń
  5. Jaka przyjemna muzyka. Przypomniałaś mi pana Raabe. Czy muzyka łagodzi również kocie obyczaje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic a nic, niestety. Banda egotyków zainteresowana wywoływaniem awantur.

      Usuń
  6. Ciemierniki. Weźta, baby, dejta se spokój z tymi wszystkimi wydziwiadami. Jak wydziwiasy nie chcą rosnąć, to dajcież tam zwykle orientalne hybrydy. I zapomnijcie na parę lat (dobrze się sprawdzają jakieś wykopy, rusztowania czy sterty desek - no, cokolwiek, co utrudnia dostęp). Radę se dadzo i jeszcze się znaturalizujo. I siewki na kompost Mamelon będzie wyrzucał z racji nadmiaru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi


    1. Mła rozumi i sama siewki rozsadza po całym Alcatrazie. Jednakże kole takiej 'Mme Lemonnier' mła będzie chodzić na paluszkach, pilnie obserwując czy roślina zadowolniona. To z powodu rozmiaru kfiotów, no i samej rośliny. W Mamelonoison wypadają wszelkie ciemierniki, te siewkowe tyż krótko żyjące. No taki to ogród wybredny i to mimo tego że Sławencjusz się stara różne takie przydasię rozstawiać po ogrodzie. ;-D

      Usuń
  7. Po pierwsze naprawdę przez Beatkę?😄Po drugie Max Raabe milutki a nie znałam, dzięki. Po trzecie obejrzałam "Przesiadując przy cieście w barach". Po czwarte Jaśnie Kotostwo wykręca mi numery typu dwojakiego, zawsze jeden futrzak schowany i zupelnie głuchy na wołania, dwa pozostale za to namolne i bardzo "pomagające" w zajęciach, najbardziej ten co przedtem się chował. Aktualnie to Rysia robi totalną okupację mojej osoby, a noc spędziła w konspiracji, no zero koty było, Feluś jej w okupacji pomaga, kocim tyłeczkiem niebezpiecznie blisko tego co się tłucze, rozlewa, spada i co da się zniszczyć. Lolitę mi zrzucił...A Jacuś w podziemiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę przez Beatkę, pozazdrościwszy tych różyczek i dalii. Teraz sobie woskowy zapach wdycham, taki z lekka miodowy. Max jest cool, film da się oblookać bez drgawek, choć lepiej było oblookać "Przesilenie zimowe", to tak z dwie półeczki wyżej a też na duchu podnoszący. Jeśli chodzi o kotostwo to brak słów. U mła Pasiak nadal w delegacji, macki mła opadajo.

      Usuń
  8. Przesilenie ma być na VOD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też obejrzałam. Rzeczywiście lepszy.

      Usuń
    2. Lepszy, lepszy, warto zapłacić żeby oblookać.

      Usuń