sobota, 6 kwietnia 2024

Codziennik - pierwszy kwietniowy weekend

Mła usiłuje cóś robić ale jakoś efektów tego cóś robienia nie widać. No bo  jakież to spektakularne efekty można uzyskać przesadzając sukinkulenty? Porządku nie widać, ot, cóś tam inaczej w doniczkach porasta. Jednakże mła od sukinkulentów postanowiła zacząć wiosenne porządki, bowiem solidnie swoje rośliny domowe zaniedbała jesienią. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to że we wrześniu i październiku ubiegłego roku  miałam doła w związku  z odejściem Małgoś i miało prawo mła mało co roślinnego obchodzić. Teraz ogarniam te jesienne zaniedbania, liczę straty i przychówki, czyszczę doniczki, sporządzam glebowe mieszanki. Zajmuje to mła sporo czasu, szczerze  pisząc to więcej niż się spodziewałam. Hym... nie wiem tylko czy powodem jest to że roboty sporo, czy po prostu mła się grzebie jak mucha w smole?

Przez cały mijający tydzień było u nas jeszcze wielkanocnie, nadal stoją dekoracje, maślanego baranka u Mamelona, dzieło jej rąk, napoczęłyśmy dopiero we wtorek. Dojadało się baby i resztki mazurków, sałatek majonezowych mam na długo, dłuuugo dosyć. Teraz dopiero zacznie się poświąteczne sprzątanie. Przez ten tydzień mła nacieszyła się szklanymi  jajkami i ptoszkami, błyszczącym zatopionym "złotkiem" szklanym zajączkiem, ceramicznymi przepiórkami i zającem z koszykiem, hym... zupełnie jakby mła ciągle miała lat pięć a nie te dziesiąt lat więcej. Czyżbym już dziecinniała? Wicie rozumicie, starość dopada człowieka znienacka. Jeszcze wczoraj sprawy międzynarodowe i wogle a tu nagle radosne zajączkowanie i inne kicanki. Nie znasz człeku dnia i godziny. Mła ma nadzieję że to jeszcze nie jej godzina wybiła i to zajączkowanie to jej zwykły infantylizm a nie starcze zdziecinnienie.

W sprawie Pasiastego bez zmian, niestety. Nie słyszano o nim nic ani go nie widziano. Mła powoli traci nadzieję na powrót naszego wałęsy. Jest jak jest, mła nic tu raczej  nie zdziała, pozostaje jej wyczekiwanie. Stado jakoś do siebie doszło, choć niektórzy postanowili się obrażać ponad zwyczajną dla nich normę, która i tak jest zdaniem mła  bardzo wygórowana, no i mła ma pokazywane miny oraz ogląda plecki. Odwracanie się do mła tyłkiem, kiedy mła ciamka słodko do koty i prosi o zapozowanie przed obiektywem, to jest czysty primadonnizm. Szpageteria zachowuje się jak upadła gwiazda kina niemego grana przez Glorię Swanson w "Bulwarze Zachodzącego Słońca". Bogini.

O ogrodzie napiszę jutro, znaczy cdn. Dziś tylko zdjęcia magnolkowe zapodam. No i piszę chlając drugą kawkę. Ogród jest dziś  śpiewający, kosy dają koncert od świtu. Mła przyuważyłą też pierwsze szpaki. Koty szczęśliwie olewają ptactwo, jest tak ciepło że zalegają, no wicie rozumicie opalanie się  w najbardziej nasłonecznionych kawałkach byłego tyrawnika. W tym cieple wczesnowiosenne rośliny błyskawicznie przekwitają, mła ledwie udało się nacieszyć zapachem  kwitnących fiołków odoratków. Zaraz wylezę do ogrodu na dłużej, będę straszyć przekwitające forsycje moimi nowymi nożycami do gałęzi, okazjonalnie zakupionymi w tzw. promocji. Jeszcze tylko łyczek kawy i fruuu... Cdn.

Ogrodowanie ogrodowaniem ale mła się po południu przypomniało że przeca dziś  wybory i to te w których wybiera się rzundzących miejsko - wiejskich. No to mła sobie poszła wybrać, znaczy zagłosować na takich, którzy chcą cóś zrobić z przejściem podziemnym koło mła, które dla wózkowych jest przeszkodą nie do przejścia. Osoby na wózkach inwalidzkich, a także takie prowadzące wózki dziecięce,  mają około półtora  kilometra do  przejścia dostosowanego dla zawózkowanych albo pół kilometra do przejścia naziemnego. Przejście podziemne było robione w czasach kiedy wszem i wobec się trąbiło o udogodnieniach dla niepełnosprawnych, ba, nawet pobrano stosowne  środki  z odpowiedniego funduszu a potem oddano badziew i zaczęto informować korespondencyjnie wszystkich  posiadających nieruchomość  przy ulicy że przejście jest nie tego, bo instytucja dała ciała. Taa... Papier cierpliwy, przejście nadal średnio użyteczne, ludzie łażą nielegalnie jak im wygodnie. To jest taki konkret, który uwiera a który można załatwić. Dla tego konkretu mła polazła. Natknąwszy się przy okazji na Ciotkę Hankę, która robi za komisję, Potem mła postanowiła  pospacerować, bo wiosenność taka że ciągnęło mła do lasu.

Las cały w młodej zieleni, rozbudzony i już w pełni żyjący. Mła wgapiała się z lekka zdumiona  w działania wojenne wiewiórki przeciw  sójce. Takie na poważnie, z  miotaniem gróźb i cykaniem.  Nie wiem  o co poszło ale wiewiórka była solidnie wkurzona, ogon pracował jak u znerwowanej Szpagetki, odgłosy były wydawane. Goniła sójkę szybciutko, miałam wrażenie że jeszcze troszkę a dopadnie ociężałego ptaszora. Wiewiórki  to nie jedyne gryzonie w naszym lesie, mła napatoczyła się na nowy stawek, zrobiony z jednej z naszych rzeczek. Bobry działają, co widać po specyficznie wygryzionych drzewach. Osobiście bobrów nie spotkałam ale trzy nowe bajora, powalone drzewa to wyraźne ślady ich bytowania. No i proszę, taki  miejski lasek a jaka dziczyzna!

18 komentarzy:

  1. Yh. My mamy z Aleksikiem jednak powtórkę jak było z Mefisiastym. Tyle, że on się przytykał przy trzustce a Aleksik postanowił plajtowac. Ale mamy obcykane i w poniedziałek biegnę po maxi natural do biedry a co.

    Paaaasiakkkkk 🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocurrku może być inaczej niż z Mefisiem, każdy organizm koci jest inny, Może ta wysoka lipaza Aleksikowi jeszcze opadnie, trza mieć nadzieję że starszy koci pan da radę. Trzymajcie się.

      Usuń
    2. Tak dlatego skupiamy się na niskotłuszczowym jedzonko jak z Mefisiem i nie będę zamawiać z zooplusa zapasów bo się okaże że smak nie pasuje a puszek 12 będzie stało. Maxinatural sprawdzony Mefisio 3 lata żył z chora trzustka to i Alex da radę :) nerki mu poprawiły się. Mogło tam coś innego mu na te wyniki wpływać. Starszy koci pan ma prawo do humorów i nikt mu nie broni, o

      Usuń
    3. No i dobre info z tymi wynikami nerek, staruszki tak majo że kwękajo. Grunt żeby kwękająco żyły bez wielkiego bólu, tak żeby mogły cieszyć się życiem. U mnie sprawdzanie misek czy inni aby lepszego nie dostali. Taa...

      Usuń
  2. Może robią zapasy tłusczyku na przymrozki? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy na przymrozki, mła się wydawa że tu żadnego pretekstu nie trza, takie so bezczelne. ;-D

      Usuń
  3. W jaki podloże przesadzasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogrodową wymieszaną z piochem i żwirkiem. Wszystko w trzech równych częściach.

      Usuń
    2. Jestem na etapie szukania żwirku, gdzie kupujesz?

      Usuń
    3. Taki do akwariów w zoologicznym kupuję, bo tanio.

      Usuń
  4. Widzę, że też masz czarnego kocurka. Ja.jestem kociara zwariowana. Mam dwa ogony ukochane. Czarny zasypia przy nas a.drugi o 4 przyłazi na mizianie i mruczy bez końca. Przepiękne zdjęcia wiosennej przyrody. Miłego dnia Mła 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kociarze dzielą się na zwariowanych i takich, którzy nie zostali adoptowani przez koty. Dzień zalatany ale rzeczywiście miły. Mła jest posiadana przez trzy czarnuchy, łaciatą krówkę i pasiastego na wychodnym. Wszystkie jak na razie bardzo dla mła nie tego, znaczy zdrowe. ;-D Jeszcze nie niszczą chałupy jak u Romi ale kombinują w tym kierunku.

      Usuń
  5. Ja o bobrach, a mianowicie mieszkam w samym środeczku dużego miasta i jak mam ochotę popatrzyć na bobra to wychodzę z domiszcza kilka minut przed zmierzchem, przechodzę kilkadziesiąt metrów do końca ulicy przy której mieszkam, na jej końcu jest fosa miejska. A na fosie u wylotu tej mojej ulicy jest wysepeczka taka mała na której rośnie sobie ze trzy drzewka a może cztery i do tej wysepeczki przypływa bóbr na wyżerkę ;) Zanim władzuchna nasza gminna się ogarnęła to powalił takie malutkie drzewne niedorostki, te większe zaś połogryzał zanim zabezpieczyli je siatką. Wyczytałam że boberki trzcinę lubią i jesienią to nawet widziałam jak sobie takiej trzciny naciął i popłynął z nią do żeremi zapewne. Na wiosnę wzięli mu te trzciny wycięli. Ostatni raz widziałam go na początku marca, on żerował sobie na wysepce a naprzeciwko niego na skarpie gościła się czapla. Tak że ten tego dziczyzna to już całkiem do miast wchodzi, dziki takie prawdziwe, też w moim mieście żyją ino jeszcze nie w centrum, ale lisa to widziałam wędrującego w nocy torowiskiem pod moim oknem. A sarna, ale to już ze 20 lat temu to hasała sobie kilkadziesiąt metrów ode Rynku.
    Wrocław to miasto specyficzne, cieków wodnych u nas masa cała, a nad tymi ciekami ciągną się tereny zielone i tak to zwierzyna nam do centrum miasta wchodzi :)
    A jeszcze dorzucę, że czaple to w tamtym roku wylądowały na dachu domiszcza po drugiej stronie skrzyżowania przy którym mieszkam, chyba przed wronami uciekały. No ale ja mam tą fosę nieopodal, w drugim kierunku nieopodal jest Oława i za kawalątek Odra do której ta Oława wpada :)
    Magnolie efektowne jak to magnolie, mnie bardziej urzekły te sasanki, no i ten las na twoich zdjęciach, bo ja najbardziej lubię taką niepełną zieleń ;)
    Trzymam kciuki aby Pasiak jednak zechciał wrócić do Cię!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łódź powszechnie uchodzi za cinżko zindustrializowaną ale to nigdy nie oznaczało że zieloności w niej nie było. Mamy w końcu parki z parusetletnim starodrzewem i największy w Europie las w granicach administracyjnych miasta. Taka zdziwność bo łódzkie jest najmniej zalesionym ze wszystkich województw. Mimo spółek cichych z deweloperką miejskim coraz cinżej przychodzi zabudowywanie miasta Odzi, ludzie u nas pyskate i bardzo chco zieloności. Dlatego zresztą rzundzące obiecujo im posadzenie miliona drzew itd. Jak na razie to powinni obiecać że tzw. rewitalizacji parków robić nie będą, bo za takie rewitalizacje to prokurator może stawiać zarzuty. Nawet laski na obrzeżach miasta są pilnowane przez mieszkańców, bo miejskie wyciągały chciwe łapy podjudzane przez deweloperkę. To wszystko w sytuacji, w której w samym mieście trzeba uporządkować prawnie sytuacje działek i budować można na ruinach. Do niedawna miejskie usiłowały bawić się w parki kieszonkowe ale ludzie chcą normalnych parków i dzikawych terenów na obrzeżach. Jak na razie bobry w tych dziczyznach od czasu do czasu mogą się pojawiać. Dziki i lisy, sarny to na obrzeżach miasta norma, dzikie zwierzęta raczej nie włażą w dzielnice blokowe, choć i to się zmienia. W końcu każdy chce gdzieś mieszkać. ;-D Co do wód to u nas nie ma dużej rzeki jak we Wrocku ale za to małych cieków jest więcej niż przeciętnie. W ścisłym mieście większość zabudowana ale wystarczy wyleźć ze śródmieścia i rzeczkę się zobaczy. No a nad taką rzeczką toczy się dzikie życie. :-D Co do Pasiastego to ciągle jeszcze mamy resztki nadziei, Mruciu wyczekuje razem z mła. :-/

      Usuń
  6. Sukinkulenty buahahahahahaha Też muszę zając się swoimi roślinami, bom trochę je zaniedbała i jakoś się ociągam...no ale już muszę. ;D Moim zdaniem to cudnie, że cieszyłaś się tak tymi ptoszkami i zającem z koszykiem. 
    Mój kochany piesek Timmi, jak tylko widzi telefon, to obraca się plecami, albo ucieka. hahahaha No a ja tylko chce mieć z nim milion zdjęć...czego on nie rozumie. hahaha Kocham go! Niech kotki Twe będą zdrowe, aj jakby było dobrze, jakby ten zaginiony powrócił z zaskoczenia.
    Ty pisząc, piłaś kawę, ja czytając, też piję kawkę. hehe Nie byłam na wyborach, ale miałam akurat pracę w niedzielę, tak wyczerpującą, że do dziś czuje zmęczenie, a w kolejną niedzielę zaś to samo...może wypompowanie, ale jest też fanie. Nie zbyt wiem, po co o tym piszę. hahahaha Za to bardzo chcę napisać, że wykonałaś prześliczne zdjęcia i aż serduszko uradowałaś nimi, dziękuję, a jeszcze bardziej dziękuję za Ciebie. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła sadzi, przesadza, wysadza i tak w kółko. Telefoon to wróg wg. dużej części naszych pupili, wszystko co odciąga uwagę do Najważniejszych jest wraże. ;-D Co do zaginionego to nadal wyczekujemy, a nuż się objawi. Teraz też podpijam drugą dziś kawę a potem niestety robota, która jest taka se. Też taka wypompowująca. Jednak zrobić trza, sumienie będzie czyściutkie i jakieś tam zadowolnienie z wykonu. Co do zdjeciów to technicznie kicha ale temat się broni. ;-D Zdrowia dla Taty życzę, wspierajcie psychicznie bo człowiek zawsze w związku z zabiegiem chirurgicznym ma swoje przeżycia.

      Usuń