czwartek, 14 sierpnia 2025

Weekendownik Matko - Bosko - Zielnikowy nadchodzi!

Milion stopni, Kocurrek ma rację. Ponoć jeszcze tylko jutro a potem troszki ulgi. Oby, bo mam jak Romi, czuję że nie żyję, choć oficjalnie jakieś tam symptomy wykazuje. Mła spędzi chyba część tego weekendu na sprzątaniu stajni Augiasza, czyli własnej chałupy. Do Cio Mary obchodzącej imieniny, wybiorę się dopiero wówczas, kiedy się nieco ochłodzi, ale przed ponierdziałkiem. W ponierdziałek bowiem Cio Mary wyjeżdża na wakacje, wicie rozumicie, las i jezioro krystalicznie czyste. Powinnam wygłosić przed tym wyjazdem coroczne przemówienie okolicznościowe na temat żmij i kijka odstraszającego. Mła musi też usiąść i zamówić bilety na atrakcje w czasie  młowych wakacji, jedną trzeba  zamówić ze sporym wyprzedzeniem, żeby klamki nie pocałować. Chyba nie pokopię w ogrodzie w ten weekend, paczkowanie przesuwam o tydzień, w końcu rośliny muszą mieć szansę przetrwania podróży. Może w ten weekend uda się mła wykończyć w tę nieszczęsną zieloną skrzynkę na przybory do szycia. Strasznie długo to trwało ale u  mła tak to już jest - mła rozpoczyna, odstawia, powraca a to wszystko przez to że mła robi dużo rzeczy na raz, zamiast jedną szybko wykończyć. Może uda się mła dojść do Mamelona, długo jej nie widziałam i cni mi się z powodu niewidzenia się z Mamelonem. Może, bo sterta prasowania przed mła, nawet dwie zmiany pościeli położyłam na wyrku, żeby taki wyrzut sumienia mła mobilizował. Szkła do czyszczenia, podłogi do mycia. O qurcze, ile tego!

A u Mamelona w ogrodzie w zeszłym tyźniu wyglądało tak - zielono jak u żaby. Łaska dla oczu w tym upale.

W Muzyczniku różności, taka muzyczka letnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz