wtorek, 21 lipca 2015

Półsen nocy letniej - lipcowy Alcatraz jako nocny ogród zapachowy


Noches de verano - letnie noce nie sprzyjają  długim snom.  I to nie dlatego że jestem panienką z temperamentem, aura  tropikalna po prostu snom nie sprzyja. Można sobie półśnić co najwyżej  w takie post upalne noce, słuchając odgłosów z rzadka przejeżdżających samochodów, świerszczy i fumkania jeży. Jak ta Tytania, której powieki potraktowano  miksturą z  Viola tricolor, zakochuje się w nocnym ogrodzie, noc bowiem szczęśliwie osłania niedostatki Alcatrazu i czyni z niego ( jak i z Osła Bottoma uczyniła uroczego kochanka ) coś jakby zadbany ogród.  Nie widać chwastów i trawska, kłujących w oczy efektów mojego lenistwa, zero samosiewów paskudnego jesionka, żadnych głupich zestawień kolorystycznych roślin ( wszystko litościwie ciemne ). Alcatraz staje się ogrodem zapachów a nie miejscem do pasienia oczu.

Jako ogród zapachowy Alcatraz całkiem nieźle się spisuje. W lipcu pachną głównie lilie OT i orientalne ( zarówno w dzień jak i w nocy  ), tzw. drugi rzut  kapryfolium i nieśmiertelna maciejka ( ta ostatnia wtedy kiedy nie zapomnę jej wysiać ). Oczywiście mam na myśli nocne wonie a nie te wydobywające się z roślin za dnia. Lipcowy dzień należy należy niepodzielnie do lawendy  i do ulicznych lip. Słodko - orzeźwiające to zapachy.  Natomiast nocą Alcatraz  pachnie jak dama, której zdarzyło się użyć trochę zbyt dużej ilości ciężkich perfum - z lekka przytłaczająco, jednak nie na tyle żeby nie dało się oddychać, czy też  żeby człowiek nie czuł  już  przyjemności z wąchania  zapachów. Okien nie zamykam markując letnią nocą ( chłodek luby, dopiero wtedy czuję że żyję  - nawet popracować  trochę można ).

Czasem czuję takie pokuszenia tytoniowe ( no, ciągnie mnie do nałogu tytoniowegeo, he, he ). Tytoń ozdobny Nicotiana alata też pachnie  nocną porą, a zapach ma taki w sam raz pasujący do liliowych i maciejkowych woni. Niestety jest z nim znacznie więcej roboty niż z prostym wysianiem maciejki. Uprawa Mathiola  bicornis jest do opanowania  nawet przez Cio Mary, a  tytoń  wymaga  kwietniowego  pikowania żeby zakwitł w Alcatrazie w lipcu. Wysiewanie tytoniu na domowych parapetach przy pięciu bardzo  niegrzecznych kotach to cinka sprawa. W dodatku tytoń jest trujący, więc nie wiem czy zamiast pięciu rozwydrzonych kotów nie miałabym pięciu cichych i grzecznych kocich nagrobków.

Inną sprawą która mnie do uprawy tytoniu zniechęca jest to że  część odmian ( akurat tych, które mnie się najbardziej podobają i najmocniej pachną ) ma kwiaty zamknięte za dnia. Przy maciejce nie ma to dzienne podsypianie kwiatów takiego znaczenia ale przy tytoniu?  Nowsze odmiany mają kwiaty otwarte w dzień ale niestety kosztem "mocy'" zapachu. Z nocnych wyczytków netowych ( pożytki z  nieprzespanych nocy )  wyszło mi że w Alcatrazie powinnam uprawiać tytoń leśny Nicotiana silvestris.  Pochodzący z Argentyny  roślinek ma otwarte w dzień kwiaty i  ponoć upojnie pachnie. Lubi też dawać samosiew (  oby przeżywał zimę, pikowanie na rabatach to inna bajka niż pikowanie w skrzynkach na parapetach ).

Dzisiejszy ( nocniejszy? ) wpis ozdabiają ilustracje  autorstwa Poliny Yakovlevej, prawdziwie magiczne.
Na mnie działają jak  filiżanka prawdziwego espresso, takiego które stawia człowieka na nogi nawet po nieprzespanej  nocy. Są pełne delikatności ( mam wrażenie że to  technika akwarelowa, być może mylne ale prace mają w sobie tę  akwarelową lekkość  ), subtelnego humoru i wdzięku. Niby  "łagodniutkie" jak smak niezbyt mocno palonej kawy a jednak pobudzają wyobraźnię. Ja najbardziej lubię ilustrację ze "źwięrzetami" w roli głównej, ot, takie zboczenie starszej pani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz