poniedziałek, 6 lipca 2015

W poszukiwaniu lubego chłodku!


Upał właśnie przeszedł w swą najpaskudniejszą fazę. Jest przedburzowo. Spadło nawet  coś na kształt deszczu i natychmiast wyparowało, sprawiając że człowiek  ma wrażenie przebywania w saunie. Koty zalegają w chłodniejszych miejscach Alcatrazu, nornice i ptaki mogłyby szaleć teraz  po "niskim" ogrodzie ( pod warunkiem że znalazłyby siłę ) bo myśliwi śpią. Śpiące koty wyglądają jak aniołki, wielu patrząc na te słodkości rękę by sobie dało uciąć za stwierdzenie że nie są to aniołki upadłe! W tej chwili to nawet może być prawda, powieczki nie chce się podnieść a wiadomo że jak stworzenie śpi to nie grzeszy ( na ogół ). Jeże też śpią  schowane nie wiadomo gdzie, wylezą dopiero wieczorkiem. Ich fumkania, i radosne "pijackie" odgłosy będzie niosło po nocy.  Zachowują się bezczelnie, przyznam że zdecydowanie bardziej miłe jest mi sąsiedztwo nietoperków, bardzo przyjemni i cisi lokatorzy.  No ale teraz cisza około południowa i Wielkie Oczekiwanie na to co zafunduje nam zachmurzone niebo. Zwierzyniec, rodzina, sąsiedztwo - jak tylko mogą to  przymykają ślepia. W ogrodzie za to wielkie poruszenie wśród owadów - jakieś podejrzane muszki, szalejące ważki, bzyczenia i cykania.  Ucichło jednak ptasie ćwierkolenie, od czasu do czasu tylko przeleci szybciutko jaskółka.  Niemiłosiernie gorąco, oddychanie takim powietrzem którego temperatura jest zbliżona do temperatury ludzkiego ciała nie jest przyjemne. Marzymy o wodzie!

Nadmorskie doniesienia Tatusia sprawiają jednak że bynajmniej nie marzy nam się ochłoda w falach Bałtyku.
Ponoć woda  ma  temperaturę wyciskającą  łzy z oczu - tzw. fala odrętwiająca ( wleziesz i błyskawicznie zdrętwiejesz ) przypłynęła ze wschodniej strony. Zimna jakby lodu ktoś dodał!  Jedyna pocieszka  to chłodna morska bryza ( no, ale żadna to pocieszka dla moich małych siostrzeńców, którzy uwielbiają się pluskać ). Przydałaby się jakaś woda śródlądowa w pobliżu, najlepiej czysta. Basenik odpada, opary chloru w tym upale to nie jest rozkosz dla spojówek, a myśl o nałożeniu szczelnie przylegających okularków jakoś niezbyt zachęcająca. Rzeczki i bajorka naturalne - no, z tą czystością może być nie halo, spacerek na nasze kąpielisko osiedlowe  i tzw. oblookanie stanu rzeczy wybija z głowy błyskawicznie wszelką chęć zanurzenia się w stawowej cieczy. Czyściejsze rzeczki to tak w promieniu 50 kilometrów, już widzę tę wyprawę! Zostaje wanna wypełniona piliczanką. Chłodną! Zanurzenie cielska w wannie to jedyna bezpieczna opcja wodna  jaka mi w tej chwili przychodzi do głowy. Popływać się nie popływa ( he, he ) ale jakże miło się poleży.  Marzy mi się zimne mojito w łapie ale  alkohol i woda to jest niebezpieczne i w ogóle ( ratownicy zawsze ostrzegają a ja tak bym najchętniej na przekór, po karaibsku ).  Oczywiście ani mi się śni robić teraz zaplanowaną robotę czyli  przesadzać esdebiaczki. No chyba żeby ktoś ustawił tuż przy rabacie przenośny basenik dla wieloryba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz