wtorek, 27 lutego 2018

Ogrodowe podsumowanie miesiąca


Za oknem pogoda taka  że myśli zamarzają na samą myśl o wyściubieniu  nosa a w domu szaleństwo wysiewowe. Szklarenka, słoje, doniczuszki - wszystko obsiane, Panie tego, jak mało którego roku. Pierwsze kiełki  już widać, wylazły groszki nieznanej odmiany, co to mają mieć kwiaty w kolorze lawendy.  Na wszelki wypadek zachowałam opakowanie nasionkowe coby  pyszczyć jakby  mi na rabacie się pojawiła jaka czerwień wściekła w groszkowym wydaniu. Posiałam łubin trwały i lwie paszcze, i wszelkie inne odmiany groszków pachnących które  chciałam  mieć  i które były u nas dostępne.  Oprócz tego co wysiałam w domu na swoją kolej ( czytaj na nowe doniczki rozkładalne ) czekają nasturcje, malwy i naparstnice. Postanowiłam je wysiać podpędzićje  domowo, choć dwuletnie czyli malwy i naparstnice  mi   nie zakwitną to zrobią się  zażyte. Wiadomo zażyta  roślina kwitnie lepiej. Do gruntu będę w tym roku siać nagietki, maciejkę i rezedę wonną. No i koper  'Szmaragd', przywabiacz dla motyla zwanego Paziem Królowej. Dużo tego a ja jeszcze cóś nienasycona. A to aminek  egipski kusi, a to arcydzięgiel wabi - no tak jakoś mnie w tym roku przynasienniło. Na wysiewie się nie kończy - w dużym słoju podpędzam wietlicę japońską 'Burgundy Lace' i nerecznicę czerwonozawijkową 'Brilliance'. To do Alcatrazu.W kotłowni powoli rozpoczynają wegetację  schowane przed mrozami rośliny które stały na przyszopiu. Szczerze  pisząc wolałabym  żeby  te schowane w kotłowni  wstrzymały się z tym budzeniem do życia, zaraz po największych mrozach wylatują z powrotem do  ogrodu - nie ma domowego zalegania!
 O ile wysiewy i podpędzania idą aż miło  to insza ogrodowa robota odłogiem leży. Zero przycinań i docinań, aura nie sprzyja a zdrowie szwankuje. Może uda mi się zagnać do cięższej pracy Włodzimierza i kuzyna  Tomka, na Pana Andrzejka nie ma co liczyć - wyrabia przedemerytalne "okresy składkowe" coby móc przeżyć w przyszłości za świadczenie. Za dużo forsy na cięższe roboty ogrodowe w tym roku ni ma, w końcu i mnie się  też cóś od  życia należy ( czytaj Ołszyn, fale i mgliste lasy Sintry ) a to cóś  kosztuje. Zrobi się to co się uda  zrobić, bez napinania i stresu.
 Przeglądam nadal zielone oferty , teraz głównie pod kątem drzew do Alcatrazu ( ciągle nie jest ich tyle co być powinno ). Przyuroczyła mnie  brzoza chińska Betula albosinensis w odmianach różnych. Brzózków o białej  korze mam sporo, bardziej mną teraz rzuca w korowe różowości i czerwienie. Odmiana  brzozy chińskiej 'Pink  Champagne' zdaje się będzie u nas do dostania, 'Red Panda', 'China Ruby' jeszcze nie jest  "robiona" przez naszych szkółkarzy. Pierwsza z tych odmian  nie jest zbyt duża, jak na brzozę osiąga średni rozmiar ( w  dobrych warunkach dorasta do 9 m wysokości ). Marzy mi się zespół złożony z trzech brzózek, ciekawe ile kosztowałyby  drzewka? W ogóle przyuważyłam  u siebie fascynację drzewkami o czerwonej korze, ten klon cynamonowy Acer griseum zakupiony w zeszłym roku zwiastował po prostu solidniejsze zainteresowanie azjatyckimi "kolorowymi" gatunkami. Na razie luty i gdybanie ale powoli narasta we mnie chciejstwo, tym bardziej  że miejsce pod  brzózki już jest. Mój boszsz... tu  konieczne przycinania, tu planowane nasadzenia z drzew, niezły kołowrotek. A na dworze mróz i coś jakby widmo padającego śniegu ( drobne płateczki w ślimaczym tempie spadające z nieba ) a przede mną niemiła  rozmowa z Okularią i Szpagetką.  No nie wiem czy powinnam pozwolić na robienie z mła baranka osobom polującym  na sikorki?!

6 komentarzy:

  1. Uadny obrazek, skond ?
    i co to so doniczki rozkładalne, do jasnej, niespodziewanej.
    u mnie trochę po samo południe i -6 na liczniku, zapowiadali -9, wiec powinnam się cieszyć. nieśmiało zacieram rączki bo zachodzi duże prawdopodobieństwo, ze ślimory szlag trafi. negatywy mają się utrzymać do czwartku a potem hulaj dusza, znowu będzie lalo :O
    zeszły tydzień poświeciłam na okrywanie zmarzlaków, bo ja np. nie wykopuje dalii, jakoś mnie nie ciągnęło do ciecia róż i hortensji, chyba słusznie ;)
    ramach kolorowych kor nabyłam dwa lata temu Prunus serrula, pięknie już z niej odchodzi czerwona kora i bardzo szybko rośnie, może w tym roku zakwitnie :)
    acer griseum na liście :)
    zdrowia !

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrowie się przyda po ubiegłotygodniowym rzężeniu.;-) Uadny to jest kartka z kalendarza "La Belle Jardiniere" z 1896 roku ( ja rzecz jasna "ulepszyłam" swoimi wstawkami karteczkę ), autorem tego projekta był Szwajcar Eugène Grasset . On cóś tak jak Necker, działał głównie we Francji.
    No nie wiem czy pomór ślimaków wynagrodzi mi ewentualne wymrożenia, dalii co prawda nie uprawiam ale mam parę takich roślin co zbytnich mrozów na przedwiośniu nie lubio. Prunusa o czerwonej korze mam, kwitnie w porzo i zimą się prezentuje ale ciągle mao. No drzew mnie dużo potrza do tych paproci i tam innych cieniolubów.:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu jak ja nie lubię takiej pogody, takiej cholernej zimnej zimy, z takim mrozem i śniegiem. Samochód mi padł był i to nie z powodu zdechłego akumulatora, bo działa jak należy, ale cuś w kole się tłucze tak, że bojam się jechać i czekam do czwartkowego ranka, żeby odstawić do mechanika. Tak więc w mrozy poniewieram się z innymi biedakami autobusem i wyczekuję na przystankach, ale nie narzekam na komunikację miejską w Lublinie, bo nie ma spóźnień. Moi studenci zagraniczni ciepłolubni dziś wpadli na zajęcia i 2 bardzo zziębnięte panny z Tajwanu zapytały, dlaczego jest tak zimno i od razu przykleiły się do kaloryfera. Po wesołym komentarzu, że u nas zima trwa do około 20 marca prawie zapłakały i zapytały mnie, co mam pod spodniami - ile par rajstop i jaką mam kurtkę. Wtedy się zaczęło wprowadzenie w temat odzieży zimowej Polaków. Temat mnie nieco rozbawił, bo zobaczyłam że ciepłoludzie cierpią chyba bardziej niż ja. A w ogrodzie wszystko śpi, krokusów nie widać pod tym białym paskudztwem, chociaż może ono uratuje przed śmiercią moje róże. Moja Kocia wychodzi na dwór na średnio 3 minuty i wraca. Nie podoba jej się jak śnieg parzy w łapki. Kiedy Najwyższy wreszcie ześle ciepło na naszą niwę? Prosimy, prosimy:) Moje heliotropy wypuściły 3 parę listków, ale w ogrodzie ze względu na wzgląd nic nie można zrobić. Płaczemy, mój skarbie, płaczemy. A w międzyczasie szykuję się do wyjazdu kwietniowego do Islandii, znów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się przypomniała zeszłoroczna gadka z jednym Portugalczykiem. Biedaczek twierdził że marzec w Portugalii nie należy do najprzyjemniejszych miesięcy. Osiemnaście na plusie w drugiej dekadzie a ten narzeka. Uświadomiłam moim straszliwym angielskim jak wygląda marzec w Polszcze, nie wiem co go bardziej podłamało - moje posługiwanie się mową Shakespeare'a czy info że w Europie są takie cudowne miejsca gdzie mrozu można się spodziewać nawet do połowy maja.
    Moje koty wyłażą tylko w południe, poza tym twarde leżenie na kaloryferach. Zima po całości, zaczęliśmy dokarmiać ptactwo ( a ja tu głupia skrzynki lęgowe zakupiłam ale kto by miał ochotę pitigrilić się przy szesnastu stopniach na minusie? ). Śnieżku mam tak na alibi, trochę martwię się o irysowe kłącza. :-/ My wyruszamy w świat pod koniec marca, jak spojrzę za okno i widzę tę mordę obrzydłą zimy to wydaje mi się ta nasza ekskursja nierealną. :-/

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja jestem daleko w tyle za Tobą :) Ty już fajnie bawisz się z Przedwiośniem ja dalej leżę z Zimą przy kaloryferze :D Tak czytając sobie tę imponującą listę wysiewów zaczęłam się zastaniawiać - kto to potem posadzi? :)))) Sorki...
    Moc uścisków :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to kto posadzi?! Mła posadzi! Uwielbiam sadzenie roślin, uważam że to najlepsza część ogrodowej zabawy, Nie ma jak sadzenie wyczynowe.:-D Rechocz na zdrowie i kombinuj co by tu wysiać, he, he, he. Nasiona źródłem tanich roślin, rządna ogrodniczka teraz ze mnie ( bo nierządnie wydaję kasę na inne ekscesy ).;-)

    OdpowiedzUsuń