niedziela, 27 maja 2018

Burzowy a nawet burzliwy koniec maja

Upływa nam  majowy weekend, być może ostatni w tym składzie więc dożywany na całego. Wieczorną porą czuć w powietrzu zapach kwiatów  jaśminowców i wiciokrzewów. To że wieczorem pachną  wiciokrzewy to  rzecz zwykła ale że  tak mocno wonieją jaśminowce to zasługa wysokiej temperatury.  Ich kwiaty pachną najmocniej w słoneczne dni, wieczorne pachnienie zdarza  się tylko w tzw. optymalnych warunkach. Koty niemal w pełnym składzie żyją życiem podwórkowym, tylko  ciężko  obrażony Felicjan ( jak  śmiem na jego oczach spędzać tyle czasu z mruczącym  Lalentym ułożonym na kolanach ) pilnuje swojego krzesła w domu.  Lalek baaardzo dużo  śpi ale  pod wieczór zbiera mu się na aktywność. O ile ma  dobre samopoczucie to łapie dziewczyny za ogony i  podgryza,  o ile jest kiepsko to rozkłada się do głaskania  brzuchego.  Dziewczyny podłażą  w nadziei że i im się trafią głaski ale są kulturalne, żadnych nachalności w stylu Felicjana.  Owszem,  podłazi się pod ręce, solidnie ocierkuje itp. ale żadna nie śmie położyć się na Lalku jak to zdarzyło się  Felicjanowi (  właściwie nie powinnam pisać że się zdarzyło, to było zależenie z  premedytacją ). Oczywiście staramy się zapominać o chorobie na tyle na ile umożliwia nam to widok porozstawianych na stole butelek z preparatami, strzykawek i inszych akcesoriów chorobowych.





Na ten przykład przeżywaliśmy z Cio Mary  i Wujkiem  Jo tzw.  Wielki Pożar w Zgierzu.  Cio zadzwoniła z informacją jak to  Wujek  Jo  zagnał ją do podziwiania z ich balkonu przepięknej chmury która okazała się być "chmurą pożarową".  Nieświadomi podziwiali ten cud natury, który wcale nie był takim naturalnym. Jeśli chodzi  o przyczynę zjawiska to Ciotka Elka stawia na podpalenie bo "To taka nasza łódzka tradycja",  Małgoś - Sąsiadka na palec boży, ja jak zwykle na ludzką głupotę. Być może wszystkie te  trzy opcje są prawdziwe, wszak się wzajemnie nie wykluczają. W każdym razie  będziemy mieli teraz zupełnie nową jakość naszego starego smogu ale cóś nas to nowe nie  cieszy.  Skutkiem pożaru wysypiska było też stwierdzenie przez Cio Mary ( po raz kolejny, to wraca jak mantra ) że Wujek Jo "pierwotnieje", tzn. wg.  Cio jakby na Bałutach wylądowało UFO to Wujek natychmiast poszedłby oglądać Zielonych pełen nadziei  że może mu odpalą koraliki i lusterka. Wujek  Jo się odgryza ( również tradycjnie ) że nie po badziewie by polazł ale  po przepis na zimną fuzję  i kosmiczną technologię wytwarzania alkoholu niepowodującego kaca. Obie informacje dla dobra  ludzkości. Taa... miejmy nadzieję że w najbliższym czasie jednak  nic kosmicznego na Bałutach nie wyląduje.



Wczoraj wieczorną porą, po zaleganiu z   kotami z lekka się ukulturalniałam.  Nie, nie słuchałam VII Symfonii  Pendereckiego, takie lżejsze ukulturalnianie miało miejsce. Oblookałam baaardzo przyzwoitą komedię "Śmierć  Stalina", świetnie napisaną i genialnie wręcz zagraną.  Dla nas z  tzw. powodów historycznych  temat z tych cięższych ale dobrze jest obejrzeć coś  co bawiąc uczy, a to tego typu film. Buscemi jako oślizgle sprytny  Chruszczow, Jason Isaacs jako prawdziwie samczy generał ( taa, armijne skretynienie jest ponadnarodowe ),  Jeffrey Tambor w roli obsesyjnie skoncentrowanego na własnym wizerunku Malenkowa,  Beria zagrany na ostro przez Simona Russela Beale,  no i przede wszystkim Michael  Palin jako  masochistycznie wielbiący  Stalina Wiaczesław  Mołotow. Zazwyczaj aktorzy drugiego planu, potrafiący epizodem zrobić  film, tutaj w równoważnych rolach pierwszoplanowych.  Perełka! Do tego dodajcie sobie świetnie poprowadzony drugi plan, rżałam oglądając mecz hokejowy prowadzony  przez  syna  Stalina, Wasilija. Rupert Friend grający syna dyktatora   inspirował się  chyba kreacją Kevina  Kline'a z filmu "Rybka zwana  Wandą",  wyszło  zabawnie. Przyznam że potrzeba  mi było takiego oderwania się od zmartwienia jakim jest zły stan naszego najstarszego kota. "Odświeżona" lepiej znoszę  rzeczywistość co jakoś dodatnio wpływa na otoczenie, w tym na samego chorującego.





A co  u nas w ogrodzie? W ogrodzie po deszczu nastąpił wyrój jakichś podejrzanych żuczków o błyszczących skorupkach.  Koty były zachwycone, cała piątka śledziła loty.  Nie podzielam  kociego zachwytu, podejrzewam że  żuczki  niekoniecznie są miłe dla roślin i innych  żuczków. Zdecydowanie preferuję naloty  motylków,  no może nie tych  żrących  bukszpany ale takie modraszki na ten przykład są  bardzo mile widziane. A poza tym to zamiast prac ogrodowych to było lenistwo, zaleganie  i pieszczotnictwa. Do roboty cóś mnie nie ciągnęło, zrobiwszy tylko to co musiałam  przy irysach bródkowych i szlus.  Przytulajstwo i  pieszczotnictwo było w ten weekend podstawowym łobowiązkiem.  No i bardzo dobrze! Wszystko ma swój właściwy czas.

19 komentarzy:

  1. No niestety, zbliża się ten moment. :-( To już widać. Trzymanie go na glukozie i walenie coraz mniej skutecznych leków przeciwbólowych odpada, to byłby paskudny egoizm z mojej strony. Lalenty odejdzie z klasą, jak na Pana Hrabiego dwojga imion Hedoniusza Lalentego przystało. Staram się cieszyć z ostatków, Lalek tyż podjął wysiłek i cichutko mruczy ( cień dawnego mruczenia ale się liczy ). Przede mną ciężkie chwile. :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niech te ostatnie chwile upłyną w ciszy, w spokoju, w pięknych okolicznościach przyrody. jesteśmy z Wami <3
      Irysy cusz, cut, mniut :)

      Usuń
    2. Dożywamy najlepiej jak umiemy, nawet mruki wydajemy w tych rzadkich chwilach kiedy Najsłodszy jest wybudzony i na chodzie. Jest nam dobrze, bezboleśnie i ciepło. A irysy sobie kwitną upiększając nam te chwile.:-)

      Usuń
  2. Wspolczuje...
    Twoje irysy moge ogladac i gladac, upajam sie nimi! Nie sadzilam, ze moga byc takie piekne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pożegnania zawsze są nie tego... :-( Do irysowania zachęcam, uprawa może nie zawsze prosta, łatwa ale na pewno przyjemna.

      Usuń
  3. No to cieszcie się ostatnimi chwilami. Nich będą piękne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne irysy. U mnie tylko jeden rodzaj, więc z przyjemnością oglądam Twoje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to czas na wprowadzenie większej rozmaitości irysowej? :-)

      Usuń
  5. Czy jeden z tych pierwszych irysów to może Florentine Silk?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, te z "różowo - wrzosowej" fotki pierwsze po prawej to ta odmiana.

      Usuń
  6. Ciepłe myśli posyłam. Dużo ciepłych myśli.

    OdpowiedzUsuń
  7. Twoje Irysy to chyba najpiękniejsze jakie widziałam. <3 Życzę pięknych chwil w ogrodzie i nie tylko. Laleka przytulam do serducha. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Te na drugim zdjęciu są Fantastyczne!! łał!!! Dziś zdjęcia jutro poczytam... ale cuda masz w ogrodzie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. jak to wysypisko to mogło dojść do samozapłonu przez te upały, różne rzeczy się wyrzuca, głupie szklane coś mogło zadziałać w mocnych promieniach słońca :( Współczuję mieszkańcom. Zdrowia kocurkowi życzę a Ciebie ściskam bardzo mocno bo to nic przyjemnego jak przyjaciel choruje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miziam Lalusia po brzuszku...

    OdpowiedzUsuń