środa, 1 stycznia 2014

Coroczne zaklinanie rzeczywistości


Jak co roku tradycyjnie mam silne postanowienia noworoczne, najbardziej są silne gdzieś tak w okolicy pierwszej godziny po północy. Zazwyczaj wtedy jeszcze odczuwam postalkoholowe odrealnienie rzeczywistości i stąd zapewne bierze się wiara we własne siły, sprzyjające mi wiatry a nawet cudowne zbiegi okoliczności. Na szczęście ten radosny optymizm przechodzi bezproblemowo, najczęściej bez kaca pijackiego i moralnego. Brak zjawiska "the day after" zawdzięczam temu że zarówno promile jaki i postanowienia dawkuję sobie dość rozsądnie. Nie zamierzam na przykład uprawiać dyscypliny pod tytułem snowboard mimo że szalenie lubię obserwować osoby uprawiające ten sport i chciałabym choć troszkę poczuć jak to jest zjeżdżać na deseczce. No cóż, stabilizator na kostce wyklucza człowieka z niektórych przyjemności życia, trzeba sobie w zamian znaleźć coś innego. Choć na pewno nie będzie to z uporem maniaka proponowane mi poprzez pocztę WP wydłużenie penisa! O całe 7 cm! Czuję się jakbym nic innego nie robiła w sieci tylko siedziała na stronach porno i śledziła i to jeszcze te... tego.... panie co prowadzą się jak Ferrari ( no bo skąd te prąciowe propozycje pod adresem minivana nienajlepszej marki takiego jak ja ).
Do postanowień noworocznych nie zaliczam tzw. obowiązków czyli rzeczy, które po prostu muszę zrobić i już. Obowiązki to najczęściej nic przyjemnego, nie miną człowieka i nie ma co się zakładać z losem że uda się czegoś tam tralalala. Los sprowokowany może tak w odpowiedzi przywalić że albo poczujemy się Starym Frycem i udźwigniemy ciężary na wątłych barkach albo padniemy jak te kawki ku zgrozie bliskich a potem to i dalszych.
Postanowienia noworoczne w moim wykonaniu to są rzeczy, które jestem w stanie zrobić jak się dostatecznie sprężę - takie półobowiązki. W tym roku są takie:
1. wychować Okularka vel Pumela na dobrego kota który nie jest niszczycielem domowym tylko godnym zaufania osobnikiem, któremu można powierzyć tak jak pozostałym kotom pilnowanie foteli i kanapy
2.wyszukać przy pomocy Mamelona jakąś miłą kanapę z dwoma fotelikami i pozbyć się krówska salonowego na którym Okularek ćwiczył pazury ( i niestety dokonał aktu obszczylstwa - niedługo zbankrutuję z powodu prania kanapy )
3. dokończyć sprawę z oczkiem - ostatecznie i solidnie, znaczy z podmurowaniem skarpy
4. wykroić czas na wycieczkę do Kraju Tajojów
5. zaliczyć Wielkie Grzybobranie z Tatą i Dżizaasem ( i odwiedzić Magdzioła z przychówkiem )
6. Posadzić trzy niewielkie, uplanowane drzewa i zawalczyć z tawułą wierzbolistną i śnieguliczką, podstępnymi pełzaczami
7. jak się uda to pozbyć się jednej szopy
8. znaleźć czas na czytanie czegoś co nie jest mi koniecznie potrzebne do pracki i bohatersko przebrnąć przez naukowe wypociny Dżizaasa
9. zmodernizować kompa
10. - moje największe marzenie od lat - Wielki Domowy ześlij mi godną zaufania i niedrogą panią sprzątającą i spraw żebym była w stanie zarobić na jej usługi!
Jak widać nie są to jakieś nadzwyczajne postanowienia, ot takie zwykłości w wykonaniu pani w baaaardzo późnym wieku balzakowskim. Będzie dobrze jak połowa z nich zostanie zrealizowana ( punkt 1 i 2 są priorytetowe ) ale teraz to jeszcze jestem wciąż przekonana że podołam wszystkim dziesięciu postanowieniom. Tradycyjnie znaczy zaklinam rzeczywistość.

4 komentarze:

  1. Zaklinaj, zaklinaj, może choć jedno postanowienie uda Ci się wprowadzić w czyn :)
    Wszystkiego najlepszego Ci życzę, niech się spełniają Twoje marzenia, szczęśliwego Nowego Roku!
    Pozdrawiam noworocznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięks za życzonka. Jedno postanowienie musi być wprowadzone w czyn natychmiast - nauka kindersztuby Okularka vel Pumela!

      Usuń
  2. Ambitnie zaklinasz, życzę Ci abyś dopięła wszystkich postanowień.
    Tabi, a co to ta Kraina Tajojów?

    OdpowiedzUsuń
  3. Kraina Tajojów jest z Iwaszkiewicza. Wybrał się kiedyś w okolice sandomiersko - lwowskie i ochrzcił je mianem Krainy Tajojów ( od ta joj! )

    OdpowiedzUsuń