sobota, 2 stycznia 2016

Bodziszek 'Derrick Cook' - miłość od pierwszego wejrzenia ( szczęśliwie odwzajemniona )

Tego bodzicha pierwszy raz ujrzałam "żywcem" w Anglii. Szybszy oddech, rozszerzone źrenice, pocenie się łap, natręctwo myślowe przeradzające się w obsesję - wszystkie typowe symptomy zakochania odnotowałam u siebie. Niestety w żadnej  z odwiedzanych albiońskich szkółek nie naszłam wtedy tego prześlicznego przedstawiciela rodziny Geranium. Nie ma się zresztą co dziwić bo ten bodziszek to stosunkowo nowy gość w ogrodach. Nasiona byliny zostały zebrane przez Derricka Cooka w Nepalu w 1985 roku ( można znaleźć w sieci info że było to w 1984 czy 1986, generalnie można pisać o połowie lat osiemdziesiątych XX wieku, he, he ). Przez długi czas bodziszek rósł sobie w prywatnym ogrodzie i było o nim cicho sza. Dopiero na początku nowego tysiąclecia zaczęto wykorzystywać tę roślinę szerzej w ogrodach, przestała być tylko botaniczną ciekawostką. Niby zalicza się ją do gatunku Geranium himalayense , ale zdaje się że nie wszyscy botanicy są zgodni co do tego czy  właściwie przypisano przynależność bodziszka 'Derrick Cook' do bodziszków himalajskich. No nie ma dwóch zdań, ten kwitnący kwiatami w kolorze bardzo jasnego chłodnego różu bodzio nie jest taki ekspansywny i świetnie zadarniający jak gatunek i znane mi odmiany bodziszka himalajskiego ( niestety nie dane było mi jeszcze wypróbowanie różowo kwitnącej odmiany o nazwie, he, he -  'Irish Blue' ). Osiąga też większą wysokość, u mnie dobijał niemal do 50 cm. Ma dość duże kwiaty  osiągające średnicę 5 - 6 cm i stosunkowo wiotkie pędy.

Kwitnie za to jak typowy himalajek na przełomie maja i czerwca. Czasem ponoć zdarza mu się powtarzać kwitnienie. Jak dla mnie przypomina Geranium clarkei 'Kashmir Pink' na sterydach i zastanawiam się czy ci wszyscy sceptycznie nastawieni do jego przynależności do himalajszczaków botanicy nie mają racji. Ale pewnie mi się króliczy bo jednak w RHS twardo zaliczają go do Geranium himalayense. Czy warto sobie zapuścić takiego bodzicha w ogrodzie?  Pewnie że warto! Nie jest rośliną trudną w uprawie a widowiskowe kwitnienie i zadarnianie gleby ( mimo takiego sobie tempa zadarniania ) zawsze mile widziane w ogrodach ( szczególnie takich w których każdy zadarniacz mile widziany bo nie dopuszcza do panoszenia się chwastów ). Mam tego bodziszka trzeci sezon ( tzn. w tym roku będzie trzeci sezon ) i mam nadzieję że na tyle już się zaaklimatyzował  że może nieco szybciej ruszy z kopyta z tym zadarnianiem. Właściwie nie powinnam narzekać bo zdołałam nim obdzielić Mamelona, ale wolałabym mieć pod ręką więcej bodziszego materiału do obsadzania rabat. Tym bardziej że bodziszki himalajskie rosną dobrze na tych glebach na których Geranium clarkei jest zbyt wilgotno i ciężko, a takowych u mnie sporo. 'Derrick Cook'  ponoć się rozsiewa ja jednak zamierzam go rozmnażać przez podział kęp wiosenną porą. Mam wrażenie że moja miłość do tego bodzicha jest w jakimś tam stopniu odwzajemniona, w końcu nie odmawia współpracy z Alcatrazem i pięknie kwitnie. Może trochę grymasi z tym rozrastaniem, ale wiadomo - każda piękność czasem grymasi!




2 komentarze:

  1. Jest przepiękny sama bym chciała mieć takiego w ogrodzie. Muszę z wiosną poszukać bodziszków. Uwielbiam je i mam chyba dwa rodzaje, jeden na pewno, drugi jakoś tak podejrzanie łąkowo rośnie i nie jestem pewna, zrobię o nich posta to mi powiesz :)
    Odkąd dowiedziałam się jak wiele jest ich odmian i że kwitną o różnej porze roku, bo myślałam, że tylko wiosną, to myślę właśnie o kolekcjonowaniu ich w ogrodzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bodziszków jest naprawdę od groma, każdy może sobie wybrać coś bodziszkowego bez względu na to czym ma piochy ( bo sąpiocholubne ) czy wilgotniejszą glebę ( bo są i takie, którym wilgoć strasznie nie przeszkadza ). Bodziszki warto uprawiać!

    OdpowiedzUsuń