sobota, 9 stycznia 2016

Plany najazdu na Pragę

No i postanowione, jedziemy do Pragi! W miarę blisko i w miarę bezpiecznie, zważywszy na to co się w tej chwili dzieje w Europie ( a rivederci Roma na jakiś czas ). Wyprawa będzie tym razem w silniejszej grupie bo jedzie z nami Żaba ze Szczurkiem ( czyli Gosia z Natalią ). Gosia zna liczne praskie opowiastki ( Piotrulo, czyli Gosiny kolega małżonek dość długo w Pradze bawił ), ale miasta nie widziała. Szczurek jest szczawiem ( może ze względu na płeć powinnam napisać szczawicą, ale to głupio wygląda i brzmi ) i jedzie z nami w celach towarzysko edukacyjnych. No nie wiem czy ta edukacja będzie uznana za właściwą, panie starsze czyli Mamelon i ja namiętnie degustujemy czeskie piwo ( dzięki czemu możemy służyć za przewodniczki po praskich szaletach, he, he ). Dla Szczurka to może być tzw. szkoła prawdziwego życia, he, he. Termin sobie zaklepałyśmy taki, jak to w zeszłym roku zaplanowałyśmy, gdyby nam jeszcze kiedyś przyszło odwiedzić Pragę. Znaczy jedziemy w trzecim tygodniu kwietnia, w czas kwitnienia sadów na praskich wzgórzach.

Planujemy nie tylko "ściśle"  praskie atrakcje, zamierzamy zwiedzić Zámecký park u zámku Průhonice. Průhonice leżą kilkanaście kilometrów od centrum Pragi, dojedziemy metrem do stacji Opletalova, a potem ruszymy podmiejskim autobusem. Park na liście UNESCO, "łobowiązek" odwiedzić, he, he. Młoda wiosna w parku, te wszystkie kwitnące ozdobne odmiany jabłoni i bergenie, mniam, na to się nastawiam! Oczywiście  to nie znaczy że będziemy się tylko ogrodowo w Pradze wyżywać ( choć Mamelon tym razem zdaje się nie odpuści praskiej filii szkółki Havlis ). Zamierzamy przeciągnąć Żabę i Szczurka porządnie po Pradze (  one nie znają naszych możliwości - naście godzin dreptania z niezbyt długą przerwą na obiad, no i tego ten.....browar ) i to nie tak turystycznie ( pitu, pitu Stare Miasto, zegar, most i katedra, szybko na Václavské náměstí i rzut oka na Josefov ). W planach są Loreta, obrazy mistrza Arcimboldo a jak dobrze pójdzie to zaułki Smichova i Žižkova.




Obóz ( czyli bazę  ) rozbijemy w dzielnicy  Malá Strana, w jej bardziej zacisznej części ( niby blisko Mostu Karola, ale szczęśliwie turyści płyną jak rzeką  drogą królewską na Hradčany i w rejony naszego noclegowiska odbijają tylko nieliczne, wąskie i niezbyt wartkie strumyczki tej płynącej masy ludzkiej ). Wynajmujemy apartament w którym już raz się zatrzymałyśmy, w sumie nieduże pieniądze za tzw. studio w starej rokokowej kamieniczce. Fajnie bo nie jesteśmy skazane li tylko  na knajpiane żarcie ( nie to żebyśmy namiętnie kucharzyły w czasie wycieczek i w ogóle po knajpkach nie podżerały, ale "cycek kurzy na szybko" pod browarek  czasem się przydaje do zregenerowania sił, a nie tylko sama pocieszycielska i stawiająca na nogi zupka pomidorowa firmy Amino ).

Dzisiejszy wpis "ozdabiają" fotki kamieniarskie. W Pradze szczęśliwie zachowało się to co się zachować powinno. Pierwsze dwie fotki to "kamieniarka" którą można podziwiać na budynku ( choć właściwiej byłoby powiedzieć budynkach ) staroměstská radnice czyli ratusza staromiejskiego. Gotyckie kwieciszcza zakwitły na jego murach i wychynęły  z lasów podejrzane zwierzęta ( ten pierwszy z lewej u góry naprawdę mocno podejrzany ). Fotki ozdóbstw z katedry św.Wita, są że się tak wypiszę, mniej gotycko oczywiste. Z gotyckimi katedrami tak to już bywało, że ozdabiano je przez stulecia. W przypadku ozdób z "perły architektury" Hradčan wyraźnie widać że secesja miała w Pradze swoje wielkie chwile. Na koniec barok w najlepszym wydaniu - owocowo kwietne kiście z budynku kościoła svatého Ignáce z Loyoly ( to te z puttami ) i z Sala Terrana.

6 komentarzy:

  1. A ja zdobylam Masade,ot co!I czekam na emalie od Big Sister! Pozdrowki,Dżisaas;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podobają te fotki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię szczególiki! Zawsze się wgapiam solidnie w budynki, pewnie dlatego że moje miasto jest XIX - wieczne i w starych dzielnicach pełno jest budynków z ozdóbstwami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kwiecień w Pradze - to może być rewelacja! W zeszłym roku byłam w czerwcu. Ciut za późno. Było wtedy pieruńsko gorąco! Ciekawa jestem bardzo tych Pruhonic.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czerwiec to gorąco i oblężenie turystyczne w rozkwicie ( sama wiesz jak to w Pradze wygląda ). Termin jak dla mnie odpada w przedbiegach, bo mam uczulenie na zbytnie ciepełko i współzwiedzających występujących masowo, he, he! Z Pruhonic rzecz jasna będzie relacja.

    OdpowiedzUsuń