poniedziałek, 27 maja 2024

Codziennik - ciepełko i deszcze

Mła po rozmówkach ogrodowych z Mamelonem postanowiła dokrzaczyć ogród hortensjami. Konkretnie to hortensjami ogrodowymi Hortensia macrophylla. Mła swego czasu próbowała uprawy tego gatunku ale słabo jej szło, znaczy krzaczki nie wymarzały ale z kwitnieniem było krucho. Ogród Mamelona, Mamelonoison,  położony jest cóś niecałe dwieście metrów od młowego Alcatrazu i u Mamelona  hortensje co roku kwitną. Co prawda nie wszystkie ale taka klasyczna, zwana Andrzejem Nowakiem od imienia i nazwiska darczyńcy, ta co roku kwitnie ogromnymi kwiatostanami. Mła zanęcona  sukcesami Mamelona w uprawie  tych krzoczków postanowiła spróbować jeszcze raz z hortensjami w Alcatrazie. Ponieważ to uprawa testowa mła nie kupiła niczego wypasionego tylko najtańsze krzoczki,  jeżeli w przyszłym roku pojawią się  jakiekolwiek kfiotki mła rozważy zakup kolejnych hortensji. Może nawet takich bardziej wypasionych.

 

Domowo mła odnotowała stratę, Mrutek Niszczyciel zbił mła jeden z wazonów z miodowego szkła. Dlatego że tyłek musiał się znajdować nie tam gdzie powinien i trzeba było się drapać. Mła się wyraziła słowem bardzo żwawym  a Mrutek się obraził. Niech się cieszy że w tyłek nie dostał bo powinien, tyle razy prosiłam   "Mruciu zejdź stamtąd". Mła martwi się o Okularię, jej obecny partner ją leje, czas najwyższy ukrócić ten oparty na przemocy związek. Okularia ma niestety słabość do tzw. bad guys i choć mła jej wytrwale tłumaczy że takie stadła nie mają przyszłości to ta głąbiasta, kocia  Marilyn brnie w takie układy. Potem jest lana i gryziona a  muama musi po nocach interweniować, bo Ukularia wrzeszczy "Mraaauuuatunku!" Sztaflik  i Szpagetka prowadzą w tej chwili jakieś zawody w upierdliwości wobec mła, jak na razie  idą łeb w łeb, mła jest troszki poirytowana ich występami , choć na tle wyczynów  Mrutka i przygód sercowych  Okularii to jest w zasadzie lighcik.

Miniony tydzień był przekropny, choć baaardzo ciepły. Paprociumy mła szczęśliwe z wyjątkiem jednego z języczników, którego podżarły mrówki ( to akurat nie ten przy którym stoi na fotce Szpagetka ), natomiast mła niepokoją różane krzewy. wicie rozumicie, wilgoć i ciepełko to idealne wręcz warunki do rozwoju grzybków. Mła będzie musiała solidnie przyciąć po kwitnieniu krzewy, tak żeby między te rosnące blisko siebie  "więcej powietrza wpuścić". Ten tydzień ma być podobny, znaczy lać będzie tradycyjnie w okolicy dni wolnych, he, he, he. Wielki Pogodowy cóś krotochwilny. Mła zaplanowała  posadzenie lawend, może tak kole środy  się jej uda. Lawendy i lawandyny mają już całkiem spore kłoski, w tym roku rzeczywiście sezon ogrodowy jest zwariowany, dwa tyźnie do przodu, mimo tych kwietniowych mrozów.  No i to by było na tyle. Zdjęcie ogródkowo - domowe a w Muzyczniku Piosenka o "małym ogrodniku". Tak na pytanie o czym jest utwór śpiewany przez Ewę Demarczyk odpowiedziała moja "średnia" sister.  Była wówczas dziesięciolatką w typie "mały prawnik", he, he, he.


22 komentarze:

  1. Ah, jak ja lubię te codzienniki.Ogród piękny. Niestety w przypadku adoratora Okularni sprawdza się stare powiedzenie, że łobuzy kochają najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród jest straszliwie zaniedbany, taka prawda. :-/ Okularia dziś spała w domu, chyba jej przetłumaczyłam że niektórzy to zasługują na niebiewską kartę a nie na kwiatuszka mamusi. ;-D

      Usuń
  2. Jakie ciekawe kwiateczki żylistka, wszędzie białe, a tu proszę.
    Pięknie, pięknie, różyczki i hortensje, może akurat sie zadomowią te nowe i bedziesz miala hortensjowy busz!
    Piosneczka o ogrodniku, można i tak 😃😃😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze że mla ma luki w pamięci i nie pomni jak się ta odmiana nazywa. :-/ Cóśz magią , czy jakoś tak. Z hortensjami to tak ryzyk fizyk, zobaczymy. W tych samych tekstach ludzie dostrzegają całkiem insze rzeczy, w sumie fajna sprawa o ile sens się gdzieś tam nie gubi. :-D

      Usuń
    2. Internety nazwę wynajdą😃

      Usuń
    3. Skleroza wyszukała - Deutzia hybrida 'Magicien'. ;-D

      Usuń
  3. Róż w bujnej zieloności - to jest to, co lubię. Z hortensjami u mnie podobnie. Rosną jak chcą, kwitną kiedy chcą, zazwyczaj kiepsko, ale jak już mam je gdzieś i postanawiam, że wyrzucę - dają z łachy kwiatka i ... już nie mam sumienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakwaszanie ziemi to podstawa, no i lubią podlewanie.

      Usuń
    2. Będę bardzo trzymała kciuki za te moje nowe hortensje, pozakwaszam i wogle. Może dadzą radę.

      Usuń
    3. Miałam hortensje bukietowe, ale kwitły nędznie, bo za bardzo były w cieniu. One akurat muszą mieć słoneczko, a u mnie jest bardzo mało miejsca, więc go nie dostały. Wykopałam i oddałam w dobre ręce. Teraz mam tylko ogrodowe - odmiana Otaksa, kwitnie na tegorocznych pędach, więc nawet jeśli ciut podmarznie, kwiaty zawsze są. Posadziłam w tym roku jeszcze cosik pod nazwą Cloudi, reklamowane w sklepie ogrodniczym jako hortensja mrozoodporna i niezawodnie kwitnąca. Na razie maciupkie, jeden kwiatek zamierza posiadać. Zobaczymy, co będzie po zimie.

      Usuń
  4. Przynajmniej kocie zycie się jakoś toczy ;D
    Ja szklane rzeczy mam tylko za witryna :D kilka kotków czarnych i koniec xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u mła dużo stoi porozstawianych rzeczy, Mruciu niestety nie szanuje. Niektóre to nawet specjalnie wywala, książki na ten przykład spadają z półek, kiedy mła ma zdaniem Mrutiego zwrócić na niego uwagę. Mamy nadzieję że Piorunek nie ekscesuje. :-D

      Usuń
  5. Rysiulek tak lubił zwracać uwagę,lub mnie budzić, ze stołu hop na półkę na scisnie, na którek ozdobstwo i roślinki w doniczkach, parę razy udało mu się zrzucić, zupelnie specjalnie, bo czasem tylko przechodzil dla atrakcji, więc potrafił omijać.
    Mądrutki kiciuś z niego był.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co jest grane koment sie wczytuje raz po raz. Moze kliknelam dwa razy w opulbikuj? Sorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogger szaleje, bestia wredna. Co do zrzucania różnych rzeczy to mistrzem był ukochany Felicjan, ileż to dobra najsłodszy poniszczył. Laluś z kolei lubił podsikiwać rami ze zdjęciami. Nie wiem skąd to się u niego wzięło, wiem tylko że jakimś cudem nie podsikał tej w której jest jego fota z Wiktorkiem. Przeca się nie rozpoznał. Chyba?

      Usuń
  7. Nieustannie pozostaję w podziwie dla Twojego ogrodowania. U mnie dziki chaos, który tylko oglądam sobie, na zasadzie, co tam ogród wymyślił, ale na interwencje nie mam czasu ani siły. Z radością i zdziwieniem obserwuję jak różne cuda wyrastają w różnych nieoczekiwanych miejscach z tzw. banku nasion. W tym roku w różnych miejscach ogrodu i na kompostowniku (to akurat nie dziwi) rzuciły się rosnąć ziemniaki. Jak i skąd? Ale ok. Zobaczymy jak nam pójdzie ta spontaniczna uprawa. Z doświadczeń ubiegłorocznych korzystając powtykałam gdziebądź nasiona dyń i cukinii różnistych. Rosną jak szalone. Ale niestety padł już drugi garnitur borówek. Zero współpracy z tym zielskiem. A za płotem u sąsiadów wielkie krzewy i pięknie owocują...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mam czasu ani siły na porządne ogrodowanie, ale dzikiego chaosu się boję. Nasłuchałam się za dużo o podagryczniku i barszczu Sosnowskiego, więc staram się chociaż, aby było raz na miesiąc w miarę skoszone.

      Usuń
    2. A nie..., na kosiarce to zawsze ktoś z nas obleci, bo to ukoszone kury dostają. Ale żeby jakieś rabaty, jakieś rarytetne okazy, to mi już zapał minął. Jak coś dostaję, to sadzę i dalej w myśl zasady, co przeżyje, wolnym będzie, co umiera to trudno. Ale już z zakupami dałam sobie spokój.

      Usuń
    3. Mła się jeszcze nie poddaje ale coraz ciężej jej robić w ogródku. No i ten brak czasu, nie wiem jak to się dzieje, pewnie mam dodupne zdolności organizacyjne i nie radzę sobie z czasem. No wiec krzaczę coraz bardziej i zadrzewiam, licząc na to że natura przejmie część pracy za mła. Borówki lubią mieć kwaśny torf wymieszany z pioskiem ale też sporo wilgoci w sezonie. No i koniecznie trza wincyj sadzić żeby było zapylanko krzyżowe. Co do upraw spontanicznych to zazwyczaj się udają, Mamelon radośnie wygrzebuje bratki, perowskie, werbeny patagońskie z kostki brukowej. ;-D

      Usuń
    4. Podagrycznik to nie samo zło ale gdyby u mła miał się zasiać barszcz Sosnowskiego to kosiarką bym jeździła codziennie. ;-D

      Usuń
    5. Tabaazo, Twój ogród jest piękny. Na Twoje łany kwitnących irysów patrzę z rozdziawioną gębą, bo moja irysowa grządeczka ani się umywa. Dzięki za Twój blog - pisz, proszę, nadal.

      Usuń
    6. W tym roku z irysami było kiepsko, mła nie miała czasu, potem mróz był kiedy nie trzeba i jej ukochane irysowe karzełki miały zdeformowane kfiotki. Mła nie jest ogrodowo zadowolniona. :-/

      Usuń