środa, 11 grudnia 2024

Czarnogóra vel Montenegro - Kotor

Jest tak brzydko że mła postanowiła Was zabrać z tych grudniowych, oślizgłych ciemności do miejsca gdzie bywa naprawdę gorąco, do Kotoru z włoska Cattaro.  Miasto leży przy Zatoce Kotorskiej znanej też jako Boka Kotorska, ta zatoka to jest dla mła taki punkt, którego nie sposób pominąć zwiedzając  ziemię dawnej Dalmacji Weneckiej.  Boka Kotorska to jedna z najbardziej "wciętych" części Morza Adriatyckiego, bywa nazywana  najbardziej wysuniętym na południe fiordem w Europie, ale tak naprawdę jest to ria, dawna dolina rzeczna otwarta na morze, taka hym... zatopiona rzeka. Bokelj się ponoć ta zaginiona rzeka nazywała. Procesy tektoniczne i krasowe doprowadziły do ​​rozpadu tej rzeki, niekiedy po ulewnych deszczach echa rzecznej historii odzywają się w zatoce.  Pojawia się wodospad ze źródła Sopot w Risan , a Škurda, inna znana górska rzeka, przepływa przez kanion  Lovćen. Wokół zatoki rozciągają się   wapienne klify Orjen od strony zachodniej i Lovćen od strony wschodniej, wicie rozumicie Alpy Dynarski a z południa gdzieś tam widać  pasmo o wiele mówiącej nazwie Góry Przeklęte. Góry otaczające zatokę to nie są ułomki,  drogi w okolicach Boki Kotorskiej to tak na wysokości 1600 metrów n. p. m. U wejścia do zatoki znajduje się Prevlaka, mały półwysep który wg. dzisiejszych map leży w południowej Chorwacji.

Zatoka ma około 28 kilometrów  długości a jej linia brzegowa rozciąga się aż  na 107,3 ​​kilometrów.  Najwęższa część zatoki, cieśnina Verige, ma zaledwie 340 metrów szerokości w najwęższym punkcie, znajduje się  znajduje się między przylądkiem Św. Nedjelja a przylądkiem Opatowo i oddziela wewnętrzną zatokę na wschód od Zatoki Tivat,  której wody  położone są najbliżej Adriatyku, sąsiadując z jak najbardziej morską Zatoką Herceg Novi. Te wewnętrzne zatoki utworzone przez rzekę to Zatoka Risan na północnym zachodzie i Zatoka Kotorska na południowym wschodzie. Naturalny i kulturowo - historyczny region Kotoru został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1979 roku. No należało się, widok zatoki wręcz  zatyka, mła nie dziwią te wycieczkowce  cumowane u jej wybrzeży. Nie dość że Matka Natura wali po oczach urodą wód i gór to jeszcze na brzegach  istnieją dobrze zachowane średniowieczne miasta takie jak:  Kotor, Risan, Tivat , Perast, Prčanj i Herceg Novi. Do tego dodajcie liczne klasztory i sanktuaria, wiekowe a jakże,  które wyrastają na wyspach, półwyspach, wciśnięte w  górskie dolinki, wyniesione wysoko na zbocza. Mła tak sobie myśli że na zwiedzanie porządne to jednego dnia stanowczo za mało, Kotor i jego okolice zasługują na znacznie więcej czasu.

Cóż, mła tylko jeden dzień spędziła w  Kotorze, dobre i to, choć było to za mało żeby np. wleźć  na skałki nad  Kotorem, z których podziwiać można panoramę   całej zatoki. Dlatego niestety w tym wpisie nie ma widoczków z wysokości,  mła zajęła się bardziej starym miastem zamkniętym w obrębie weneckich   murów.  Rzeźba typu lodowcowego i krasowego łącząca się w coś unikalnego z krajobrazem nadmorskim, co jest dość unikalne w basenie Morza Śródziemnego,  na moich fotkach prawie niewidoczna ale za to miasto obfocone starannie, łącznie ze świątyniami, którym jednak poświecę osobny wpis. Mła zacznie od murów otaczających miasto, to  tzw. zintegrowany  system historycznych fortyfikacji, który chronił średniowieczne miasto Kotor, składający się z wałów, wież, cytadeli, bram, bastionów, fortów, cystern, zamku oraz pomocniczych budynków i struktur. Wicie rozumicie, nie jakiś tam kawałek plotka, to są  fortyfikacje. Niemcy cóś takiego określają mianem die Festung - twierdza. Stary Kotor takie sprawia wrażenie, miasto twierdza. Mury to taka składanka historyczna, rosły od czasu miast królestw iliryjskich,  rozwinięto je w czasach kiedy na Kotorem  pieczę sprawowało Cesarstwo Bizantyjskie, stały się tym czym są dzisiaj za sprawą weneckiego patronatu nad miastem a  w czasach panowania Austrii też nieco dołożono.

Kotor jest takim zdziwnym miejscem, które na Listę  Światowego Dziedzictwa UNESCO dostało się  jakby dwukrotnie,   fortyfikacje  wraz ze starym miastem i jego naturalnym otoczeniem zostały wpisane na listę  w 1979 roku ale drugi raz  ufortyfikowane miasto Kotor pojawiło się na takiej liście  w  roku 2017 jako część weneckich twierdz  obronnych z XV - XVII wieku, składający się z sześciu fortów bastionowych zbudowanych przez Republikę Wenecką na jej kontynentalnych domenach ( Stato da Terra ) i domenach morskich ( Stato da Màr ).  Jak  widzicie te mury są atrakcją samą w sobie, niezależnie od  miasta, które chronią.  Zalążek przyszłych fortyfikacji to jak już wspomniałam czasy illiryjskie. Szczyt góry świętego Jana był  ufortyfikowany w czasach illiryjskich królów. W VI wieku cesarz bizantyjski Justynian I przebudował twierdzę, dość gruntownie , bo czasy były niespokojne.  Justynian zbudował twierdzę nad Ascrivium, to dawna, rzymska nazwa Kotoru,  w 535 roku po wypędzeniu Ostrogotów. Nie do końca  się udało z tymi  bo Ascrivium zostało splądrowane przez Saracenów w 840 roku.  W związku ze związkiem dodatkowo ufortyfikowano część góry Świętego Jana za Konstantyna VII Porfirogenety w X wieku.

Jednakże największy wpływ na kształt fortyfikacji mieli Wenecjanie ( piszę z dużej litery bo Wenecja była nie tylko miastem ale i  bytem państwowym ). Kiedy w 1420 roku niezależna wówczas Republika Cattaro uległa rządom Wenecji, dość ochoczo, to jako  jako część tzw. Albanii Veneta, musiała być odpowiednio przez Wenecję  chroniona.  Państwo Osmańskie  czyhało nawet na skaliste wnętrze Półwyspu  Bałkańskiego a co dopiero na miasta portowe, które  traktowało jak diabetyk słodycze, zżerało z ukontentowaniem. W czasie kiedy fortyfikacje otrzymały obecną strukturę, miały miejsce dwa oblężenia osmańskie. Solidne prace przeprowadzono w latach 1538 - 1571 i 1657 - 1699.  Mury musiały być potężne nie tylko ze względu na osmańskie zakusy, region należy do tych nawiedzanych przez silne trzęsienia ziemi, które  co i raz uszkadzały fortyfikacje.

Najsilniejsze  wstrząsy miały miejsce w latach 1563, 1667 i ostatnio, w roku 1979, które to trzęsienie ziemi dla zabytków w południowej Dalmacji  Weneckiej było katastrofalne. Do utrzymania  murów rzucili się wtedy wszyscy, z agendą ONZ na czele.  Teraz ich konserwacje wspiera EU, wychodząc z założenia że Czarnogóra prędzej niż  później zostanie członkiem wspólnoty.  Jak te mury dziś  wyglądają?  Nadal imponująco, mimo wszystko: zębów czasu, katastrof naturalnych, drepczących turystów i nieregularnego dopływu kasy na konserwację i restaurację.  Średniowieczny Kotor położony jest na takim  trójkątnym cypelku, który jest ograniczony przez wody Zatoki Kotorskiej po jej południowo - zachodniej stronie, rzekę Skurdę na północy i górę świętego  Jana ( jeszcze dziś mawia się  tu o nim San Giovanni ) na wschodzie. Mury miejskie chronią miasto od strony wód, wzmocnione są bastionami, z których najbardziej w oko wpada wieża Kampana i cytadela ( to części z czasów przedweneckich, zbudowano je w XIII - XIV wieku ) w pobliżu miejsca, w którym rzeka wpływa do zatoki.  Nieopodal  tego  znajduje się Brama Morska ( znana również jako Główna Brama ) z 1555 roku. Do miasta prowadzą  jeszcze dwie inne bramy: Brama Rzeczna ( zwana  Północną Bramą ) z 1540 roku z pobliskim Bastionem Bembo z 1540 roku i Brama Gurdic ( znana też jako Południowa Brama). 

Ta ostatnia była wielokrotnie modyfikowana, nazwę otrzymała od tzw.  Bastionu Gurdic z 1470 roku. Bastion Bembo też został przekształcony.  W murach  były  niegdyś dwie dodatkowe bramy, jedna zamurowana na południe od Bramy Morskiej, druga, Brama Spiljarskia, w obrębie wałów zbocza wzgórza w kierunku starej drogi do Cetinje . Z Bastionu Bembo i Bastionu Gurdic mury wspinają się na górę Świętego Jana. Mury otaczają  miasto ale także są jego integralną częścią, w ich obrębie znajduje się sieć komunikacyjna, a także dodatkowe budynki, w tym Kościół Matki Boskiej Uzdrowienia z 1518 roku. Na górze za miastem na o wysokości 280 metrów znajduje się zamek San Giovanni,  który dominuje  nad wschodnią zatoką, systemem fortyfikacji i miastem.

Za wzgórzem zamkowym zamieszkana i górzysta okolica dalej wznosi się w kierunku Lovćen, ale to już inna bajka. Obwód zewnętrznego muru miejskiego wynosi 4,5 km, grubość murów jest różna -  od 2 do 16 metrów, wysokość to przeważnie  koło 20 metrów. Weneckie osiągnięcia inżynieryjne zostały docenione przez Austriaków, którzy od 1797 roku przejęli fortyfikacje wraz z innymi składowymi posiadłości weneckich. Co prawda  Habsburgowie musieli się troszki namęczyć, żeby spokojnie nad Kotorem panować, na przełomie wieków Francuzi szaleli po całej Europie, w ramach obrony rewolucji, której nie byli w stanie obronić w samej Francji. Taa... W 1805 roku Kotor został przydzielony państwu klienckiemu Cesarstwa Francuskiego, Napoleońskiemu Królestwu Włoch, znaczy Kotorem niby rządzili Włosi, z  tym że tacy bardziej francuscy. W związku z kiepskimi stosunkami francusko - rosyjskimi aż do podpisania pokoju  w Tylży w 1807 roku, Kotor  był okupowany przez wojska rosyjskie. Potem Francuzi przestali się przejmować  jakimś tam włoskim sztafażem i trzy lata później włączyli miasto do prowincji iliryjskich Cesarstwa Francuskiego, co z kolei spowodowało atak Royal Navy . To był zdziwny atak, bo nie od strony morza, brytyjski kapitan marynarki wojennej William Hoste dowodzący HMS "Bacchante" ( 38 dział do dyspozycji ), używając bloków i taczek przeciągnął działa brytyjskich okrętów   na pozycje nad miastem  i rozpoczął ostrzał. Zdobywanie miasta od strony zatoki, jeszcze na początku XIX wieku było zbyt trudne.

Tego numeru z jazdą na górkę nikt się nie spodziewał i  francuski garnizon poddał się po dziesięciodniowym oblężeniu.  Na mocy uchwał Kongresu Wiedeńskiego Kotor powrócił pod skrzydełka czarnego dwugłowego orła Cesarstwa Austriackiego.  Austriacy jako tako dbali o  mury  ale  przeca po porażce w I wojnie światowej  opuścili twierdzę.  Władze królestwa Jugosławii temat  konserwacji murów olały, inne problemy mieli na głowie. Czarnogórcy niczego do czego ręce przykładały Austro - Węgry nie tykali, wyjątkowo jakoś państwo Habsburgów nie cieszyło się sympatią tego narodu.  Podczas II wojny światowej Kotor został zajęty przez siły Osi, Królestwo Włoch  i wyzwolony w listopadzie 1944 roku, którą to datę  upamiętniono wykuwając ją nad Bramą Morską. Tyle o murach a teraz o tym co  w murach,  człowiek się natyka  na XV wieczny Kotor, powstały w  okresie przejściowym między tradycyjną adriatycką twierdzą a projektem alla moderna, tego złożonego i scentralizowanego systemu bastionów, murów i fos.

Nie jest znana konkretna data powstania miasta,  Według niektórych źródeł najstarszy zasiedlony obszar pochodzi sprzed dwóch tysięcy lat. Wiadomo że było miastem illiryjskim i tyle.  Miasto położone w tym miejscu wspomniane jest  po raz pierwszy w 168 roku  p.n.e., zostało zasiedlone w czasach starożytnego Rzymu. Jak już wyżej wspomniałam  nazywano je wówczas  Ascrivium lub Ascruvium, czy też  Acruvium. Miasto stanowiło część rzymskiej prowincji Dalmacja , było  jednym z bardziej wpływowych dalmatyńskich miast  - państw, początkowo z populacją romańską ( było jak w Starej Budwie, przez całe wczesne średniowiecze, a do XI wieku w Kotorze nadal mówiono językiem dalmatyńskim, z coraz większym wpływem słowiańskich elementów ), potem z populacją słowiańską . Nazwa współczesna miasta najprawdopodobniej wywodzi  się z okresu bizantyjskiego, wówczas to miejsce nazywano  Dekatera lub Dekaderon. Z czasem przekształciło się to w nazwę  Kotor, lub włoskie Cattaro. Nazwa na pewno nie ma nic wspólnego z kotami, natomiast ze względu na sympatyzowanie z sektą bogomilców  ludności z okolic Boki Kotorskiej mła się leniwie zastanawia  czy aby czegoś nie ma na rzeczy z tym Cattaro. Choć mądre ludzie piszo że Dekatera to zmienione starożytne greckie katareo, słowo, które oznacza gorąco.

Dzieje Kotoru podobne są do dziejów Budvy, szczególiki się różnią. W 1002 roku miasto doznało zniszczeń podczas okupacji Pierwszego Cesarstwa Bułgarskiego, a w następnym roku zostało przekazane Duklji przez bułgarskiego cara Samuela . Duklja, lub Dioclea, było wówczas księstwem wasalnym Bizancjum. Miejscowa ludność sprzeciwiła się paktowi i korzystając z sojuszu z Dubrownikiem, utrzymała autonomię. Duklja, największe księstwo serbskie w tamtym czasie, stopniowo robiło się coraz bardziej potężne  pod rządami dynastii Vojislavljevićów i ostatecznie uzyskało niezależność od Bizancjum w 1042 roku. Miasto pozostało autonomiczne aż do ponownego podporządkowania Duklji Bizancjum w 1143 roku. W 1185 roku Kotor został zdobyty przez Stefana Nemanję, władcę Wielkiego Księstwa Serbii i założyciela dynastii Nemanjićów . W tym czasie moasto był już biskupstwem podporządkowanym arcybiskupstwu w Bari. W  XIII wieku założono w Kotorze klasztory dominikanów i franciszkanów, po to by powstrzymać rozprzestrzenianie się bogomilstwa. Bogomilizm to był taki  pomost dla gnostycyzmu między wschodem Europy a zachodem. Ruch powstał w X wieku w Bułgarii, w odpowiedzi na prawosławną ortodoksję Konstantynopola. Bogomilcy przeciwstawiali się istnieniu kleru, oddawaniu czci świętym, władzy państwa i przywilejom dla elit.

Bogomilcy  odrzucali symbolikę krzyża, twierdzili że  świat jest dziełem niejakiego Satanaela, starszego brata Jezusa, odrzucali Stary Testament, kult Marii, odpusty, liturgię. Spowiedź uprawiali w grupach. Rozwój doktryny doprowadził do powstania albigensów i katarów.  Domyślacie się że  system ich nie kochał a władza robiła wszystko by ich zniszczyć.  Pod rządami Nemanjićów Kotor pozostał jednakże  częściowo autonomicznym miastem, cieszącym się wieloma przywilejami i utrzymującym swoje republikańskie instytucje, formatowanie dusz zostało zostawione duchownym. Nie doczytałam  żeby jakieś straszności w inkwizycyjny wydani miały w tych okolicach miejsce. Republikańskie ciągotki Kotoru potwierdza  statut z 1301 roku, który pokazuje, że Kotor miał status miasta sprzymierzonego z władcami serbskimi. W XIV wieku  Cattaro dorównywało Republice Raguzy, Dubrownikowi, przynajmniej jeśli idzie o handelek. Nic dziwnego że stał się pożądany przez Republikę Wenecką, która rozpoczęła zaloty . Kotor pozostał najważniejszym portem handlowym kolejnych państw serbskich: Królestwa Serbii i Cesarstwa Serbskiego, aż do jego upadku w 1371 roku. Po rozpadzie Imperium Serbskiego miasto zostało na króciutko przejęte przez Królestwo Węgier, po czym  w latach 1371 - 1384 wielokrotnie zmieniało patrona, zachowując jako taką samodzielność, by w  końcu dołączyć do  Republiki Weneckiej. Było długie intermezzo podczas  tego związku z Wenecją, w latach 1384 -1391, Kotor podlegał Królestwu Bośni pod wodzą Tvrtka I Kotromanicia.

Po śmierci Tvrtki w 1391 roku Kotor wybił się na niezależność prawdziwą, patrona nie było ale za to pojawiło się poważne zagrożenie - wspomniane wcześniej z okazji murów  Imperium Osmańskie. Kotor  czym prędzej przypomniał sobie o zalotach Wenecji i zwrócił się do Serenissimy o ochronę. Wenecja chętnie przygarnęła ludne miasto (w XIV i XV wieku nastąpił napływ osadników z obwodów Trebinje  i ziem Hum, co solidnie wpłynęło na miejską demografię) . Od 1420 roku, przez niemal cztery wieki mieszkańcy  Kotoru żyli sobie w  tworze  zwanym Republiką Wenecką. Dobrze  żyli, bo dominacja wenecka była naprawdę specyficzna.  W XV i XVI wieku zwyczaje lokalnej administracji Kotoru, takie jak prawo popolari do wybierania przedstawicieli miejskich, były niezmienione i tolerowane przez Provveditore miasta, pomimo weneckich praw zakazujących takich instytucji. No bo wicie rozumicie, Wenecjanie byli praktyczni, jak ktoś  umiał administrować to po co się było wtrącać. Handel się liczył  a nie wyciąganie z kolonii dóbr w stylu belgijskiego Leopolda II. W 1627 roku, podczas sporu między popolari a szlachtą Kotoru, prawo to zostało odwołane przez consultare Fulgenzio Micanzio, wzmacniając w ten sposób pozycję miejskiej elity miasta. Bardziej to było klasowe niż wenecko - kotorskie, choć w tle sporu na pewno "zweneczczenie" patrycjatu jest dość wyraźne.

Czasy  istnienia w republice Weneckiej nadały miastu typową bałkańsko - wenecką architekturę, która przyczyniła się do wpisania Kotoru na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Kotor to  jedno z najlepiej zachowanych średniowiecznych starych miast na wybrzeżu Adriatyku, no a to naprawdę  jest cóś. Gdzie człowiek wzroku nie zwróci tam zabytek.  Na dzień dobry Katedrala Svetog Tripuna czyli  Katedra Świętego Tryfona z jej skarbcem. Wg tradycji  poświęcenie kościoła odbyło się w roku się w roku 809, króla Popiela akurat myszy zjadały. Potem Trg od brašna  czyli Plac  Broni, rozciągający się zaraz za wejściem przez bramę Morską. Tam znajduje się między innymi pochodzący z XVII wieku Pałac Książęcy, w którym swego czasu  rezydowali weneccy zwierzchnicy Kotoru. W XVIII wieku budowla zmieniła swoją funkcję, był tu arsenał a także koszary dla  żołnierzy i strażników murów, umieszczono tam też areszt.

Na placu znajduje się Wieża Zegarowa, na której zegar pojawił się za sprawą Francuzów, na początku XIX wieku, oraz przylegający do niej pręgierze w kształcie umieszczonej na postumencie piramidy. Wież nieco odchyla się od pionu, trzęsienia ziemi nie sprzyjają trzymaniu pionu. Najważniejsze rody rządzące miastem wznosiły przy placu i w jego okolicach swoje pałace. Gotyckich, renesansowych  czy barokowych szaleństw nie ma się co spodziewać, ozdóbstwo jest z tych nie narzucających się, czyste bryły w których uwagę przykuwają ostrołukowe okno czy rzeźbiony portal. Za radość dla oczu robią jak najbardziej użytkowe balkony, także takie o długości 50 metrów,  czy jak najbardziej użytkowe coolorowe  okiennice. Ponad wyszukane zdobnictwo ceniono sobie na wschodnich wybrzeżach Adriatyku urok prostoty.  Kręcąc się  po starówce  mła napatoczyła się na te najbardziej znane pałace, należące do rodu Beskuciów i Bizantich.  Zdziwkiem  mła zareagowała na info że nad drzwiami tego pierwszego ( teraz w szacownym budynku mieści się  Hotel Marija ) zachował się rzeźbiony kamienny portal z herbem… tak, rodu Bizantich! Nikt nic nie wie, czeski film ale herb nie jest w tym miejscu co powinien, kto i kiedy  przeniósł go z sąsiedniej siedziby jest tajemnicą historii, o której nie wspominają przewodniki. Inne pałace mieszczańskie to barokowo - renesansowy pałac Prima, powstały w  końcu  XVI wieku Pałac Grubonja, należący niegdyś do noszącej to nazwisko bogatej rodziny, rodem z  Zadaru.

Niektóre ozdóbstwa tego zabytku  ( wąż, czaszka, mysz i szczur ) mogą wskazywać na prowadzoną tu działalność farmaceutyczną. Obok tego pałacu  znajduje się jedno z wejść na teren Twierdzy św. Jana, z zachowanym zabytkowym łukiem i łacińskim napisem informującym że znajdujemy się na głównej drodze do zamku na górze. Niedaleko  katedry świętego Tryfona znajduje się Pałac Drago, cud urody dla mła,  z zachowanymi elementami weneckiego gotyku.  Mła tradycyjnie dreptała szlakiem świątynnym, zachodziła do kościołów i cerkwi, do cerkwi, które były kościołami, do kościołów w których niegdyś obrządek  był sprawowany wg. wschodniego rytu. W mieście istnieje  kilkanaście "miejsc świętych". Na  Trg Svetog Luke stoi kościół świętej  Klary, niedaleko jest Crkva Svetog Luka, najprawdopodobniej najstarszy budynek sakralny w mieście, Crkva Svetog Nikole, wzniesiona na miejscu klasztoru dominikańskiego, kolegiata świętej Hosanny znana też jako Sveti Marije od Rijeke, kościół  Svetog Mihaila. Mła zaglądała gdzie się dało.

A teraz o kotach.  Kotor ma naprawdę dużą populację kotów, koty z Kotoru są słynne,  stały się wręcz symbolem miasta. Na Trg od mačaka czyli na  Placu Kota znajduje się Muzeum Kotów.  Wodę i jedzenie dla futrzaków można zobaczyć  wszędzie, michy są porozstawiane są po całym mieście.  Możecie się napatoczyć na budki i na tekturowe pudła, których nikt nie śmie ruszyć, bo tam przeca milusiński zalega. Koty są w różnym stanie, żyją na wolności, więc toczą walki, trapią je choroby itd.  Organizacja charytatywna Kotor Kitties została założona po to by  pomagać kotom z Kotoru,  sterylizują, kastrują, kiedy trzeba leczą i dożywiają. Dochody z kociego muzeum, zapłata  za kupione tam pamiątki, wspiera fundację w jej działaniach.

Skąd taka pozycja kotostwa w tym mieście?  Istnieje legenda o uratowaniu miasta przez koty w czasie Wielkiej Zarazy. Takie miasto jak Kotor, ściśnięte murami wręcz zapraszało zarazę w swoje progi. Zdarzało się że zaraz zabierała sporą liczbę mieszkańców, jak choćby pamiętna epidemia w 1572 roku.  Jednakże podczas epidemii dżumy szalejącej w XIV  wieku w Euro - Azji  miasto miało ponoć uniknąć hekatomby, będącej udziałem innych portowych miast. Podobno wszystko za sprawą kotów, których w czasie średniowiecza przypadało dwie sztuki na jednego mieszkańca. Jak powszechnie wiadomo koty to killery dla małych gryzoni, ku zgrozie ekologów znacznie ograniczają ich  populację. Znaczy gryzoni populację, nie ekologów, hym... niestety. Podczas wędrówek w poszukiwaniu nowych szlaków lądowych do Chin nieszczęśliwie skręcono nie w tę dróżkę i słodkie susełki podzieliły się z nami choróbką dla której  ich ciałka  są naturalnym rezerwuarem. Insze gryzonie, szczury  wędrowne stały się transmiterami  zarazy, bowiem żywiły zarażoną krwią pchły. Koty ograniczały liczbę szczurów a więc i pcheł żerujących na gryzoniach. Pchły kocie ponoć nas nie żrą, bo nie lubiejo naszej juchy i tak koty  robiły za zespoły sanitarne. Czy to prawda nie wiem ale coś w tym jest że drapieżnik jest w przyrodzie po coś, utrzymuje system w dobrej formie. Nieprawdaż?  No dobra, to by było na razie tyle o Kotorze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz