piątek, 21 lutego 2025

Geopolo około rocznicowe

Mła po przeczytaniu wierszyka  Ninki postanowiła cóś napisać, tym bardziej że pasi w okolicy rocznicy wybuchu gorącego konfliktu na Ukrainie, który to konflikt przemeblował nam rzeczywistość zaczynając od końca hucpy zwanej obeszczeniami srovidowymi,  po kończenie ery klientystycznej  Europy wobec USA, która trwała od końca II Wojny Światowej. Historia nam przyspieszyła w trzeciej dekadzie XXI  wieku.  Mła uważa że należy swoje napisać, bo mendia histeryzują, tłumaczą wypowiedzi polityków jak  tam redakcjom pasi a dezinformacja kwitnie tak, że nikt nic nie wie czeski film. Robi się cóś podobnego jak w czasach srandemii, ludzie przestają myśleć i są podatni na  narracje. Mła ma  uczulenie na medialne bełtanie, od razu w niej podejrzliwość narasta. Mła nie ma złudzeń, prezydent USA pieprzy przed siebie jak nawiedzony ale mła widzi też jak z tego pieprzenia szyte są ubranka na okazję. Chaos i strach, znaczy idealne podłoże do wciśnięcia kitu. Nie podobie mła to się, tak jak nie podobało mła się w lutym 2020 roku pianie mendiów na temat "śmiertelnej choroby", która jak podano najbardziej oficjalnie,  okazała się mieć mniejszą śmiertelność niż sezonowa grypa. W Polsce z powodu mendialnej histerii i zamknięcia dostępu do normalnego leczenia mieliśmy 200 000 nadmiarowych zgonów. Zatem kubełek zimnej wody teraz się przyda, trzeźwość umysłu trza przywrócić żeby tym razem  nie dać się wpuścić w maliny. Pamiętajcie że zbytnie emocje wykrzywiają obraz świata.

Teraz krótkie co i jak.

Co dziś  wiemy o genezie konfliktu?  Hym... jednak nie były to prowokacje Zachodu, osaczanie  Mateczki Rusi itd., choć wśród amatorskiej ekipy obecnego prezydenta USA są tacy co w to nadal wierzą.  Jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o pieniądze, w tym wypadku o wzrost PKB. Od roku 2013 Rosja nie zanotowała na tym polu sukcesów, wszystkim rosło tylko nie Rosjanom. W 2014 roku receptą na sukces polityczny Wujka Wowy była wojenka  hybrydowa z Ukrainą, taka tuż poniżej gorącego progu prawdziwej wojny.  Wicie rozumicie, zielone ludziki i mnóstwo propagandy.  Rosjanie masowo łyknęli i zamiast pogonić Wujka Wowę  za gospodarczą wtopę, Rosjanie zajęli się tym co lubią - bajaniem o imperium. Zasadniczo to jest tak że wojna daje wyższe PKB krajom, które ją prowadzą ale w tym wypadku jakoś tak nie było, najprawdopodobniej z powodu potężnej skali korupcji. Technologicznie tyż się nic nowego na tej wojence nie urodziło.  Kiedy Europa srovidowała srandemicznie, Nordstream dostał drugą nitkę a Sleepy Joe lizał wizerunkowe rany po wycofaniu wojsk amerykańskich z Afganistanu , Wujek Wowa uznał że to jest ten moment w którym może zalicytować wysoko. Dwadzieścia lat rządów spowodowało jednak zbyt wielkie oddalenie się  Wujka Wowy od realu, siedząc w wieży z kości słoniowej ciężko zobaczyć jak wygląda rzeczywistość. Wujek Wowa nieświadomy stanu własnego państwa, myślał że jak Ukraińcy nadal żyją w Rosji i jest im tam OK, to ci z Doniecka czy Ługańska to tak masowo też będą chcieli, Charków rzuci mu się na szyje za aneksje a Kijów powita kwiatami. Kresy zachodnie Ukrainy jakby co to się odda Polakom, Słowakom i Węgrom i  niech ci się męczą z ciągotami państwowymi Ukraińców. Taki był gryplan. W grudniu 2021 Wujek Wowa powiadomił  NATO jak ma wyglądać Europa a w lutym 2022 zaatakował zebranymi niby na manewry wojskami.

Wojna rozstrzygnęła się w ciągu miesiąca. Tak, wiem że wielu z Was będzie ciężko w to uwierzyć, bo nadal trwają walki i giną ludzie.  Jednakże wojny  nie toczą się bez celu, to nie napiendralanka dla rozrywki żeby pokazać kto tu silniejszy. Konflikty służą do osiągania konkretnych celów. Tak było, jest i będzie, żadne zatykania flag, parady zwycięstw, liczy się tylko i wyłącznie osiągnięcie celu politycznego. Celem politycznym Ukrainy było utrzymanie suwerenności, jak największego obszaru państwa pod kontrolą rządu w Kijowie a najlepiej powrotu do granic gwarantowanych przez mocarstwa w 1991 roku i możliwie jak najszybsze przyspawanie się do Zachodu, co ma zresztą uzasadnienie historyczne gdyż  Ukraina na przestrzeni wieków nie należała tylko do ruskiego kręgu, podobnie jak  Białoruś była częścią państwa kojarzonego z kulturą łacińską czyli naszej Cebulandii, Ukraina była też Austrii a potem Austro - Węgier i w tym ostatnim państwie Ukraińcy czuli się cool. Celem politycznym  Moskwy było łyknięcie całej  Ukrainy i osadzenie w Kijowie marionetkowego zarzundu. Jak pisałam liczono się z pozbyciem problemu ludzi z wizją państwa ukraińskiego poprzez propozycję rozbioru, ewentualnie stworzenie miniaturowego państewka bez znaczenia. Konflikt miał ponadto być projekcją siły Wujka Wowy, zarówno militarnej jak i gospodarczej w stosunku do UE i NATO, miał ograniczyć znaczenie zarówno jednego jak i drugiego. Teraz Ukraińcy i Rosjanie będą musieli wygrać pokój, czyli podpisać cóś co przyklepie osiągnięcia. To jest trudne zadanie, bo można wygrać wojnę a przerżnąć pokój, vide ostatnia wojenka USA w Afganistanie.

Co poszło nie tak z punktu widzenia Rosjan? To już była inna Ukraina i co złego by nie ćwierkać o tym duecie Zeleński - Jermak, w miarę dobrze ogarnięta w kwestii trzymania się celu. Z środkami było różnie ale wiedzieli czego chcą i potrafili przekonać do tego społeczeństwo.  Hym... rosyjskie wojska dokonały reszty, nikt nie zrobił więcej dla samostijnej  Ukrainy  niż armia Wujka Wowy, wysłanie tam armii w 2022 roku to największy błąd  Wujka Wowy. Gdyby chciał  łyknąć całą Ukrainę w 2014 roku to przy Obamie  i Makreli miał spore szanse powodzenia, w 2022 po rosyjskiej klęsce na lotnisku w Hostomelu Zachód zorientował się że jest kogo wspomagać, znaczy że opór będzie. Zaczęło się czyszczenie magazynów w Europie a także poza nią,  z jednoczesnym exodusem ludności z Ukrainy. No i oczywiście sankcje, na które Rosjanie odpowiedzieli kontrsankcjami.  Rosji zablokowano kasę a Rosja w ramach retorsji zaczęła przejmować majątek firm zachodnich. No i wyszło kto ma mocniejsze karty. Sankcje "które nie działają"  w przeciągu trzech lat rozłożyły gospodarkę Rosji. Nie pomogło budowanie wieżowców w Moskwie i rzucenie się nagłe w "odnawianie państwa" czyli tworzenie obrazka w stylu chińskim, Rosja się sypie i staje się coraz bardziej zapóźniona technologicznie.  To nie tak że Rosjanie nie mają łebskich ludzi, tylko że łebscy albo wyemigrowali albo ich pomysły nie mają szans na wdrożenie z powodu braku kasy. Wujek Wowa przeputał był bowiem na durną wojenkę prawie cały Fundusz Dobrobytu, wszystko co zbierali przez ćwierć wieku poszło na Ukrainę, via kieszenie oligarchów. A można było brać  Ukrainę na lepki i słodki soft power, Rosja miała takie możliwości ale jej elity tego nie zrobiły. Chyba z chciwości. Rosjanie jeszcze nie czują nadchodzącego krachu, choć od zeszłego roku widać jego  objawy. Dlatego Wujkowi Wowie  bardzo teraz  potrzebna pieriedyszka.

Od początku 2024 roku głównym rozgrywającym na Ukrainie jest Europa, nie UE tylko Europa, bo bardzo dużo do powiedzenia w sprawie  Ukrainy mają Brytyjczycy. Trzeba  pamiętać  że to europejskie sankcje tak naprawdę duszą Rosję. Opowieści o decydującej roli USA zawdzięczamy mediom i kampanii wyborczej w Stanach. Nie że Amerykanie bez znaczenia, nic z tych rzeczy, w pierwszej fazie wojny dźwigali  ciężar polityczny i finansowy i jak to się mówi stanęli na wysokości zadania, kiedy część krajów Europy kręciła się w kółko.  Co trzeba przyznać Śpiącemu Józkowi to jest to że nie powodując eskalacji do poziomu nuklearnego z amerykańskiej strony prezentował tzw. jedność Zachodu i przekonał wszystkich że najlepszą opcją jest wykrwawianie powolutku i ostrożnie Rosji i stopniowe dociskanie  sankcjami. W końcu tak docisnął ze strony amerykańskiej że problem odczuli zarówno Chińczycy jak i Hindusi.  Hym... najlepszym prezydentem w kwestiach polityki międzynarodowej Sleepy Joe był w czasie kiedy był lame duck. Prezydent elekt dostał Wujka Wowę starannie zabejcowanego i  gotowego do włożenia do piekarnika. Ryży chyba stawia na strategię  USA w roli negocjatora, bo w tym akurat sobie jakoś tam radzi, który ma mediować między stronami. Jeżeli odrzuci się całą retorykę Ryżego, ten słowotok wręcz nieprawdopodobny, to widać jasno że polityka amerykańska nie uległa zmianie, zresztą nie mogła ulec zmianie, bo interesy USA i Rosji są rozbieżne. Ta rozbieżność interesów jest tu najważniejsza, styl prezydentury jest sprawą drugorzędną, choć zdaniem  mła  Ryży narobi sobie tym chlapaniem ozorem bez ładu i składu kłopotów, ponieważ chcąc pokazać sprawczość rzuca pustakami czyli obietnicami, których nie jest w stanie spełnić. Klucze do pokoju nadal są w Chinach ale Europa i Stany zaczęły wymianę zamka. Bajania o pokojowej Nagrodzie Nobla dla Ryżego to... tego... ten...  CNN straszliwie chce ośmieszać Ryżego, znaczy polaryzacja w USA ma się dobrze, niestety. Inna sprawa  że Ryży to ośmieszanie ułatwia. Mam nadzieję że  ich tłuczenie partyjne nie będzie miało aż takiego  wpływu na politykę międzynarodową USA i prestiż tego państwa, bo  na tym etapie byłoby to dla nas niekorzystne.

Dobra, to było podsumowanie tego co się działo, teraz będzie o tym co kto i dlaczego i na czym stoimy.

Co z tego konfliktu mamy my, Cebulandia? Większe znaczenie polityczne, wiadomo duży kraj przyfrontowy. Więcej kasy na zbrojenia i reformę armii. Przydałaby się porządna ustawa o obronie cywilnej. Ponieważ toczącą się obok wojnę uznaliśmy jak najbardziej słusznie za zagrożenie egzystencjalne  dla państwa, pozwoliliśmy sobie na dość stanowcze nie wobec  niektórych pomysłów KE z czapy wziętych. Polska zawiesiła prawo do azylu politycznego, bowiem  ma problem z zielonymi ludzikami i przyjęliśmy już tyle uchodźców ile nam weszło. Okazaliśmy się też  w miarę asertywni wobec Amerykanów, vide głupi pomysł z samolotami Ukrainy startującymi z naszych lotnisk.  Co do głupich pomysłów to ciekawe jak Niemcy będą chcieli migrantów nam zwalać na łeb, kiedy niemieckie przepisy zakazują ich wywalać do krajów, w których nie funkcjonuje prawo azylu?  Mła myśli że nasz listopadowy manewr w tym względzie  był OK. Zaraz zaczniemy olewać co bardziej odjechane zielonoładzizmy, upaństwawiamy huty, znaczy wracamy do industrializacji. Ponieważ Rosja olała płacenie za OC dwójkę  należy się spodziewać że będziemy drążyć wyceny EU ETS. Czy Rosja nas zaatakuje? Przypuszczam że wątpię, Rosja nie była w stanie za daleko zajść za Kijów i od trzech lat ślimaczy na Ukrainie, która zasilana jest przez Zachód  kroplówką kap - kap  a nie wartką rzeką.  Szczerze pisząc to bardziej obawiam się dyplomatów Rosji niż jej wojsk. Jakby było mało NATO się rozrosło a z Finlandii to bliziutko do Pitra i tamtejszego okręgu wojskowego. Nasi politycy straszą ale to jest zdaniem mła związane z wydatkami na zbrojenia. Trzeba przygotować społeczeństwo do kosztów ewentualnej obrony, bo Rosja, nawet jeśliby zaczęło się jej okrajanie, będzie stanowiła zagrożenie z racji posiadania broni nuklearnej i co bardzo prawdopodobne będzie państwem niestabilnym, z wysoką przestępczością, bo przeca z frontu wrócą ludzie zwichrowani. Czy pojedziemy wojskowo na Ukrainę nie wiem, wyraźnie nie chcemy i dobrze, bo do pilnowania mamy granice białoruską i  obwodu królewieckiego. To jest równie ważne jak stacjonowanie na Ukrainie.

Co z wojny ma UE? Wyjaśnioną rolę KE. Konflikt obnażył po raz enty oderwanie Brukseli od rzeczywistości. Przykładem choćby to że dopiero teraz Ursula wpadła na to żeby  wydatki na zbrojenia nie były wliczane do procedury  nadmiernego deficytu.  Trzy lata niemal od czasu rozpoczęcia wojenki musiały minąć Podczas zabawy w złego i dobrego policjanta ( w przeciwieństwie do początku konfliktu  teraz USA są dobre a Europa zła, znaczy szpak bociana ) kraje europejskie o sporym potencjale zbrojnym zrobiły sobie zlot, Ursula reprezentowała UE jako całość, czyli kraje o mniejszym potencjale zbrojnym a Rutte NATO. To dobrze oddaje pozycję KE, duże kraje UE nie mają ochoty na dzielenie się władzą polityczną z KE w takim stopniu, w  jakim ta ostatnia by chciała.  Ta instytucja ma pilnować interesu mniejszych graczy i ma się starać, natomiast zarządzania niemal całą Europą  nikt takiemu ciału nie chce oddać i słusznie, bo ta instytucja powinna być zreformowana. W czasie kryzysów KE w obecnym kształcie się po prostu słabo sprawdza, co widać, słychać i czuć. Centralizacja UE nie wchodzi w grę a federalizacja musi się odbywać na innych zasadach niż te dotychczas proponowane. Dla mła UE przede wszystkim musi być odniemczona, chodzi mła o model zarządzania, jak i nadmierny wpływ polityków niemieckich w naszym zrzeszeniu. Znaczenie UE opiera się na  gospodarce, wielkości jej rynku, politycznie jest nadal cienko i z takim kształtem instytucji zarządzających tym tworem nadal tak będzie. Do Europejczyków z okazji wojny na jej obrzeżach dotarło że coś z tym trzeba zrobić, co jest wartością samą w sobie. Może wreszcie ruszą tyłki i przestaną się oglądać na kraj kartonowych domków, który ma własne problemy. Nasz stosunek do USA  powinien być bardziej transakcyjny, czyli zdrowszy. Klientyzm tak dużego tworu jak UE jest cóś nie tego, chory.

Co z tego ma USA? Z lekka dmuchaną pozycję, głównie opierającą się o wskaźniki gospodarcze ( uczulam - wskaźniki, real to inna sprawa ) i rzeczywistą siłę militarną. W pierwszych latach konfliktu Amerykanie wymienili  sobie uzbrojenie, bowiem było mnóstwo chętnych  na używaną broń. Firmy amerykańskie wydobywające ropę i przede wszystkim gaz,  dzięki sankcjom na węglowodory rosyjskie mogły wejść na europejski rynek i wyrugować z niego gaz rosyjski, co wszystkim robi dobrze. Dla USA jest to istotne ponieważ mają deficyt handlowy w stosunkach z Europą i najłatwiej go wyrównać sprzedażą surowców.  Z high tech wyrównywanie nie jest już tak oczywiste, mła nadmienia że matryce do tych chipów od AI produkowane są w Holandii. To jest naprawdę ważne bo USA mają deficyt handlowy niemal ze wszystkimi swoimi partnerami od zakupów. Osłabiona Rosja ma kłopoty z utrzymaniem baz w Syrii a zanim coś pobuduje w  Sudanie to Stany, które musiały chcąc zapewnić łańcuchy dostaw zainteresować się ponownie  bardziej poważnie Bliskim Wschodem, mają ułatwione zadanie w kwestii rozwiązania problemów z Iranem, czytaj Hutti. Półwysep Arabski robi się trochę mniej radykalny, to dla wszystkich dobra wiadomość. Amerykanie wbrew temu co piejo mendia nie są już hegemonem ale ich przejście do roli dominatora odbywa się w miarę płynnie, o ile nie liczy się paplania Ryżego, przeznaczonego na własny rynek . Wiadomo że Ryży  usiłuje dla USA ugrać co może, choć mła nie jest pewna czy jego strategia nie okaże się kontrskuteczna. Hoduje konkurencję znacznie silniejszą niż Chiny przez lekceważenie warstwy retorycznej.  Mielenie ozorem bez opamiętania sprawdza się w  USA ale poza nimi cóś słabo. Konflikt na Ukrainie służy USA za poligon, podobnie jak Chińczykom, którzy zadowalają się jednak rolą obserwatorów, bo własnej broni bardzo oficjalnie  nie testują. Generalnie bilans wojny dla USA jest dodatni. 

Co ma z tego Ukraina. Obronienie instytucji państwa,  podległość większości terytoriów Kijowowi i westernizację + inwestycje. Po trzech latach Ukraina nie jest bankrutem, w dużej mierze dzięki pomocy Zachodu ale nie tylko, np. na Ukrainie chodzi już Rheinmetall. Oczywiście bosko nie jest, korupcja  jest bliska tej rosyjskiej, o ile nie wyższa,  ale Ukraina coś z tym robi, bo musi. Nikt kontroli nie odpuści, wbrew temu co się pisze,  na poziomach rządów to są dość twarde rozliczenia.  To temu państwu służy. Problematyczne są zmiany demokratyzujące państwo i to ze względu na czynniki zewnętrzne, jak i wewnętrzne.  Konstytucja Ukrainy nie zezwala, podobnie jak konstytucja większości krajów demokratycznych, na przeprowadzanie wyborów podczas trwania działań zbrojnych zagrażających integralności państwa.  Do  tego dochodzi niechęć do rozstania się z władzą ludzi skupionych koło prezydenta Ukrainy. Wielkim minusem wojny jest wyludnianie się Ukrainy, to jest problem także w toczącej się wojnie, bo broni sporo ale obsługiwać nie ma kto. Jednakże mimo obniżania wieku poboru  i powoływaniu nowych żołnierzy, Ukraińcy nie rzucają mobików na front, prawdopodobnie szykując ich na ewentualną ofensywę "ostatniej szansy", dla siebie bądź Rosji. Po wojnie będą mieli ten sam problem co  Rosja, mnóstwo zwichrowanych wojną ludzi mających gdzieś prawo.

Co z wojny ma Rosja? Pomost lądowy do Krymu i trochę więcej Ługandy i Donbabwe. No i na tym kończy się miłe. Mało jak na kraj, który militarnie jest od  Ukrainy niewątpliwie silniejszy.  Powolny upadek gospodarki przez sankcje, jej sinoizacja i brak dostępu do technologii to ta kiepścizna. Usiłując wykrwawiać  Ukrainę zaczęli wykrwawiać się sami a tego nie planowali. Rosjanie pozbyli się lewara na Europę jakim był szantaż gazowy. Nawet jak wrócą na rynek to nie będą już głównym dostawcą gazu do Europy. Podobnie jest z ropą. Nie udało się ograniczyć roli NATO, zamiast odsunąć organizację od granic, przybliżono ją i pozbawiono się możliwości w miarę bezproblemowego ataku na państwa bałtyckie. Z powodu  braku  należytego  zabezpieczenia militarnego pogorszono swoją pozycję polityczną na Bliskim Wschodzie i przez to w Afryce. Poprzez zmniejszenie roli polityki niemieckiej w Europie, pozbawiono się również znacznych wpływów w UE, co tylko tej organizacji posłuży i wyhoduje Rosji prawdziwy problem. Kłopotem Rosji, podobnie jak  Ukrainy, jest demografia, której wojna nie służy. Militaryzacja kraju uniemożliwiająca przejście do pokojowej gospodarki raczej nie wróży sukcesu gospodarczego na przyszłość. Zdaniem wielu  Rosjanie chcą zaryzykować kolejną ofensywę.  Być może jest to kwestia być albo nie być reżimu.   Muszą jednak liczyć się w tym wypadku ze zdaniem  Chińczyków, którzy  Rosji mogą odciąć tlen z dnia na dzień. Atak  nuklearny przypieczętowałby rozpad  Rosji, więc nie wchodzi już w grę. Bilans dobry nie jest, Rosja jest kolejnym mocarstwem tracącym na znaczeniu.  W jej wypadku odbywa się to jednak w szybkim tempie. Czy jest możliwy Szalony Iwan czyli odwrócenie Rosji przeciwko Chinom?   Hym... po mojemu nie, za daleko zaszło.

Co z tego mają Chiny? Same korzyści, po przejściowych problemach z handlem. Chińska gospodarka słabnie z przyczyn wiadomych ale konflikt jest Chinom na rękę, bowiem odciąga uwagę Zachodu od kwestii Tajwanu. Poza tym Chińczycy są zadowoleni z tej pozycji junior partner, którym obecnie jest Rosja w tym  rosyjsko chińskim związku. Jedyne co Chińczykom spędza sen z powiek to zacieśnienie relacji Rosji z  Koreą Północną. Paplanie Ryżego nie robi na Chinach takiego wrażenia jak kiedyś, chyba jako jedyni nie przeceniają zdolności  USA do kształtowania rzeczywistości politycznej i mam wrażenie że świetnie wiedzą jak naprawdę wygląda gospodarka Stanów. Są ostrożni, zdystansowani i wyczekujący. Szczerze pisząc to dobrze że są u nich problemy  gospodarcze wielkości sporych pagórków, bo są o wiele bardziej niebezpieczni niż Rosja.

Czy  będzie pokój? Nikt tu się do końca nie wyprztykał z ludzi i broni. Taa... sami rozumiecie, noża na gardle nie ma. Mła się  nie zgadza z wieloma komentatorami w inszej kwestii, jej zdaniem Amerykanie tak naprawdę nie mają dopracowanego pomysłu na zrobienie pokoju, te działania obecne to są głównie akcje propagandowe na rynek własny a potem to będzie "robione na gorąco". Amerykanie rozpoznają teren bojem i popełniają błędy,  vide Vance pieprzący że Europa to be, w sytuacji kiedy USA daleko do cacy, że o tym curiosum czyli straszeniu wyjściem wojsk amerykańskich z Reichu, co dla Niemców jest spełnieniem marzeń, ledwie tu napomknę.  Europa się przy tej okazji pozbiera, co akurat jest dla nas dobre. Dla Stanów niespecjalnie ale przeca to nie nasz główny problem. Najważniejsze jest utrzymanie sankcji przez cały okres negocjacji. Ukraina powoli nasyca się zbrojeniówką i to powiązaną z Europą.  Najnowszym pomysłem na osłabienie Rosji jest odwrócenie Białorusi i solidne wzmacnianie wschodniej flanki, którą bardziej właściwie można by nazwać flanką arktyczną. Tak, tak, właśnie zamiast Europą Wschodnią zostaliśmy Europą Północną. Razem z uszczęśliwionymi tym nowym zaszeregowaniem Bałtami. W  Rosji to mła przewiduje jeszcze większe uzależnienie jej gospodarki od Chin i słabnięcie kolejnych branż.  No i będzie wojna hybrydowa w rosyjskim  wykonaniu, którą może przerwać tylko posiadanie własnego atomu.  

Tyle podsumowania bez piania o zdradzie, niegodziwościach, sztyletach wbitych w plecy, rozbrajaniu powszechnym i rosyjskich czołgach jadących przez  Cebulandię do Lizbony.  Polityka to nie tylko teatr polityczny, to gra hazardowa.  Żadne tam szachy, to jest poker.  O czym uprzejmie Wam donoszę,  po raz enty.  Zanim politycy Was wnerwią weźcie pod  uwagę że  obecnie wykonujący ten zawód ludzie uparli się robić za celebrytów i jakby to im przynosiło większe poparcie w sondażach  to katowaliby Was widokiem swoich porannych stolców. Jeżeli teatr polityczny, czy też kabarecik w wykonie  niektórych Was drażni to przestańcie słuchać tego piendrolenia . Tu nie trza słuchać, tylko patrzeć co robią, w myśl zasady "Po owocach ich poznacie". Poranna kawa bez polityki to jest to, bycie świadomym nie oznacza śledzenia info na okrągło i wpadania w nerwicę.

7 komentarzy:

  1. Polityka i to całe okołopolityczne dzianie jest jak ogromna układanka. I zalezy jak długo na nią patrzeć i z jakiej strony to sie co innego dostrzega. Tak czy siak robi sie coraz bardziej ciekawie. My, mróweczki maleńkie, mamy tylko szczątkowe informacje i każda z nas po swojemu ten obrazek widzi. Jako mróweczkom udało nam sie wleźć na jeden z puzzli i wydaje nam się, że wiemy juz wszystko. A za chwilę ktoś puzle znowu rozsypie i od nowa, ślamazarnie musimy sie wpinać.
    Tak czy siak, ja mróweczka Olga, myslę sobie, że zaczyna się nareszcie dziać lepiej, niż przez ostatnie trzy czy nawet pięć lat (wziawszy pod uwagę plandemię). Troche rozsądku niczym ożywcza struga zaczyna wlewać się do tego śmierdzącego bajora, w którym nie było już czym oddychać. Niektóre mróweczki, zwłaszcza te bez powonienia, moga nie czuć jeszcze tej odmiany na lepsze a nawet lękać się chaotycznych ich zdaniem ruchów tektonicznych, jednak inne, te, które zajęły w miarę spokojne pozycje obserwatorskie na trawce wystającej ponad bagno, mają uczucie, że coraz wiecej kawałków trafia na swoje miejsce. Jednak położenie jednych i drugich może sie jeszcze wiele razy zmienic. I wszystko będzie do zniesienia, byleby nikt ich przypadkowo z owej trawki nie strącił. A moze się tak zdarzyć, bowiem słonie łażace po bagnie same muszą zważać by nie utonąć, a nie na jakieś marne mróweczki sie oglądać. Ale jak już słonie dotrą do brzegu i oczyszczą trąby, to i los mróweczek, miejmy nadzieję, sie ustabilizuje. A luki w układance powoli się wypełnią...Aż do następnego chaosu, który wszak pojawia sie cyklicznie (być może to cyklicznosc planowana odgórnie, ale przez kogos znacznie większego, niż owe słonie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu chaos to naturalny stan, wszak entropia wzrasta. Nam się tylko wydaje że coś tam kiedyś było poukładane. Mróweczki zawsze mogą wleźć na szczyt mrowiska i sobie na okolice popatrzeć. O tym że idzie zmiana mła Tobie ćwierkała od dawna, sama wiesz, teraz Tobie zaćwierka jeszcze cóś - to nie będzie powrót do znanych nam ram i nie będzie to zmiana tak głęboka jak oczekujesz. Będzie po prostu inaczej. Jeżeli liczysz na to że obecna ekipa rządzących w USA coś radykalnie ruszy i będzie normalnie, to nie miej złudzeń. To co bierzesz za rozsądek jest tylko retoryką, która zmieni się jak tylko sondaż nie podpasi. A prędzej niż później nie podpasi. Co gorsza ostra retoryka może sporo nabruździć, im mocniej to wahadło uderzy w jedną stronę, tym szybciej i z większą mocą odbije w drugą. Dlatego że ludzie są mocno podzieleni a politycy za bardzo spragnieni władzy. W zawód polityka wpisane jest rozczarowywanie wyborców, w końcu trzeba być niezłym hipokrytą żeby być skutecznym politykiem. Nie ma znaczenia czy politycy są z prawa czy z lewa, to zawodowi kłamcy. Dlatego nie wierz w opowieści, sprawdzaj co zrobili. Tak naprawdę, a nie o czym doniosły opłacone mendia, bo tam masz zarówno biały, jak i czarny PR. Na to że wahadło może się zatrzymać gdzieś pośrodku, tam gdzie jest w miarę normalnie, wpływ będą mieli zwykli ludzie, tacy słabo dający się wkręcać politykom z pierwszych stron gazet. Grono takich rośnie ale nie za szybko, niestety.

      Usuń
    2. Brawo Olga, swietnie ujelas polityczny swiat. I ja mala mroweczka widze "ze zaczyna sie nareszcie dziac lepiej"

      Usuń
  2. Taba, ja się na polityce nie znam, sporo jednak wyczuwam intuicyjnie i po raz kolejny dziękuję za Twoje posty, bo, nie czytając żadnych nudnych analiz, mam tu wyłożoną kawę na ławę i to w formie bardziej niż strawnej.
    A wierszyk napisałam, bo nie znoszę bufonów typu Trampa.
    I miał Was nieco zabawić, dlatego napisałam go w formie piosenki a'la miejski folklor, a tymczasem - o przewrotności losu! - skutkiem jest dyskusja na tematy polityczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On bardzo wielu ludzi wkurza, innym daje nadzieje a wszystkim wykręci numer. Część ludzi bierze go za kretyna, bo powtarza parokrotne te same twierdzenia. To jest technika, prosty na ogół przekaz, który ma się utrwalić wyborcom. Ryży w tej technice odwala występ w stylu późnego Żyrynowskiego i dlatego sprawia zdziwne wrażenie. No ale przekaz trafia. Dla większości ludzi spoza USA to może nie tego ten, dla Amerykanów cool. Nie oglądamy wrestlingu, insza wrażliwość i inne przyzwyczajenia. Pewnie stąd te zdziwka jak pieprznie jak łysy grzywą o kant kuli a potem to jeszcze parę razy powtórzy. Zamiana cmentarza w Gazie na ośrodek wypoczynkowy to perełka, zważywszy że w chwili kiedy o tym mówił pod gruzami nadal leżały trupy. Pomija przy tym prawo międzynarodowe, przecenia własne możliwości, sączy opowieść dla ludzi, którzy mają w tych Stanach na tyle ciężko że chcą uwierzyć w kogoś kto czyni cuda, licząc na to że poprawi ich życie w ten sam cudowny sposób. No i nie możesz powiedzieć że Ryży nic nie robi, tak się miota żeby ciągle sobą zajmować i ci ludzie biorą udział w serialu "Naprawiam świat z prezydentem" . Jakiś czas pożyją w Nibylandii, kiepsko zrobi się jak gospodarka nie ruszy. Zamiast robić za Peacemakera lepiej żeby robił za facia od gospodarki. Wszystkim by to na zdrowie wyszło, jemu też.

      Usuń
  3. 👍Fajna analiza, przeczytam jeszcze raz. Na razie, tak na szybko, podoba mi się, że można widzieć pozytywy prezydentury Trumpa bez wmawiania sobie, że ta żaba jest pięknym księciem :). Sowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sówko każdy jest jakiś, mła nie jest fanką Ryżego, uważam go za szkodliwą personę, choć tak po prawdzie to bardziej mła martwią ludzie, którzy łykają tę paplaninę i uważają że czystka etniczna w Gazie to cudowny pomysł. Mła trudno posądzić o sympatię do tych co się dali zabejcować przekazowi Hamasu, ale uważam że jest obrzydliwością piendrolić o kasynach i cudownych domkach, kiedy spod ruin nie wydobyto jeszcze trupów palestyńskich dzieci. Tym niemniej nie należy dać się ponieść uczuciom, tylko trzeba patrzeć chłodnym okiem, co ten facet chce tym słowotokiem uzyskać. On nie robi tego sobie a muzom, na to jest za cwany. Niestety na pewne sprawy jest za głupi, to sprinter a nie długodystansowiec.

      Usuń