poniedziałek, 6 stycznia 2014

Niektóre koty

Niektóre koty to mają mnie za nic. No może nie za absolutne zero ale za sługę i podnóżek. Wymyśliły sobie że moim jedynym celem życiowym jest nie tylko utrzymywanie kociego dziadostwa ale też zapewnianie mu nieustającej rozrywki. Najlepiej tę rozrywkę zapewnia świeżo wysprzątane miejsce. Nie ma nic milszego jak przechadzanie się po stoliku z ustawionymi rodzinnymi fotografiami, moje malutkie srebrne cejlońskie pudełko jest wymarzonym "przerzucaczem", znacznie lepszym niż sztuczna myszka, okładki książek dobrze robią na ząbki a stara firanka siatkowa czyli filet służy do treningów wspinaczkowych. Postanowiłam że koniec tego dobrego i pomiędzy pokojem Cioci Dany i Azy a kuchnią pojawią się drzwi. Bestie nieświadome moich zamiarów urządzają tam właśnie pożegnalny Sajgon a ja radośnie knuję. Oj, utnie się niektórym, oj utnie ( jednemu to nawet dosłownie ). Jakby mało było wydatków przyjdzie mi zapłacić za drzwi. Powinnam właściwie przełożyć to na kocią dietę i niektórzy powinni zacząć jadać skromniej. Niestety znam siebie, jedyną osobą rezygnującą z mięska będę ja. Nie mam złudzeń , żaden z moich kotów nie zechce zostać wegeterianinem czy wegetarianką.
Prymat w występkach należy do Felicjana, pieprzony edukator Pumela się znalazł! Dwa lata nie łaził już Felicjan po firankach, teraz się poświęcił i pokazał tej małej gule Pumelowi że tak można! Oj diabelska jest to edukacja czyniona przez Felicjana. Dziewczynki wcale nie lepsze, może nie czynią aż takich ekscesów jak Felicjan ale prują straszliwie sznupy. Wszystko musi być obmiauczane, każdy fakt z ich życia. W tym wypadku palmę pierszeństwa dzierży Sztalflik zwana inaczej Pięknillą. Informuje głośno o wszystkim co przytrafia się jej, innym kotom, ptakom na podwórku czy chmurom na niebie i żeby było jeszcze ciekawiej uskutecznia monologi polegując sobie na kaloryferku. Nie są to żałosne miauczenia tylko nieustanne ćwierkanie. Szpagetka czyli Wdzięczynka jest trochę spokojniejsza wokalnie za to starannie trenuje bycie zawsze ze złej strony drzwi. Razem są dość okrutnym duecikiem wiecznie domagającym się uwagi. Lalek wydawałoby się powinien mieć już okres pustoty i kretynizmów za sobą, w końcu to starszy i dostojny kot obarczony funkcją króla podwórka. Niestety chyba niektóre zwoje lalkowego mózgu poprzepalały się ze starości i od nadmiaru tłuszczyku - Lalek wyraźnie dziecinnieje.
Świadczy o tym choćby ciąg kradzieży moich kapci i wpychanie ich pod szafę ( jak mu się przypomni że tam jest nielegalna zabawka to następuje porykiwanie, bo tego miaukiem raczej nazwać się nie da ). Przez lata ta uciążliwa dla mnie zabawa Lalka nie istniała. Nawet pojawienie się w zeszłym roku małych dziewczynek nie spowodowało że Lalek z zakamarków pamięci wyciągnął i odkurzył starą grę. Dopiero kiedy Pumel postanowił że z nami zamieszka Lalkowi się odmłodniało aż do zdziecinnienia. Na szczęście Lalek jest kotem społecznym i odpowiedzialnym i mimo infantylnych zachowań nie próbuje obudzić w Pumelu tygrysa. Zadowala się praniem i wylizywaniem go naprzemiennie po łepetynie ( takową czynność nazywam małpizmem ), nauczył małego gnojka że kuweta jest dla kota i tym podobnych spraw, więc na tle pozostałego kociarstwa mój zdziecinniały staruszek jawi się jako chluba i ozdoba zwierzęcej części rodziny. Lalek nigdy nie pozwoliłby sobie na wycieczki wśród rodzinnych fotek czy zabawy z pamiątkowym sreberkiem, tylko kapcie są w kręgu jego zainteresowań. Taki stan rzeczy da się znieść z godnością.
Z Pumelem jest znacznie mniej godnie - diabeł wcielony za sprawą Felicjana w nim zamieszkał. Pumel jest obecnie w tym wieku że dopiero poznaje granice tego co wolno dobrze wychowanemu kotu. Z pewnością nie ma ADHD jak to było w wypadku młodziutkiego Felicjana, ot taki wesoły, psotny mały kot. Właściwie to po problemach wychowawczych z Felicjanem można by przy osobie o takim charakterze jak ma Pumel złapać oddech ale mnie po drodze przytrafiły się dziewczynki, które były totalnym "lightem" wychowawczym. Niestety jak pisałam Felicjan po mistrzowsku potrafi obudzić złe skłonności w każdym zwierzaku ( jedyny znany mi kot, który sprowokował jeża do ataku ) i Pumel zamiast rozrabiać jak to się zdarza młodziutkim normalnym kotom zaczyna przejawiać przestępcze skłonności. Zdejmowany z firanki nie właził na nią ponownie dopóki Felicjan nie pokazał mu że można ignorować moje polecenia ( wstępnie w przypadku Pumela wystarczyło poszeleścić gazetą na uchem, po pokazach Felicjana już był konieczny lekki oklep ). Obecnie Pumel wie że pranie tyłka go czeka za włażenie gdzie nie trzeba i jakby odczuwał trochę respektu. Niestety Felicjan kusicielsko miauczy z pokoju Cioci Dany i Azy i wiem ze zastanę go wiszącego na firance! Wszelkie ręczne próby karcenia Felicjana kończą się usiłowaniem pogryzienia mojej osoby, dlatego zostaje mi jedynie argument spryskiwaczowy ( Felicjan nie znosi spryskiwacza, usiłował go pogryźć wielokrotnie, kiedy ten spokojnie sobie stał - dolanie zapachu do wody w spryskiwaczu jest największa karą, Felicjan błyskawicznie odstępuje od czynności zakazanych ).
Moje życie z kotami nie należy do najłatwiejszych - piątka charakterków daje nieźle popalić. Z drugiej strony nasza kanapka wieczorową porą "jak statek mruczący" wpływa sobie w noc. Nic milszego od kota człowiek dostać chyba nie może jak takie zadowolone radosne mruczenie w styczniowy czas. Niektóre koty co to mają mnie za nic pięknie mruczą. Mrrruuu, mrrrruuuuuu, mrrrruuuuu........


7 komentarzy:

  1. No to niezły masz cyrk i wieczorki bogate w "poruszycieli serc". Takie słodkie miziaki rozwalają na całego ! Dobrrrranoc, mrauuuuuuu ...

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest skrzyżowanie cyrku z przedszkolem i całodobową jadłodajnią! Ale za to jakie to mrrruuuuu......

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, jakie to mrrrruuuu, a nawet mrrraaauuu......
    Jak tak się naczytałam, to chciałam przytulić, ale moje łajzy wyszły sobie w ten chłodny wieczór. Nigdy ich nie ma, kiedy trzeba, a ja zawsze jestem na każde zawołanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. A u mnie doszło do wyklucia się choróbki u Felicjana, dziś jedziemy do dohtora ( tran i wzmacniacze nie dały rady ). Felicjan drażliwy bo chyba czuje czaczę. Oj nie będę miała ja dziś lekko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kotom i dohtorom to jakoś nie po drodze. Trzymam kciuki za udaną i szybką rekonwalescencję, bo nie ma nic gorszego niż chory kot, chyba tylko więcej kotów. Brrr..., to podawanie lekarstewek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z Felicjanem nie jest prosto, leczenie będzie długie ale mniej obciążające dla kociego organizmu. Tradycyjne zimowe kocie kłopoty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawie napisane. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie !!!

    OdpowiedzUsuń