piątek, 19 maja 2017

Codziennik kociennik - słoneczkowanie

Pogoda śliczna ale nam smutno - zginął kolega moich kotów, czarny dzikusek z białym krawacikiem i łapkami. Cholerny samochód. U Maćka sąsiada akcja z  szerszeniami, dobrze że jego kotka nie została użądlona. Felicjan ma problem z połykaniem wszystkiego co nie jest surową wołowiną, w tym wypadku mam podejrzenia że problem jest urojony. Niedobroć Szpagetki wobec innych kotów po prostu zatyka, atakuje z zębami i pazurami jak się da a jak się nie da  to przynajmniej próbuje. Niedobroć kotów  wobec mnie też jest z tych wysokogatunkowych, może nie taka wyrażająca się w bezpośrednich zębowo - pazurowych atakach ale dręcząca  upierdliwością ( "Chcę nietoperza na własność.", "To leżenie jest moje!", " Nie będę jadła wątróbki z indyka, chcę z kurczaka z antybiotykami!", "Jestem gwiazdą a  gwiazdy mają pierszeństwo  przy korzystaniu z sedesu, zwłaszcza kiedy korzystającym  ma być człowiek!" ).  Kocia upierdliwość  dotyczy nie tylko domowych pieleszy, miejsca które oczyściłam z darni pod nowe nasadzenia są  natychmiast wykorzystywane przez towarzycho jako plaża. Kąpiele słoneczne w szarych piaskach odchodzą. Próby przepędzania spełzają na niczym, totalne ignorowanie moich pokrzykiwań, odsuwania szpadelkiem, prób obrzydzania miejsca przez akcję prysznicową ( owszem, uciekną ale zaraz wracają a  Lalek i Felicjan zatwardziale stoją i mokną  - Lalek ucieka zewsząd jedynie na widok aparatu fotograficznego ). Niektórzy ( być może to Fuckicjan, ale za pazur nie złapałam ) posuwają się do tego że usuwają posadzone na  "ich plaży" byliny.





Na zdjątkach powyżej najbardziej upierdliwa dwójka kotów - Felicjan i Szpagetka. Na zdjątkach poniżej Sztaflicja i Okularia cinżko naburmuszone. Sztaflicja dlatego że walczyła ze Szpagetką o prawo zalegiwania na moim ogrodowym kubraczku ( wygrała ale ile się przy tym musiała naskrzeczeć, groźnie namruczeć, nadymać ), a Okularia zrobiła poważną  minę na widok aparatu skierowanego w swoją stronę ( przedtem były ziewania i marylinowate,  rozkoszne ocierki o Lalka ). Lalek nie pozwolił się focić, zaszył się gdzieś  w okolicach uschniętego grabu, pod fabrycznym murem i tam się wylegiwał na słoneczku - dyskretnie i z dala od aparatu. Lalek na starość podobnie jak czułej pamięci Danuś ceni sobie intymną swobodę, którą najwidoczniej obiektyw zwrócony w jego kierunku mu psuje. No niezadowolniony jest gdy zamierzam go focić. Odkładam aparat i Lalek już jest przy mnie, biorę gadżeta  do rąk i kot zanika.



4 komentarze:

  1. Bardzo lubię Twoje opowieści o kotach. Wszystkie wyglądają na niewiniątka pomawiane podle przez swoją wyrodną matkę.
    Słodziaki, tarmosiłabym !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jak się ich bliżej nie pozna to można się nieźle pomylić. Plotka kamieniczna głosi że Maciek sąsiad twierdzi że jego kotka nie powinna się zadawać z "bandą z dołu" bo jej się charakter popsuje i zniknie jej wrodzona słodycz ( może się bawić tylko z sąsiadami z piętra i gościnnie z rodzinnymi kotami ). Takie to są moje słodziaki - ostre!;-)

      Usuń
  2. Och! Przytulam Ciebie i każdego twojego kota z osobna bardzo mocno :)
    My ostatnio jadąc widzieliśmy bawiącego się na ulicy kociaka i akurat był to dzień to się go zobaczyło. My reagujemy na takie ruchome obiekty na ulicy. Mam nadzieję, że właściciele zaopiekują się bardziej.
    Ale mają charakterki, czytam o twoich kotach i zawsze się uśmiecham :D Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No niestety mieszkam w mieście i różne zwierzęce wypadki drogowe widuję.:-( Zawsze po takich widokach jestem przybita. Moje koty jak tak sobie myślę to są całkiem podobne do innych. Może trochę bardziej rozpuszczone ale po prostu kocie są.:-)

    OdpowiedzUsuń