środa, 18 grudnia 2019

Codziennik - ciasteczkownik, spacerownik łobywatelski i "letky przymulnik"


Mła  wyrabia  i  wypieka, w  przerwach  usiłuje  wychowywać  koty i robić  za  dobrą obywatelkę. Ciężko  jej  idzie  bo  ciepła pogoda  jakoś  wbrew  pozorom wiosennej odnowy i  w  ogóle,  cóś jej jednak nie  sprzyja, mła  czuje  się  po prostu źle.  Ona  zasypia  chodząc, powieki  musi  zapałkami  podpierać a chlać w  celu  podniesienia  ciśnienia nie może  z  obawy   o popadnięcie w  chorobę na  A (  wystarczy że  mła powinna  się  zapisać  do  AZZ  czyli Anonimowych  Zakupoholików  Zielonego, po  co  jej  jeszcze  zapisy  do  AA ) i  tak  po prawdzie  to  nie powinno  się nadużywać alkoholu  przy niedociśnieniu.  To  się  nazywa  radości  hipotensji, leczy  się  to  trudniej  niż  nadciśnienie bo  tabletki nie  działają  tak  cudownie jak  te  obniżające  ciśnienie. No mła  czuje  starość, kark  ją  boli, łeb  napiendrala i  jeszcze  ma  klasyczne  mroczki - hipotensyjny zestaw  prawie pełnoobjawowy. Mła  wychodzi  i  uskutecznia  spacery w  nadziei  że jej się polepszy ale to polepszenie wygląda  tak  że ona  po takim  spacerze wchodzi  do  domu, zalega  na  chwilkę  przy  kotach  i  budzi  się  za  trzy  godziny z  bólem  łba i  w  złym  humorze.


Dobra, koniec  narzekania, każdy ma  cóś  tam  co  go gniecie, gryzie  albo  swędzi i  nie ma  co  żalów   bez  końca  wylewać. Mła wykonała  co  trzeba ciasteczkowego i  teraz  w  jej  domu  pachnie jak w  sułtańskim  haremie  (  tzn.  mła  sobie wyobraża że  korzenne  wonie się  po  haremie  snuły, mieszając  się z  zapachem  perskiej  róży ).  Mła  w  ramach  walki ze  słabościami  ciała postanowiła  do  tych  korzennych  woni  dołączyć  zapach olejku  sosnowego i  wyciągnęła  kominek do rozsiewania  zapachów.     No i  teraz z  zapachem  cynamonu i kardamonu  dociera  do niej  zapach lasu  co  od  razu  jej  dobrze  robi  na jestestwo. Olejek  sosnowy w powietrzu  zawieszony dobrą  rzeczą  jest na  snuje, półprzerziębienia  i  ćwiećniedomagania.  Jak  mła  się  dobrze  nawdycha  to   wykrawanie  i pieczenie   nawet w  miarę  szybko  jej  idzie.


A  mła  ma  co  wykrawać  i  piec bo  się   jej  lekko  poszalało. W  końcu  mła  ma  foremki  i  nie  zawaha  się  ich  użyć. Wykrawa  pierniczki na  miodzie  i  takie  herbatniczki   na  melasie  i cukrze  muscovado (  znaczy  tradycyjne  speculoos ).  Zrobiła  też  trochę   "zwyczajnych"  kruchych  ciastek i  cóś  co  Niemce nazywajo Vanillekipferl.  To  takie  stare  ciasteczka,  troszki  jakby  polskie  mimo  tego że  pochodzą  z  Wiednia. Ponoć  po  raz  pierwszy  je  wypieczono  w  roku 1683 po  wiktorii  wiedeńskiej.   Stąd  one mają  kształt  półksiężyca, żeby  wiedeńczycy  posmakowali zwycięstwa nad muzułmańskim  najeźdźcą, które  się za sprawą  polskiego  ramienia  zbrojnego  dokonało ( półksiężyc  był  na  zielonych  sztandarach armii otomańskiej ). Tak  naprawdę  to legenda, ciasteczka  o  takim  kształcie    wypiekano  już w  VIII  wieku. Mła  kroi  też  bakalie (   w sprawie  keksa  i czegóś  z  makiem ). Znaczy  mła  działa choć  idzie  jej  to  działanie  jakby  pod  górkę.  Stromą  taką. Jutro  mła  zamierza  jechać na śmieci i zrobić  kolejną kuchenną otchłań (  tego  inaczej  nie  da  się nazwać, mła otwiera  szafkę  albo  co  gorzej  spogląda na półkę  należycie  zapuszeczkowaną, zasłoiczkowaną i  w  ogóle  zastawioną  a  tam otchłań  się  otwiera i  ze  mła siły życiowe   wysysa ).  Jak  przeżyje te  gryplanowane  zajęcia  to  jeszcze  cóś przed  weekendem   napisze.


Dzisiejsze fotki  to  takie  sprawozdanie  z  robót. Sorry  że  są  jakie  są  ale poza  dwiema  pierwszymi  to  robione  były  przy  sztucznym świetle (  mła  bardzo  nie  lubi  robić  fotek  przy  sztucznym świetle  bo  one   są  jakieś  takie  nieprawdziwe ).  No  ale  choćby  mła  nie  wiem  jak  się  starała  to  dziennego światła  nie  była  w  stanie  dużo  złapać (  ale  za  to ma ostrzyżony  łeb,  nie można  mieć  wszystkiego  i   czasem  trza wybrać te... tego... priorytety ).  W  ramach przeprosin  za  te  foty nieprawdziwe mła  usiłuje  zrobić  nastrój  kolędami.  Mła  ponownie  wybrała,  bo  lubi, kolędy  z  płyty "Kolęda  Dobrych  Ludzi  Woli".  Jakieś  dwadzieścia prawie lat  temu  one  do niej  trafiły na  cedeku  i ona  sobie   czasem  słucha, niekoniecznie w święta bo  w święta  zazwyczaj  ma  już  solidny  kolędowstręt.



12 komentarzy:

  1. To ta pogoda tak rozstraja.Mmmm, ach te wypieki, napracowałaś się, tsk opisujesz, że czuję ten korzenny zapach wymieszany z nutą pomarañczy i tego olejku leśnego😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to naprawdę relaksujące korzennie - leśne wonie niuchać. Mła pod wpływem zapachu cytrusów sobie natentychmiast dzieciństwo przypomina i przedświąteczny zapach w delikatesach. Cóż to były za wonie - pomarańcze, świeżo mielona kawa i dyskretna nuta wędzonki. Wszystko ciężko deficytowe więc człowiek niuchał nabożnie jak "Soir de Paris", którymi skrapiały się wówczas elegantki. :-)

      Usuń
  2. Piękna świnkowa bombka jeszcze takiej nie widziałam :)
    Już miałam Cię namawiać do głębszego relaksu czyli porządnego wyspania się ale masz full pracy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest starsza bombka mła, sprzed paru lat. Oczywiście szklane świnki zostały zakupione w czasie poświątecznych wyprzedaży, mła wtedy poluje na bombki i dostaje je czasem za 1/3 ceny a jak jej się wyjątkowo poszczęści to i za 1/4. Niestety na relaks mła za bardzo czasu nie ma bo dni jej cóś za szybko zlatują na zajęciach za którymi nie przepada ale które robić trza. No nie ma lekko, nie ma... ;-)

      Usuń
  3. Dzielna jesteś w swoich ciasteczkowych działaniach :) My dzisiaj sobie popierniczymy, bo ciasto już sobie odleżało w lodóweczce ile trzeba. Ale najpierw muszę na ścierach polatać, żeby pierniki nie wyszły mi ofutrzone kociwłosem. Jakoś lukier bardziej do pierniczków pasuje.
    Jestem pełna zachwytów i podziwów dla Twego świątecznego ustrojenia. Wszelkie gałązkowe ozdóbstwa w wersji złotej, białej i przejrzystej, oraz kolorowe bombkowe szaleństwo robią świąteczny nastrój. U mnie w tym roku oszczędnie ze strojeniem, bo jak napisała wyżej dora, pogoda mnie nie nastraja. Jakoś bomkowo-choinkowe klimaty mnie nie ten teges w w temperaturach 10 na plusie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa... sama siebie podziwiam. Kociwłos musowo ścierany przed każdym rozłożeniem stolnicy, potem zapora antymrutkowa ( Cio Mary została ukradziona słodka bułka, było latanie i pytania retoryczne "Kto jest niedobrym chłopcem?" ), potem zapora antymałgosiowa ( "Pomóc Ci? Nie! No to Ci pomogę!" ), potem zapora antyciotkoelkowa ( "Ja też się chcę bawić!" ) - popołudniami robię wszystko tylko nie piekę, z pieczeniem czekam na późny wieczór. Chętni do złodziejstw, zwyczajnie ciekawscy i pomocnicy albo śpią albo udają że oglądają telewizornie ( też śpią ). Ja z tym strojeniem to tak na przekór pogodzie, kolędy jednak zapodaję sobie w południowych rytmach. ;-)

      Usuń
  4. Mnie dobrze robi olejek z kwiecia pomarańczy. Gdybym jeszcze miała olejek figowy z liści, to chyba bym się poczuła jak w raju.
    Pierniczkuj, ciastkuj i w ogóle, czymś się trzeba pocieszyć w ten czas dziwny.
    Ja w ramach poprawy nastroju posprzątałam z grubsza domostwo. Miło się zrobiło jakoś i zacisznie i pachnąco i...Zabrakło mi przymiotników. Starość nadchodzi z Alzheimerem pod rączkę.
    Ostatnio mój ukochany przeczytał, że żeby Alzheimera nie mieć, trzeba myć zęby. No czego to ludzie nie odkryją...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kwiecia pomarańczy to co inszego, mła ma takowy do kąpiółki i zażywa w miarę często ( mła lubi żeby jej woda pachniała, niekoniecznie wściekłą chemią ). Pocieszam się jak mogę bo jak sobie dziś poczytałam co nasze opozycyjne osły odwaliły po tym kiedy ludziska dreptali w obronie trójpodziału władzy to natentychmiast poczułam że pocieszenie musi być bardzo ale to bardzo solidne. Politycy to dopiero mają Alzheimera! Musi u nich cinżko być z myciem kłów, lepiej się do polityka nie zbliżać bo oddechem powali. ;-)

      Usuń
    2. Chyba czas przestać się denerwować a zacząć śmiać. Pękać za śmiechu. Bo szkoda zdrowia.

      Usuń
    3. "Widzicie, ludzie, flagi na budzie?
      Uwaga, czas się zacząć śmiać!
      Kto się uśmieje, ten potem śmielej
      Za bary z życiem będzie mógł się brać!
      Ha ha ha ha!"
      ;-)

      Usuń
    4. Bardzo ładna kolęda na cały rok. I rym cym cym i hop sa sa.

      Usuń
    5. "Choć nam się marszczy brew,
      Choć się gotuje krew
      A nas wciąż póki dech,
      porywa dziki śmiech
      Więc rym cym cym i tralala,
      Idziemy przez życie w podskokach
      Więc rym cym cym i hopsasa,
      W podskokach bo żyje się raz"

      He, he, he. :-)

      Usuń