czwartek, 12 grudnia 2019

Codziennik - przedświątecznik


No  i mła  wzięła i  zaryzykowała.  Bombki  się pojawiły  próbnie w wazonie  na  stole.  Mła  idąc  za  radą  Mamelona wsypała  do  wazonu  pioch  któren  został  po  akcji  lekstrycznej coby   wazon  był ciężki i  trudnowywracalny.  Gałązek  z kompozycji  chryzantemowej mła  nie  wywaliła  ( nawiasem  pisząc to chryzantemy  stały w tym  wazonie  w naprawdę  dobrej  formie ponad  trzy  tygodnie ) i dobrze  bo  są jeszcze  na  nich  różane  owocki, wcale nie  zeschnioły. Wyjęła  mła   z  szafy   bombki z  tzw. okresu  złotego ( mła  kiedyś ubierała   chujinkę  na złoto - brązowo, okres  złoty  nastąpił po  fazie  srebrnej ), dołożyła troszki  bombek z  fali  czerwono - zielonej i  git.  Powstrzymała  się  przed  zakupem  bombki za 18  peelenów  która jest utrzymana  w  jesiennych  kolorach  ale cóś  szklista  a jej cena jak  na  obecne  możliwości  finansowe  mła  to wręcz zabójcza. Stare  bombki  muszą  wystarczyć. Mrutek  szczęśliwie olał  temat, bardziej  go interesuje  wołowina  schowana  w  lodówce (  "Madka  ja  wiem gdzie  jest  mięso  i nie zawaham  się  użyć  swojej  wiedzy kiedy  tylko otworzysz  tę  szafkę." -   zamykam  Mrutka  w pokoju kiedy muszę  pogmerać  w  lodówce ). Za to Okularia, chodząca  niewinność i  słodycz, zasiedziała  stół.  Bombek   nie rusza (  na razie ) i  zachowuje  się  jak  stróż  ustrojstwa - prycha  jak  tylko inny  kot  wejdzie  do  pokoju w  którym  ustrojstwo  stoi. Hym... może  się odważę i  chujinkę  ubiorę. Co prawda odpuszczę  bombki  z piórkami (  no  jakieś granice  kociej  wytrzymałości na  bodźce  muszę  uszanować ) ale insze bombki, mniej prowokujące  to czemu  nie spróbować  i  nie powiesić?


Jak  już  mła  zrobiła  sobie  bombkami  cóś  jakby  nastrój to teraz  może  się  zabrać  za  jakieś  tam  porządki (  nie  za  duże, żeby  w  święta  nie  dogorywać po porządkowaniu  wyczynowym ).  No  i  za  wypiekanie bo cóś  się  mła  zdaje że  tegoroczne święta   to będą  u  niej  ciasteczkami  stały.  Mła  nie ma  za  bardzo  kasy na  prezenty i  one  w  tym roku  będą   "słabiutkie", za  to ciasteczka zapudełkuje, łobwiąże  łozdobnie i  do słabizny  prezentowej  dołoży.  Domowe  wypieki prawie  zawsze lepsze niż  kupne a  w  prezentach  przeca liczy  się chęć prezentowania  a nie możliwości  zakupowe.  Mła  już  sporządziła  swoim  bieluchnymi rączętami (  miały  kontakt  z  ciężkochemicznym Domestosem -  był mus -  i  płynem  do  mycia  ceramiki  jak  najbardziej  ekologicznym ) konfiturę  ze  skórek  pomarańczowych  i  cytrynowych  (  niepryskanych  ani    niewoskowanych ), teraz  sporządzi z  soku owoców składnik  potrzebny  jej  do ciastków.  W  chałupie będzie  pachniało jak    w sadach kole  Taorminy.  A  jak  jej  się  wyziewów   wulkanicznych  zachce  poniuchać to  wylezie  na  dwór  i  smród  zasiarczonego  węgla sprawi  że  normalnie  poczuje  się  jak  na  tuż kole największego krateru  Etny (  tylko   niczego  na portalach  nie  będzie  czytać  politycznie  krajowego  bo  dopiero  by  się  poczuła  jak  w  wiosce  Corleone, he, he, he, pełna  Sycylia ).



A tak poza  tym  to mła  jak  zwykle  martwi  się  kotem (  tym  razem padło na  Szpagetkę, patrzy  nie  tak  jak  powinna i coś  jest  nie  halo ), straszy  swoje  roślinki  w  słojach i nie tylko w słojach, uprawia pogodę, jak to porządny  ogrodnik   robi  zimową  porą. Aha,  wczoraj  mła  się  ukulturalniła i obejrzała  film "Ad  Astra".  Nawet  jej  się podobał  choć  nie  powalił,  taki na  czwórkę. Dla  Was  mła  ma  kolędy  cobyście  się w nastrój  wprowadzili.  Afryka  skrzyżowana  z góralszczyzną (  hej, spod  samiuśkich  Tater ) i kolęda  bossanova.



7 komentarzy:

  1. bardzo ładnie wyglądają te bombeczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła sobie bombeczki przemyślała, teraz ona hipnotyzuje Mrutku - "Twoje powieki są bardzo ciężkie, bombki rosną na drzewach, koty ich nie lubio, twoje powieki są naprawdę bardzo ciężkie...". ;-)

      Usuń
  2. A dziękuję, kolendów nie wysłucham,bo nie lubię, ale fajne te ozdóbki bąbkowe. Ciasteczka, axh,,pierniczki, ach, w tym roku nie będzie pierniczenia. Bo za dużo skladnikow zamiennych trzeba byłoby użyć, a czym,zastąpić miód, nieee, toż to lekka profanacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze do pierniczków miód potrzebny, do niektórych ciastek korzennych miód niekonieczny a przepisy na nie stare, sprawdzone w bojach i godne. Kolendy są w takiej mało tradycyjnej aranżacji za to bardzo radosnej. Skrzyżowanie folków, że tak rzecz ujmę. :-)

      Usuń
  3. Chyba pójdę za Twym przykładem i w wazonie na gałązkach bombeczki powieszę. Choinki zamierzam mieć ze dwie, ale mam też koteczkę czerwcową Charlottę i nie wiem, czy ich nie będę musiała u sufitu uwiesić. Też zamierzam piec ciasteczka, ino bez glutenu muszą być. Foremki widzę mamy takie same i te od spekulatiusa też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziwo bombki na gałązkach są jakoś mniej pokuśne, te leżące na orzechach już próbowano wyjąć łapskiem czarnym choć one przecież nie okrągłe. Charlottka młoda, lepiej uwieś te dżefka - gałązki jedno a dżefko to całkiem co inszego. Bez glutenu to nie tragedia, tyle teraz mielonych migdałów czy tam inszych mąk. Da się cóś zrobić. Mła ma nawet foremki do springerle ale oprócz niej nikt nie ma zębów dobrych do gryzienia tych ciastek, stanie na speculoosach. ;-)

      Usuń