czwartek, 11 września 2014

Azalie

Wyjątkowo wcześnie w tym roku przebarwiają się liście azalii, natchnęło mnie to nie tyle do focenia ich obecnego stanu co raczej do  lubych majowych wspominków. Niewiele w ogrodzie jest rzeczy które mnie tak cieszą jak kwitnienie azalek. Przyczyna tej radochy tonie w odmętach nurtu historii Alcatrazu  - dawno, dawno temu, na początku mojego  ogrodowania, zakwitanie azalek nie było wcale taką "oczywistą oczywistością" .  Azalki podobały mi się zawsze i w Alcatrazie bardzo szybko wygospodarowałam na nie miejsce. Krzaczki kupowałam z różnych źródełek, niestety  niektóre z owych  źródełek okazywały się zatrute. Cóż w "okresie pionierskim" człowiek płaci tzw. frycowe. Ja krzaczki "kupowałam  oczami" -  głównie interesował mnie kolor kwiatów, a to że roślina podpędzana w szklarni ( stąd te kwiaty na marcowych targach ), w podłożu wyglądającym na "zrób coś z tym natychmiast"  i w odmianie o której nic nie wiedziałam, miało drugo, trzecio i czwartorzędne znaczenie. No i te roślinki bywały  nie najlepszej jakości i często nie zdążyły ponownie  zakwitnąć bo po porostu  zeszło im się. Jeżeli do  jakości kupowanych azalek dodać moje "startowe" umiejętności ogrodnicze  to właściwie nie ma się co dziwić że one nie kwitły, raczej zadziwienie  powinien wzbudzać fakt że jakiejś udało się przeżyć. Na szczęście  z czasem nauczyłam się  wybierać  rozsądnie sadzonki ( lepiej zapłacić  większą sumę za roślinę z dobrego źródła niż przyoszczędzić na "azalii jednorocznej"he, he ) i przede wszystkim nauczyłam się je pielęgnować.

W tej chwili w Alcatrazie rośnie sporo azalek z różnych grup i na szczęście całkiem nieźle kwitną, Moją ulubioną azalkową grupą  jest Rustica. Azalie do niej należące są wielokrotnymi mieszańcami pełnokwiatowych azalii gandawskich z azalią japońską ( a konkretnie to z Rhododendron molle ssp. japonicum ). Hoduję rzecz jasna  i azalie z  innych  grup ale najbardziej podchodzą mi te "rustykalne". Najmniej przepadam coś za japonkami, może dlatego że Alcatraz nie jest dla nich zbyt łaskawy. Owszem zdarzają się wiosny  kiedy wszystkie pięknie kwitną, ale całkiem często bywa tak że tylko hardcor czyli  'Kermesina' w  trzech kolorach się z kwiatami obnosi. Azalie o opadających na zimę liściach nie sprawiają na ogół takich niespodziewanek i trzymają się znacznie lepiej niż półzimozielone krewniaczki.  Zima 2012 została zniesiona przez azalki z prawdziwą godnością, co prawda niektóre  z grupy Knap - Hill musiały nabrać po niej sił i nie było co liczyć na rozwinięcie przemarzniętych pąków kwiatowych, ale nie było wśród nich strat porównywalnych z hekatombą bylinową,  jaką zebrała owa pamiętna zima.



Nie jest to na pewno ostatni tekścik o azalkach w tym blogu, szczerze pisząc ledwie dotknęłam tematu. W związku z przebudową Ciepłego Monstrum i zmianą jego bylinowego charakteru na bardziej drzewiasto - krzewiasty ( no takie mam gryplany żeby byliny w niewielkich ilościach jedynie uzupełniały krzewy o nie najgłębszym systemie korzeniowym ) azalkowe tematy pewnie jeszcze nie raz powrócą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz