czwartek, 11 września 2014

Kotostan u progu jesieni

Głupio pisać w dniu dzisiejszym o terroryźmie ( to tak jakoś kontekstowo ) ale nie ma co ukrywać ze względu  na datę - moje koty stosują wobec mnie coś  na kształt terroru. Próby nacisku dokonywane są zarówno zbiorowo i jak i indywidualnie,  formy naciskania są różne i różniste.  Do tych pierwszych zaliczam poranne ryczenie nad moim uchem że oto głód jest tak wielki że  żołądek przyczepia się do kręgosłupa ( prym w porannym chórku wiedzie  Felicjan, główny zapiewajło ). Oczywiście powinnam wstać niezwłocznie i z ciśnieniem zapaściowym (  w pewnym  wieku każdy ma tam jakieś swoje poranne dolegliwości  ) kelnerzyć na bankiecie życia kotów. Czekam z niepokojem na ten moment kiedy będę się poruszać zbyt wolno dla kociambrów i  zostanie podjęta próba przywołania mnie do porządku i  tzw. przyspieszenia moich obrotów. Lepiej dla nich byłoby  żeby Felicjan rzucał się boczkiem na kafle kuchennej podłogi z dzikim wrzaskiem ( niekiedy tak zachowują się rozpuszczone bachory, Felicjan ma już dwa takie  bachorzaste występy za sobą  )  niż żeby usiłowały stosować siłę. Wszelkie próby przyspieszenia  moich  porannych działań przez indywidualną  lub grupową przemoc,  spowodują natychmiastowe podniesienie mojego ciśnienia i zaskutują praniem tyłków i opowieściami  o laboratorium ( Adam opowieściami skutecznie opanowuje Makabrę ). Do form nacisków różnistych zaliczam tzw. pozorowane próby samobójcze. Najczęściej jest to akcja  "wyjdę i stanę na przeciwko Puszka, a potem to przepędzę śmieciarkę , chyba że  na talerzu wyląduje to co lubię  - mięcho, a puszka bez soi za ciężkie  pieniądze to może być dla Ciebie na obiad, chyba że  jednak zdecyduję się ją zjeść na deser". W naciskach różnistych najlepszy jest Laluś, który niestety  okazuje się też dobrym nauczycielem ( jednego Laliego można opanować, ale pięć kotów z manią samobójczą? ).
Oprócz działań terrorystycznych kotostwo stosuje jak zwykle opór wobec działań leczniczych. I nie jest to opór bierny! Nie napiszę co mam podrapane bo dama udaje że nie ma tych części ciała ( choć nie wiem dlaczego, bo nie da się ich nie zauważyć )  ale ślady po smarowaniu sznupy Felicjana kremem ( Felek ma uczulenie na słońce, taki jest qrczę wrażliwy ) są obecne na moim cielsku i będą obecne jeszcze dłuuuugo.
Jeżeli myślicie że tylko koci chłopcy dopuszczają się ekscesów to jesteście w Błędzie przez duże B! Dziewczyny też mają swoje za uszami. Co prawda lubieżne zachowania Okularii Pumeli nie przeniosły się na Czarnulki ale są inne "grzychy" oprócz nieustannego tarzania się w rozpuście. Na przykład złodziejstwo! Miało miejsce tajemnicze zaniknięcie króliczej tuszki ( siostrzany duet, Sztaflik i Szpagetka, zostały przyłapane na gorącym uczynku, no i było po tajemnicy ). Złodziejstwo było złe ale najgorsze to były warczenia i groźne pomruki, kiedy chciałam zobaczyć czy coś się jeszcze uda im wyrwać i obdzielić inne koty ( bo dla mnie królik już  był pieśnią  przeszłości ). W ogóle krnąbrność i "stawianie się" coś się ostatnio zrobiły modne w naszej rodzinie ( tylko Lalutek nieco odstaje od reszty towarzystwa, histeria samobójcza w zupełności zaspokaja ciemną stronę jego osobowości ). Zawsze moje koty były niezbyt dobrze ułożone, za to pewne prawidłowości swoich, bardzo często głupawych, poczynań. Ostatnio jednak palemka im bije ciut za mocno. Oj, ukrócę ja to wszystko i będzie miauk jeden wielki i wylizywanie  futer! Nie ma zmiłuj, muszę podjąć  działania wychowawcze! Szykuje mi się prawdziwy maraton wyjazdowy i chciałabym po powrocie zastać nie pogryzioną  Dżizaas, nie podrapaną Małgoś - Sąsiadkę i Cio Mary z Ciotką  Elką w normalnym stanie psychicznym. Do opanowania kociego żywiołu czas przystąpić. Zrobię z nich chórek grzecznych kocich aniołków ( z może lekko występną Okularią Pumelią ).

2 komentarze:

  1. Znam to, znam ... Mój Szpacheł bierze na litość, a że po przejściach wyjątkowych, wygrywa. Stąd moje odwieczne stwierdzenie na te jego kocie lamenty - "emocjonalny szantażyszta" ;) Dlaczego tylko zdjęć Twojego "mruczącego poligonu" brak ? Pozdrówka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mruczący poligon z rzadka pozuje. Raczej zajmuje się uciekaniem przed obiektywem albo napaściami na aparat. Obecnie Mruczący są na mnie ciężko obrażeni - śmiałam wyjechać na parę dni! Szybko nie zostanie mi to darowane, he, he. Tym bardziej że wojaże jeszcze przede mną. Szantaż emocjonalny najlepiej wychodzi Szpagetce, może te koty z imionami zaczynającymi się na S są jakoś szczególnie uzdolnione w tej dziedzinie?

    OdpowiedzUsuń