wtorek, 2 września 2014

Jesienne cyklameny na start!

Strasznie bałam się uprawiania cyklamenów. Niemal tak jak uprawiania anemonopsisów. Bałam się wygniwania bulw, wymrażania nasadzeń do zera, marnego kwitnienia i tym podobnych "radości". Już sama nazwa Cyclamen neapolitanum sugerowała że to nie jest roślina dla Alcatrazu. Jednak.....gdzieś tam w Polsce ludziska  cyklameny uprawiali i całkiem nieźle im to wychodziło. Wprowadzenie do Alcatrazu cyklameny zawdzięczają Teresie R., naszej  tabazowej cooleżance. To właśnie łączka w jej  ogrodzie stała się takim  baaardzo solidnym impulsem do zakończenia  fazy eksperymentów ( bulwa na zimę chowana do domu ) i rozpoczęcia bardziej masowej hodowli  oraz przeprowadzenia cyklamenów do ogrodu jako tzw. stałego wyposażenia. Bazie Tabazy ja z kolei zawdzięczam zmniejszenie strachu przed uprawą neapolitańczyka, synonim Cyclamen hederifolium nie brzmi  już tak groźnie i "obco  klimatycznie". Polskie cyklamen bluszczolistny to już w ogóle " lighcik" bo  człowiek oswojony z hardcorowym bluszczem czuje się totalnie uspokojony. Roślina pochodzi z południa  Europy ale w  warunkach Centrali ( znaczy centralnej Polski ) daje sobie nieźle radę. Jak to  z nią będzie za "linią  Wisły" nie wiem ale mam podejrzenia że może być  różnie. Cyklameny występują w naturze do wysokości 1300 metrów n.p. m. ale ta wysokość na Sycylii to niekoniecznie takie warunki jak 200 z hakiem n.p.m. w Tajojowie. Może jednak na "trudniejszych" obszarach kraju uprawiać cyklameny jako "półogrodowce", długie zimy z zalegającym śniegiem jakoś mi nie pasują do bulw lubiących wiosenne słoneczko przygrzewające ziemię. Z drugiej strony to u mnie  też znowu tak słoneczko wiosną nie przygrzewa jak we Wrocku czy Opolu a  cyklameny  dają radę. Cóż, wygląda na to że po prostu trzeba je w klimacie  wschodniej Polski przetestować, znaczy potrzebny  tajojski pilot oblatywacz.

Teraz troszkę o  uprawie - cyklameny lubią  ziemię lekką , próchniczą ale o odczynie niezbyt kwaśnym.W cieplejszym klimacie rosną raczej  pod drzewami liściastymi, w naszym dobrze sadzić w  okolicy drzew iglastych, których korzenie  osuszają nieco glebę w lecie (co nie znaczy że gleba w ogóle ma być sucha, jak to ma miejsce przy takich pijawach jak świerki ). Dobrze w wypadku takiego stanowiska wspomóc  je troszkę dolomitem ( bez przesadyzmu ). Cyklameny przechodzą latem okres spoczynku, zanikają wtedy  liście  i praktycznie nie ma śladu po stanowisku rośliny. Dlatego rejony cyklamenowe lepiej zostawić w spokoju, pielić baaaardzo uważnie,  nie używając za ostro narządków.W przypadku  cyklamena bluszczolistnego kwiaty pojawiają się przy końcu lata. Wyłażą z gleby solo, liście pokazują się nieco później. Po przekwitnięciu kwiatów liście robią sporą kępę, która jest w stanie przy śnieżnej zimie przetrwać do wiosny. W kwietniu liście zaczynają zanikać tak, że jak pisałam,  późną wiosną i latem  jest łyso a nie cyklamenowo. Warto zatem  w okolicach gdzie  uprawiamy cyklameny posadzić coś, co może nie zakryje do końca łysin ale przynajmniej będzie  odciągało od nich wzrok.  Późną jesienią  stanowiska cyklamenów zaleca się okrywać w zimniejszym klimacie tzw. stroiszem czyli gałązkami drzew iglastych . Przyznam bezczelnie że tego nie robię. Jako ogrodnik leniwy czekam aż przyroda mnie wyręczy i sama okryje czym tam uważa moje cyklamenki. Znaczy nie uprzątam przed zimą liści, w końcu ogród  to nie  droga dojazdowa tylko kawałek natury z lekka ujarzmionej ( na temat  polskiej manii uprzątania liści z miejsc innych niż Tyrawnik czy oczko wodne mam tzw.  złe zdanie ). Cyklamenkom w tych siermiężnych, alcatrazowych warunkach widać nie jest tak bardzo źle, bo zauważyłam że  się sieją. Siewki zakwitają w trzecim lub czwartym sezonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz