sobota, 17 października 2015

Klon japoński 'Aconitifolium' - uczta dla oczu nie tylko jesienią

Ostatnio było coś w moich wpisach dużo słów a mało fotek, dziś będzie odwrotnie. Rzecz będzie o klonie japońskim odmiany tojadolistnej, po raz pierwszy opisanej ( jako forma botaniczna ) przez Thomasa Meehana w 1888 roku. Drzewo ma być ponoć duże, w swojej ojczyźnie dorasta do 10 - 15 metrów ( coś mi mówi że u nas będzie git jak dojdzie do 5 metrów ). Rośnie wolno. W 1984 roku odmiana zdobyła Award of Garden Merit. Klony japońskie lubią ziemię o kwaśnym odczynie ( byle nie za kwaśną ), półcień lub słoneczko i w miarę zaciszne stanowisko. Najważniejsze to zapewnić im odpowiednią wilgotność gleby.

Wiosna


Najpiękniej przebarwiającym się w Alcatrazie klonem jest  Acer japonicum var. aconitifolium. Zawsze chciałam go mieć w ogrodzie ale nie wiadomo dlaczego jak robiłam klonikowe zakupy przegrywał z klonami palmowymi. Wychodziłam na tej palmatofilii  jak Zabłocki na mydle, palmowe zdychały podczas zim, albo bezczelnie zasychały. Tylko z jednym Acer palmatum var. dissectum 'Garnet' Alcatraz nawiązał jako taką współpracę, reszta odfrunęła z królikami, a delikates 'Butterfly' zrobił numer i zazielenił się po całości. W końcu podczas bardzo udanej wyprawy łupieżczej do szkółki za Konstantynowem, pozwoliłam sobie na klonikowy zakup. To były pamiętne zakupy, udało nam się wtedy trafić na tzw. opróżnianie powierzchni handlowej. Szał ciał i taniocha, cud że samochód Sławka wytrzymał to obciążenie a moje jarzębinki nie wybiły Mamelonowi oka. Klonik był w cenie barszczu i to takiego na "ostatnim terminie ważności". Przywiozłam, posadziłam i następnej wiosny wiedziałam że ten klon to jest właśnie ten mój wymarzony, a ja do tej pory to po prostu błądziłam w światku palmowych. Na zdjątku obok pierwszy sfocony przeze mnie kwiatek nowego ulubieńca.






Lato

A lato dla klonika przychodzi jakoś szybciej niż dla innych roślin. Tak mi się pewnie zdaje bo klony szybko mają "noski", a nasionka to jakoś tak zawsze z latem albo jesienią człowiek kojarzy. Klon japoński  'Aconitifolium' ( pod tak napisaną nazwą też można go znaleźć, jak też pod nazwami 'Filicifolium', 'Laciniatum', 'Palmatifidum' - choć coraz rzadziej ) ma  wyjątkowo urodne skrzydlaki bo czerwone. Pięknie wyglądają na tle jasnej zieleni liści. Klonik w tej fazie aż oczy rwie! Im dalej w lato tym bardziej klonik zmienia ubarwienie liści na.......czerwone. Liście 'Aconitifolium' nie ciemnieją, są zawsze wiosennie jasne, ale w miarę upływu lata czerwień widoczna początkowo tylko na brzegu liści rozpełza się ku środkowi. Mój egzemplarz rośnie w półcieniu, słoneczko praktycznie ma po południu a mimo to już w końcówce czerwca można zaobserwować proces powolnego czerwienienia liści. W sierpniu klonik jest prawie czerwonolistny i na tle ciemnozielonych o tej porze roku funkii 'Niagara Falls' i 'War Paint' wygląda wręcz zjawiskowo. A to dopiero przedsmak jesiennej ognistości. W sumie to od sierpnia do ostatnich dni października mój klon coraz mocniej goreje.





Jesień

Wrzesień i październik to miesiące w których klonik wygląda wręcz nieprzyzwoicie pięknie. Czasem gdy dopisze szczęście  i jesienne przymrozki nie zamienią liści funkii w bezkształtne, wypłowiałe szmaty,  mam do czynienia z cudownie zgranym żółto - ognistym zespołem roślin.  Zieleń rosnącego nieopodal świerka serbskiego Picea omorica 'Pendula' (  traktowanego jako pamiątka po nieistniejącym już niestety moim ulubionym punkcie ogrodniczym ), zimozielonych liści mahonii i berberysów ( choć jeden z zimozielonych berberysów czerwienieje wzorem azalii japońskich ) to ramka w którą wpisują się te wszystkie jesienne złota i czerwienie w wykonaniu funkii i kloników ( znaczy też i kolegi 'Aconitifolium' ). Niestety w tym roku nie dane było mi się długo cieszyć przebarwionymi liśćmi funkii. O ile klon z prawdziwą godnością zniósł ( jak zwykle )  przymrozki bez zrzucania liści, jak to przystało "dobremu drzewu", o tyle funkie odpłynęły po pierwszej nocy z temperaturą nieco poniżej zera ( też jak zwykle, he, he ). No cóż, cieszę się z solowych występów  klonika, na aurę wpływu nie mam żadnego ( nawet takiego imputowanego mi przez  speców od globalnego ocipienia ).



10 komentarzy:

  1. Mnie się też klony bardzo podobają i też mi przemarzł :/ Ale może jeszcze raz z nim spróbuję?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatku nie kupuj klonów palmowych, klony japońskie są bardziej mrozoodporne. Odmiana czerwonolistna jest nieco delikatniejsza, ale te o zielonych liściach są w miarę odporne.

      Usuń
    2. No właśnie tak się wczytuję w twego posta i tam dumam... piękne to rośliny :)

      Usuń
    3. Dumaj, dumaj, w kierunku japońskiego dumaj.;-)

      Usuń
  2. Muszę się też przyjrzeć japońskim, bo ten pokazany przez Ciebie naprawdę się prezentuje pięknie!!! Na takie cacko to się miejsce znajdzie. ;)) Te noski ma cudne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jest wart miejsca w ogrodzie! Nie wiem dlaczego u nas tak namiętnie sadzi się klony palmowe, które słabo się udają w większej części Polski. Japończyki i ich odmiany (
      Acer shirasawanum 'Aureum' to tak naprawdę też klon japoński ) są przecież tak fajne, gatunek i spora część odmian mrozoodporna a jakoś mniej są popularne niż wrażliwe "palmatki",.

      Usuń
  3. Tak noski ma cudne i w związku z tym mam pytanie, czy on łatwo się sieje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pikutku mimo moich zapędów hodowlanych jak na razie nic nie skiełkowało, niestety! No ekspansywnym gatunkiem to on raczej u mnie nie zostanie.

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Pikutku siewek nie ma ale bardzo tragicznie nie jest. Klony japońskie są szczęśliwie tańsze niż pamlowe rarytety ( no może z wyjątkiem Acer shirasawanum 'Aureum' ). Problem raczej tkwi w tym że najczęściej spotykaną w handlu odmianą klona japońskiego jest he,he "czysty gatunek". W centrach ogrodniczych i szkółkach bywają 'Aconitifolium', 'Vitifolium' ( nieco podobne liście do Acer shirasawanum ale od tego ostatniego różni się pędami i omszonymi ogonkami liściowymi ).

      Usuń