niedziela, 18 października 2015

Smętna październikowa niedziela

Oj nie najlepszy mam humor dzisiaj. Z jednej strony jest cool bo ruszyłam od dawna planowaną inwestycję ( może  pójdzie łatwo, rzeczy rozpoczęte w niedzielę, na ogół mi wychodzą, w przeciwieństwie do tych rozpoczętych w piątek ). Lalusiowi się niestety nie poprawia zbyt szybko, wiek robi swoje, ale jest bardzo dzielny i się nie poddaje. Szczęśliwie coś tam podjada i nawet wykazuje pewne oznaki ożywienia kiedy jego zdaniem Felicjan zaczyna się szarogęsić. Jednak kaszelek i rzężonko nadal się utrzymują, piecuchowanie odchodzi na całego. Dodatkowo odbywa się celebrowanie choroby ( żeby inne koty widziały, kto tu jest najważniejszy ). Humor w związku z kocią chorobą mam paskudny. Pogoda też nie jest z tych wyzwalających radość - ogólne  łeeee!  Jutro przemeblowuję chałupę ( rzadko to robię ale nadszedł czas ) i przy tej okazji wyciągnęłam stare haftowanki. To malutkie obrazki pod szkłem , takie miniaturki ( cadyk to chyba 9 cm x 13 cm , a kretyńskie ptaszki są niewiele większe ). Mam wrażenie ze fotki blogowe są większe od oryginałów. Łobabrazki dołączą do innych malutkich haftowanek, może pokój zrobi się nieco bardziej przytulny ( odkąd wywaliłam stare kanapy wielkości lotniskowca czuję się w ulubionym pokoju Azy trochę dziwnie ). Nie bardzo mi się widzi kupowanie nowych kanap ( za co i chyba tylko dla użytku kotów ), muszę szukać innych sposobów na tzw. ocieplenie wnętrza. Kotom rzecz jasna zimna przestronność pokoju nie przeszkadza, mam wrażenie że ich zdaniem jedyne czego w nim brakuje to odpowiedniej ilości kocich łóżeczek i eleganckiej kuwety ( niedoczekanie! ). No i zaczęłam to przemeblowanie od powieszenia obrazków na ścianie. Wiadomo gruntowne przemeblowania powinno zaczynać się od tego a solidne sprzątania od przeglądania książek i mycia filiżanek, he, he.

4 komentarze:

  1. To są twoje prace? Jeśli tak to jestem pod ogromnym wrażeniem wykonania i techniki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yes, to moje stare wypocinki. Spokojnie z tą techniką, mistrzostwo świata to nie jest. Motyw ptaszków bezczelnie zerżnięty ze starego opakowania wedlowskiego ptasiego mleczka, cadyk jest wymyślony. W ptaszkowym obrazku najważniejsze jest tło, to ostatnia resztka po wspaniałej sukni Cioci Dany, tzw. jaszczurczej, w której to Ciotka brylowała na imprezach w latach sześćdziesiątych. Pamiątka że ho, ho. W moim hipokampie znajduje się obraz Cioci Dany w tej sukni, w butach o niebotycznie wysokich "szpilkach", z rudą grzywą zasłaniającą jedno oko i szampanką w dłoni. Ilekroćpatrze na ptaszkowy obrazek to mi się Ciocia Dana w tej wersji jawi. Sprawa jak z Majami Goyi. - niby patrzysz na La maja vestida a tymczasem widzisz La maja desnuda sprytnie ukrytą.

      Usuń
  2. I u mnie smętnie od paru dni, od razu przychodzą mi do głowy rozmaite pomysły wnętrzarskie :) Stwierdziłam, że muszę dodać swoim wnętrzom trochę blasku :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, jak Cię rzeczywistość przytłacza to ją wzbogać o następne zadania do wykonania, he, he. Dziwne, ale mnie takie podejście też polepsza nastrój. Cio Mary paciorkuje w intencji braku ciężkiej depresji u mnie, kto wie czym by się taka przypadłość mogła w moim przypadku zakończyć. Cio Mary jest zdania że są lekarstawa równie ciężkie a nawet gorsze od choroby ( i jest to zdanie osoby, która regularnie przemeblowuje chałupę, he, he ).

      Usuń