wtorek, 2 maja 2017

Hygge weekendowy

No i mamy nowy luksus dla kręgosłupa i kotów. O ile kręgosłup zachwycony o tyle koty cóś niezadowolone. Po pierwsze dla Lalka jest za wysoko ( żąda podnoszenia ) a dla Felicjana za nisko ( Felicjan uwielbia wchodzić na wyrko drogą przez szafkę ), po drugie Okularia uznała że czas się zacząć bać materaca bo ona  go nie zna za dobrze i w ogóle to nie zostali sobie przedstawieni. Po trzecie czarnule okazały się szalenie konserwatywne, pretensje były o to gdzie są ich materacowe dołki. Za nic  mając moje kręgosłupowe dobro poszukiwały swoich grajdołów i układały się w miejscach gdzie  takowe  kiedyś były tylko po to by wstać szybciutko  i porykiwać głosikami pełnymi pretensji. Dołów nie ma i szybko nie będzie, kręgosłupu też  się  coś od życia należy a dołki to sobie  trzeba uporczywie wysiedzieć a nie liczyć na materacowe latka. Nic to,  po jakimś czasie się niestety przyzwyczają i żegnaj  mój komforcie - będą zalegały masowo jak na starym materacu. Jednak na razie okazują niezadowolenie, niektórzy aż tak że był trzepany tyłek ( Felicjan potłukł  jeden z moich ulubionych kubków - twierdzę że celowo, bo trącał go łapą mimo  moich ostrzegawczych krzyków ). No tak, coś przybyło coś ubyło, bilans się  zeruje.


Sztaflik odkrywa nowego piernata, Na sznupie widoczna zaskoczka i lekkie zaniepokojenie - to nie jest znajome! Obce!!!

Szpagetka eksploruje piernata  zaraz po  ucieczce Sztaflika.

Kuźwa, tu był mój dołek! Mnie się nic nie pokręciło.

No jakże to tak?!

Mój wzrok jest smutny i zobacz  - nie będę się na ciebie gapić, będę błądzić smętnymi  oczkami po pokoju i rozglądać się za starym, kochanym materacem. Takie miał cudowne  grajdołki.

Podłość ludzka nie zna granic, ta złośliwa małpa ten durny podkład pod siebie kupiła! Nic empatii, co za bydlę!

Położę się, z przymusu. Niech  nie myśli że będzie sama na piernacie zalegać.

A jakby tak się kulgnąć na boczek a potem na plecki?

No,  może  być. Zniosę to i będę zalegać. Ale ze wstrętem!

Jak Szpagetka zalega to Sztaflik się decyduje. Na sznupie widoczny wyraz podejmowania decyzji - też zmusić się i zalec żeby nie pozwolić zagarnąć Szpagetce całego  piernata.

Pogoda jakby ciut lepsza, co napawa otuchą. Dziś rano oblookałam kłosy na irysach SDB, no, wreszcie coś się zacznie dziać. Pojawiły się nawet pierwsze kwiaty, choć dośc skromnawo. Mam  nadzieję że zimny kwiecień nie wpłynie na jakość kwitnienia. Przede mną sadzenie lawend, szczególnie cieszy mnie odmiana 'Melissa Lilac', taki średniak lawendowy z kwiatami w kolorze wrzosu.  Dosadzę też odmianę 'Imperial Gem' i spróbuję  czy w  ódzkim klimacie uda się uprawiać z powodzeniem ( znaczy czy nie będzie rosła nędznie ) Lavandula x chaytorae  'Sawyers'. Tę ostatnią lawendę sadzę nie tyle ze względu na jej kwiaty co ze względu na piękne, szare liście. Przede mną ulubiona czynność ogrodowa - sadzenie roślin. Co tam pielenia i przycinania, robię sobie dobrze nasadzając zielone w ten przedłużony weekend. Przy okazji sadzenia lawend podzielę wreszcie kępę owsa wiecznie zielonego Helictotrichon sempervirens. Wygląda na to że dojrzał do podziałki a stanowiska już mam dla niego naszykowane. To fajna trawa o ile nie podłapie grzyba wygląda pięknie. Planuję mieć z pięć solidnych kęp żeby rabata Sucha - Żwirowa nie była zbyt "sztywna" w pasie lawendowo - szałwiowym.



W Alcatrazie oczywiście jeszcze mocno wiosennie cebulowo, bardziej kwietniowo niż majowo. Mogę nadal cieszyć się kwitnieniami na Ciemiernikowszczyźnie. Porządnie kwitną też szafirki i pierwiosnki. Zaczynają kwitnienie pierwiosnki motylkowe. Zamierzam w tym roku zdrowo je porozsadzać, są naprawdę uroczymi roślinami, w dodatku mało kłopotliwymi.  Zanim jednak  zabiorę się do sadzenia czeka mnie przemeblirowka kolejnej części  dawnego Landryna, słodyczastej rabaty bylinowej. Jeszcze sporo roślin  z tej rabaty trafi na podwórko i zasili tamtejsze nasadzenia. Umyśliłam sobie przeniesienie  chabrów górskich tak żeby kwitły już na nowych stanowiskach. Na ich miejscu na byłym Landrynie, które z powodu rozrastania się magnolki jest obecnie bardziej zacienione niż  kiedyś, zamierzam posadzić morze kuklików zwisłych. Bez napinania, na luziku wykonam to zbożne dzieło mini szpadelkiem.






Uff! Tekścik powyżej pisałam w niedzielę, wczoraj i dziś cudnie weekendowałam. Był nawet szkółking z którego przywiozłam sobie mały ostrokrzew. Wygląda na coś karłowatego, ma małe liście,  źródełko jakby zmętniało na  moje pytanie co to za jeden.  Znaczy nieznajomek  się pojawił, zobaczymy jak sobie poradzi. Popołudnie spędziłam ryjąc w ziemi, w związku z czym  szczęśliwa jestem jak prosię po kąpieli błotnej. Nawet deszcz który znów zaczął lać mi  nie przeszkadza, wszak podlewa moje nowe nasadzonka. Zaraz zrobię sobie drinka świątecznego i zalegnę na piernacie przed włączonym kompem. Upodlę się jakimiś detektywami sądowymi czy czymś w tym guście ( he, he, he, odkryłam program o ciekawostkach z kostnicy - czegóż to Amerykanie nie wyprodukują?! ) i normalnie odpłynę w towarzystwie kotów które już zaakceptowały piernata. Prawdziwy weekendowy hygge!

7 komentarzy:

  1. Ależ Ty masz foszaste te futra! Nasze uwielbiają nowości, zmiany i przeróbki.
    Zawsze są pierwsze są do asystowania, jak się coś nowego tworzy albo rozbiera, skrzynki z narzędziami można spenetrować, wleźć w jakieś szmaty albo torby. Łobuz nawet ma w związku z tym ksywę Inspektor Nadzoru (żeby nie było, Łobuz jest dziewczynką, szylkretką, co zresztą wiele wyjaśnia). Nawet niedawne pranie dezel-drapaka nie zrobiło wrażenia - uznały, że zamiast konstrukcji pionowej będzie teraz pozioma i rozczłonkowana, tyż piknie ;-)
    A moje dzisiejsze hygge to kołowrotek, po bardzo długiej przerwie. Namachałam się przy mieszaniu kolorów na ręcznych gręplach, to teraz już czysta przyjemność ciągnięcia niteczki. Najpierw cieniutkiego singla z 200 g, a potem się zobaczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie mieszka klub konserwatystów z Lalkiem w charakterze prezesa klubu. Wszystko nowe jest be do tego momentu do którego nie zaczynam z nowego korzystać. Wtedy nowe powinno zdaniem kotów należeć przede wszystkim do nich. U mnie dziś zimnawo i tak bezczelnie kombinuję żeby dzisiejszy hygge był domowy. Niestety kołowrotka niet ale coś miłego sobie znajdę.:-)

      Usuń
  2. hahahaha... nie przypuszczałam, że nowy materac może tak zburzyć koci spokój :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pogoda nam się poprawiła a u Ciebie w rabatach zawsze ślicznie i coś kwitnącego :)
    buziaki :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A tam ślicznie, sporo rzeczy jest rozsadzonych i wcale jeszcze nie wygląda. Wylazłam dziś ze szpadelkiem ale wróciłam, dziś domówka. Zaraz przesunę koty na piernacie i ułożę się do oglądania filmu.:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wstydź się! Tego się kotu nie robi!
    Ja jestem na dobrej drodze, żeby moim zrobić coś znacznie gorszego i jestem mocno wypękana. Się zobaczy :)
    Nasadzonka i kostnica - godnie uczciłaś święta narodowe. Ja świętowałam głównie z książką, OLX i Alledrogo. A obiecywałam sobie, że tyyyyyle zrobię!
    No i nie wiem skąd w Tobie tyle optymizmu, bo u nas listopad na całego, mać!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogród pomaga na smętki życia, nadzieja na odrodzenie, jakie zwykle ma miejsce w przyrodzie człowieka podtrzymuje. Zobaczysz jak Twoje towarzystwo się szybko zaaklimatyzuje, Tobie zmarzlaku ciężej przyjdzie akceptacja nowego. Nasadzonka jak nasadzonka ale kostnica to tak w sam raz pasi do propozycji nowej konstytuszyn podanej przez notorycznego łamacza obecnej. Jeszcze na koniec weekenda obśmiałam się jak norka dzięki uprzejmości Władzuni Naszej Kochanej o dobry humor obywatela dbającej. I jak tu ie być optymistą, he, he.;-) A w ogóle to jutro osiemnaście na plusie!:-D

    OdpowiedzUsuń