wtorek, 12 listopada 2013

Kolorowe dywany w cienistych zakątkach

Ten wpis powstaje z myślą o "średniej" siostrze. Tak szczerze pisząc to ten blog a przynajmniej jego duża część, powstał trochę z jej przyczyny a właściwe to z powodu zawładnięcia jej czasem przez małe potworki czyli moich siostrzeńców. Nie zawsze da się odpowiedzieć na jej ogrodnicze pytania na Skypie, młodociani czuwają i z reguły są chętni do rozmowy. Niedopuszczenie młodocianych do głosu nie załatwia sprawy bo z kolei młodociani nie przypilnowani sami się dopuszczają i mają miejsce ekscesy. Spędzającym sen z powiek problemem mojej siostrzycy jest to co się dzieje pod leszczynami. Posadzone niegdyś przez naszego głównie "ogrodującego żołądkiem" Tatę te "krzewiaste" drzewa dają z jednej strony upragnioną osłonę od wiatru a z drugiej strony trochę mniej upragniony cień. Pod leszczynami już różne rzeczy rosły ale to temat na inny wpis, taki pod tytułem "Koncepcje ogrodnicze naszego Tatusia czyli dlaczego dalie mimo tresury nie wytrzymują mrozów - omówienie metod pedagogicznych w pracy z roślinami z uwzględnieniem tych uznanych za kontrowersyjne - dopuszczających stosowanie przemocy werbalnej i przemocy fizycznej". Leszczyny rosną w tatusiowo - siostrzanym ogrodzie na dość zasobnej i w miarę wilgotnej glebie. To daje pewne możliwości bo leszczyna jest rośliną nie wylewającą za kołnierz i gdyby gleba była bardziej sucha to trochę kiepsko by było.
Teraz będzie przegląd tego co ja bym w takim miejscu spróbowała posadzić. Zacznę od tego że na pierwszą linię frontu poszłyby rośliny zadarniające, takie typu "ścierwo ogrodowe", co to wiele zniosą ( Tatuś i siostrzeńcy poszukujący orzechów ). Na jakże zaszczytnymi pierwszym miejscu ląduje barwinek. Uprawia się u nas dwa gatunki - barwinek większy ( Vinca major ) i barwinek mniejszy ( Vinca minor ). Barwinek większy kusi większymi kwiatami ale uwaga - liście zimą zanikają. Dla miłośników zimozielonych zadarnień sprawa jest przechlapana. Barwinek radzi sobie u mnie świetnie pod posadzoną na "piochu" brzozą więc raczej poradzi sobie pod leszczyną. Odmian barwinka u nas w handlu całkiem sporawo, trzeba się zastanowić tylko czy stawiamy na interesujące kwiaty czy też na ciekawe liście.

Barwinek mniejszy ( Vinca minor ) 'Gertrude Jekyll'



Wiosną wczesną nikt orzechów nie zbiera więc można pokusić się na jakieś małe cebulaczki. Ja osobiście widziałabym tam przebiśniegi, ale i cebulica syberyjska też nieźle będzie wyglądać.

Śnieżyczka przebiśnieg ( Galanthus nivalis )


Cebulica syberyjska ( Scilla sibirica )


Drobnica cebulowa jest genialna choćby z tego powodu że nie trzeba wykopywać cebulek. Nie wiem jak to jest z rarytetniejszymi odmianami przebiśniegów ale gatunek G. nivalis czy cebulica albo śnieżnik ( Chiodonoxa ) takowego zabiegu nie potrzebują. Sadzimy cebulki a dziczyzna radzi sobie sama. Pamiętać jednak należy że po zaniknięciu w kwietniu liści cebulaczków mamy łyso i jeżeli czegoś nie posadzimy to się posadzi samo i to może być coś czego wcale byśmy nie chcieli. Z wczesno wiosennych bylin można posadzić przylaszczki ale one rosną kępkami i jakoś mi nie paszą w tym miejscu jako optymalny wybór. Prędzej posadziłabym fiołki, najzwyklejsze odoratki.

Fiołek wonny ( Viola odorata )





Fiołki to moi zdecydowani faworyci. Jako że jestem leniwa z natury i z przekonania ( wypracowałam sobie lenistwo ), to kwiaty rozrastające się jak perzyk i uniemożliwiające włażenie na rabaty chwastom są u mnie mile widziane ( no, może z wyjątkiem tojeści - coś mi ona nie podchodzi ). Fiołki odoratki mają bonusik - jak jest ich naprawdę dużo to w marcu, kwietniu unosi się nad fiołkowiskiem wspaniały zapach, delikatny a wyrafinowany ( słodkie fiołki wcale nie pachną słodko, to raczej wyrafinowanie orzeźwiające nuty zapachowe ). W odmianach można trochę poprzebierać i zafundować sobie dywanik w odcieniach fioletu, bieli czy różu. Dla miłośników kremowo - brzoskwiniowych odcieni też coś się wynajdzie - Viola odorata var. sulphurea która co prawda trudniej aklimatyzuje ale o ile przypasuje jej miejsce rozrasta się prawie tak dobrze jak inne fiołki odoratki. U nas przeciętnie w handlu dostępne są na ogół trzy, w porywach cztery odmiany ale dla amatorów szkółki z UE dostępne przez net oferują znacznie więcej ciekawych kultywarów.
Następnym godnym uwagi zadarniaczem jest konwalijka dwulistna ( Maianthemum bifolium ). Idzie jak burza dlatego dobra jest na akcje z dużymi powierzchniami. U mnie posadzona przy z lekka mniej ekspansywnej kokoryczce ( Polygonatum humile ) spełniła zadanie zarośnięcia skarpki w ciągu sezonu z hakiem ( to znaczy jak wylazła w drugim sezonie to okazało się że wypełniła całą przestrzeń jaką dla niej przeznaczyłam ). Raczej roślina dla tych ogrodników co to duże połacie w stylu leśnym uprawiają a nie dla leszczynowych podsadzaczy ale z obowiązku wymieniam. Na zasobnej glebie pod leszczynami konwalijka może mieć za dobrze, w związku z czym będzie rosła słabo czyli da się posadzić oprócz niej jakieś inne rośliny. Konwalijka uwielbia próchniczą, lekką glebę i w takich warunkach szaleje. Czasem z rzadka , udaje się dostać tzw. rarytet czyli konwalijkę trójlistną ( Maianthemum trifolium ). Cała rarytetność ma polegać na tym że zamiast dwóch listków mamy trzy. Zabawa raczej dla kolekcjonerów roślin bo w tzw. przeciętnym ogrodzie to czy konwalijka ma dwa czy trzy liście nie ma szczególnego znaczenia.


Konwalijka dwulistna ( Maianthemum bifolium )


Teraz będzie o przetacznikach. W zasadzie przetaczniki rosną na stanowiskach słonecznych ale nasz rodzimy łąkowy "chwast" - przetacznik ożankowy ( Veronica chamaedrys ) wytrzymuje niemal wszystkie warunki świetlne. Uprawiam go w cieniu, półcieniu i w słonecznych miejscach, najlepiej sprawuje się w półcieniu. Rozrasta się szybko a wypielona kępa sprawia wrażenie rośliny "udomowionej" i zasiedziałej od dawna na ozdobnych rabatach. Niestety trzeba uważać z nasionami, siewki wyłażą niemal wszędzie, jak dobrze pójdzie to i w torfie na bagienku też będą usiłowały zaistnieć choć nie powinny wg. praw biologii. Przetacznik ożankowy jest w tym "sianiu ekstremalnym" tak ekspansywny jak fiołki odoratki. No ale czego tu się spodziewać po "zadarniaczu" - zadarnia wszelkimi możliwymi sposobami.


Przetacznik ożankowy ( Veronica chamaedrys )


Ułudka wiosenna ( Omphalodes verna ), jeden z najlepszych zadarniaczy w moim ogrodzie. Mam tu oczywiście na myśli gatunek bo z odmianami to różnie bywało ( biało kwietnna jeszcze gdzieś tam dogorywa ). Roślina o tyle miła że jak do tej pory nie było w moim ogrodzie problemów z siewkami, jedyna ekspansja ułudki w Alcatrazie dokonuje się drogą rozłogową. Ułudkę wiosenną cenię za niezawodność, w roku 2012 po paskudnej zimie jako jedyna z ułudek pokazała kwiaty. Bardzo szybko się zregenerowała a taka ułudka kapadocka ( Omphalodes cappadocica ) wzięła i odfrunęła z królikami. Nie znaczy to jednak że dla tej ostatniej nie ma miejsca pod leszczynami. Ułudka kapadocka po prostu potrzebuje lepszego okrycia na zimę i należy o tym pamiętać. Ja mimo porażki z kapadockimi ponownie zapuściłam w Alcatrazie odmianę 'Starry Eyes', starań i chodzenia koło rośliny więcej niż przy ułudce wiosennej ale dla kwietniowych wrażeń czasem warto się pomęczyć.

Ułudka wiosenna ( Omphalodes verna )


Dochodzimy do rośliny która dla nasadzeń na podleszczynkowej glebie może nie będzie optymalna z powodu tego że lubi bardziej kwaśne podłoże, ale podleszczynkowa gleba z tych cięższych więc ta roślina powinna dać radę. To jasnota i hym tego.....jej pokrewni. Przede wszystkim nie tylko kwiaty zrobią kolor w cieniu pod drzewami, jasnota to głównie liście, kwiaty są bonusem. Odmian jest ho, ho a może jeszcze więcej. Mnoży się łatwo ( niestety lubi się siać ) i jest bardzo efektowna przez trzy pory roku, zimą jest na jej stanowisku łyso i nieciekawie, no ale nie można mieć wszystkiego. Poszczególnymi odmianami jasnoty zajmę się przy innej okazji, dziś tylko sygnalizuję że ja bym z nią w cieniu podleszczynkowym spróbowała.


Jasnota plamista ( Lamium maculatum ) 'Golden Nuggets'



Jasnota plamista ( Lamium maculatum ) 'Beacon Silver' i jasnota plamista ( Lamium maculatum ) 'White Nancy'


To nie są wszystkie rośliny jakie można posadzić pod leszczynami. Pomięłam choćby kopytniki, bo kwiaty raczej mało widowiskowe ( o ile uda się je zobaczyć ) a roślina i owszem pięknie zimozielona ale wiecznie zielona i dywan jest z tych mało kolorowych ( kopytniki o barwnych liściach nie mają w strefie klimatycznej w której jest tatusiowo - siostrzany ogród zbyt wielkich szans na przeżycie zimy ). Kolorowe dywany tu przedstawione są raczej z tych o krótko ciętym runie, większymi roślinami które dałoby się upchnąć pod leszczynką zajmę się w następnym poście.

3 komentarze:

  1. Ach witaj nam, witaj w bloggerskim gronie, luba Tabazello !!! Czekaliśmy na Ciebie z utęsknieniem, teraz mogę spokojnie otworzyć swieżo przywiezioną z Czech(-ów???) butlę Kofoli i wznieśc toast: 'Zdrowie za-(na-?)palonych ogrodniczek'.
    Pozdrowka radosne, witające a nawet nieco pląsające od Polluttona;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem i ja i będę się zaczytywać z lubością,
    pozdrawiam jesiennie, choć pewnosci nie mam, bo słonko dziś urocze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja Was witam w moim "pamiątniku". Sorrky że tak póżno ale mi coś ciężko z tą całą obsługą bloga idzie - debil że mnie informatyczny.

    OdpowiedzUsuń