sobota, 9 listopada 2013

Straszne Dziadunie - stare odmiany irysów SDB - część pierwsza

Moja przygoda z irysami SDB zaczęła się w początkach mojego ogrodowania. Pierwszym irysowym karzełkiem na alcatrazowych rabatach była odmiana 'Brassie' Beatrice Warburton, wprowadzona w 1957 roku, nagradzana i doceniana ( znaczy została uhonorowana wyróżnieniem a w końcu i Cook - Douglas Medal w 1996 roku ). Oczywiście dla mnie to był wtedy jedynie żółto kwitnący irys, nazwę zapisałam żeby przy zakupach nie nabyć jeszcze raz tej odmiany. Szybko do mnie dotarło że byłam solidnie naiwna bo pierwsze zakupy uświadomiły mi że w naszym handlu obowiązywało kryterium koloru. Na początku nowego tysiąclecia w Polsce przeciętny ogrodujący miał do wyboru irysy żółte, fioletowe, niebieskie a jak miał dużo szczęścia to nawet biało - niebieską plicatę mógł dostać. Na tym tle to moja "dostana" 'Brassie' lśniła jak arystokratka.


Nie przejmując się zbytnio "nazwologią" zaczęłam kupować irysy tak jak większość ogrodujących - w sklepach ogrodniczych, z czasem na All, no i prowadziłam wymianę z innymi ogrodującymi. Na tym ostatnim wyszłam najlepiej bo zawsze widziałam żywą roślinę zanim dokonałam wyboru. Za to zakupy......tragedia! Czegóż to ja sobie do ogrodu nie sprowadzałam jako "ślicznego iryska pumila" - całe stadko odmian z lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku, staruszka 'Flavescens'. Ba, trafił się nawet raz czy dwa irys o niskim wzroście ( choć nie aż tak niskim jak SDB - mój pierwszy irys IB jest z tego okresu błędów i samowybaczeń - w końcu godziłam się z obecnością tego towarzystwa na rabatach ). Kupowałam nadal, w końcu gdzieś tam musiał istnieć ktoś kto wie co sprzedaje ( wstępnie marzyłam o tym że kolory będą się zgadzały z opisem albo fotką a może nowe barwy będę miała na rabatach - szczytem szczęścia były irysy SDB widziane na fotkach w książce Lecha Komarnickiego ). I tak przeglądając z zakupowymi nadziejami roślinne strony All trafiłam na ofertę Miriame ( która potem okazała się Baboewą ). Przyznam że klikałam sobie bez przekonania ale skusiło mnie to że Babaewa mieszka w sumie niedaleko mnie więc odpadały koszty transportu. I tak trafiłam do Irysowa i moja przygoda z SDB zaczęła się robić naprawdę ciekawa. Zaczęłam od starszych odmian i od dwóch nowszych ( dobrze rosnące bezproblemowce ) na które zostałam namówiona przez Andrzeja, drugą połowę Babyewy. Zostałam zapoznana przez bardziej doświadczonych w uprawie irysów z trudnościami jakie mają miejsce przy identyfikacji starszych odmian a także uświadomiłam sobie że nie tylko ja miałam takie jazdy zakupowe, znacznie wcześniej ode mnie Babaewa i Andrzej pokonali tą samą krętą i paskudną ścieżkę handlową. Nie będę tu pisała o nówkach, które wtedy trafiły do Alcatrazu tylko o staruszkach, które via Irysów zagościły u mnie na stałe.
Mała Rękasowa - diabli wiedzą jak naprawdę nazywa się Mała Rękasowa, już prawie trzy razy udało się ją zidentyfikować ale zawsze coś tam było nie tak. Mała Rękasowa jest bardzo żywotna i pięknie przyrasta. Z kolorem to może u niej nie za dobrze ale posadzona w odpowiednim towarzystwie całkiem nieźle się prezentuje. Podejrzewam że pochodzi z lat sześćdziesiątych albo siedemdziesiątych ale ręki bym sobie za to uciąć nie pozwoliła. Wielkim atutem tego irysa jest niebieska bródka. Czasem zastanawiam się czy pani Rękasowa wie że jej nazwisko jako nazwa irysa funkcjonuje w "obiegu ogrodowym" - w paru zaprzyjaźnionych ogrodach Mała Rękasowa opanowała solidną część rabat.


'Cherry Garden' Jonesa z 1966 roku to za to nie tylko posiadający rodowód ale utytułowany staruszek - Cook - Douglas Medal w 1972. Piękny wiśniowy kolor i dobry wigor. Przyznam że z wielką niecierpliwością czekałam aż zakwitnie, na różnych zdjątkach w necie kolor też był różny. Bałam się że będzie zbyt jaskrawo czerwoniasty, trafiłam na fotki gdzie ta odmiana miała kolor wiśni jarzeniowej. Na szczęście w realu wyszła dokładnie taka jaka miała być - aksamitnie ciemnowiśniowa, wspomnienie letniego sadu. Moje fotki też nie oddają wiernie tego wspaniałego koloru, gadzinę trudno się foci. To jest jedyne zastrzeżenie jakie mam do 'Cherry Garden'. W wielu ogrodach ta odmiana kwitnie dość wcześnie, u mnie chyba ze względu na stanowisko wchodzi trochę później do gry.


No i bardzo dobrze, bo kwitnie tuż przy Małej Rękasowej z którą naprawdę dobrze wygląda.


Cdn.

4 komentarze:

  1. U mnie 'Cherry Garden' zakwita w koło 10 maja. Ale ja mieszkam duuużo na północny-wschód od Łodzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. U Magdzioła nad morzem wiosna jest zawsze później o miesiąc ale za to jesień jakby dłuższa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tabazko pani Rękasowa nie ma już irysów w swoim ogrodzie . w tym roku latem dostała od nas irysy do odbudowania kolekcji

    OdpowiedzUsuń