niedziela, 16 listopada 2014

Szafirkowy zawrót głowy

Szafirek armeński Muscari armeniacum to zasiedziały mieszkaniec  ogrodów. Odkąd  tylko sięgnę pamięcią to wśród "prawdziwych, starych" ogrodników ( na czele ze Stryjem Mieczysławem ) wiosennym oczarowaniom wywołanym przez kwiaty  hiacyntów, narcyzów czy tulipanów towarzyszyła wyrozumiała tolerancja dla  obecności szafirków w ich pobliżu. No są bo są, taka  drobnica ogrodowa! Ani to zabójczo nie pachnie, ani wyglądu wpadającego w oko i powodującego leżenie plackiem przed kwiatem nie ma. Nie wiem czy to duch przekory, który we mnie bynajmniej nie drzemał tylko darł się wniebogłosy, czy po prostu umiłowanie małych kwiatków sprawiło że już  od wczesnego dzieciństwa uważałam że wiosna  bez  szafirków nie jest prawdziwą wiosną. Kiedy Alcatraz  został oddany w moje władanie, specjalnym edyktem jako miłościwie panująca zarządziłam - szafirków ma być multum! Wszelakich, ale najwięcej tych "najprostszych" czyli najbardziej pospolitych, znanych ogrodowych samograjów szafirów  armeńskich. Cebulki kupowałam i wyłudzałam skąd się dało ( w tym miejscu szczególne podziękowania dla Jo od Żółwi, która zasiliła ogród w szafirki po stratach  zimowych w 2012 roku ).

Nie da się bowiem ukryć że  jak się  jest małym to ogrodnicze zmysły  należy atakować masowo. Szafirki w liczbie  sztuk dziesięciu to sobie mogą zimową  porą w domu zadoniczkowane cieszyć oko i pomagać przetrwać tę ciężką dla ogrodników porę roku. W ogrodzie te dziesięć sztuk  szafirków w ogóle nie istnieje, nie ma takiego zjawiska jak  kwitnienie szafirków. No chyba że  przeprowadzamy inwentaryzację z lupą, he, he. Żeby mogły zaistnieć szafirków musi być naprawdę dużo - liczba cebul od jakiej zaczynamy uprawę to tak "pi razy oko" trzydzieści sztuk. Wtedy szafirki dopiero widać. A potem to już się  popłynie, he, he! Szafirki nieźle się rozrastają, a  jeżeli  damy im  jeszcze papu w  okresie po kwitnieniu ( cebulowe wiosenne rośliny właśnie wtedy potrzebują najwięcej dobrutek, bo to czas przygotowywania się cebul do  przyszłorocznych kwitnień ), usuniemy przekwitłe badylki żeby rośliny  nie tworzyły nasienników  osłabiających wzrost cebul i przede wszystkim pozwolimy zaschnąć  liściom ( usuwanie liści cebulowym roślinom wiosennym po kwitnieniu  jest zagrożone w Alcatrazie karą dziesięciu lat codziennego jedzenia dyniowej zupy Dżizaasa ), to możemy spodziewać się zmiany szafirkowego strumyka w szeroko rozlaną rzekę.

Jak już się nasyciłam tzw. szafirkiem podstawowym to rozejrzałam się za ogrodowymi odmianami szafirka armeńskiego, a także za innymi gatunkami szafirków. Sukcesy z pospoliciakiem nastroiły mnie bardzo optymistycznie i nie spodziewałam się żadnych większych komplikacji w uprawie.  I w zasadzie to miałam rację  ale jak  wiadomo od zasady zawsze istnieje jakiś  wyjątek. Szafirek miękkolistny Muscari comosum wziął i poległ, tak samo jego odmiana 'Plumosum'. Nie zdzierżył też alcatrazowych warunków Muscari macrocarpum 'Golden Fragrance'. No cóż, o ile żałuję gatunku szafirka miękkolistnego o tyle za dwoma pozostałymi szafirkami  łez nie ronię. W szafirkach nie tyle bowiem cenię rarytetność gatunku czy  odmiany co zdolność do tworzenia  kolorowej pięknej plamy z drobnych kwiatów.I dlatego, mimo kwitnących już w marcu Muscari azureum czy dwukolorowych Muscari aucheri 'Mount  Hood' i Muscari latifolium najbardziej paszą mi szafirki armeńskie. Szczególną estymą darzę  odmianę  'Blue Spike'. Grube basiory kwiatostanów tego szafirka świetnie wyglądają w masie, jeden wielki "błękit  paryski"! Co parę lat trzeba  jednak tę  odmianę rozsadzać i dość  dobrze dokarmiać żeby zachowała swój charakterystyczny wygląd. Bez rozsadzania  i odpowiedniego papu, po pewnym czasie jej kwiaty przypominają  kwiaty zwykłego "utuczonego" szafirka armeńskiego. Nie ma  tego nagromadzenia kwiatów.

Dwie błękitne odmiany szafirka armeńskiego - 'Blue Pearl' i  'Valerie Finnis' rosną dobrze  choć nie ich kwitnienie  nie jest tak spektakularne jak w  przypadku odmiany 'Blue Spike'. Holenderka z pochodzenia czyli 'Blue  Pearl' zakwita bardzo wcześnie  jak na szafirka armeńskiego, natomiast angielska odmiana 'Valerie Finnis' zaczyna kwitnienie w pełni sezonu szafirkowego ( i to niezależnie od stanowiska na którym rośnie, więc  ten termin kwitnienia   to chyba kwestia odmiany ). Razem z  gatunkiem i  odmianą 'Blue Spike' zakwita za to szafirek armeński odmiany 'Album'. Od pewnego czasu jest to drugie miejsce na podium w Alcatrazowych Mistrzostwach Szafirkowych, rośnie świetnie i sprawdza się wszędzie  tam  gdzie szafirkowa niebieskość "krzyczy" w zestawieniach. Teraz trochę o warunkach uprawy - szafirki urosną niemal wszędzie, może  tylko  w strefie bagiennej oczka wodnego odmówią współpracy, he, he. Wystarcza im przeciętna ogrodowa gleba, dadzą jednak  radę  i na tej bardziej piaszczystej  i na tej zaglinionej  ( w Alcatrazie rosną w  tak różnych glebowo miejscach że szok).  Pamiętać  należy że po kwitnieniu zasychają szafirkom liście  i przez  niemal cały sezon ( niektóre szafirki wypuszczają liście już  jesienią, tak ma  'Blue Spike' ) w szafirkowych miejscach będzie łyso. Dlatego sadzić należy szafirki rozsądnie, np. tam gdzie w kwietniu jest jeszcze słoneczko ale  w czerwcu cień dają liście krzewów  czy drzew i można  sadzić w związku ze związkiem  hosty. Można  obsadzać  nimi i inne byliny, ja lubię łączenie szafirków z sasankami. Szafirkować można  naprawdę na 101 sposobów!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz