poniedziałek, 31 maja 2021

Codziennik - bye bye maj

"Mami ty się nie leń tylko siadaj  do mojego fanpejdża.  Masz napisać o tym jak żądam puchania w szramkę. I o tym że mnie Mrutek w pościeli napadł. O tym że jak po zamieszaniu  przyszedł się przytulić i ja go pazurnęłam znienacka i zrobiłam phhhyyy i on uciekł to nie pisz. Zresztą zobacz, teraz go wylizuję bo już mu wybaczyłam. Mrutek nie kręć  się bo zaraz  zębem zarobisz. Doceń że ci uczucie okazuje! Aha, jeszcze napisz mami o tym że  do ogrodu wychodzę bardzo samodzielnie, znaczy kiedy mi pasuje i wracam też kiedy mi pasuje. Mi znaczy mnie a nie tobie mami. A teraz  włącz dla mnie film na kompie, ten o dużych, dzikich kotach. Uwielbiam filmy o kuzynostwie, widzę jak dużo mamy wspólnego. Znaczy ja mam i kuzynostwo dzikie bo reszta naszej  rodziny to się po prostu uplingła.  No nie ta kapusta i nie ten bocian.  Mrutek zostaw to, to nie jest twoja miska.  Nieważne że moja też nie a w ogóle to wszystkie miski są moje . Choć tu do mnie, będziemy zalegać. Ty mami nie myśl o zaleganiu  i poduszce, co tak głupio na mnie paczysz, siadaj do  mojego fanpejdża".

Mła żegna maj zarazem  z uczuciem ulgi  jak i niedosytu. Ulgi bo Szpagetce kolejny raz się udało, niedosytu  bo mła nie tyle ze względu na deszczową i chłodną pogodę co ze względu na opiekę nad Szpagetką nie mogła poświęcić ogrodowi tyle czasu ile  mu się należało. Ale za to kota jak dohtory  orzekli "błyskawicznie" wróciła  do formy. Gwiazdorzy w chałupie na całego a mła jest z tego stanu rzeczy zadowolniona.  Ogród  przecież mła nigdzie nie ucieknie, po prostu poczeka aż mła przyjdzie i zacznie straszyć roślinki które uznała za  zbyt ekspansywne  albo wręcz ścierwa ogrodowe. Zresztą pozostawienie ogrodu odłogiem nie niesie samych problemów, są i  miłe dla mła skutki takiego działania. Na ten przykład mła zauważyła kolejne siewki przylaszczek, pewnie tych zeszłorocznych. Hym... może tegoroczne zaniedbanie spowoduje że  w przyszłym roku  przylaszczek będzie jeszcze więcej?  Mła przy okazji wykopków paczkowych widziała tyż jak rośliny sobie  radzą i jak  sobie nie radzą z zapuszczeniem Alcatrazu. To wskazówki na co stawiać w nasadzeniach, przeca mła nie Benjamin Button, młodnieć  nie będzie.  Trzeba sadzić to co będzie potrafiło sobie samo w ogrodzie poradzić, bez  zbytniej ingerencji mła. Do obrabiania ogrodowego to mła Sucha - Żwirowa i iryski na niej rosnące z naddatkiem wystarczą.  Jak na razie mła wychodzi że koncepcja że w Alcatrazie trza stawiać  na krzewy i paprociumy oraz  hardcory bylinowe słuszną była.

A tak w to w tym maju mła wogle nie robiła za Czachórską, nie złożyło się. Jeden bukiecik ułożyła i to wszystko. Ani u niej kultury pazura należycie oblakierowanego ( teraz są  modne straszne wymyślności na tych plastikach montowanych przyklejane i malowane, cóś, Panie tego, piąknego ) ani u niej innej  kultury bo mła przy czytaniu zasypia, przy oglądaniu zasypia i przy słuchaniu tyż zasypia. No niczego takiego godnego damy, oprócz doglądania kota, to mła  nie wykonała. Mła się zaczęła rozglądać za zajęciem właściwym dla  pań  z jej sfery i znalazła - utrwalanie zapachów maja. Konkretnie  to  o utrwalaniu zapachów w tłuszczu, metodą starą i szacowną. Od samego czytania na temat mła się wzięła  i spociła.  Było o łoju wołowym traktowanym chemią,  coby zapachu łojowego nie miał.  Mła uznała że damy nie mają z łojem  nic wspólnego a słowo łojotok jest brzydkie, nieprzyzwoite i wogle nie istnieje! Natomiast istnieją słowa takie jak olej kokosowy czy masło karite, są to słowa nobliwe i takie z którymi mła może mieć  cóś wspólnego. Do utrwalania zapachów należy stosować tak przetworzone produkty żeby własnego zapachu za wiele nie miały. Procedura skomplikowana nie jest, należy pamiętać coby kwiaty świeże były, zerwane wówczas kiedy najmocniej pachną i żeby nie były wilgotne bo  pleśń utrwalaniu zapachów nie sprzyja.  Zainteresowanych  odsyłam do bardziej wprawnych w robieniu Enfleurage niż mła.

Na zakończenie majowych  wpisów i  miesiąca maja mła wkleja Wam fotki azalek i rodków, dających teraz czadu. Mła z wdzięczności za miłe kwitnienia zakupiła nawóz do kwasolubnych   i dopieściła. Przy okazji dopieściła tyż magnolki nawozem do magnolek. Mła ma sporej wielkości krzewy, niektóre magnolki to właściwie już drzewka i coby miały ochotę kwitnąć trza im troszki pomóc. Tym bardziej że moje magnolki bardzo się starają żeby obficie kwitnąc mimo tego że mła niezgodnie ze sztuką różne roślinki im  między korzonki pakuje. Przed mła jeszcze dopieszczanie róż i zakup mączki bazaltowej. Paczki nadal w paczeniu, znaczy mła kolejne roślinki stopniowo  wysadza i wsadza w doniczki, przy czym wgapia się  czy wcześniej wsadzone  nie wykazują cech uwiądu. Cio Mary przyniesie w środę etykietkę do wiadomego paczkomatu, bo mła nadal nie naprawiła drukarki, która owszem kopiuje  ale nie chce słuchać poleceń  z kompa. Kolejny sprzęt po telefunie,   który uważa  że komputer jest gupi. Koniec  dygresji.



W muzyczniku utwór prawdziwie majowy. "Liebling mit dir beginnt der Frühling" czyli po naszemu "Wiosna zaczyna się od ciebie kochanie". Mła przygrywa Szpagetce, coby zmiękczyć jej twarde serduszko.


niedziela, 30 maja 2021

'Makrokosmos' - irys SDB "do przesadzenia"

'Makrokosmos' to  w zasadzie świeżynka.  Odmiana została zarejestrowana w  2019 przez Roberta Piątka . Siewka oznaczona  15-804-G-RP pochodzi z krzyżowania  odmiany 'Bad Intentions' z nieznanym pyłkiem  nieznanego irysa. Znaczy ojciec nieznany, co wśród  hybrydyzerów określa się  jako "z wolnego zapylenia". 'Makrokosmos' dorasta do 38 cm wysokości , należy do odmian kwitnących od środka sezonu irysów SDB aż  do jego końca. Nie jest to irys miłośników czystych barw, natomiast ci którzy lubią nieoczywiste  łączenia  barw, szaleństwa plicaty, mnogość odcieni i nieoczekiwany przebłyski błękitu bródki w kombinacji  barw w której ów  błękit nieczęsto się pojawia, powinni być usatysfakcjonowani. Mła będzie musiała tego  iryska u się przesadzić, posadziła go przy tych swoich  "burzowych" odmianach ale  nie wygląda  tam dobrze.  Wyląduje przy odmianach z większą ilością żółci na płatkach, lepiej tam będą wyglądały te jego kombinowane  coolorki.

sobota, 29 maja 2021

Z frontu covidowego - "A więc wojna!"

To nie jest wpis  z okazji zaszczepienia Agniechy, to jest wpis po kolejnym przeczytanym artykule z mainstreamu mendialnego, po którym mła się ulało. Mła tak o tym froncie napisała  bo ma wrażenie że  toczy się wojna,  niemal taka na pograniczu  wojny  gorącej,  pomiędzy tzw. foliarzami i tzw. covidianami. Hym... obie strony sporu wydają się być głuche  na argumenty przeciwników a mła się ciągle przypomina  co kiedyś powiedział jej ulubiony wysokofunkcjonalny   alkoholik - "Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.". Prawie wszyscy jazgoczący w necie mają głęboko w dupie jaka ona jest, starają się tylko  dowalić przeciwnikowi. Mła ma wrażenie że powinni się leczyć, może nie z covidu i nie covidu  ale na główki to na pewno. Mła jak nie wie komu  "ucha przychylić" zawsze stara się szukać liczb, bo liczby trudniej fałszować  niż snuć opowieści. Liczb tak łatwo nie nasącza się emocjami, liczby zmuszają mózg  do wykonywania pracy rozwijającej tzw. inteligencję poznawczą. Więcej funkcji korowych, mniej limbicznych uniesień - łopatologicznie rzecz ujmując. Mła odniesie  się do akcji szczepień  o ile można tak  to nazwać.  Akcji która  idzie jak po grudzie bo część społeczeństw zmienia swoje nastawienie do tych czepionek, moim zdaniem  przez nachalną propagandę i wciskanie kitu o supremocach czepionkowych.  Rzeczywiście można odnieść wrażenie że powiedzonko nasze korzyści przewyższają wasze ryzyko jest jak najbardziej adekwatne  do realu, niektórym z covidian to tak bije na mózg że nawołują do przymusu szczepień wprowadzoną w trybie awaryjnym czepionką o której skuteczności w populacji a nie grupie  testowej  jak i skutkach ubocznych  nic  tak naprawdę nie wiemy, bo przeca to wszystko w powijakach. Mła odnosi  wrażenie że poza naciskiem na to aby brać preparat  będący w III fazie badań  klinicznych ( to jest eksperymentalna faza, coby profesury nie kłamały to randomizacja badań ma swoje prawa i  je obejść jest ciężko ) toczy  się jakaś wojna o rząd  dusz, mająca czepionki jeno za oręż.  Hym... z prawdą to jeszcze nikt nie wygrał na długą metę, interpretować można fakty do woli ale zawsze prędzej  czy później wylezą w swojej nagości. Zatem czepionka może okazać  się  mieczem obosiecznym i to dla każdej ze stron konfliktu. Jak na razie to jest kichowato dla covidian, niby majo za sobo media, niby zarzund wspiera ale cóś jazgot w ich wykonaniu jakby bardziej zajadły.  Nie tylko ten trollowy, także ten prawdziwy.  To nie wróży dobrze bo pod zajadłością siedzi sobie strach..

Mła sądzi że to się bierze z niepewności, ludzie pozbawieni rzetelnego info nie są po prostu pewni czy podjęli właściwe decyzje a to skutkuje agresją wobec tych którzy takich decyzji nie podjęli ( u foliarzy to działa w drugą stronę,  oni majo za złe  tym co podjęli decyzje że ją podjęli, ale jest to mniej groźne bo nikt nie ćwierka o zakazie czepień ). U  covidian , jak wydawa się mła, frustracja będzie narastała bo wzrasta ilość NOPów, państwa europejskie rezygnują z preparatów Vaxzevira i Janssen ze względu na ilość powikłań, podobnie jest w USA gdzie w ogóle dane  na temat powikłań poszczepiennych są zatrważające. Gdyby nie ta cała histeria pandemiczna te  czepionki byłyby dawno wycofane z powodu tego "promila" skutków ubocznych, który w USA spowodował  śmierć ponad  4000 osób.  Wzrasta też nieufność  wobec preparatów  Pfizera i Moderny, które do tej pory były uznawane za bardziej bezpieczne. Badania nad NOPami wywołanymi przez te czepki nie potwierdzają tego wysokiego stopnia bezpieczeństwa o którym jeszcze nie tak dawno zapewniano, nie bardzo zresztą wiadomo na jakiej  podstawie. Hym... mła się  zastanawia ilu ludzi musi odfrunąć w Nieznane żeby w końcu zaczęto społeczenstwo traktować jako zdolne  do przyjęcia informacji że ma do czynienia z substancjami które mogą pomóc ale ta pomoc nie  jest w 100 % gwarantowana. Mogą też okazać się niebezpieczna w takim a takim zakresie. Jak to w medycynie uprawianej  która jest sztuką  a nie tej akademicko  laboratoryjnej która jest w zasadzie nauką - ludziom  powinno się uświadomić że  ze szczepionkami jak  z każdym innym medykamentem  - zważa się za i przeciw, dobro pacjenta mając  na uwadze a także jego wolną wolę w dysponowaniu własnym ciałem. Informacje rzetelne się należą  a nie propaganda z jednej i drugiej strony sączona w ramach jakichś dziwnych konfliktów, bo czepka to nie sztacheta  do napieprzania ideologicznego przeciwnika. Teraz to jest klasyczne dzielenie społeczeństwa, szczerze pisząc aż się prosi o spiskową teorię "że nie o to tu chodzi", znaczy żeby ludzi zabezpieczyć szczepionkami.  Jak na razie kampanie szczepionkowe bardziej przypominają próby upchnięcia towaru a nie uświadamianie społeczeństwa. Są nierzetelne  i bardziej  niż reklamy społeczne przypominają  reklamy proszku do prania, który zapewnia szczęście i mnóstwo  piany do wykorzystania w kąpieli z detergentów.

Oprócz marchewki jest i kijek w tym wciskaniu kitu. Metody są dość paskudne, zaszczep się bo zarazisz babcię i dziadka, matkę i ojca, męża i żonę a kto wie  czy i nie dzieci, zaszczep się to ograniczysz transmisje  wirusa bo będziesz go miał mało ( hym... nie komentuję bo "bezobjawowcy" rok męczyli się w maseczkach ), nagłaśnia się bezprawne działania zakładów pracy na których  się wymusza odgórnie czepionkowanie, snuje się kretyńskie obietnice wakacji z paszportem itp. . No i to milczenie o tych którzy mieli pecha i NOP w najcięższej postaci. Wszystko to ma skutek wręcz odwrotny do zamierzonego, ludzie przekonali się  na własnej skórze że w sprawie  covid politycy wspierani przez  część środowiska medycznego, nie ma co ukrywać, jadącego na grantach od Big Pharma,  oraz media mainstreamowe powiązane często gęsto z kapitałem inwestującym w wiadome przedsiębiorstwa,  nie raz i nie dwa kłamali.  Nie to że nie mówili całej prawdy, cóś tam pomijali, po prostu zwyczajnie kłamali.  To zakłamanie  wytykają w Polszcze media związane z prawicą, piekąc przy okazji własne pieczenie i wstawiając własny kit. Nie wiem jak się zakończy ta cała nagonka na preparaty zwane  czepionkami, moim zdaniem nijak bo nikt nie będzie chciał brać odpowiedzialności za substancje  nie dające ochrony przed nowymi mutacjami wirusa ( Seszele, ach Seszele, wirus tam poczyna sobie śmiele - chiński preparat zapodany prawie całej  ludności wysp guzik dał ),  które to mutacje w zasadzie są tak niewielkie że  porządna czepionka powinna i  z nimi sobie bezproblemowo poradzić. Tylko że to nie są porządne czepionki a preparaty medyczne na kolanie robione i już w tej chwili z szerszych badań,  robionych także przez koncerny farmaceutyczne, wyłazi że z tymi mutacjami to jednak jest problem i to nie wąski. Koncerny czujo pismo nosem bo ostatnio zaczęto wypuszczać leki na covid, hym... takie twórcze rozwinięcia leków antyreumatoidalnych. Taa... Mła się zastanawia jaka to będzie akcja lekowa - zakup leków nowej generacji, premier wita samolot na lotnisku, KE załatwia wspólny zakup, wydzielnik na zapisy. No miodzio. Politycy będo udawać że cóś robiom, medyczni doradzający będo jak zwykle  za akwizytorów a ludzie nadal będo nieświadomi co się im serwuje jako supermoc na zarazę, bo po co. Na skutki uboczne jeszcze umiera się rzadziej  niż na covid. Macek mnie jeden opadł na podłogie a drugim podpieram brodę jak ten Frasobliwy. Cinżko zafrasowany.

Dzisiejszy wpis ozdabiają obabrazki na temat niejednoznaczności a w  muzyczniku "Boom Boom" i "Sweet Home Chicago"



piątek, 28 maja 2021

Codziennik - jeszcze majowo

Wczorajsza  awaria Bloggera sprawiła że udało Wam się uniknąć kolejnego wpisu mła na temat tego jaką to niegrzeczną i niewdzięczną kotą jest Szpagetka.  Dziś ze mła już troszki zeszło, znaczy podrapy na karku się mła bliźnią, podrapy na głowie już tylko swędzą i mła została na wpół przekonana rozkosznym  mruczeniem i przylepnością wieczorną że one rany to nie  wynik potwornego charakteru naszej  koty a raczej  jej skłonności  do paniki w skutek  "strasznego strachu" jaki odczuwają wszelkie malizny wobec ogromu Wszechświata. Co prawda poranne podnoszenie powieki mła  za pomocą pazurego nie ma nic wspólnego ze strachem i paniką i ogromnym Wszechświatem za to wynika zdaniem  mła z małpiej złośliwości trójnoga, no ale inwalidzie mła nie będzie wypominać skaz na charakterze, takich jak poranny rzyg na twarz, nie mający oczywiście nic wspólnego z tym że mła nie zgodziła  się na wyjście koty na dwór o czwartej rano. Taa...

Jak zatem widzicie  Sama Słodycz w formie a mła się zastanawia  nad rolą kwasów żołądkowych kota  w kosmetologii. Zagadką jest dla mła dlaczego Szpagetka, która wobec tzw. postronnych zachowuje spory dystans i nijak nie da się jej nazwać kotem przymilnym, zdolna jest  do tzw. podbijania serc. Mła miała na to wczoraj dowód namacalny, znaczy taki  który namacała w portfelu. Otóż mła wczoraj zbierała szczękę z podłogi po wystawieniu rachunku za leczenie naszej Gwiazdy. Mła policzyła wszystkie wizyty a było ich siedem oprócz  operacji, badania, leki zapodane, opiekę, wszystko  to  co nie wchodzi w sam zabieg za który zapłaciła wcześniej i który nie kosztował "tysiąców tysięcy" tylko sumę niecałego  świadczenia dla dzieciów  w tym kraju. Otóż za to wszystko mła zapłaciła hym... 200 złotych polskich. Przeciętnie w mieście  Odzi wizyta z tym zestawem leków który Szpagetka pobierała kosztuje od 80 do120 PLN, jakby  było mało dwie wizyty z tych siedmiu wg. moich wyliczeń powinny kosztować w granicach 160 PLN za jedną.  Mła miała przy sobie kasę własną i pożyczoną a w sobie  gotowość podpisania rozłożenia na raty rachunku a tu siurprajz.

"Toż to Panie szok! " jak mawiał Pawlak.  Pierwsze co mła pomyślała to że ona sama  musi wyglądać na jaką straszną bidę ale okazało się  że to nie ma z wyglądem  mła nic wspólnego bowiem kiedy mła zaczęła ćwierkać na temat tego że  mła zna koszt usług usłyszała krótkie - "Ona ma u mnie zniżkę." i to "Ona" nie dotyczyło  mła. Po prostu Jej Paskudność zaliczyła kolejny podbój! Mła zostało tylko podziwiać siłę rażenia wdzięków Szpagetki i wysłuchiwać peanów  na cześć jej dzielności, sprytu oraz  zdolności zapanowania nad mła. Rany, mła udało się nie pójść  z torbami w związku z czym wczoraj była ligawa mielona, wątróbka i bułki na truskawkach - nie z truskawkami a na truskawkach bo warstwa ciasta cieniuteńka a truskawków skolko ugodno. Małgoś - Sąsiadka szczęśliwa z powodu zakończenia terapii koty i przygotowana  na ograniczenie wydatków, znaczy mła otrzymała propozycje wsparcia, ugotowała prawdziwą zalewajkę wspartą deserem z chipsów.  My zjadłyśmy skromną zupkę a Szpagetka pożarła co uznała za stosowne, znaczy tylko  miącho i wątróbkę,  zawartość  rarytetnej puszeczki to mła miała sobie wsadzić w tralala.   No i kota wybyła do ogrodu, z którego ściągnęła pod  wieczór.


Mła w ślad za Szpagetką wywędrowała z resztą kotów  do ogrodu by troszki w nim popracować i przede wszystkim nacieszyć  się nielimitowanym ogrodowym czasem. A ogród zielony, majowy, pachnący.  Czy wiecie że kwiaty  lilaków nie pachną jednakowo? Ach zapach bzu, a tu proszę,  kwiaty odmian różnią  się wydawanymi woniami.  Inaczej pachnie 'Sensation', inaczej kwiaty stareńkiego lilaka sadzonego jeszcze przez Stryja  Mieczysława a zapach biało kwitnących odmian to jeszcze insza bajka.  Trochę jak z różami, różany zapach rozpoznawalny  natychmiast ale mocno zniuansowany. Z drugiej strony Alcatrazu niesie zapach konwalii, mła na momencik odłożyła szpadel i przysiadła pod magnolką coby się tą wonią nacieszyć tak bardziej świadomie.  Przy okazji przypomniało jej się  że trza ratować jej paskowane konwalie przed bluszczem, natentychmiast się zebrała z trawki i przesadziła nieszczęsne. Ledwie zipią ale poszły w takie miejsce że to one będą rośliną ekspansywną.

W ogóle wczoraj był  dzień przesadzeniowy i ukopkowy. Mła się kręciła i dokopywała  roślin wg. listy którą sobie zrobiła. Pracowała jak ten pszczółek  ale jej to dobrze na samopoczucie robiło. Dopiero kiedy mła dziś wstała i spojrzała w lustro to zawyła - nie ma tej osoby z wczoraj, z lustra paczała na mła opuchnięta gęba jakiejś obcej zdziwionej baby, takiej za którą mła nigdy  nie chciałaby stać w kolejce ( wiecie typ "Pan tu nie stał, pan nie jest w ciąży!" ).  Do mła szybciutko dotarło że lustereczko pokazało najpiękniejszą w świecie i zaczęła w myślach przypominać sobie co też mogło spowodować że jej gęba wygląda jakby mła ze trzy dni piła ciągiem i to nie jakieś tam drinie tylko alkohol wysokoprocentowy łoiła. Na pewno to nie jest krążeniowe  bo kochy  stópkowe u mła w porządku ale ryj niewyjściowy za to jak rzadko. Glutów  w nosie niet  czyli chyba nie uczulenie. Rzyg Szpagetki momentalnie został zmyty więc mła nie podejrzewa że to on stoi za porannym widoczkiem w lustrze. Hym... mła wyszło na to że mła spuchła na gębie od  spokoju i braku silniejszych stresów.  Wystarczyła krótka przerwa "w niepokojach" i już mła ma życie wypisane na twarzy. Spoko, zaraz zejdzie, mła myśli co tam u Agniechy i już  się robi  mało spokojna 

Teraz troszki o fotkach, mła bardzo przeżywa w tym roku kwitnienie azalek i rodków, do tego stopnia że nawet rozważa zakup nowych roślin. marzą jej się azalki w mniej ognistych odcieniach, chętnie przygarnęłaby jakieś  różyki.  Po pierwszym wybierze się do Ciepłuchy, może przy okazji  obejrzy rodki drobnolistne, no wicie rozumicie Rhododendron  impeditum.  Mła o tym pisze  bo są zafascynowani niebieskością kfiotów.  W ofercie Ciepłuchy mła widziała tyż 'Elsie Lee'.  Jakby co to paczki zgrubieją i tyle.  A teraz najpiękniejsze kwiatuszki mamusi, Szpagetka miała tyle fot że mła postanowiła pofocić inszych. Sztaflik się zmyła jak tylko zobaczyła obiektyw, ona ma  po Danusiu  niechęć  do fot, Pasiak powędrował porykiwać na Ocelota II a wiadomo że najlepiej to wleźć w krzoki i ryczeć z nich, no  i wyszło tak że mła mogła popracować tylko z Okularią i Mrutkiem w rolach modeli. Pozy  były wdziączne, dzikie koty sawanny oraz zdobycie kamizelki.    O tę kamizelkę mła była zresztą granda  bo Szpagetka tyż  aspirowała do zalegania na niej.

Na Suchej  Żwirowej zaczyna się sezon irysów  IB  na całego, no ale o tym to mła zrobi inszy wpis.  Teraz tylko troszki fotek. Dla apetytu. W muzyczniku Janis w najlepszej formie, znaczy muzycznej bo zdrówkowo to już  było bardzo źle.