Nasi zachodni sąsiedzi majo przegwizdane, nie dość że Matołżesz na ichnim uniwerku coś mało przyjemnego choć niegłupiego powiedział o ichnim ekskanclerzu, to jeszcze nadal cierpią od Lauterbacha. W przeciwieństwie do eksmynistra od niezdrowia z UK, któren zdążył już zaliczyć występ w reality show, co jak mła sądzi jest właściwą dla niego ścieżką kariery, pan Lauterbach nadal trwa na stanowisku. Nikt go nie wykopał choć coraz więcej Niemców marzy by to ich stopy dotknęły mało czule mynisterialnego zadka. Pan Lauterbach wreszcie z niechęcią był przyznał że coś jest na rzeczy z tymi powikłaniami poczepiennymi po berbelusze, dłużej już nie można było ciemnić bo dowody dotyczące powikłań, z takimi zakończonymi zejściem tyż, są takie że można przedstawić je w sądzie. Znaczy - i tu ulubione słówko covidowych narwańców i wielbicieli jedynie słusznej drogi walki z chorobami, świętego czepionkowania - naukowe. Spraw jest szykowanych sporo ale to o czym oficjałki piszą to wierzchołek góry lodowej i powolutku nawet władzuchna zaczyna zdawać sobie z sprawę że to dopiero początek roszczeń. Odszkodowania za skutki uboczne Niemcy majo wypłacić sami sobie, zgodnie z umową EU - Big Pharma. Znaczy najsampierw zapłacili za berbeluchę a teraz w ramach bonusu zapłacą za jej skutki. Normalnie interes stulecia. Premiowany najwyższą ilością zgonów w roku 2022. Jeszcze parę takich srandemii i tak świetnej polityki antysrandemicznej i trza będzie na te pustacie za zachodnią granicą siłą migrantów ściągać. Dlatego siłą bo na social nie będzie już komu robić. Cóś zaczynajo zarzundowe niemnieckie bredzić że ta umowa EU - Big Pharma to nie za dobra była i że Big Pharma mogłaby się poczuć. No to się poczuła, Pfizer - Biontech złożył życzenia powrotu do zdrowia ofiarom poczepiennych powikłań.
Jakby mało było tego poczepionkowego to się jeszcze pan Olaf cóś brzydko zająknął o problemach w Deutsche Bank. Mam nadzieję że się przesłyszałam, wystarczy radości z powodu zapaści Credit Suisse. Kiedy mła myśli o bankowych ludziach to zaraz palmy karaibskie widzi i szklaneczki z piniacoladą i leżaczki przy rezydencjach. To wszystko za umiejętne zarzundzanie cudzą kasą aż do upadku banku. No, ale żeby takie eldorado się skończyło trza woli politycznej i solidnych cojones, oraz zgody na rezygnacje z profitów od wdziącznych darczyńców kampanijnych. Sposób na ograniczenie możliwości występowania takich kryzysów jest dość prosty, trzeba utrudnić radości tzw. bankowości inwestycyjnej, która tak po prawdzie to z inwestowaniem na rzeczywistym rynku i w gospodarce nie ma nic wspólnego, bowiem polega na tworzeniu sztucznych instrumentów pochodnych czyli inwestycjach w banki, sorry, bańki mydlane i na masowym oszukiwaniu klientów. Ponieważ zakazanie jakiejś formy działalności finansowej gdy chciwe korporacje kupują najważniejszych polityków jest trudne, trza popracować nad tym by ci mniej ważni politycy transakcje w instrumenty pochodne opodatkowali. Może być nawet to niewielki podateczek ale zakończy to przelewanie z pustego w próżne, na czym się obecnie najwięcej zarabia. Nie trzeba od razu zamykać kasyna, żetony zmieniać, trza krupiera poinstruować. Codziennie komputery dokonują miliardy operacji przelewania z pustego w próżne, nawet minimalny podatek skasowałby bankowość inwestycyjną. Później można by się zająć ograniczeniem wielkości banków, podział akcji zgodny z prawem antymonopolowym jak w przypadku przedsiębiorstw itd. Mła kiedy słyszy o bankach za dużych żeby mogły upaść to się jej flaki wywracają na drugą stronę i może zakażenia dostać. Każdy chory finansowo bank powinien móc upaść a odpowiedzialny za jego upadek zarzund wylądować we więźniu a nie w rezydencjach na Karaibach. Banki centralne i sztuczny piniądz to jeszcze insza inszość ale cóś mła się wydawa ze sztuczny piniądz jako koncepcja jest skazany na porażkę, razem z kontrolą państwa nad wydatkami obywateli. Za bardzo podatny na skasowanie, kto zaufa absolutnie czemuś niematerialnemu mającemu zapewnić materię? Bank Centralny to nie Pambuk, można nie mieć raz na jakiś czas dostępu do karty ale wizja znikających piniędzy bo prundu ni ma, bo dane z serwerowni poszły yyy...tego... z powodu ataku terrorystycznego, bo państwo powiedziało że masz obywatelu za dużo, bardzo studzi entuzjazm ludzi względem wprowadzenia w miejsce wartościującego papirka, żetonu czy czegóś tam, elektroniki po całości. W kwestii piniąchów to cóś zarzundy nie cieszą się zaufaniem, w ogóle zaufanie do nich spada, co akurat mła uważa za zdrowy objaw. Co na Ukrainie? Mierzą siły na zamiary, obie strony. Militarnie mła wie że nic nie wie, tak od ponad roku mła się orientuje w sytuejszyn kiedy już wszyscy potwierdzają że jest jak jest. Inaczej się nie da bo propaganda szaleje z jednej i drugiej strony. O ile w zeszłym roku można było jakieś tam info na temat frontu uzyskać pocztą pantoflową, to teraz się zmieniło, zdawa się że prikaz na embargo informacyjne jest przestrzegany bo tego szarża pilnuje. To co lata w infosferze szeptanej jest tak samo wiarygodne jak to co lata w infosferze mendialnej. Znaczy nie jest informacją a formatowaniem myślenia. Politycznie wokół konfliktu mamy odpowiedź na bidenalia w Kijowie. Xinalia w Moskwie, tak w dzień po tym kiedy Rosjanom "udało się zjednoczyć Afrykę" czyli usadzić przedstawicieli państw afrykańskich, przy jednym stole. Nie że delegacje zarzundowe, tak głupi nikt w Afryce nie jest, żeby jednoznacznie obstawiać, poza tymi co nie mają wyjścia bo się z trudem na stołkach trzymają. W rosyjskich mendiach przedstawia się to jako sukces na miarę nawiązania stosunków Iran - Arabia Saudyjska w wykonie Chińczyków. Znaczy gry salonowe są odgrywane w oczekiwaniu na rozstrzygnięcia militarne. Mła się tak zastanawia leniwie nad tymi opowieściami o BRICS, quźwa, po większości to kraje z problemami finansowymi, do tego część złapana na oszustwie na temat wskaźników gospodarczych, jaka wspólna waluta by to miała być tą rozliczeniową, juan przeszacowany jeszcze bardziej niż dolar? Się nie klei ta opowieść. Zwrot Arabii Saudyjskiej w stronę Chin ma zdaniem mła drugie dno, finanse finansami ale mła się zdawa że władza Saudów w Arabii Saudyjskiej nie jest już tak mocna jak kiedyś, mimo że Aramco zarabia jak marzenie. W Iranie widać że czas ajatollahów powoli dobiega końca, kolejne pokolenie będzie miało głęboko gdzieś islam w ajatollaszej wersji i kto wie czy nie islam w ogóle. Persowie mają własną, znacznie starszą niż islam tradycję religijną i kulturową, po prawdzie to uważają insze ludy zamieszkujące Iran za takie nie aż tak kulturalne jak hym... Aryjczycy. Chiny mierzą się z kryzysem o rozmiarach podobnych do tego na Zachodzie, co władzy nie sprzyja. Mła się zastanawia czy to nawiązanie dyplomatycznych stosunków na Bliskim Wschodzie to nie ucieczka reżimów w politykę zagraniczną, próba pokazania sprawczości, zdolności do zrobienia czegokolwiek. Wicie rozumicie, Arabia Saudyjska jest w sprawie Jemenu mniej więcej w takiej sytuacji jak Rosja w sprawie Ukrainy, Iran - wiadomo, w Chinach władze po raz pierwszy ugięły się przed Chińczykami w sprawie polityki srovidowej i muszą mieć pewniejsze źródełka ropy niż rosyjskie, cóś trza robić. Zdaniem mła xinalia nie wróżą nic dobrego dla Wujka Wowy. Nie wiem jak wróżą Rosji ale Wujkowi Wowie źle, co wynika z tego że Wujek Wowa ponoć ćwierkał w żółte uszka o trzydniowej operacji a zrobiła się z tego poważna wojna, taka o zasięgu wykraczającym poza Europę. Coby komentatory zblazowanymi głosami nie ćwierkały że globalnego południa ta wojna nie dotyczy to faktem jest że w sprawie dostawy zbóż to rzeczywistość wojenna już południa dotykała i nadal będzie dotykać.
Na Bliskim Wschodzie osobną bajką o złym księciu jest Izrael, w którym ten łapówkarz Netanjahu nie chce się znaleźć w sytuacji stabilnego geniusza z Hameryki. Postanowił w związku ze związkiem skasować sądownictwo, co wkarwiło Izraelczyków. No, można znieść to co się dzieje u Palestyńczyków, którzy sami nie są w stanie ogarnąć wewnętrznego bordello, zrobionego przez różne frakcje zarzundu, ale żeby tak z bezprawiem do Izraelczyków. Wkarwili się i wyleźli na ulice. Wkarwieni tym bardziej że mają ochotę wystawić zarzundom rachunek za politykę zarzundową wobec covida złego. Biedni zwyczajni palestyńscy mieszkańcy Zachodniego Brzegu czy Jerozolimy wcale nie mają ulgi z okazji izraelskich kłótni, jak się grzeje to po całości, dzięki niezwykłym mieszkańcom Zachodniego Brzegu i niezwykłym mieszkańcom Izraela. Czasem mam wrażenie że tam po obu stronach trza wybić ekstremę. Wiem że to brzydkie.
W sąsiedniej Jordanii jest cóś na kształt zamordyzmu oświeconego i Palestyńczycy nie fikają, natomiast sąsiedztwo Izraela to aj waj, strach się bać. Tak w ogóle to zawsze mła śmieszą namiętnie potępiający izraelską przemoc wobec Palestyńczyków i ćwierkający o arabskim poparciu dla narodu palestyńskiego. Palestyńczycy w swojej długiej historii tyle razy obrywali od arabskich sąsiadów, że prześladowania przez Izrael to na tym tle specjalnie się nie wybijają. Mła wcześnie pokumała że cóś nie halo z tą arabską miłością, tak z okazji masakry w Sabrze i Szatili, kiedy wojska izraelskie nie ingerowały bezpośrednio w spór arabsko - arabski. Oczywiście Izraelczykom było w to graj, udawali że oni tak tylko przejazdem z tymi czołgami stali w pobliżu i te buldożery do zakopywania zwłok to dali z dobrego serca, żeby epidemii nie było.Porządnym ludziom w Izraelu ta masakra, wykonana przeca arabskimi rękoma, do dziś nie daje spokoju, była ona zresztą moim zdaniem takim punktem, który spowodował chęć dogadania się z Palestyńczykami, ludobójstwo w sąsiedztwie to już było o krok za daleko. I tu zaczyna się prawdziwy problem palestyński, podobny do problemu kurdyjskiego - za dużo chętnych do zarzundzania. Izraelczykom tyż się poodmieniało, wraz z importem rosyjskich "Żydów" o imieniu Stiopa i Jewgienij, którzy koniecznie muszą mieszkać w ładnej okolicy. Teraz mam wrażenie że część izraelskich elit wpadła na pomysł że oni tyż sobie zrobią zamordyzm oświecony i będzie git. Taa... bo państwo policyjne to było za mało. Ta migracja wschodnia z lat 90 i z XXI wieku to zdawa się Izraelowi za dobrze na ustrojstwo nie zrobiła. We Francyji się dzieje ale mła za mało wie żeby się wypowiadać w temacie. Mła nie znosi Makarona, z drugiej strony pamięta durnotę niektórych postulatów Żółtych Kamizelek. Bezczelnie przyznaję że nie chciało mła się zagłębiać w kwestię francuskiej reformy emerytalnej i jest w tym temacie ciemna jak tabaka w rogu. Jednakże mła nie uważa że tłumaczenie faceta, który cinżką kasę podatników był wydał na tzw. walkę z pandemią, że trza dłużej pracować bo kasy cóś mało, było takie OK. Może mniej marnotrawstwa, lepsze zarzundzanie funduszem emerytalnym by wypadało zrobić? No ale mła pisze tu o ludziach, którzy z likwidacji łóżek szpitalnych zrobili sport wyczynowy a potem eksportowali chorych na srovid do Reichu. Hym... temat francuski zgłębcie sami drodzy Czytacze. Mła uważa że zasygnalizowała i tym samym wypełniła w sposób należyty łobowiązek internetowej donosicielki.No i to by było na tyle. Zostaliście poinformowani i nie ma gadki żeście ludzie nieświadome. Mła się starała żeby było wyczerpująco i żeby nie informować o czymś bez większego sensu, typu książę William nas nawiedza. Jeśli chodzi o mła to teraz odcina się od infosfery bo ma w planach zachowanie resztek rozumku. Fotki macie domowe bo przeca ten ściek info - info trza czymś złagodzić, uśmierzyć dolor de cabeza powstały od jazgotu mendiów. Na nich ujęte przygotowanka świąteczne, z pomocą kotów czynione, co widać po kociwłosie starannie zostawionym na dekorach. Jest tyż kloszowanie morszczyzny i zagadka mineralna. Tak, tak, chodzi o radości z udziałem krzemu, te kamorki z czterech ostatnich fotek. W Muzyczniku piosenka polityczna, insza być nie może.