sobota, 30 maja 2020

Damą być, ach damą być!


No i mija nam ten dziwny maj, taki trochę mało majowy bo chłodnawy ( dobrze, mła z tego zadowolniona ). W ogrodzie jest dokładnie tak jak w maju być powinno, nie licząc nieprzyjemnej  sprawy bukszpanów. Mła z doskoku co i raz coś uskutecznia, wkopek, wykopek -  takie tam działania doraźne. W domu to mła postanowiła się dostosować do zwyrolałych wybryków  wyobraźni co Poniektórych i układa kfioty w wazonach w "pokoju do układania kwiatów" ( czytaj wciepuje zielsko w co się tylko da a czyni to na kuchennym stole ). Stara się przy tym czuć  jak brytolska lady z epoki edwardiańskiej, rozważała nawet przypięcie do swojej  ogrodowej kamizelki kamei  po Cioci Danie żeby się tak bardziej uklimatycznić. No ale mła to zawsze cóś  spieprzy i prędzej by się uklimakteryczniła niż uklimatyczniła więc projekt z kameą  odpadł w przedbiegach. Znaczy strój do układania kwiatów odpowiedni dla  damy zostawiam Waszej wyobraźni. Niech ta kuchnia ciągle niezrobiona zamieni się w kwietny pokój, moja kufaja w cud matinkę ( to taki poranny koszulko  - szlafroczek ) obszytą irlandzką gipiurą, a mła sama w prawdziwą damę ( do której jej tak daleko jak Donaldowi Trumpowi do bycia gentelmenem ).


Z kulturtalnika  -  mła oblookała "Jeffrey Epstein: Filthy Rich", cztery odcinki na raz bo chciała sobie pogląd wyrobić. No i sobie wyrobiła. To nie jest film o pedofilii, bo trudno pod pedofilię podciągnąć molestowanie np. 21- latki. Nie jest to też film o hebefilii bo nastolatki i seks to, Panie tego, natura.  U nas w Europie w większości krajów tzw. wiek przyzwolenia wynosi 15 lat i opowieściami o uprawianiu seksu przez 17 - latkę  nawet z mocno starszymi facetami nikogo się nie zaszokuje ( i nie oszukujmy się, w USA tyż to nikogo nie szokuje ). Przypomina  ten serial trochę dokument o Polańskim bo też  dotyczy  mitu o równości wobec prawa.  Człowiek zaczyna się zastanawiać dlaczego  rząd amerykański  ściga  do dziś Polańskiego a dwadzieścia parę lat nic nie robił w w sprawie Epsteina,  mimo zgłoszeń o przestępstwach  przez niego dokonywanych, potem go ochraniał i trza było potężnego nacisku społecznego coby facet wylądował w celi.  To jest  film o molestowaniu kobiet i uciekaniu przed odpowiedzialnością za swoje czyny przez system powiązań biznesowo - politycznych,  o nierówności wobec prawa ze względu na sytuację  ekonomiczno - społeczną. I to dobry film, z tezą udokumentowaną w sposób wystarczający żeby się z nią zgodzić - "Bogactwo daje władzę, władza daje możliwość ukrycia wszelkich nadużyć." W społeczeństwie demokratycznym w którym status ekonomiczny jest najważniejszym ( o zgrozo! )  z kryteriów oceny człowieka,  przeciętny obywatel może być zmielony dla ochrony prywatnych interesów  ludzi władzy przez maszynkę rządową na miąsko dla mendiów karmiących ochłapami prawdy inszych obywateli. Sprawa "niekompetencji" prokuratora Acosty, dania dupy przez FBI, ugody sądowej która łamało prawo - cóś to znajomo wygląda.

Oj, wszelka władza i tu i tam wymaga naprawdę solidnej kontroli, towarzystwo się wyraźnie rozhulało. Mamonka pozyskiwana od kasiastych cóś zbyt mocno i zbyt ładnie politycznym pachnie. Ten wpływ  bogatych ludzi na politykę to nic innego tylko wpływ kasy na czyjeś konto ( bezpośredni albo pośredni, jak to ma miejsce w kraju nad Wisłą gdzie poparcie KK przekłada się na możliwość wygrania wyborów i dorwania do kasy ). Niby to nic nowego ale oglądając to długie filmidło mła się wkurzyła, cóś za mocno a dama nie powinna się dać ponosić nerwom. Ludzie w masie są jednak durni że cóś takiego tolerują, społeczna hierarchia społeczną hierarchią ale gnojenie człowieka  o niższej pozycji nie powinno być tolerowane, większość ludzi przeca takie gnojenie może spotkać. We mła  nastrój rewolucyjny wybulgotał, mła  nie wie czy wybulgotany nastrój rewolucyjny i bycie damą  do się pasują. Dobra, to by było na tyle o oglądactwie. Teraz mła przechodzi  do obabrazków wpisowych. To są "Czachórskie" czyli portrety dam pędzla Władysława Czachórskiego, polskiego malarza XIX wiecznego ( znaczy nie do końca XIX wiecznego bo umarł w 1911 roku  ) . Za muzycznik robi dziś Debussy grany na harfie, muzyczka jak najbardziej odpowiednia dla dam. Chyba będę mdlała z wrażliwości.

czwartek, 28 maja 2020

Codziennik - sprawozdawnik nudnawy


Zacznę od politycznych. Przyznam że jestem zmęczona okołowyborczymi wojenkami. Kto co z kim ustalał, co miało być grane itd. Mła chce tylko  coby do wyborczego wyniku  nikt się nie mógł przyczepić  w sposób uzasadniony i chciałaby znać datę wyborów bo zamierza wziąć udział  i nie chciałaby być w tym momencie np. wyjechana. Cała reszta jej nie obchodzi, towarzystwo  jak zwykle zajmuje się samo sobą a ona nie zamierza się bawić z nimi w tych "zajęciach w podgrupach". Wali ją też możliwość zaistnienia tzw. pustego stołka bo jej zdaniem to obecny prezydent niby jest a jakoby go nie było więc jak dla niej to żadna różnica. Mła oczekuje na konkrety, więc  niech siedzo i kombinujo byleby mord nie pruli i nie robili  teatrzyku i nie zapewniali że to ten jeden jedyny termin, bo to już było grane. Tak przez  politycznych mła jest w zawieszeniu bo ona nie ukrywa  że chciałby się gdzieś na troszki wyrwać. Nosi ją bo zamiast wakacji miała przymusowe siedzenie w chałupie a to się w jej słowniku nie nazywa wakacjami ( tym bardziej że swoje i tak zrobić musiała ). Teraz przed mła radości sądowe bo mła lezie świadkować ( nie chce ale musi ), radości papierowe bo sprawozdawczość  u nas w kraju ma się dobrze ( jeszcze trochę  a zostaniemy mistrzami wszechświata w sprawozdawczości, w większości nijak mającej się do realu ) i kto wie czy nie radości stomatologiczne ( nic jej nie dolega w jamie gębowej ale wypada raz na jakiś czas sprawdzić czy ma się jeszcze zęby ). Nic fajnego znaczy.


Z rzeczy dobrych to Tatuś dzwonili. Mła się nie narzuca  ostatnio Tatusiowi coby nie myślał że jest  cinżko chory i wymaga nieustannych telefonów kontrolnych. Chyba to dobrze Tatusiu robi bo i głos rześki i insze tematy niż własne chorowanie go zajmują, wypowiedział się wczoraj na temat swoich kotów ( Szczurek ogłosił splendid isolation i sypia w "swoim pokoju", natomiast Tytus przynosi Tatusiowi prezenty jako dowód swojego doń uczucia -  ostatnio znów przyniósł zużytą podpaskę, chyba odkrył jakieś  źródło, podpaskoland ), politycznych ( "Konkurs na wioskowego głupka" ), ogrodu (  "Jest trochę lepiej ale nie tak jak być powinno." ),  nowej lektury ( "Czasem książki które dają w bonusie są naprawdę dobre, sam jestem zdziwiony." ). Jeśli chodzi o medycznych to Tatuś zamierza tylko skoczyć na kontrolę od czasu  do czasu a w ogóle to się  będzie przed nimi ukrywał. Taa... Oczko trzeba jednak sprawdzić i przydałoby się przy męskich sprawach pogrzebać ale w tych tematach to u Tatusia maniana.


Z rzeczy ciekawych. Mamelon postanowiła się twórczo rozwinąć w sprawach remontowych, znaczy w domu jest już młot pneumatyczny zaklinany wzrokiem przez Sławencjusza ( pewnie w nadziei że młot będzie działał na zasadzie kija samobija ). Mła się nie dziwi zaklinaniu bo mła wie że zbędną dziś ściankę, Sławencjusz wczoraj swemi ręcami stawiał, a Sławencjusz wykonywa rzeczy solidne. Prawdziwy pojedynek ócz ma miejsce, Sławencjusz patrzy ma młot, Mamelon patrzy na Sławencjusza, ja umykam wzrokiem przed ich wzrokiem bo zakres prac jest dość duży ( znam  Mamelona, ścianka zbędna to początek, Mamelon ma plany i nawet zachomikowane kafelki które nabyła jakiś czas temu ) i rozumiem zarówno chciejstwo Mamelona  jak i  niechęć Sławencjusza. W planach jeszcze czyszczenie ząbków psich i tu jest dopiero prawdziwy problem ( co tam ścianka! ) bo Zuzia ma już 15 lat i nie najlepsze wyniki. Ząbki zrobić trza a tu strach, trza czekać  na lepsze parametry. Z rzeczy domowych - powolutku przygotowujemy się do 91 urodzin Małgoś - Sąsiadki. Mła postanowiła zakupić lupkę do czytania w prezencie. Małgoś ostatnio narzekała że źle widzi duże litery w świętej księdze. No to będzie lupka i jakoś łatwiej pójdzie czytanie "Angory" schowanej w tej wielkiej Biblii. Koty w normie, za nic nie chcą jeść konserw ani suchego, bo wiedzą że jest w lodówce zapas wołowiny.  W ogrodzie tyż bardzo powolutku mła robi wyznaczone sobie zadania. Bardzo z wolna i ostrożna, pomna tego ulewu juchy z nosa. Ot i wszystko codzienne.




Dziś fotki mieszane. Mła nadal przeżywa swój nowy wazon ale Wam  powklejała kfiotki waonowe. Nadal pachną  obłędnie ( jakby tego było mało to mła dostała od Ciotki Elki na Dzień Dziecka  olejek paczulowy do kolekcji, mła wczoraj w kuchni pachniła prezentem wymieszanym z olejkiem bergamotowym - Małgoś - Sąsiadka dziś rano nie mogła dojść co to za kwiaty tak pachną, he, he, he ). Są też fotki z  Suchej - Żwirowej. w tym roku całkiem nieźle radzą sobie bardziej sucholubne bodziszki. No i tradycyjnie o tej porze roku mła wkleja  fotki irysów IB. Za muzycznik robi Cab Calloway śpiewający "Minnie the moocher"

środa, 27 maja 2020

Dwa ogrody czyli romans prawie cygański




Był kiedyś taki rosyjsko - cygański romans "Dwie Gitary" (  naprawdę to nazywało się ""Цыганская венгерка" " kiedy powstało w roku 1857 ). Taką historię o dwóch gitarach co to bez się grać nie mogą wyśpiewywano. Mła tak sobie popatruje na własne uprawianie zieleni i cóś  jej się zdawa że ona ogroduje jakby ten... tego...     romansowała. Mła ma dwa ogrody, całkiem od się różne. Na początku miało być podwórko samoobsługowe  ( iglaki bo mła się głupio zdawało jak to początkującej ogrodniczce że one samoobsługowe są ) i prawdziwy ogród. Potem mła się pozmieniało i powstał Alcatraz z typowymi ozdobnymi rabatami i Podwórko na które przemycałam byliny udając sama przed sobą że to tylko tak na tymczasem, w charakterze rozsadnika teren wykorzystuje.  A potem życie mła przerosło.

Okazało się że Alcatraz i Podwórko uprawiane coby z nich zrobić  śliczne i wychuchane ogródeczki to cóś słabo realne jest.  Był przez krótką chwilę taki stan że one nawet podchodziły  pod marzenie glancystów o każdym listku na swoim miejscu ( na szczęście takowego stanu pełnej "doskonałości" nigdy nie osiągnęły  ),  jednakże mła odpuściła sobie uprawianie ogrodu w takowy sposób z dwóch powodów. Pierwszy był prozaiczny, mła nie miała aż tyle czasu i sił żeby ogród dopieścić. Pisząc bardzo szczerze to nie miała też ochoty całego swojego wolnego czasu poświęcać zielonemu. Mła kocha ogrodowanie ale ma uczulenie na przegięcia. Nie chce żyć monotematycznie, nie bawi jej to,  takie zajmowanie się jednym w chwilach luzu jej się cóś nie podobało.




Drugim powodem zmiany sposobu ogrodowania było to że efekt prac  mła nie zadowalał. Mła tak w połowie swojego "stażu ogrodowego" zorientowała się że nie podoba  się jej ogród który tworzy, że robi patchwork. No wicie rozumicie, od paczłorka do potworka jest bliziutko a mła nie chciała uprawiać ogrodu który będzie ją wkurzał potworkowatością  ( mła już tak  ma, jak coś jej się nie podoba to po pewnym czasie ją wkurza - myślę nie różnię się w tej kwestii od większości ludzi ). Mła postanowiła zmienić "sposób na ogród". Odpuściła  Alcatrazowi i swojemu kręgosłupowi, powstał pomysł na ogród "leśny". Z prawdziwym lasem mój Alcatraz ma  mało wspólnego, nie da się zrobić prawdziwego lasu na stosunkowo małej przestrzeni uprawianej  dotychczas jako typowy ogród  ozdobny z wszystkimi niemalże "akcesoriami" przynależnymi tego typu założeniom.

Za dużo tu roślin które z naszymi lasami  słabo się kojarzą. No ale przeca nie będę wywalała magnolek czy rodków bo mła się koncepcja ogrodowania odmieniła. Ogród to miejsce życia roślin, życia które dobrze jest szanować. Jeżeli mła ogrodnictwo czegoś naprawdę pożytecznego nauczyło to właśnie tego szacunku dla życia zielonego. Nie znaczy że mła nie wywala roślin, wiele  roślin z jej ogrodu wyjeżdża ale one idą  do inszych ogrodów albo na kompost ku chwale Alcatrazu. Wywalenie dużej rośliny w niebyt, zwłaszcza długowiecznej, nie jest dla mła proste. Co innego jak roślina zamiera ale wykopać coś co świetnie na stanowisku rośnie po to żeby przesadzić  to w insze miejsce, takie działanie  w jej wypadku odpada. Mła robi różne sztuki z małymi roślinami, czasem  z średniakami, natomiast dużych roślin, dobrze rosnących nie rusza. serce ją boli jak musi się którejś z nich pozbyć bo uniemożliwia życie innym dużym zielonym.






Skutek jest taki  że Alcatraz nie ma szans żeby przypominać las prawdziwy. Zawsze będzie ogrodem pseudoleśnym i dobrze. Las jest w lesie a Alcatraz jest zupełnie  czymś  innym. To ogród z "cytatami z fascynacji ogrodniczych". Tu proszę była fascynacja magnolkami a tak po lewej to oczarowanie azalkami japońskimi. Tam za tą pamiątką z czasów wielbienia sosen widać efekty "wczesnego  okresu rododendronowego". Obecnie przechodzimy fazę ciemiernikową, przeplataną oszołomieniami paprotnymi. A tu widzimy hiacynty i dzikawe tulipanki które są typowymi roślinami lasów, he, he, he. Od paczłorka uciec się nie da, można go co najwyżej przytłumić drzewami. Bo tak naprawdę w Alcatrazie najważniejsze są drzewa i drzewka. To one nadają mu  klimat i tworzą cieniste zakątki w których mła uprawia ten niby podszyt leśny, który tak naprawdę jest bardziej  niby niż leśny.

Inaczej niż  z Alcatrazem ma się rzecz z Podwórkiem. Podwórko nie było w całości ogrodem ( kiedyś tam była w nim mała część wydzielona na cele ogrodowe ), to mła postanowiła że poza drogą dojazdową i koniecznymi dla funkcjonowania nieruchomości z dość dużym budynkiem mieszkalnym miejscami parkingowymi czy tym podobnymi paskudztwami, na Podwórku będzie uprawiana zieleń. Prawie że po całości. Mła była głucha, ślepa, kompletnie nieczuła na wszelkie pomysły inwestycyjne niektórych członków rodziny i słusznie bo obecnie widzi jak podobne  pomysły inwestycyjne w jej sąsiedztwie się sypią, następnie są rozbierane a na ich miejscu sieje się trawniki, rzecz jasna obsadzane tujami. Mła zamiast bujać się z kretyńskimi inwestycjami które nie przynosiły dochodów jakich się po nich spodziewano ( mła zadziwiał ten optymizm ) w tym czasie dochowała się niezłych drzew. Taki podwórkowy jarząb mączny ma około 12 metrów wysokości, jodły jej szumią, dziesięciometrowe brzozy  himalajskie cieszą oko białą korą a lilakowe drzewka raz do  roku sieja takie zapachy że sąsiedztwo prosi mła coby im sadzonek użyczyła bo oni też tak chcą się napachniać. Ciotka Elka niedawno stwierdziła że jesteśmy najbardziej eko na naszej długaśnej ulicy - "W zasadzie to my mamy jakby park z ogrodem na podwórku".

Prawda to, choć drzew na Podwórku rośnie  mniej niż  w Alcatrazie . Część ogrodowa  za to jakby większa bo na Podwórku mła znalazła idealne, ciepłe miejsce pod uprawę irysów bródkowych. Sucha - Żwirowa zajmuje olbrzymią część   Podwórka. Hym... Podwórko jest bardziej ogrodem ozdobnym w tradycyjnym tego słowa znaczeniu niż zleśniały czy też sparczały ( nie mylić ze sparciały ) Alcatraz. Ze względu na warunki glebowe mła uprawia tu rośliny które lubi a których uprawa  w Alcatrazie  wymagałaby  wyodrębnienia specjalnych stanowisk, wymiany części gleby, nieustających dopieszczeń. A w zamian za to  te rośliny pasiłyby do Alcatrazu jako całości jak pięść do nosa lub kwiatek do kożucha. Ogród wypełzł z Alactrazu na podwórko i zamienił je w Podwórko, całkiem insze, zielone miejsce, które z czasem przejęło funkcje jakie przypisujemy ogrodom.

Jak widzicie to tak naprawdę mła ma dwa ogrody, zupełnie od siebie różne. Czy jednego z nich mogłoby nie być? Hym... nie, to dla mła byłoby zdziwne. Jeden ogród stanowi jakby uzupełnienie drugiego. Mła nie wyobraża sobie bezdrzewnego placu na miejscu Alcatrazu, wokół niej  jest już i tak zbyt dużo wykostkowanej czy wybetonowanej nawierzchni. Trawniczki z tujami w okolicy nie zastąpią jej grupy drzew. A Podwórko z jego ogrodowymi uprawami? No cóż, ogród bez irysów bródkowych to nie byłby ogród dla mła. Przeca ona czeka na te ich kwitnienia. Moje ogrody są jak te dwie gitary, muszą grać razem albo zamilknąć. Lepiej żeby grały. No to "Ech raz, jeszczio raz, jeszczio mnoga, mnoga raz..."






Fotki z obu moich ogrodów, na pierwszej Mruti kontroluje  uprawy. Za muzycznik robi Alosza Awdiejew.

wtorek, 26 maja 2020

Codziennik - świętomatkownik


Mła zrobiła sobie poprawę samopoczucia w tradycyjny sposób. Mało odkrywczy i nie da się ukryć że dość głupi, znaczy mła zrobiła zakup. Dopamina popłynęła, układ nagrody został dopieszczony a mła ma kolejny wazon no bo ona przeca niedowazonowana. Taa... No ale jak się oprzeć czemuś co zostało przecenione o 70%, no jak ? Trza by chyba z kamienia być i to jakiegoś solidniejszego. Porfir, bo wapień albo piaskowiec  to by uległy erozji silnej woli na widok przecenionego. Mła wie że szkieł to u niej od cholery i to jest zagracanie, wie że zakupy niepotrzebnych  rzeczy są be i  ona powinna w sobie te żądzę posiadania tępić ale mła ten wazon widziała różnymi kwiatami wypełniony. Ona go nawet widziała z gałązkami i róziawymi i  srebłnymi bombkami, do tego się posunęła.  I ona przerżnęła sama ze sobą cinżką walkę o odbublenie chałupy. Wszystko przez tę cholerną wyobraźnię! Mła postanowiła więcej nie chodzić znanym sobie  szlakiem w centrum handlowym ( mła tam łazi po żarciucho dla kocynderków ), będzie podchodzić z innej strony żeby pokus uniknąć. Mła wie  że to kolejny raz sie zdarza i  że ona jest  jak ten ćpun na głodzie. Brzydko mła robi, niedopra jest! Teraz  to mła się jeszcze usprawiedliwia kretyńsko  przed sobą że jest Dzień Madki i że hym...  to od kotów ten prezent. Lepiej jednak  żeby niebezpieczne sytuacje się nie zdarzały ( Dzień Dziecka niedługo ), krótka przebieżka po  kocie żarło, klapki na oczy i szybki powrót do chałupy. Mła  w nowej zdobyczy ułożyła stare lewkonie ( w różowo - złotym wazonie zostały narcyzy ) i kupione dziś pod cmentarzem kalie, frezje i małe goździczki. Dołożyła narcyzków i teraz niucha. Koty za oknem śpiewajo, Dzień Madki jak się patrzy.


Dzisiaj za muzycznik robi Sade i  "Smooth Operator". Tak jakoś  pasuje ta piosenka do tej wazonowej słabości mła.
P.S. Mła doczytała dziś dlaczego Marszałkini nie ogłosiła daty wyborów. Otóż Marszałkini oczekiwała że Senat się podporządkuje  i przyklepie "nakolankę" ( czytaj ustawę wyborczą ), stąd było  ćwierkanie o 14 dniach   do ogłoszenia wyborów i o tym że Marszałkini "się zastanowi". Mła jest  tępy suweren i jedyne co zrozumiała z tych wyborczych rozgrywek, których szczerze pisząc nie śledziła,   to fuckt  że Marszałkini ma 14 dni od daty tych wyborów co się nie odbyli żeby  głosić że 28 czerwca   mła se wybierze prezydenta. A tymczasem wkroczyli prawnicy i zaćwierkali że zgodnie z prawem to jest albo stan wyjątkowy, dymisja prezydenta albo wyczekiwanie do końca kadencji i wówczas dopiero Marszałkini ogłasza datę wyborów  ( ma na to 14 dni a wybory muszą się odbyć w ciągu 60, nawet nie wiem czy od zakończenia kadencji  czy od ogłoszenia Marszałka Sejmu ). Znaczy te opowieści co je mła słyszała to takie  życzenie Prezesa było ale Prezes to ma ostatnio tzw. życzenia śmierci - nikt nie bawi się w ich realizację. Znaczy mła musi przeprosić  chudy tyłek Marszałkini za zamiar wykopania go w kosmos. Mła tylko nie rozumie jednego - dlaczego Marszałkini czuje się oszukana? O rany, do mła dotarło - jeszcze tyle czasu z wyborczo nastawionym Anżejem! Tiktoków, szalenczów i cholera wie czego jeszcze. Dżizuu, to prawo jest twarde jak  diament!

poniedziałek, 25 maja 2020

Codziennik - złyhumornik

Padało i popaduje, więc kiedy mła się już obrobiła ze swoich pisemek to sobie zasiadła do czytania info żeby się  dodezinformować. Natentychmiast wpadło jej w oko czytadełko na temat ściemy pandemicznej która tworzy siłą rzeczy teorie spiskowe ale poza radosnym wyliczaniem cech dobrej teorii spiskowej a później przeglądem odjazdowych pomysłów typu transmisje 5G, czipy, karty zamiast gotówki itd. ,  lektura nie wniosła dla mła  nic  nowego ciekawego. Cisza w sprawach naprawdę interesujących i takich które przydałoby się wyjaśnić. Wybiórcza umieralność związana z wiekiem a lockdown, problem z testami rt-PCR, skuteczność podejścia  typu lockdown  ( zaczyna się powoli ten etap  że będzie można sprawdzić czy rzeczywiście zmniejsza się w ten sposób umieralność, czy w ogóle a jak  to o ile procent , itd, co miało sens a co było go kompletnie pozbawione ) te tematy w mainstreamie nie istnieją. Za to jest info o trzydziestoosobowym proteście na ulicach Sztokholmu, który znalazł się na  czołówce tzw. liberalnego portalu, tego samego który w tekstach o  GMO nie zająknął się nigdy o Roundupie  i przekonywał nas latami że producenci nie postarzają sprzętu AGD i pod tą samą nazwą koncerny sprzedają nam taką samą żywność jak na zachodzie  Europy. W dziale cinżko politycznym cóś nie lepiej bo mła nigdzie nie mogła wyczytać kiedy będzie mogła pójść sobie prezydenta wybrać. Na żadnym portalu. No ale to już nie wina gazetowych tylko politycznych. Ponieważ mła smętek przemienił się w złość to mła czuje w sobie prawdziwa suwerenią siłę coby kopnąć osobę sprawującą urząd Marszałka Sejmu w tę chudą dupę i to tak żeby na orbitę wleciała.

Baba ma problem z inteligencją poznawczą skoro twierdzi że czytała o sprawie katyńskiej zanim się ona wydarzyła, jednakże  sądziłam że liczenie do czternastu jest w stanie opanować. Kiedy wybory nie wiem ale mamy za to nową panią  Prezes Sądu Najwyższego, została  nią pani od mysnistra sprawiedliwości wbrew większości sędziów SN. Ciekawe jak długo się utrzyma, czy jak inni przedstawiciele ziobrystów czy aż do rozwalenia sądu jak kucharka prezesa? Co będzie dalej w temacie sądowym? Burdel będzie jaki był a nawet większy, ta nowa baba jest mniej więcej tak inteligentna jak ta co marszałkuje sejmowi. A gospodarka kwiczy!!!  Wszystko gnije i zapada się pod własnym ciężarem. Na szczęście kryzys jak ta fala zmyje wszystko - i tych liberalnych od miękkiego ale nacisku i tych nieliberalnych od zamordyzmu. Może nie powinniśmy się go bać  tylko czekać na tę falę jak czekają surferzy? Kryzys to dobry nauczyciel, władzę uczy że nie jest wieczna a ludek starej  prawdy że z pustego to i Salomon nie naleje. Żebyż tak jeszcze uczył baaardzo bogatych że trumna nie ma kieszeni!!! Dziś fotki mojego bukiety świętomatkowego.  A za muzycznik robi dziś piosenka o tym jakby mła  chciałaby się wreszcie czuć.


niedziela, 24 maja 2020

Majowe ogrodowanie na ćwierć gwizdka



Mija powoli maj a mła  tak  jakoś nie może się nadziwić że to już,że zaraz, że mija kolejna wiosna. Bo też to wszystko takie zdziwne w tym roku. Styczeń i luty wiośniane, marzec zbyt ciepły,  kwiecień zbyt suchy, maj zimny, aż strach się bać jaki będzie czerwiec. Ogród uprawiany z doskoku, pożegnanie z bukszpanami ( a przynajmniej ze sporą ich częścią ), Sucha - Żwirowa po zeszłorocznym listopadowym kopaniu coś nie może dojść do siebie i w tym wszystkim ja, coraz starsza i z coraz mniejszym zapasem sił. A przeca nie ma co marzyć teraz o podróżach, za wcześnie, ludzie jeszcze nie otrzeźwieli po "pandemii", więc można się niby ogrodowaniu w całości poświęcić. Tylko że mnie się akumulator wziął i rozładował, widzę u się występujący  co i raz brak energii ( co łączę z barakiem pewnego typu wypoczynku ). Ogród jakoś mnie w tym roku nie cieszy, nawet irysy, które kwitnąc zazwyczaj dają mi tyle radości w tym roku traktuje obojętnie.  Zwinięte listki na różach też guzik  mła obchodzą, przy tragedii bukszpanowej nie ma to specjalnego znaczenia. Co prawda mła postanowiła  że zakupi wysyłkowo bakterie i podejdzie  jeszcze raz do uprawy bukszpanów ( bo mła je lubi ) ale na razie ona jakaś wyprana z sił, odsuwa to wszystko, zakupy, uprawy,  w nieokreśloną przyszłość.




Mła jest ogrodem zmęczona, w maju zmęczona  co traktuje w kategoriach schorzenia ciężkiego. Do tej pory mła bywała zmęczona w okolicach końca sierpnia, września, czasem lipca gdy był wyjątkowo upalny. Teraz jest zmęczona w maju - oj, źle się dzieje w państwie duńskim. Dziś mła postanowiła się przemóc i popielić trochę na Suchej - Żwirowej, może od tego jej się tym razem zrobi lepiej   ( poprzednia próba pielenia skończyła się tym że mła zmarzła a potem jej ciurkało z nosa w tę cholerną maseczkę ). Wczoraj wieczorem padało więc  okoliczności z tych sprzyjających  pieleniu, zielsko powinno wyłazić bezproblemowo (  mła zauważyła   że wraz z deszczem i ochłodzeniem znów zaczęła "uprawiać" gwiazdnicę ). Może jak zobaczy wypieloną Suchą - Żwirową to jej się cóś lepiej na jestestwie zrobi? Przydałoby się bo mła z tym nastrojem minorowym  źle się czuje, smutek niby taki szlachetny ale  mła by  wołała cóś mniej szlachetne uczucia u się zauważać. Ze smutkiem jest jej niewygodnie, uwiera ją na duszy. Jeszcze się jej odciski  porobią albo co. Fotki mła wstawi dziś  podwórkowe, będą irysy i róże a za muzycznik będzie dziś robić to co mła sobie podsłuchuje jak jej smętnie, znaczy Björk z płyty "Homogenic" ( młą się aż nie chce wierzyć że ta muzyka ma już ćwierć wieku ).
P.S. Mła trochę porobiła ale jucha jej poszła z nosa i tak się zakończyło pielenie dla zdrowotności i lepszego samopoczucia. Teraz mła nie jest już smutna tylko zła, więc chyba jej lepiej.