No to idzie tak w wykonie Szpagetki, - "To że mam chorobę nie oznacza że odpuszczę kilimkowi nad wyrkiem, Gupkowi( Mrutek ) i Idiotce ( Sztaflik )! Poza tym odkryłam w sobie nową pasję - uwielbiam ogrodnictwo!" Podłoga w moim pokoju przypomina obecnie klepisko w związku z tą nowo odkrytą pasją, mła wyjęła z kosza na pranie poszwę na kordłę i przykryła nią wyrko. Niech się dzieje co chce, bo mła nie ma serca ograniczać nowego zainteresowania Szpagetki. Jeszcze by uslyszała czego nie chce, np. że moja Gwiazdka musi zapoznać się z ziemią - "... bo wiesz mami". Ryjek szczęśliwy, bo nie dość że ogrodnictwo to jeszcze nauka drapania kilimka. Mła przekonała sama siebie że kilimek to ścianka wspinaczkowa dla kotów i szlus. Teraz Ryjek.
Ryjek jest mały ale nie wiem jakim cudem mógł być brany za kotkę, kiedy ma już całkiem dobrze widoczne uklejnocenie. Jeśli chodzi o futerko to sami widzicie, Szpagetka stwierdziła że w sam raz dobrane do pościeli, znaczy że mały zjawił się w odpowiednim momencie. Futerko jest w ogóle nieco dziwne, bardzo krótkie. Hym... tak po prawdzie jak się pojawił to wyglądał jak obszyty flanelą ( Mrutek oczywiście od razu po nim pojechał że brzydal, bo wiecie Mrutek to ponoć od wczesnego kocięctwa podbijał tłumy urodą, wdziękiem i rozumkiem ). Zmieniłam dietę i mam wrażenie że mu się poprawiło w te parę dni, które u nas jest. Obecnie mła siedzi z podsypiającymi starszakami na wyrku a Ryjek wysadza cebulki hiacyntów z doniczki na klepisko. Wuj z tym, na podłodze jest już tyle ziemi że hiacynty mogą spoko korzonki wypuścić.
Wszystko w chałupie do góry nogami, karnawał znaczy.
Ze Szpagetką jest źle. Mamy niewiele czasu by się jeszcze sobą cieszyć i mła jest z tym bardzo ale to bardzo niedobrze. Szpagetka ma prawie czternaście lat więc wiek jest słuszny i mła za to czternaście lat jest bardzo wdzięczna losowi ale w tej chwili wszystkie blaski naszego wspólnego życia nie są w stanie odegnać ode mnie cienia.
Mła rozumie podwyższanie licytacji przez Ryżego ale są pewne granice. Ktoś może nie daj boszsz powiedzieć sprawdzam i zamiast kraju nietykalnego z szalonym prezydentem wylezie cała z lekka już zdezelowana siła USA, z prezydentem głupawym. Jeszcze ludzie pokumajo że siła USA jest głównie militarna a wojen nie wygrywa się militarnie tylko gospodarczo. I nie chodzi tu o wojnę na Ukrainie. Kolektywny Zachód inna bajka ale America First, sama Europa czy nawet sama anglosfera to już nie ten kaliber a Ryży najwyraźniej nie kuma czaczy i blefuje jakby spodziewał się że będzie miał full albo pokera. Jeżeli Ryży myśli że poza USA ludzie nieświadomi że USA wiszą na pompowanym dolarze to go czeka niespodziewanka. Mła wie że jego gadanie to takie gadanie aby gadać a cóś się może ziści, bo amerykański prezydent nie pambuk tylko komiwojażer, ale zaprawdę powiadam Wam - pierdzenie przy stole jest głupim pomysłem. W Stanach chyba już występuje idiokracja, przejściowa mam nadzieję, a wybór i działania Ryżego są jej najlepszym dowodem. Hamerykanie weszli jeszcze raz do tej samej rzeki jak my swego czasu z PiSem, teraz odkryją że rzeczka cóś bagnista. Mła rozumie że Hamerykanie mieli ciężki wybór między dżumą i cholerą ale do tejże cholery na taki właśnie wybór sobie pozwolili, dlaczego więc ich żałować. Przeca żyjo w wolnym kraju a że dużym bezwysiłkiem zrobili z tego korporacyjny raj i rzundy oligarchów, to ich ból dupy i oby się nie stał naszym. W Europie mamy swoje własne jazdy z odklejonym politycznymi kretynami. Mła paczy i podziwia, bo festiwal pierdzenia trwa w najlepsze i trafiają się w nim naprawdę fajne kawałki, Np. Afrykaner, znaczy yntelektualny geniusz, ostatnio znów zapodał że trza kończyć wojnę na Ukrainie, ponieważ Ukraina jest krajem mniejszym od Rosji i na pewno ją przegra. Mła się obśmiała jak norka, mła rozumie że Afrykaner jeszcze w miarę młody to ostatnich dni w Sajgonie nie pamięta, czy pogonienia Rosjan przez Afgańczyków ale chyba wie jak zakończyło się amerykańskie "zwycięstwo na talibami" w Afganistanie. Sam Ryży głupio i pospiesznie wynegocjował wycofanie wojsk a Sleepy Joe je jeszcze gorzej wykonał. Wietnam i Afganistan to jak wiadomo powszechnie światowe mocarstwa a Stany to kruszynka. Afrykaner jest jednak głupkiem, trzeba się bać tego co robi ale można sobie rechotać z tego co plecie.
Mła w związku z występami duetu Ryży i Afrykaner przypomniała sobie swojskie przysłowie "Krowa, która dużo ryczy mało mleka daje", tak konkretnie to jej to wpadło do łba, kiedy Mamelon, polityką zajmująca się okazjonalnie, jak to normalny człowiek, zadała mła pytanie - "Co oni tak grożą? Co oni tym chcą przykryć?" Ach kochany Mamelonku, niemoc własną, bo dopiero teraz dźwignię do nacisków budujo i to za pomocą wyzywanego od pierdół Sleepy Joe. Okazało się bowiem że tzw. lewary oddziaływania lekko naruszone a burdel w gospodarce Stanów ma przyczyny strukturalne, podobne troszki do tych niemieckich, tylko bez socjalu. No i trza szybkich sukcesów, bo się naobiecywało a teraz jak tu np. wykopywać młodych Latynosów kiedy US Army ma wakaty albo nie popierać własnego gazu na eksport produkowanego? Taa... Gospodarki też się od razu nie rozrusza, tym bardziej że korporacjonizm wcale jej nie służy, choć klub miliarderów sądzi inaczej. Będzie się działo. Europa ma swój gorzki raport Draghiego, Stany dopiero taki raport czeka ale już widać że trza tu jakieś środki zaradcze wprowadzić by gospodarce pomóc. Pomysły w stylu Afrykanera oznaczają zapiendrol na miliarderów. Kiedy Henry Ford żądał od swoich pracowników naprawdę dużo, to przynajmniej za to solidnie płacił, to co proponuje Afrykaner to he, he, he. W Stanach do tej pory unikano jak ognia posiadania świadomości że trza się skonfrontować z kapitałem, tam jak na razie jest opowiastka że kapitał nas uratuje. Cena za ten "ratunek" może być jednak nie do zapłacenia, na Kapitolu i w Białym Domu teraz mogą zasiąść ludzie, którzy często swoje życzenia biorą za rzeczywistość, na tyle cwani żeby zrobić pieniądze i na tyle głupi żeby nie widzieć zagrożeń. Mogą, bo nie muszą, podziały wśród republikanów robią się widoczne. Harcowanie Afrykanera i jego naciski w sprawie łagodnego podejścia do Chin, czytaj do ochrony afrykanerskich interesów w tym kraju, nie wszystkim się podobają. Ludzie z MAGA cóś jakby znerwowani. Rycerz wolności słowa skasował kilka MAGAkont na X, he, he, he. Taa... główny problem związany z demokracją to ten, że nieliczni bogaci znajdują sposoby na oszukanie wszystkich mniej kasiastych, poprzez wmówienie im swojej wszechpotęgi.
Ech... Na razie będą wdrażane recepty, dekretami a jakże. Skąd my to znamy? Tylko że cudowne recepty Ryżego mogo
bardziej zaszkodzić niż pomóc. Dowód? Jak myślicie dlaczego z jednej
umowy o wolnym handlu z Meksykiem i Kanadą Ryży chce zrobić dwie? Bo
jego poprzednia administracja tak ją skonstruowała że korzystają na niej
Meksyk i Kanada a nie Stany, na co dowodem jest spora różnica między importem z
tych krajów a eksportem amerykańskim na te rynki. Taa... geniusz
biznesu. Ale za to w wywrzaskiwaniu w kierunku tego dupka Trudeau nie ma
równych, to że przy okazji wkarwia nie tylko kanadyjskich
konserwatystów ale i kanadyjskie społeczeństwo, to mniejsza. Ryży nie
bardzo kuma że za mało marchewki, za dużo kija, ktoś go w końcu sprowadzi do
parteru i przekłuje ten amerykański balonik. Nasz kraik to nie będzie,
my go tylko chcemy oszukać. On jest, wbrew pozorom, dość łatwowierny,
Kim go wyobracał swego czasu nieźle. Ale w Stanach nadal trwa przekonanie że Ryży coś załatwił. Teraz przejdziemy do tego co obecnie wykańcza Zachód. Rozbuchana chciwość i chęć uzyskania maksimum zysku przy minimalnym wkładzie kapitału a czasem myślenia z jednej i totalne rozpasanie socjalu, gdzie coraz mniejsza część osób pracujących utrzymuje tabuny nieproduktywnych z drugiej. Swego czasu Margaret Thatcher powiedziała "Chciwość jest dobra", niestety nie dodała że w rozsądnej ilości. Lewicowi politycy europejscy też nie znają umiaru, obiecują wszystko w zamian za nic, co jest totalną głupotą ale nadzwyczaj chętnie przyjmowaną. Mła dlatego od zawsze była przeciwna pińcet plusom, bo uważała że przejęcie przez państwo części zobowiązań ludzi zdrowych, mogących zarabiać, w kwocie, która wówczas stanowiła jedną trzecią niskiej płacy na rękę, jest po prostu chore. To nie żaden udział w torcie, to zwykłe przeżeranie państwa. Mła nie jest i nigdy nie była przeciwna wspomaganiu przez państwo ludzi, którzy tego potrzebują, ale moi Kochani, kiedy matki samotnie wychowujące jedynaków musiały płacić na kolejne dzieci ludzi tak dobrze zarabiających jak adwokaci czy lekarze, no to sorry. Tak że mamy do czynienia ze skrajnościami a to niczego dobrego społeczeństwom nie wróży.
W Europie i Azji jest chciwie ale kudy nam do tego co dzieje się w
Stanach? Kartelizacja, o Meksyku Ryży ćwierka a o tym kto zarzundza USA
słówka nie piśnie. Tzw. giganci technologiczni z czystej chciwości
usiłowali zarządzać, najsampierw demokratami a
zaraz potem republikanami. Poszło łatwo, bo ostatnie 8 lat w Stanach to
rządy administracji kierowanych przez starców, którzy nie kumają o co
biega w tych wszystkich nowych technologiach i łykajo wszystko jak
pelikany, przyznając "swoim" firmom cichą kasę. Teraz to już nawet nie
będzie cicha kasa. Podłączył się też stary kapitał, bo widzi że można.
Kartele rzundzo w USA, oligarchowie tacy jak ci w Rosji i jak państwo będzie chciało się bronić to będzie jazda. Bo nawet do straszonych ciągle komunizmem Hamerykanów w końcu dojdzie że korpo z demokracją nie ma nic współczesnego, że największe zyski nie przypadają akcjonariuszom tylko tym, którzy akcjami obracają albo posiadają ich pakiet kontrolny. Hamerykański eksperyment będzie równie kosztowny jak ten, który swego czasu zafundował swoim obywatelom ZSRR. Cała mła
nadzieja w tzw. zwyczajnych Amerykanach i co bardziej trzeźwych republikanach ale oni będą mieli teraz
"niesterowalnego" głupka, którym wszyscy będą sterować aż miło. Hym...
znaczy powtórka z wczesnego srovida i miotanie się, to niestety widać
już teraz. Jedyne co obchodzi Ryżego to Ryży w oczach własnych. Zaczął
kretyńsko, od obrażania połowy świata. Cóś na zasadzie "Złapię za cipkę,
bo mogę". Problem w tym że w ramach niezrozumienia żartów mogą mu
przyciąć fiutka zamykanymi drzwiami i jak tak pójdzie dalej w ten deseń to USA dalej będą produkowały na
rynek własny, co niewątpliwie przyczyni się do osłabienia roli dolara w
roli waluty międzynarodowej. Wtedy Stany przetestują XIX wieczną autarkię w
XXI wieku, Wujek Wowa już testuje. Mimo tego że USA są nieskończenie
niemal zamożniejsze niż Rosja, to historia uczy że w zamknięciu bogactwo
wyparowuje. Przemysł zbrojeniowy dyszy w blokach startowych, Ryży musi się spieszyć z kontraktami, bo przy tym durnym paplaniu Europa może nie chcieć się uzależniać od amerykańskiej broni. Kupi co musi i zacznie robić swoje, czyli pójdzie po francusku a nie po niemiecku.
A przeca nie wszystko co mówi Ryży jest idiotyczne, są sprawy, które naprawdę wymagają przemyślenia, natomiast styl zapodania, który obraża nie tylko elitki ale wkarwia społeczeństwa, to nie jest najlepszy pomysł. Ryży nie czuje Europy i zachowuje się jakby ta nie była świadoma nie tylko swojej słabości ale i słabości Stanów. Z Europy przeca widać co się w Stanach dzieje, tu się czeka na to jak w Stanach korpo i instytucje państwowe się ułożą, Europa się pod to ustawi ale ze swoimi własnymi modyfikacjami. Chaos temu ustawianiu się nie sprzyja. Nie ma mowy o tym żeby na naszym kontynencie przestał istnieć jakikolwiek socjal, Europejczycy są świadomi że europejski standard życia jest nieporównanie lepszy niż amerykański. Chodzi o społeczne zabezpieczenia, jakość żarcia, jakość kupowanych towarów. Europejczycy narzekają na jakość chińszczyzny a amerykańskich produktów po prostu nie wpuszczają, bo nie spełniają norm. Ryży tego nie rozumie, chciałby użyczyć Europejczykom american dream, tylko nie kuma że Europejczycy nie chcą go śnić. Chce handlować tylko nie bardzo ma czym, bo te amerykańskie produkty, które kupowane są w Europie, w niczym nie przypominają swoich badziewnych odpowiedników w USA. Wszystkie żarciowe towary ulegają euromodyfikacji, co amerykańskie firmy kosztuje. Na youtubach i innych tic - tokach od cholery filmików Hamerykanów odkrywających że Fanta w Stanach i Fanta w Europie to jednak coś całkiem innego. Ludzie nie są tu przyzwyczajeni do wciskania gówna i ten numer nie przejdzie. Weźmiemy gaz ale jak będzie za drogo to pokochamy Katar i jeszcze bardziej Turcję. Jedyne co Europejczyków kręci to nowe technologie, tylko że to nie do końca jest tak że one tylko w USA. To jest ten balonik, który czeka na przekłucie. Ryży będąc prezydentem kraju z problemami, których nie rozwiązał w poprzedniej kadencji, bo nie mógł, wywrzaskuje zbyt dużo, ludzie nie kumają o co biega i że np. w sprawie takiej Grenlandii to on chciał postraszyć Rosjan i Chińczyków, którzy Grenlandczykom cuda wianki obiecujo. Tak, tak, Chińczycy. Dania straszona opowiastkami o całym złu kolonializmu, niepomna że kolonializm to nie tylko zło, nie ma specjalnie ochoty zająć jednoznacznego stanowiska. Do ludzi dociera z tego tylko amerykańska interwencja wojskowa, jejku, rety, co się dzieje.
Dania niby też mogłaby wysłać tam własne wojska i
powiedzieć Grenlandczykom że jak płaci to wymaga i że za dużo w ten
kawałek ziemi włożyła. Nikt by nie mógł zarzucić że to nieprawda a już
najmniej te 50 tysięcy Grenlandczyków. Europa ma jednak za sobą 500 lat kolonializmu i wie czym to pachnie. Ryży sam jest produktem kolonialnym więc nie rozumie. Mła myśli że w Arktyce będzie na
mięciutko, bo Grenlandia specjalnie nie chce być Stanami. Zamiast
pierdzieć America first trza było Ryżemu wstawiać opowiastkę o zjednoczonym
Zachodzie, przelać kasę a nie robić sobie wrogów. Żarty
bywajo ryzykowne a jak już
pisałam, Stany to nie jest to państwo sprzed ćwierć wieku, lepiej gębę
trzymać. Bardziej tym pultaniem zaszkodził swojej sprawie niż jej pomógł.
Polityczni się pultają antyuduńsko ale nie koniecznie proamerykańsko a
zwykli Grenlandczycy oczka otwierajo ze zdziwienia, bo baza amerykańska na
Grenladii istnieje a zasobów i tak nie zamierzajo tanio sprzedać. Bo to o to biega. O to ile kasy trzeba będzie wybulić żeby Chińczyków przebić. Na razie to z tego rozszarpywania Europy przez nową
administrację to wychodzi tyle że
większe państwa europejskiej znalazły wspólnego wroga i ustępujo głównie
w pierdołach typu nakazów zatrzymań polityków a knujo gdzie indziej. Co głupie to UE uważa że cenzurując Afrykanera ocenzuruje umysły, taa... któś się za bardzo przyzwyczaił do jedynie słusznych poglądów. Jednakże Ryży jednoczy, głównie tworząc antyryże nastawienie w UE, znaczy może być dumny, he, he, he. A co z tego jest dla nas istotne.
Świadomość że USA bez NATO są w stanie w ograniczony sposób kontrolować
państwo w stylu Afganistan jest już w Europie powszechna, tu ludzie są
na etapie kolektywnego Zachodu. Ryży i jego wersja Stanów sprawi że
i owszem Europa się uzbroi, choć może niekoniecznie w Stanach, po czym o ile korpoland będzie rzundził z lekka się odsunie. Co jak mła się wydawa nie jest tym o co Amerykanom chodzi. NATO może stać się sojuszem europejskim, to właściwie już się dzieje, patrz dzisiejsze spotkanie NATO. W XXI wieku ta America first eksponowana w polityce zewnętrznej jest odrzucająca i myślę że Amerykanów czeka korekta kursu, bo w jej wyniku sobie będą musieli sami radzić a nie mają takich zdolności by występować solo.
Te występy Ryżego to takie zaklinanie rzeczywistości, bo tak naprawdę to żadne ze współczesnych mocarstw nie ma szans by na stałe być first. Co innego bloki ale do tego chyba w Stanach muszą dorosnąć, znaczy zobaczyć swoją prawdziwą wartość. O dziwo Chińczycy ten fakt kumają bezbłędnie, czysta Realpolitik. Zdaniem mła Europa na razie będzie czekała co wykluje się w Stanach, pomna że dłużej klasztora niż przeora a z drugiej mając doświadczenia czym skończyły się rzundy korporacji w Niemczech. Będzie musiała stanąć w kwestii obrony na własnych rapetkach, co wcale tak naprawdę nie jest w interesie USA. Rozpoczęła tym wstępem do Merkosur walkę o Amerykę Łacińską i to nie ze Stanami a z Chińczykami. Ryży amerykańskiej sprawie tam nie pomaga a interesom Zachodu tym bardziej. Pomna tego że korpo walczą o kasę a politycy o władzę, dla nas szaraczków wielkich zmian się nie spodziewam. Trza uważać żeby nam na głowę nic nie spadło w wyniku przeciągań liny między politycznymi a korpo. Mła stawa na politycznych, korpo skończy jak komuna.
Na razie Afrykaner zaczął robić za twarz nowego korporacjonizmu, styl inszy niż Gates czy Zucky ale program ten sam. No i słabość ta sama, wicie rozumicie - mafia nienawidziła Ala Capone, bo za jego sprawą o mafii zrobiło się tak głośno, że nie sposób było tego wyciszyć i ludzie zaczęli się domagać działań. Ech... Na razie to nasze
europejskie NATO powinno czym prędzej zamknąć Bałtyk, żeby nie kusić
losu. Pomijam strategicznie ważną sprawę kabli, to zobaczcie co się
dzieje w Cieśninie Kerczeńskiej i na plażach Krymu. Oczywiście tego od
przyklejających się do wszystkiego "zaangażowanych" ekologów nie
dowiecie się, niczego się na tym nie ugra a jeszcze Wujek Wowa kasę
sponsoringową odetnie. Zresztą większość już odciął, tym, którzy
przelicytowują prędzej czy później zaczyna brakować środków. Dziś za
ozdobniki robio fotki Rudolpha Valentino. Takie w typie latin lover i
bożyszcze ekranu i takie, które zamiast maski pokazują zwykłego,
sympatycznego faceta. Nawet przystojnego bez tego śmieszącego dziś
makijażu filmowego. Taka gra pozorów widoczna tu jak rzadko później, po
erze kina niemego. W Muzyczniku stare polskie tanga.
Sypie. No i dobrze, bo od czego jest zima? Od sypania. Mła się cieszy, bo zasypało jej troszki tych smuteczków, które się ostatnio objawiły. U Gosi i Piotrusia pożegnali Pacusia, lichutki już był i nie trza go było męczyć, więc sobie usnął. Gosia i Piotruś z lekka rozjechani, wiadomo. Mła szczęśliwa że Szpagetka mimo paskudyzmu ranki przy apetycie i niegrzeczna, znaczy mła ma przynajmniej kotę w formie, choć niewątpliwie nadal chorą. Cieszę się tym co jest i nadal mam nadzieję, zawsze to coś. Ech... Jakby było mało w rodzinie choroba, ta z najgorszych. Dopadło naszą kuzynkę, która diagnozą zarobiła jak kulą między oczy. Musimy się szybko pozbierać, bo na pewno będzie potrzebowała pomocy w ogarnianiu terapii. Mła się martwi dlatego że to mocno starsza pani, która pochowała męża i syna, nie wiem czy więź z wnuczką będzie wystarczająca by wzbudzić u niej chęć do życia. No a wiecie, to jest podstawa, vide sąsiadka Cio Mary będąca w stanie terminalnym od ponad 8 lat. Medycy stosują terapię a jednocześnie badają tę niesamowitość. Jak widzicie za dobrze się mła w ten weekend nie bawiła, cóż robić. Obejrzałam sobie na spokojnie "Perfect Days", bo filmy Wendersa to mła ogląda w wyciszeniu, bo jej zdaniem inaczej się nie da. Może mła ma limfatyczny, starczy gust ale ten film bardzo się mła spodobał, po tych wszystkich smutnościach był jak balsam na rany. Codzienność zamieniona w sztukę i to tak bez zadęcia, najprościej jak można. Wicie rozumicie miłośnikom kina akcji nie polecam ale szukającym innych wrażeń to i owszem. Fotki dziś domowe, szkoda że woni goździków, olibanum, bergamoty i neroli ulatniających się z kominka zapachowego nie mogę Wam do tych fotek zapodać. W Muzyczniku bardzo nastrojowo Anna Maria.
Mła się zastanowiła przy okazji ostatnich występów Afrykanera nad kwestią tzw. postępu. Zacznę nieco na około. Wicie rozumicie, żyjemy w dwóch systemach - w Rosji i Chinach to autorytarni polityczni trzymajo za
mordę biznes, w Stanach jest dokładnie odwrotnie. Europa tak gdzieś pośrodku. Afrykaner
"walcząc" o wolność słowa zaproponował szum informacyjny. OK, da się
przeżyć o ile ma się sprawnie działający mózg, Afrykaner zdawa się liczy
na to że większość użytkowników jego społeczniaka takowego nie posiada.
Nawet Zucky postanowił dołączyć, po wypraniu milionów mózgów. Taa...
wolne słowo, wolny kraj i wogle. Mła jako stara rura niejedno pianie o wolności przeżyła i nauczyła się już rozpoznawać ściemy w tym temacie, zaprawdę powiadam Wam, nie o wolne słowo tu chodzi a o cwańsze pranie mózgów. Cenzura jest zbyt widoczna, ludzie bardziej świadomi, trza zmienić program w pralce. Te wszystkie Muski i Zuckerbergi majo tyle wspólnego z jakąkolwiek wolnością co mła z wszczepianiem włosów na męskich klatach. To widać po tym jak wolny rynek zmienił się w USA w korporacjonizm ( szykuje się z czasem zwielokrotniony "problem niemiecki" bo stworzone przy
wsparciu służb społeczniaki, w co wliczam też platformy handlowe sensu stricto, zaczęły się finansowo usamodzielniać i same
teraz tworzą władzę, którą mogą kontrolować razem z tymi pieniężnymi od energii i innych poważnych biznsesów! ). Niech no tylko któś nowy zaczyna się z nowymi
technologiami rozrastać to korpo go albo wykupują albo starannie niszczą. Ostatnio była akcja z tzw. sztuczną inteligencją, wiele zarzundów się obsrało z tej okazji.
Mła już chyba na ten temat pisała że ten tzw. rozwój technologiczny, te patenty na patenty, cały ten zgiełk o innowacyjności jest z lekka
dęty, mła chodzi o to że opowieści o nowych klawiaturach, super
ekranach, drukarkach itp. zastępują nam opowieści o konkretach. Wicie
rozumicie, kiedyś można było samolotem pasażerskim w 2 godziny dolecieć z
Europy do Ameryki Północnej, zjeść tam w ludzkiej cenie stek z krowy,
która trawę widziała i dotrzeć na wieczorny obiadek we Francji. Lot nie
należał do tanich ale był możliwy, teraz to sobie tego typu podróż
wydrukujcie w drukarkach 3D. Inżynieria stoi tak wysoko że NASA poszukiwała jakieś parę lat temu
starych zapisków z lat 60 i 70 XX wieku żeby silniki do rakiet
budowanych przez wiadomo kogo działały. Ludzie śniąc informatyczny sen
stracili na tyle kontakt z realem że tego nie zauważają.
Medycyna i biologia jeszcze dają radę, tam przynajmniej są odkrycia,
nowe pomysły na terapie, cóś się dzieje. Fizycy za to drepczą w miejscu, znaczy teorie są ale problemem staje się
to, co w końcu przystopuje wszystkie nauki przyrodnicze - chamska,
przyziemna inżynieria. Taka, która jest w stanie tworzyć zarówno
instrumenty badawcze jak i zmieniać diametralnie jakość naszego życia. Dla mła inżynieria to też pewien sposób podchodzenia do problemów, hym... no zastój widzę. Przykłady? Od
słynnych katalizatorów VW po państwowy nadzór nad tym co robi Boening i
tę nieszczęsną Teslę.
Uważacie społeczniaki za cóś co zmienia świat? Macie rację,
wielka zmiana socjologiczna ale jak to się ma do konkretów, do przełomowych zmian w sposobie życia, no i nie mam tu na myśli wielogodzinnych odlotów do wirtualnej Nibylandii? Dzięki tym innowacjom jesteśmy w stanie zmówić
on line bilet na 8 godzinny lot z Europy do Ameryki Północnej, zaprawdę
wielka to oszczędność czasu. Kupimy meble i insze przedmioty on line i żarło, o którym pojawio się treści że zdrowe, no i tyle się
zmieniło. Posiadanie kasy
sprzedaliśmy za łatwość klikania, jesteśmy teraz jej dysponentami. Pozwoliliśmy aby niemal wszelka aktywność społeczna była oplątana informatycznie, znaczy podatna na kontrolę. Teraz na tapecie program samouczący,
zwany szumnie sztuczną inteligencją. Mła troszki ostatnio czytała na
temat możliwości tego nowego, kochani to jest ondulowanie mgły, co
najwyżej początek początku, o ile w ogóle stworzenie inteligencji
podobnej do naszej jest możliwe. Jest niestety duża szansa że Silicon
Valley projekt sprowadzi do maszynki do zarabiania kasy, jak zawsze. A jak tak do tego co poza informatyką to damy wam coś zbudowanego na zasadach, które sobie wymyśliliśmy dziesiąt
lat temu i wmówimy wam że to, Panie tego, "przełom w nauce" lub
"przełom w technologii". Taa... i niech żyją gówniane elektryczne
samochody i kolejne gdybania fizyków teoretycznych. Jedyną rzeczą która cóś realnie zmienia są drony na polu walki, które zaraz przejdą do cywila i będą zmieniały nam świat. Jak zwykle to wojna pokazuje możliwości, niestety. No ale drony to żadna nowa technologia, nieprawdaż? Hym... za to nowe technologie wybielania zębów, wszczepiania włosów jakże pięknie współgrają z filtrami upiększającymi w społeczniakach. Drepczemy w miejscu bo korporacjonizm zastąpił wolny rynek? Do końca nie jestem przekonana że stoi za tym jedna przyczyna ale cóś w tym jest.
Muzycznik dziś z tych wspomagających myślenie. Młynarski mła tu znów pasuje jak ulał. Stare ale nadal jare.
Co się politycznie zmieniło w Polszcze w ubiegłym roku? No społeczeństwo nam się zmieniło i nadal zmienia, politycy za to stoją w miejscu i tuptają udając że dokądś zmierzajo. Głównie konserwujo system duopolu, nader dla naszej Cebulandii szkodliwy. A tak poza tym to nic, burdel prawny jest jaki był, bo "system niedomknięty", służba zdrowia jak poległa za pandemicznej histerii tak nadal leży i kwiczy, energetyka ledwie zipie, wojsko ponoć zbroimy. W ubiegłym roku mieliśmy głównie zabawy mendialne w "Łapaj Złodzieja", które nie mają nic wspólnego z rzeczywistym rozliczeniami za nadużywanie władzy czy zwykłe przestępstwa kryminalne. PiSdnięte ryczą obecnie że krzywdzone, tak samo jak ryczały Platformiane przez ostatnie osiem lat. Służby nadal robio co chco. Rozdawnictwo trwa w najlepsze, jak za pierwszej kadencji dzisiejszej łopozycji, bo przeca trza konsumować frukta wzrostu. Na horyzoncie widać już zmierzch tego wzrostu ale społeczeństwo jak zawsze, kiedy trza się z czymś nieprzyjemnym zderzyć, udaje że nie widzi. Płemieł za to zdaje się widzi, jako jedyny albo jeden z nielicznych ze swojej formacji. Niestety jedyne co do tej pory robi to tzw. dobre wrażenie na konferencjach prasowych. Elektrownia atomowa w drugiej połowie lat 30, CPK kiedyś tam, insze potrzebne nam rzeczywiście albo tylko dla dobrego samopoczucia rzeczy tyż w powijakach. Znaczy na razie jest jak było z jedną różnicą. Obie nasze główne opcje polityczne, a kto wie czy i nie te pomniejsze czują schadenfreude z powodu kłopotów Niemiec. O dziwo, społeczeństwo tyż tak czuje i w tym się z politycznymi zgadza. No cóż, niemiecka klasa polityczna solidnie na ten stan naszego humoru zapracowała swoją arogancją i egoizmem. We Francji jest dupiasto a w UK jeszcze gorzej ale tym dwóm nacjom współczujemy. Tak, nawet Brytolom, bo oni nas nie pouczali w kwestiach bałtyckich gazociągów, dzięki, którym mamy rozpierduchę za wschodnio granico. Nasza klasa polityczna szuka teraz klameczki u której by się uwiesić, prawe u USmanów chco się podwiesić, centrolew do UEowej. Społeczeństwo mam wrażenie nie chce się wieszać u żadnej, Zachód w swej obecnej formie jest dla nas rozczarowaniem a Wschód zagrożeniem, trza samemu silno grupę zebrać. Nie wiem co polityczne wymyślo na tę kampanię prezydencką, najpewniej odgrzejo stare kotlety, znaczy będą się wykłócać kto ukradł pieniędze, kto stał gdzie ZOMO stało, kto co komu zabierze oraz co kto komu podpiendrolił z programu wyborczego. Znaczy nudy. Trza to jakoś do maja wytrzymać a potem się zobaczy. W sumie my społeczeństwo sobie a ci na górze sobie, na razie bawimy się osobno.
Na ilustracje do dzisiejszego wpisu mła wybrała rysunki autorstwa Jona Carlinga a w Muzyczniku stara piosenka Młynarskiego.
Dziś taki wpis gdzie więcej obrazów niż słów, mła nie w humorze z powodu Szpagetki. Jutro idziemy do Dohtora. Dziś ostatni dzień świętowania Bożego Narodzenia, w mieście Odzi przemaszerował Orszak Trzech Królów. Odzianie wystąpili masowo, od niemowląt po moherowe brygady, kto mógł to szedł, kto nie mógł jechał a niektórzy byli noszeni. Mła ma niedosyt z powodu braku fotki Kacpra, jedyne co mła się udało sfocić z jego orszaku to fragment podrygującego kukiełkowego wielbłąda. No cóż nie można mieć wszystkiego. Zauważcie że Odzianie wsadzili Baltazara w rikszę, sunął po Piotrkowskiej poprzedzany obstawą z rowerów. Melchior podróżował dorożką. Herod w tym roku był Korpo - Herodem, hym... cóś twórczo politycznie nam poszło w tym roku jasełkowanie. Na tym tle Manifa nadzierająca się "Aborcja to życie!" wypadła całkiem nieźle. W stajlu. Mła co prawda miała ochotę zakrzyknąć w odpowiedzi "Czasem i dla niektórych" ale co sobie będzie jęzora strzępić, wolałam wyrykiwać z inszymi kolędy. Po imprezie było oglądanie szopki i toytoyowanie. No i po świętach.