czwartek, 30 kwietnia 2020

Codzienik - bye, bye kwiecień!


Kwarantanna robi źle mła na charakter , mła ostatnio taki pościk wykonała w kierunku jednej dziennikarki jak nie  przymierzając Artur P. wykonuje w kierunku Eweliny L.na jednej z platform filmowych. Prawie dno ( absolutne dno by było gdyby w tytule wpisu mła jeszcze napisała że pani dziennikarka jest głupia i to potem puściła ). Na szczęście mła po pierwsze stara się jednak nie pisać że któś jest głupi bo zdarza się że ludzie mądrzy robią niewiarygodnie głupie rzeczy jak i zdarza się że kumpletni głupcy wykazują się zdrowym rozsądkiem, po drugie mła stwierdziła że nie będzie popluwać jadem bo jej czytelniczki i czytelnicy jeszcze padną od zajadzenia. Pościku mła nie skasowała, tak na wszelki wypadek jakby owa dziennikarka cóś jeszcze napisała co mła uzna za miałkie, raczej blogowe a nie redachtorskie i w dodatku głupawą konkluzją okraszone,  w takim wypadku mła żeby sobie ulżyć wypuści ten jad. Mój boszsz... czy tylko mła ma wrażenie że otacza ją stado dyletantów? To nie ma nic wspólnego z reprezentowanymi poglądami, z "urokiem i wdziąkiem osobistym", chyba nawet z wiekiem nie ma nic wspólnego. Po prostu mła ma wrażenie że wszyscy wszystko markujo, pracę, "głębię intelekta", dobre i złe cechy charakteru - matriks dla ubogich!


Na weekend mamy cudowna prognozę pogody - ma padać przez całe trzy dni! Mła naprawdę z tego powodu szczęśliwa, bo dotychczasowy popadunek to był z tych ratujących życie, ale żeby to życie jakoś wyglądało to trza znacznie więcej wody. Mła teraz musi udać się do obiadowych zadań, które wyznaczyła jej Małgoś - Sąsiadka i musi  dać stanowczy odpór wyznaczonemu zadaniu priorytetowemu - mła nie zamierza wykonywać ciasta z bezami, bitą śmietaną i truskawkami. Mła uważa że chore na cukrzycę damy nie powinny przeginać,  są truskawki, mogę do nich ubić śmietankę z odrobiną cukru ale bezy to jest rozpusta! Nie i na nic opowieści dziwnej treści o tym że to końcówka żywota i trza ją osłodzić. Jak cukier poszybuje po takiej bombie to żywot może się zakończyć w trymiga. Czasem zły charakter mła przekłada się na "czynienie dobra" (  choć Małgoś - Sąsiadka twierdzi że to żadne dobro tylko katowanie staruszki  ). Za ozdóbstwa w dzisiejszym wpisie  robio koty Fernando Botero. Są to koty jedyne w swoim rodzaju, kształty ich obłe i hym... tego... prekolumbijskie jakby. Są to koty pewne siebie i władcze, niektóre parajo się złodziejstwem i gangsterką.

wtorek, 28 kwietnia 2020

Sezon irysowy 2020 uważam za otwarty!

W którejś ze swoich "szmateczkowych" książeczek Krystyna Sienkiewicz stan pełnego grozy zadziwienia oddała słowami "na gołej ziemi wyrosła kania". Mła tyż przechodzi teraz takie zadziwienie za sprawą irysów. No koniec kwietnia więc kwitną. Taa... ale nie te co zawsze. Prawilno kwitnienie irysów bródkowych powinno się zaczynać od kwitnienia irysów z kategorii MDB. Potem zakwitają irysy SDB, jeszcze później IB a sezon kończy się kwitnieniem irysów MTB, BB i TB. A tu proszę siurprajz, u mła w tym roku jako pierwszy wystartował do kwitnienia 'Fast Forward', irys kategorii IB ( to ten na ostatniej focie ). Zdziwność nad zdziwnościami! Sezon nie zapowiada się fajnie, kfiotki irysowe kwitną na bardzo  krótkich pędach ( mało pąków w związku z tym ), są  wyraźnie mniejsze niż zazwyczaj i że tak się wypiszę, nie są najwyższej jakości. Substancja płatków wygląda źle, widać że rośliny miały za mało wody wtedy kiedy jej najbardziej potrzebowały. Jednakże to nie stan  irysów spędza teraz sen z powiek mła. Dziś przyuważyłam że liście na jednej z brzózek himalajek nie rozwijają się tak jak powinny. To jest dopiero problem!  Podobno idą burze i deszcze, oby jak najszybciej doszły. Prognoza na długi weekend cudowna - ochłodzenie i opady. Niech leje bo inaczej to nawet sezon irysowy zakończy się zanim na dobre się zaczął.



poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Codziennik - sucho i straszno




Mła przez momencik była  sobą przerażona. Mła zawsze uważała się za konserwatystkę w sprawach gospodarczych ( np. ciężko jej pojąć ideę dochodu gwarantowanego  wypłacanego z kasy państwa za samo istnienie obywatela, Rzymianie kiedyś tam stosowali od czasu do czasu taki manewr i niczym dobrym to się nie kończyło  ), natomiast poglądy tzw. socjaldemokracji na obyczajowość od dawien dawna  były jej bliższe niż to co w tej kwestii prezentują konserwatyści wszelkiej maści (  poczynając od konserwy zachodniej do naszej przeterminowanej konserwy co się wzięła i wypuczyła, tak że  bardziej przypomina w poglądach na sprawy obyczajowe  reżimy totalitarne ). Teraz mła zauważyła że ona jest tak na prawo nie tylko gospodarczo, że jeszcze trochę to będzie beton a zaraz za nim Korwin i banda korwiniątek. Mła poczuła słabość kiedy Wolfgang Schäuble ( stara chadecka rura, w dodatku mająca za sobą incydent z forsą dla partii od lobbystów ) powiedział dokładnie to co mła sama myśli. No zestresowała się! Koronawirus rzecz jasna za ten "odchył prawicowy" odpowiada a raczej nie on sam a to co wokół niego się wyprawia. Mła się musiała zatrzymać na chwilkę, przepowiedzieć jak mantrę to co ona sobie myśli  o świecie, żeby móc odetchnąć z ulgą że jednak jeszcze do betonu ma sporą odległość  a Schäuble  to żadna ekstrema, ot polityk prawicy, z lekka umoczony jak oni wszyscy. Takie to widzicie problemy z identyfikacją społeczną obecna sytuacja przynosi.




Obecnie mła jest nadal konserwą gospodarczą i  jest ciężko niezależna w sprawach obyczajowych (  bo tzw. "walka z koronawirusem" nie mająca tak naprawdę solidnego zaplecza w postaci  jednoznacznej opinii środowiska naukowego przynależy do kwestii obyczajowej i   stosunek do niej często gęsto zależy od wyznawanych poglądów politycznych ). Mła i jej mały rozumek jednak idą w poprzek, znaczy jakimś cudem mła się zgadza w kwestiach koronawirusowych z Łukaszem Warzechą, do którego w innych sprawach jej tak daleko jak Mrutkowi do zrozumienia tego że szklane ptaszki zawieszone są na brzozowych paciorach dla ozdóbstwa  a nie ku uciesze Mrutka i wcale nie służą do walenia w nie łapkami. Zdziwności się dzieją! I dobrze że się dzieją bo człowiek przekracza granice podziałów, czasem prawdziwych, czasem sztucznych. Mła która usiłuje z uporem osła znaleźć cóś dobrego  w tym popieprzeniu pojęć które jest obecnie naszym udziałem,  cieszą takowe odkrycia. Zawsze to dobre znaleźć jakąś płaszczyznę porozumienia z kimś kto wydawał się całkiem odmienny. Mła tu nie pije do naszej aktualnej sytuacji na wierchuszkach władzy, bo nagłą mniłość  członków jednej z koalicyjnych partii rzundzących do niektórej opozycji mła tłumaczy tzw. ucieczką do przodu, czynioną w nadziei że jednak kryzys od koryta nie wymiecie. He, he, he, kryzys będzie taki że wymiecie wszystkich, za karę!




Teraz o kotach!!! Nasze koty na szczęście zdrowe  choć borykamy się z problemem kleszczy. Mruciu i Sztaflisia niezakleszowani ale na Okularii łapię regularnie a Szpagetka przyniosła raz ale za to kilka. Opryski cóś słabo pomagajo, madka musi pilnować gdzie damunie chodzą ( a lubio chodzić głównie tam gdzie madka nie pozwala, zresztą wrzeszcząc - "Nie chodź po krzaczorach bo Cię napadnie!" ). Codzienny przegląd kleszczowy zamienia się  w ponad godzinne karesy z nynowaniem oraz ciamkalstwem. Przy okazji mła sprzedaje kotom mundrości a one jej. Próbka: madka do Mrutka -  Mruciu nie uważasz że za skalą rozdęcia sprawy tzw. pandemii mogą stać interesy organizacji państwowych usiłujących ukrócić zagrażającą im potęgę mało demokratycznych struktur jakimi są korporacje?  Mrutek do madki - Madka, Ziemia to jest płaska, jakby była okrągła to nikt nie mógłby jej wyrwać z łapek Sztaflika. Jasne, nie?

Madka do Mrutiego - Mruciu to nie było o tym. Mrutek do madki - Wszystko jest o tym. A w ogóle to co Ty madka tak naszłaś na tematy jak Mrutkiemu oczko się klei? Pogadaj se madka z tą rozpychająca się larwą. Madka do Mrutka - Mruciu sam się rozpychasz i Szpagetka poszła rozrabiać w ramach protestu. Madka do rozrabiającej Szpagetki - Szpagetuś, źle zakładasz tę maseczkę. Ona nie jest na ząbki i nie trzeba nią wycierać podłogi. Szpagetka do madki - Mami ja protestuję przeciw kagańcowi, wirus nie skurwonek, przez maseczkę się przegryzie. Wiem bo ją przegryzam a ja jestem stary wirus. Sam Pan Dohtor jak mnie widzi to mówi "O nasz stary wirus, zaprawiony w bojach". Madka do Szpagetki korygująco - Stary wiarus! Szpagetka do madki - No właśnie miauczę, stary wirus! Madka wzdycha, pucha w futra, gmyra za uszkami, już nic nie koryguje,  światopogląd kotów błędny ale nijak to się ma do mruczącej słodyczy ich ciałek. Duuuża, cieplutka płaszczyzna porozumienia.



Dziś fotki z suchego Alcatrazu, mła nadal podlewa punktowo tylko to co musi. Drzewa kwitną pięknie ale "na  parterze" jest naprawdę kiepsko. Oczywiście są też foty gwiazd wyrka, Szpagetka i Mrutek niezależnie od tego jaka pogoda  mają swoje stałe godziny "piecuchowania" ( bez zapiecka,  na wyrku ). Piecuchowanie zazwyczaj kończy się gryzieniem Mrutkowych "nóżek", które jakimś cudem niemal zawsze lądują na korpusie Szpagetki. Mrutek twierdzi że to z rozespania a Szpagetka że te łapska lądują na niej z czystej złośliwości i gryzienie i  fukanie  się Mrutku od niej należą. Jednakże kiedy Mrutek kładzie się daleko od Szpagetki, fukanie dopiero robi się prawdzie gniewne.  Jak śmie spać solo!!! Szpagetka podgryzanie,  lanie a także fukanie na Mrutka traktuje jako prawo niezbywalne, przynależne, wypływające z samego faktu  że jest któś taki jak Szpagetka i jest któś taki jak Mrutek.

sobota, 25 kwietnia 2020

Prośba o wypaczenie za niedogodnościowanie

Mła dziś kolejny dzień zdycha, znaczy ciśnienie u niej takie jak w rozwalonej kumpletnie dętce. Nie że jakieś tam nadpęknięcie, mła jest sflaczała po całości i kombinuje jak tu zapaści nie dostać. Zaczęła nawet czytać o politycznych bo jej to zazwyczaj ciśnienie podnosi. Niestety nie podniosło, najprawdopodobniej zabrakło elementu zaskoczenia ( mła się tak przyzwyczaiła do kretynizmu poczynań zarzundu i reszty że zaskoczyć by ją mogło cóś naprawdę mocnego, jakieś racjonalne działania albo inna przyzwoitość ). Na szczęście mła uratowała zdrowie wejściem na "zaprzyjaźnione tereny blogowiska". Mła zajrzała i rechotem jej zdrowie salwującym się zaniosła - Agniecha "zwyzwała" mła od "wysoce kulturalnej". Potem rechot jej przeszedł i pojawiwszy się reflekszyn. Mła zaczęła się zastanawiać nad sobą bo ona jakoś tak o osobie własnej jako chodzącej Kulturze przez duże K nie myśli. Mła miała przez chwilę straszne podejrzenie że ona się kreuje a to jest grzych ciężkoniewybaczalny. To znaczy mła ma nadzieję że się kreuje tylko w takim stopniu jak wszystkie inne  ludzie się kreują, półzauważalnie i półświadomie, cedząc te lepsiejsze i bardziej godne pokazania strony osobowości.

Takiej świadomej do bólu kreacji z nastawieniem na zaszokowanie czytelnika głębią przemyśleń, bogactwem talentów, różnorodnością zainteresowań mła by sobie nie wybaczyła, mła nie jest aż taka paskudna. Z niej jest w gruncie rzeczy normalna, prosta kobita, co prawda strasznie ciekawska  ale nie jakoś szczególnie wykształcóna, nadzwyczajnie bystra i "wyrastająca ponad przeciętność". Mła wie że ma zacięcie uczycielskie, znaczy chodzący kaganek oświaty, który kopci  ( co nie jest najmilszą cechą osobowości  bo któż lubi być pouczany, a brak umiejętności dzielenia się myślami przez mła może być odbierany jako pouczanie ) ale mła lubi się dzielić tym co uważa za interesujące, miłe dla oka i ucha, uciułaną przez lata wiedzą o roślinkach. Mła nawet obmawia swoja rodzinę, sąsiadów i swoje źwierzęta, do tego się posunęła w tym dzieleniu. Jeżeli kiedykolwiek czuliście się pouczani przez mła to ona prosi o wypaczenie za niedogodnościowanie, nie było to jej zamiarem. W ramach pokuty mła będzie słuchać dziś discopolo na które ma uczulenie ( naprawdę, po trzech godzinach słuchania mła czuje że ma problemy z oddychaniem ). Jednakże dla Was mła zapoda cóś inszego, ma nadzieję że Was rozbawi. Każdy czas ma swój odpowiednik discopolo, mła ma dla Was dwie takowe pieśniczki w mistrzowskim "wykonaniu". Dla siebie mła  ma pocieszkowe foty, zawsze jak cóś ciuchowego na nią jest za małe to mła zerka w stronę kadżarskich księżniczek. Kryteria tego co jest piękne zmienne są, mła by była idealną kadżarską księżniczką tylko urodziła się cóś późno.





piątek, 24 kwietnia 2020

Codziennik - kulturalnik kwarantanniany


Mła się troszki ukulturalniała, znaczy obejrzała  filmy które obejrzeć chciała. Zaczęła od polecanego przez Agniechę filmu "Kobieta w ogniu". Bardzo, bardzo me gusta, mła lubi takie klimatyczne opowieści. W ogóle dla niej klimacik w filmie sprawa wagi pierwszorzędnej. Nawet ze zwykłego Cageakcyjniaka, przewidywalnego do bólu, można zrobić cóś lepszego. Co prawda jest to wydmuszkowate ale inaczej się rzecz ogląda. Mła obejrzała "Mandy" i aż ją zatchnęło bo Nicolas Cage przypomniał sobie po latach że jest aktorem i to dobrym, a nie tzw. produktem systemu. Zdjątka i muzyka na poziomie, tylko reżyserowi jakby zdecydowania zabrakło i zawiesił się między gatunkami. Film jednak wart oblookania, no chyba że ktoś ma uczulenie na slashery  ( nawet takie z drugim dnem ).  Mła obejrzała jeszcze nowy film Guya R. pod tytułem "Dżentelmeni" i się  całkiem dobrze bawiła, mimo że niby odgrzewane kotlety  ( mła jednak uważa że jak któs robi dobrze "w  gatunku" to takie filmy prawie zawsze mają klasę ). Komedie kręci się ciężko, w  zalewie marvelowskich produktów filmopodobnych znaleźć cóś co śmieszy i jest na tyle inteligentne że da się to obejrzeć bez żenady czy wyrzygu to zadanie o znacznym stopniu trudności.

Historyjka o zgentryfikowanych przestępcach niby stara jak świat ( od czasu wystawienia "The Beggar's Opera" z 1728 roku Brytyjczycy mają świadomość że półświatek i wielki świat rządzą się takimi samymi prawami ), niby Guy powtarza opowieści które już kiedyś tam  snuł ale mła ceni sobie postmontypythonowski brak poprawności politycznej dialogów ( dla niektórych będzie to film przegadany, szczególnie dla tych którzy będą mieli problem ze zrozumieniem do czego "tu się pije" a oczekiwać będą czegoś co jest kalką dwóch najbardziej znanych gangsterskich komedii Ritchego, jakby facet dojrzały miał robić takie filmy jak trzydziestolatek a świeżość była lepsza od zjadliwości dowcipu ), bardzo dobre aktorstwo ( panowie dają radę a mła rozłożyła brytolska wersja Wujka Motyla Noga w wykonaniu Farella ) i niezła ścieżka dźwiękowa. Dla mła ten film był antidotum na zatrucie oparami kwarantannowego absurdu ( mła nasze polityczne przestały śmieszyć od momentu wystąpienia solidnych braków w finansach, teraz mła już tylko wkarwiają ). Co do książków to mła po kwarantannianej kąpieli w lekturze poczuła cóś przesyt, znów zauważyła u się objawy beletrystykowstrętu i musi trochę poczekać aż jej odpuści ( znaczy leczę tak jak Mamelon swoje uczulenie, zmniejszam dostęp do alergenów ). Muzycznie to mła jest na etapie fascynacji  filmową muzyką Andrzeja Korzyńskiego, ona jej bardzo dobrze robi na jestestwo. Dzisiejszy wpis ma za ozdóbstwo "tulipanowe prace" Marii Sibylli Merian ( stosowne info w Wikipedii ).



wtorek, 21 kwietnia 2020

Spóźnione wiosenne porządki


Suchosza i w ogóle. Nie tylko zresztą w mieście Odzi sucho, Tatuś podlewa swój ogródek co się wcześniej w kwietniu nie zdarzało, bo przeca nad morzem zawsze wilgotniej. Mła się martwi ale co może na to poradzić, głupie decydenty głuche, ślepe i mła podejrzewa że pozbawione węchu zajmują się ondulowaniem mgły a nie tym jakby tu zmniejszać ryzyko suszy ( mła wie że doraźnie to cinżko cóś zrobić ale długofalowe działania można choć obmyślić ) . Mła  nadal podlewa punktowo co wrażliwsze rośliny i z nadzieją, mateczką głupich, w jestestwie swoim zalęgniętą , ogląda netowe prognozy pogody. W Alcatrazie już po hiacyntach, mła wczoraj urządziła żniwa i ostały się jedynie resztki białych odmian. Pachną  teraz magnolie a za chwileczkę zaczną pachnieć kwiaty kalin. Jutro mła ma dzień porządkowy, umówiła się z Panem Andrzejkiem na solidniejsze "opracowanie terenu", do robót zgłosiły też akces dwie młodsze sąsiadki, które stwierdziły że jeszcze tydzień w domu i zaczną chodzić po ścianach. Zamkniemy podwórko i będziemy udawali jedną wielką rodzinę porządkującą ogród przed domem, nikt się zresztą do nas nie powinien przyczepić bo tak po prawdzie to nas służby omijajo odkąd w zeszłym tygodniu  Ciotka Elka na nich bezmaseczkowo nakasłała ( Ciotka na prawie, papiry stosowne w sprawie astmy ma, leki wziewne zawsze pod ręką a chłopcy cóś byli nadaktywni w tych pierwszych dniach zamaseczkowania narodowego więc spotkali potwora ). W przerwach podczas pracy będzie chlanie kawy i ciasta, Ciotka Elka obiecała upiec rogaliki ( jak Małgoś - Sąsiadka dowiedziała się o rogalikach, czym prędzej wyciągnęła  swoje malutkie "cmentarne" grabki, hym... zdaje się że będziemy udawać rodzinę wielopokoleniową ). Przed pracką będę solidnie musiała nakarmić koty, coby zaleganie uskuteczniały a nie  asystowały przy robotach. Mła kupiła im wątróbkę i indyczynę, oczywiście Mrutek i Szpagetka teraz usiłują mła zahipnotyzować wzrokiem jak u Kaszpirowskiego, coby już dziś rozpocząć degustację. Sztaflik obrała inszą metodę nacisku - ocieranki o lodówkę i ryki. Dobrze  że Okularia i Pasiak leją się na dachach szopek bo nie wiem czy zniosłabym z  godnością zmasowany atak pięciu kotów w "sprawie najistotniejszej".



sobota, 18 kwietnia 2020

O szczęśliwie płaskiej Ziemi.

Mła ostatnio roztoczyła przed Wami swój pełen "oszołomstwa" stosunek do tzw. pandemii ( znaczy mła przyznawa że pandemia istnieje i polega ona na czerpaniu masochistycznej radości z niemyślenia ) więc postanowiła pójść kroczek dalej i zapewnić Wam rozrywkę pod tytułem "Moje ulubiona teoria spiskowa". Zaznaczam że jest to rarytet, teoria nad teoriami, która wcząsnęła  jestestwem mła.

"Ziemia jest płaska"! W lutym 2020 niejaki Michael Hughes zwany Mad Mike postanowił "empirycznie dowieść" że Ziemia w rzeczywistości jest dyskiem. Chciał to uczynić przez wzniesienie się na tyle wysoko, by on sam osobiście mógł zrobić zdjęcia "końca świata", czyli rancika Ziemi. Niestety zła NASA oraz inne diaboliczne agencje kosmiczne czerpiące zyski z okłamywania społeczeństwa na temat Ziemi oraz sfer niebieskich, nie dopuściły do tego żeby Mike w celach badawczych mógł skorzystać z tych ich niby rakiet prujących przez ten niby kosmos w którym dyski to głównie skupiska galaktyk. Mike własnymi siłami skonstruował rakietę i się w niej odpalił. Niestety źle obliczył wytrzymałość wiązań spadochronu, któren był odpadł zaraz po starcie. Nie wiadomo co widział Mike podczas tego lotu, gdyż tajemnice krzywizn itd. zabrał ze sobą do grobu. Nieustraszony pionier badań nad plaskatością głobu zginął śmiercią tragiczną podczas eksperymentu. Z jednej strony macki opadajo i człowiek mimowolnie zaczyna podśmiechujki a z drugiej strony trudno mła nie czuć jakiegoś rodzaju szacunku do faceta który na drodze kontestacji osiągnięć, bez której jak powszechnie wiadomo albo nie wiadomo, włóczylibyśmy się za przewodnikiem stada po sawannach, posunął się aż tak daleko. Przytoczę zdanie z wywiadu jakiego Daniel J. Clark, twórca filmu "Behind the curve", udzielił Annie Serdiukow; "Ich zdaniem ( ... płaskoziemców... ) okrągła Ziemia to tylko jedno z wielu kłamstw, które w wyniku propagandowej, międzynarodowej taktyki narzuciły nam pewien sposób myślenia o świecie" i dalej "Hipotezy płaskoziemców są populistyczne, dziecinne, ale też przystępne. Oni mówią językiem, który w odróżnieniu od języka naukowców nie jest hermetyczny. Więc dociera do ludzi. Poza tym chodzi o poczucie wspólnoty, nie tylko pod względem poglądów." No  każdy chce należeć do jakiejś tam grupy, internet pozwolił różnym  dziwakom znaleźć innych dziwaków. Jak na razie płaskoziemce krzywdy nikomu poza sobą nie robią.

Taa... problem znany w skali powiedzmy to masowej od XVI wieku, język nauki nie dla wszystkich jest zrozumiały. Najdziwniejsze że jest jakże często niezrozumiały dla wielu wykształconych ludzi co  znalazło odbicie w powiedzonku "Wykształcony ponad swoją inteligencję". Niektórzy  solidnie wykształceni sprawiają na mła wrażenie posługujących się nieopanowanym w stopniu należytym językiem obcym. Znaczy znają słówka a nawet całe zwroty ale mają kłopot  ze zrozumieniem sensu potocznej mowy. Mła dotyka tu spraw takich jak pogodzenie zrozumienia osiągnięć nauki ze światopoglądem, który za naukowy nie uchodzi. Są naukowcy którym  barierę pomiędzy empirią a ideą udaje się pokonać w stylu skoku przez poprzeczkę wykonanym przez championa zawodów. Mła pamięta świetnie "Bóg dokonuje się w nas kwantowo" księdza Włodzimierza Sedlaka, którego miała kiedyś wielką przyjemność słuchać. Jednakże nie wszystkim cinżko kształcónym się to tak świetnie udaje, czasem zgrzyta  że boli człowieka całe jestestwo ( mła zgrzyta np. przy łopatologicznym, tępym kreacjonizmie, któremu do Sedlakowego planu Opatrzności daleko jak mła do bycia sylfidą ). No i dochodzimy do czegóś ważnego - kontestować tyż trza umieć. Prostackie wytłumaczenia świata są dla prostaków. Wiem że to paskudnie elitarnie wyglądające zdanko ale cóś prawdziwe. Jak się okazuje prostakiem do kwadratu można być nawet mając tytuł profesora. Wykształcony prostak  stanowi zagrożenie, swoim prestiżem społecznym często uwiarygodnia  absurdalne twierdzenia ( i w tym miejscu zapodam Wam kolejny cytat z księdza naukowca - "Mechanizmy nauki już od dawna mielą inteligentnych i zdolnych, zostawiając słabizny intelektualne." ). O ile w stosunku do Mad Mike'a  mła odczuwa współczucie wymieszane z jakimś tam szacunkiem o tyle do akademika twierdzącego że Ziemia jest dyskiem i przytaczającego na tę okoliczność dowody w stylu Mike'a mła miałaby bardzo brzydkie uczucia. Płaskoziemcy jak na razie nie mieli szczęścia do tzw. autorytetów ( na nasze szczęście ). Ludzie nauki słabo się do nich garną bo płaskoziemcy są zbyt odjechani a naukowe miernoty celują raczej w tzw. spiskowe teorie środka.


Mła się przyzna że bardzo lubi płaskoziemną teorię, ona jej się podobie ze względów artystycznych. Czasem sobie wyobraża siedząc w Alcatrazie że przykryta jest razem z inszymi takim szklanym , półokrągłym kloszem po powierzchni którego przesuwają się tzw. ciała niebiewskie. Tuż przy powierzchni klosza można usłyszeć muzykę i nie są to jakieś szklane organki czy inne dzwoneczki - słychać jak "lecą" Koncerty Brandenburskie Jana  Sebastiana Bacha.  Nie za głośno bo klosz tłumi muzykę sfer. Ta wymarzona Ziemia mła to ze szczęścia taka płaska!

piątek, 17 kwietnia 2020

Trochę źle i trochę dobrze




Mła czekała na opad ale to spadło cóś marne było, na pewno nie podlało zielonego jak należy. Mła zaczyna się martwić suszą znacznie bardziej niż zwalczaniem koronawirusa przez mundrością natchnioną władzę naszą  bo usługi zeszły do podziemia, ludzie kombinują  jak za komuny, życie się toczy, pieniędze dla lekstryka będą ale deszcz od naszej woli  niezależny a robi się naprawdę sucho. Z lasów się teraz korzystać nie będzie bo to dla lasów groźne. No i mła nie  zobaczy zawilców na wolności w  tym roku. Smętne. Oglądałam długoterminową prognozę pogody i jedyne co mnie jakoś tam pociesza to brak  w tych zapowiedziach bardzo wysokich temperatur. No ale deszczowanie w prognozowaniu za to takie nieciekawe, martwiące ogrodnicze jestestwo mła. A dopiero mamy kwiecień, wiosnę młodą co w opady powinna być bogata. Aż się boję myśleć co będzie w maju i czerwcu, nad lipcem czy sierpniem  w ogóle nie chce mi się zastanawiać. Ech...Ogród jest podlewany bo wyjścia nie mam, nie po całości co prawda ale podlewam te fragmenty bardziej wody wymagające. Jakby było mało to w nocy były przymrozki, takie do -2 stopni. Przymrozki i kwiaty magnolek to nie jest dobry zestaw. Mła się zamartwiała czy nie będzie  oglądać zmrożonych, herbacianych magnoliowych kwiatów. To jeden z najsmętniejszych ogrodowych widoków jaki mła zna. Na szczęście kwitnienie magnolii dopiero się w Alcatrazie zaczyna, nie wszystko stracone.




Jeśli chodzi o dzień nasz powszedni koronawirusowy to nic się nie zmieniło. No może poza tym że do  najbardziej opornych i zawierzających trafia że władza nam się cóś pogubiła i pieprzy na tych swoich kunferencjach bez sensu, zaprzecza sama sobie i generalnie pomieszkuje w Nibylandii. Za to w ramach równowagi kradnie  rzetelnie w  najprawdziwszym realu i to tak na bezczela. Mła  może podpowiedzieć w związku ze związkiem naszemu ministru zdrowia do kiedy trza będzie nosić maseczki - do pierwszych zamieszek, bo do tego taki kretyński, niespójny system zarzundzania może prowadzić. Ech... Mła wpłaca co tydzień co jej tam zostaje na schroniska i fundacje, bo jest naprawdę źle i zarówno dzieci skazane na medyczną pomoc jak i zwierzaki schroniskowe i zoologowe potrzebują wsparcia, znacznie bardziej niż mła potrzebuje do szczęścia egzotycznych olejków, perfum czy tam innych luksusów. I znacznie bardziej niż potrzebują bardzo wysokich pensji w tej chwili wszyscy nasi zarzundzający do kupy, że o tych zasiadających "z ramienia" w spółkach Skarbu Państwa ledwie napomknę. Dobra nie będę Was denerwować suszą, przymrozkami i reakcjami wadzuni na koronkę - teraz będą foty  - magnolka i ciemiernikowe żniwa. Jeszcze zawilczyki greckie i wilgociolubna szachownica kostkowa i sucholubna sasanka.




P.S. Mła ma kolejne zmartwienie - Mamelonu alergia nie minęła mimo zestawu paskudztw co miały pomóc, ma też jednak pocieszkę - lekstryk został w całości uregulowany, uff!!! Mła ma fakturę i te naście już nad nią nie wisi. W nagrodę kupiła sobie cud bluszczyk do Alcatrazu ( tani był to tak bez wyrzutów sumienia ).

P.S. 2 Wierszyk dla Mrutka

Mówiła madka Mrutku
Nie chodź ty sam po ogródku
W ogródku mieszka kleszczu
Wbije się  w ciałko aż zatrzeszczu

Mrutku był nieusłuchany
I teraz jest skubany
W niebogłosy ryczy
Będzie chodził na smyczy