wtorek, 29 czerwca 2021

Serwis dezinformacyjny

Ponieważ mła Wam wczoraj dowaliła za mocno jak na ten upał co teraz u nas się upala, to w  ramach rekompensaty mła zrobiła dla Was skrót wiadomości z kraju i ze świata, cobyście się nie trudzili śledzeniem. Znaczy mła Wam teraz zapoda serwis info, taki do kawy. Z obrazkami owocowymi i muzycznikiem.

No jest ciekawie, koń na białym Tusku i coraz bardziej interesująco w związku z zejściem  niejakiego Johna McAfee któren we  więźniu  w Barcelonie oczekiwał był na ekstradycję do Stanów bo  podatkowego zeznania nie złożył. A potem dalej w tym guście  aż do komunikacików  pandemicznych. Najsampierw krajowa nowinka bo bliższa koszula ciału niż covid w Portugalii,  ponoć zbawiciel platformiany przyjedzie i wszystko wskazuje na to  że będzie nas  usiłował przekonać  że to nie wina Tuska tylko wina Kaczyńskiego, a później to pewnie  że Szymon H. to fajny chłopak jest.  Ktoś tu się szykuje do startu  po prezydenturę, tak niebiewska  kula pokazała Wróżce Ednie.  Na świecie kolejny ciężki wypadek samobójczy, równie wiarygodny jak ten który spotkał tę wtykę Mosadu, Jeffreya  Epsteina.  Tym razem samobójca namiętnie a złośliwie zapewniał że nie zamierza się zabić po czym wykonał samoubijstwo w ulubiony przez więźniów sposób, znaczy powiesił się w monitorowanym  pomieszczeniu. Wielu  miłośników teorii spiskowych kwestionuje wyniki sekcji, jest dla nich jasne że McAfee zmarł na covid. Ponoć przed oficjalnym samobójstwem odgrażał się że zostawił parę niespodzianek dla świata,  a jako że był dobrym programistą i osobą w niektórych kwestiach nadmiernie dobrze poinformowaną może  być jeszcze ciekawiej  niż przy okazji Wikileaks.  Być  może  czekają nas  szokujące dla wszystkich info o synu  biednego Jo Bidena, któren to synalek zamiast uczciwie się naćpać, przelecieć  pół obsady Pentagonu nie zważając na wiek i płeć przelecianych oraz robić mocno  podejrzane interesy z różnymi dziwnymi rządami jak to ma w zwyczaju, to bezczelnie skupiał się na modlitwie w jednym z waszyngtońskich  kościołów a później tarzał się w wolontariacie  hospicyjnym. Zgroza ! Kolejny Kim koreański  schudł parę kilo, głodujący naród ponoć rozpacza z tego powodu, w przeciwieństwie do Kolejnego Kima któren nie rozpacza z powodu głodującego narodu.

PRZERWA NA REKLAMĘ

Zaszczep swoje ślimaki, Twoje funkie są tego warte!

Nowa wspaniała szczepionka z nowymi, funkcjonalnymi kolcami białka ! Kolce w trzech rozmiarach na wszystkie trzy kolejne nowe fale. Dla seniorów w bonusie Złoty Strzał. Koniecznie zapisz się już dzisiaj. Nie zwlekaj bo covid tak  cię pokręci że się nie zwleczesz.

Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki niedołączonej lub skontaktuj się z e - lekarzem lub farmaceutą gdyż każdy produkt.... eeee... to się  wytnie.

PO PRZERWIE NA REKLAMĘ

Kolejna ofiara  covidu - Oleg Burłakow, jeden z najbogatszych Rosjan specjalnie przyleciał z Monaco  do Moskwy  by zaszczepić  się Sputnikiem.  Są tacy którzy w to wierzą, nazywają się Pawko M. ,  chleją non stop i mają zanik mózgu.  Jak się okazało nie było już potrzeby szczepić,  Burłakow zszedł na covid w nieznanym miejscu i czasie. Skłócona rodzina  bezpodstawnie jęczy o sekcję zwłok ale jest drobny problem bowiem  zwłoki ktoś rąbnął i nie ma co sekcjonować. Premier naszego kraju, zwany przez lud Pinokiem, zapodał  że nie grożą nam żadne kary z powodu dziurwy w Turowie. To prawdopodobne bo nos premiera urósł tylko o 10 cm. Bałtycka Pipa jednak popłynie. Kiedyś tam, jak Nordstream się znudzi. Angela Merkel ma zły humor, najsampierw olała nasz kraik z okazji 30 rocznicy Traktatu Dobrosąsiedzkiego, a teraz obraziła się na  Brytoli, którzy twierdzą że są zaszczepieni i chcą  sprawdzić jakość zaszczepienia w EU.  Nie wjadą gady, bo czepionka ichnia miała być nasza zanim wszyscy się dowiedzą że  ona ani ichnia ani nasza tylko do dupy. Są tacy którzy rozumieją te fochy Angeli, ciężko się rozstać z władzą. Podobno najbardziej Angela obraziła się na  Niemiaszków, już ona  da im wakacje! Prawo Klimatyczne zwane  Zbiorem Pobożnych Życzeń zostało zaakceptowane przez Radę Europy. Tak, tak, to ta sama kontrowersyjna Rada która uznała prawo człowieka do pozbywania się własnego płodu i zakaz obowiązku szczepień. Politycy wszystkich opcji majo teraz niezły zgryz bo nie mogą ustalić opcji Rady! W Kanadzie, a konkretnie  w Kolumbii Brytyjskiej temperatura powietrza osiągnęła 47 stopni Celsjusza na plusie. Tak, to w tym kraju w latach 30 XX wieku Arkady Fiedler jedyny raz w swym długim życiu doznał udaru słonecznego.

PRZERWA NA REKLAMĘ

Do rozlosowania w Narodowej Loterii Szczepionkowej są następujące nagrody: 1 000 000 złotych polskich, samochody, hulajnogi, vouchery na paliwo, trzytygodniowy pobyt w atrakcyjnym oddziale hematologicznym, respirator na wyłączność, całkiem nowe  serce i absolutny brak rekompensaty za NOP. Pamiętaj - to wszystko, a nawet wiele więcej może być  Twoje !!! Zagraj.

Dbaj o środowisko, maseczka jednorazowa jest be. Stosuj maseczkę Cacy, szczelną i z takim fajnym  korkiem. Wszystkie zalety takich maseczek i   ich wpływ na zdrowie opisał  kochany i zasłużony doktor Fauci w roku 2008 w pracy na temat szkodliwego wpływu maseczek na zdrowie pacjentów i ich roli w rozwoju  chorób układu oddechowego.

 Przed użyciemmmmmm...bzzzz... wykasować.

PO PRZERWIE NA REKLAMĘ

Czasy Ostateczne są bliskie.  Ojciec Dyrektor Rydzyk   dostał od przełożonych propozycję nie do odrzucenia, ma się stać  emerytem zanim finanse zakonu redemptorystów zacznie sprawdzać jaka  nowa prokuratora, nie daj boszsz...niezależna. Ojciec Dyrektor uspokaja, do Apokalipsy daleko i on zamierza trwać  razem z jedną telewizją. Politycy odetchnęli z ulgą. W Kanadzie czerwonoskórzy zaatakowali Kościół, kawalerii nie widać, być może konie potknęły się o dziecięce groby rdzennej  ludności. Premier Izraela zaproponował żeby w zapisach Ksiąg  Wieczystych w Polsce znalazła się rubryczka wyznanie, ponieważ nieruchomości takowe posiadają. Z czym zgodził się poseł Winnicki. Rząd polski postanowił w związku z tym odbić mienie katolickie znajdujące  się  niesłusznie w rękach amerykańskich protestantów.  Cerkiew Rosyjska zgłosiła pretensje do całunu turyńskiego i zażądała wydania go przez Włochy i Watykan  do  spółki.  Jednocześnie poinformowano że w planach jest dochodzenie odszkodowania od  Turcji bo to wszystko przez nich. Z inicjatywy  oddolnej zaproponowano dorzucenie do zrabowanego w XVII wieku przez Szwedów mienia,   jednej  sędzi z polskiego TK.  Nikt ze strony polskiej nie  żąda w zamian piniędzy, pojawiły się z jednak dodatkowe  roszczenia ze strony szwedzkiej. Olbrzymie! Szef jedynej polskiej telewizji z kapitałem amerykańskim stwierdził  że owa telewizja  jest niezależna.  Nikt nie podjął tematu. Szef jednej bardzo znanej prywatnej  polskiej telewizji na wszelki wypadek udał  że nie dosłyszał.  Szef telewizji państwowej zajęty jest przewalaniem piniędzy z naszych podatków i nie ma czasu  na opowiadanie bajek. Optymistyczne wieści z rynku, mamy  najtańszy nabiał i  najtańsze samochody w Europie.  Niestety malkontenci twierdzą że mamy też jedną z niższych realną siłę nabycia piniądza, znaczy najmodniejszym w tm sezonie imieniem dla  dziewczynki jest Inflacja.

PRZERWA NA REKLAMĘ

Tadam, tadam !  Tadam, Tadam! Nadchodzi, już niedługo.  Przyjdzie i zmieni wszystko. Wrony będą krążyć nad miastami a respiratory oszaleją ze strachu ! Nadciąga kolejna fala, która zmiecie niezmiecionych! Lockdown, emocje, walki zaszczepionych  z niezaszczepionymi.  Już pod koniec  lipca, nie na ekranach kin, nie na monitorach. Realnie, jedyna w swoim rodzaju - Kolejna Fala Pandemii!!! Poczuj grozę sytuacji.

"Rapsodia w domu zarazy" - jedyna w swoim rodzaju powieść ukazująca dzieje zainfekowanej rodziny. Saga  w której pięć kolejnych pokoleń walczy z mutacjami niszczącymi więzy łączące ich rodzinę. Dla zaszczepionych rabat przy zakupie dziesięciu sztuk powieści.

Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki niedołączonej lub skontaktuj się z e - lekarzem lub farmaceutą gdyż każdy produkt niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu  lub zdrowiu.

PO PRZERWIE NA REKLAMĘ

poniedziałek, 28 czerwca 2021

Trup w szafie


Zacznę od komunikatu covidowego - oficjałka głosi, w UK czepionka już co prawda nie powoduje jakoś zadziwiająco większej odporności na wirus Delta, teraz ona powoduje mniejszą śmiertelność.  Hym.. Indie słyszą? Niech pamiętają, to że u nich też śmiertelność poleciała  w dół to zasługa czepionki.  I co z tego że jej nie było masowo podawanej? Sama groźba użycia spowodowała że śmiertelność spadła. Czy Indie rozumią? Dobry humor mła nie jest powodowany bynajmniej sanitaryzmem który u nas się właśnie zalęga, dobry humor mła jest powodowany tym że wygląda na to  wirus zgodnie z przewidywaniami wirusologów słabnie, kolejne mutacje są bardziej zaraźliwie a jakoby mniej śmiercionośne. Co jest ważne dla wszystkich słabego zdrowia, którzy z różnych powodów mają mniejszą odporność. Sursum corda, idzie ku lepszemu. A  teraz do tematu właściwego.

Trup u nas w szafie od dawna  zalęgnięty, niby już szkielet ale  nadal wyraźnie się cóś rozkłada i śmierdzi. Jakoś tak w maju 2015 roku, w 26 roku istnienia suwerennej  Polski, tuż przed wyborami, zdaniem  Zjednoczonej  Prawicy mocno upolityczniony Trybunał Konstytucyjny  zakwestionował brak ograniczeń czasowych na stwierdzenie nieważności decyzji administracyjnej wydanej bez podstawy prawnej lub z rażącym naruszeniem prawa. Przez sześć lat  w temacie była cisza jak makiem zasiał,  znaczy tylko ten  nie na bazie  i nie po linii RPO cóś tam ględził, jednakże na poważnie nikt jakoś sprawy nie podejmował, ani zarzundzający ani opozycja. No, opozycja zajmowała się sama sobą a dla zarzundzających ważniejsze były insze  sprawy, np. bronienie dobrego  imienia już nie tylko Polski ale Polaków  ( niektórzy nie odróżniają pojęcia państwo od pojęcia obywatel  ) poprzez napisanie tego kuriozum, tzw. ustawy Jakiego. Skończyło się wiedeńską pisaniną na kolanie pod dyktando przedstawicieli Mosadu. Teraz idą wybory, mła nie ma już co do tego wątpliwości, bo po co by było wyciągać do niedawna ulubiony temacik ( teraz jest nim polityka covidowa  ) całej polskiej prawicy jakim są te "cholerne żydowskie roszczenia"? Wiadomo było że ostrza  nożyc z Izraela i USA się odezwą i będzie cicho na temat tego że ta nowa ustawa  dotyczy roszczeń  wszystkich obywateli, bez względu na wyznanie czy  przynależności  do grupy mniejszości narodowej,  bowiem  suwerenowi któren się zapulta w kwestii "bezczelnych roszczeń Izraelitów"  ta kwestia w zapultaniu umknie. Suweren sobie pomyśli "Dobrze tak Ickom" i nie zauważy że przy okazji dobrze zrobiono Józkowi, Helmutowi, Kuźmie i księdzu proboszczu. Oczywiście PIS i przystawki nie byłyby sobą gdyby niezwykle potrzebnej ustawy reprywatyzacyjnej nie spieprzyli. Kiedy państwo działa przewlekle i postępowania sądowe czy administracyjne  się wleką jest to winą państwa a nie stron.  Sprawy które są w toku mają podlegać ustawie która właśnie przeszła. To może jeszcze przegłosujmy sobie  że w ogóle wszystkie sprawy sądowe w toku umorzymy, minister Zerro będzie zachwycony tym rozwiązaniem bo to mu korki w sądach rozładuje.
 
O głupszej legislacji dawno nie czytałam. A to tylko szczegół, szczerze pisząc istota samej ustawy jest jak najbardziej cool, ograniczenia czasowe są niezbędne bo będziemy dochodzić do absurdów a roszczenia sięgną czasów Mieszka księcia Polan, ale  forma ustawy świadczy o totalnej głupocie ( długo myślałam, ale tego nie da się naprawdę inaczej określić ) autorów jak i tych którzy ją przegłosowali. No mła to rozumie, trza w końcu z tego dołka wyjść, zarzundzać prosto nie jest a Nowy Wał wcale nie umocnił tak poparcia jak myślano że umocni. Trza by tu karty na nowo rozdać, zawalczyć o wyborcę więc trza wyciągnąć z szafy i odkurzyć naszego śmierdzącego trupa - antysemityzm w  wydaniu polskim. Dobrze dla rzundzących, dla całej reszty kiepsko. Dlaczego kiepsko? Bo żeby wygrać z niewątpliwie istniejącym przedsiębiorstwem Holocaust i coolegami z prawicy izraelskiej,  któtra tyż jedzie na wzmożeniu tożsamościowym, trzeba ludzi mądrych a nie głupich. Niestety kończą nam się z przyczyn biologicznych ci którzy w krótkich żołnierskich słowach mówili rzutkim przedsiębiorcom i durnym politykom żeby się od... i zamykali sprawę bo sami byli ofiarami Holocaustu i trza było przy nich  mordę w kuble trzymać,  bo potrafili zadać  mało wygodne pytania a zdarzało się że z ich ust padały jeszcze mniej wygodne odpowiedzi kiedy nikt się do onych  nie kwapił. A jak wygląda tupanie nóżką Zjednoczonej Prawicy na świat i czym ono się kończy już wiemy.  Smrodek trupi niósł się będzie a zmiany w ustawie oczka w słup  mła mogłyby  postawić gdyby nie to że mła w  wykonaniu tego zarzundu i okolic coraz mniej rzeczy dziwi. Taa...
 
 
Dzisiejszy wpis ilustrują prace Marca Chagalla, takie nawiązujące do poetyki sztetla. Mła zawsze kochała Chagallowe obrazy, od pierwszego ujrzanego którym była  woltyżerka w błękitach. Zawsze mła uroczyły ich harmonijne kolory i klimat, czasem  mła się one obrazy śnią.  Muzyczkę mła tyż dobrała stosowną, klezmerskie granie Giory Feidmana.
 

niedziela, 27 czerwca 2021

Codziennik - ale za to niedzierla, ale za to niedzierla, ale za to niedzierla będzie dla mnie!

Madka i bombelki przeżyli ten mijający tydzień częściowo  kiepskawo.  Pierwsza część tyźnia była paskudna dla wszystkich przez upały, druga część tyźnia była głównie paskudna dla madki  z powodu zabiegania bo łobowiązki trza wykonać. Koty natomiast w  drugiej części tygodnia oddawały się rozrywkom i grom towarzyskim, co zmusza mła do zakupu środków na pchły.  Mła zauważyła ruchy łapek po  bródkami i czym prędzej przejrzała  futra.  Od razu mła wiedziała że to nie takie sobie drapanie  i że wyhaczy skaczące paskudy bowiem było z kociej strony zapieranie się i tłumaczenie że koty koniecznie muszą wyjść i nie ma czasu na szukanie pcheł bo tego... ten... sprawy o znaczeniu międzynarodowym i groźba interwencji irańsko - chińskiej no i attaché   watykański delegowany z rabinatu islamskiego ma się z nimi spotkać a madka o tych pchłach teraz nudzi. O dziwo kiedy  po kotach insekty nie skaczą to koty twierdzą że są przez pchły napadane i żądają iskania prawie że wyczynowego.

Szpageton ostatnio zabawia się ze Sztaflikiem i Okularią w ogrodzie w piratów. Wygląda to tak że Okularia słodko pomiaukuje czyli robi za wabiącą Miauczącą Syrenkę, koty fabryczne  słysząc te upojne miauki przychodzą do ogrodu a tam obie czarnule czyhają pod magnolką  i kiedy tylko fabryczne  pojawią się w Alcatrazie Kapitan Trójnoga wydaje skrzek wzywający  do  ataku na zwabionych a Sztaflik jako prawdziwa Krwawa Długowąsa na nich napada.  Miauczącej Syrence tyż cóś miauczenie przechodzi  i leci trzęsąc fałdami  coby brać  udział w bitwie. Jak do boju rusza Kapitan Trójnoga to i mła musi  się oderwać od ogrodowych zajęć bo Kapitan Trójnoga wielkiego ducha ale postury  mikrej i mająca z racji trójnożności mniejszą zwrotność,   mogłaby odnieść jeszcze jaką kontuzję. Oczywiście Kapitan Trójnoga mła się wyrywa bo ona zaraz dowali tym chamom ale mła jest w tym wypadku nieustępliwa i mocno trzyma. Mła obiecuje za to trzymanie wredne Kapitan Trójnogiej,  zakup drewnianej nóżki  z balsy i stosownej papugi, znaczy mniejszej od Kapitan Trójnogiej.  Mła się wydawa że nóżka z balsy jest  dla Kapitan Trójnogiej  cóś mnie j atrakcyjna niż papuga. Nasze kocury nie uczestniczą w tych zabawach bo one mają tak specjalne zadanie że Bond, James Bond, mógłby się takowego podjąć - śledzą nowego psa z sąsiedztwa.

Madka przeglądała  ostatnio książeczki zdrowia kotów, przy Mruciowych dokumentach madka Benia podpięła kartę od weta a tam zamiast  słodkiego  imienia Kasztanek jak byk stoi równie słodkie Szatan. Sprawa żywiołowości Mrutiego jasna i oczywista - z takim imieniem to trza się starać, he, he,  he.  Mruti jednakże nigdy nie przejawiał diabolicznej podstępności Mefistofelesa czy paskudności Belzebuba ( oba imiona mógłby zasłużenie nosić nasz ukochany, czułej pamięci Felicjan, kotuchna z piekła rodem  ), Mruti jest po prostu radośnie "żywosrebrny". Małgoś - Sąsiadka  przemowy do Mrutiego uskutecznia "Choć do Babci, poleżymy. Czy wiesz że powinieneś już być leniwym kocurem?".  Mrutuś w  czasie przemawiania zdąży zaliczyć skok na stół w kuchni, wizytę w pokoju Małgosi w celu skontrolowania jakości zasłania wyrka i ryczenie wyłudzające pod lodówką. No cały on!  Ostatnio nasz Mruti madkę strofuje że madka się nie sprawdza jako madka  bo głodzi, ponoć poranna porcja ważąca 100 gram jest stanowczo za mała i trza dawać Mrutku 200. Madka musiała poinformować Carewicza że boi się  o carewiczowy bandzioch,  bo jak urośnie nadmiernie to Mrutek skoków nie będzie mógł wykonywać. Mruti uspokajająco  madce wymruczał że to nie dla niego to żarło a dla jego robaków ale  madka cóś nie wierzy.  Niedługo zbliża się termin odrobaczania więc Mrutkowi pretekst odpadnie. Na razie dostaje  to 200 gram "dla robaków" a madka się czuje jak ta pracownica  MOPSu, która wie że petent ją naciąga ale ten spryciula robi to tak cwanie że nie sposób sprawdzić  ( Mrutek odkąd może wychodzić na dwór nie uznaje kuwety, łazi jak reszta pod kasztanowiec ). Na prawdomiaukność Mrutka w kwestii jedzenia nie ma co liczyć, prawdziwy Książę Kłamstwa.

Dobra, tera fotki mła załącza  a  potem wypada  do ogrodu. Fotki gwiazdów, pozowali Szpagetka i Mrutek którzy kochają obiektyw ze wzajemnością, reszta uciekła. Sfocony został tyż zapas żarciucha na dzień dzisiejszy.  Mła planowała do tego gofry ale zapomniała kupić mleka a nie chce się jej do sklepu wychodzić więc  chyba tylko owoce się pożre. Szklana kula co sobie jej mła nie mogła odmówić  ( niech oni w tym moim centrum te sklepy jak najszybciej otwierają bo wyprawy  kole  sklepu na T. źle  mła robią na kieszeń ) i tzw. kaktusy mix z Pierdonki, rozmiarów słusznych a ceny mikrej ( mła umyła, tę niby glebę wymieniła i na koniec zidentyfikowała - ten z lewej to Echinocactus grusonii, bardziej znany  jako Fotel Teściowej a ten z prawej to Eriocactus warasii ). Obydwa czym prędzej wsadzone  do osłonek z IKEA co na promocji  nie tak dawno były . Hym... no mła odreagowała w tym szale zakupoholizmu ten mijający tydzień,  kula i kaktusy się mła po prostu należały. W muzyczniku znów Sarah i Ella z bluesowymi kawałkami


czwartek, 24 czerwca 2021

Codziennik - syndrom Buki

Mła jest wkurzona bo nie wszystko idzie tak jak powinno - po pierwsze to Kotek Błyskotek  u Rabarbary, po drugie po upale  miało  być przyjemniej a nie jest w związku z czym prace w ogrodzie leżą i kwiczą a mła nękają wyrzuty sumienia, po trzecie  urząd jak to urząd,  najchętniej chciałby  żebym wykonała pracę za którą  urząd płaci swoim pracownikom tyle że  to fajnie by było jakby mła za darmo robiła, po czwarte koty znów leją się między sobą  nie do końca wiadomo o co  a lokatorzy toczą wojenki o szafki na korytarzu, które mła wnerwiona sytuacją zaraz wywali coby tzw. źródło bólu doopy usunąć.  Spotkałam wczoraj w sklepie  Dorotę, sąsiadkę  Dżizaasa, i to było smętne  bo Dorota chodzi jak ten cień. Jej mężowi postawili diagnozę po  roku od opowieści jak mu to nic  nie jest i jest to diagnoza najgorsza z możliwych. On w szpitalu a  ona  biedna przeżywa. Mła nawet nie wiedziała jak pocieszyć no bo tak po prawdzie tu się nie pocieszy.  Dżizaas podobno Dorocie wciska żarło na siłę ale Dorocine rączki jak patyczki, mła serce  bolało jak patrzała. Mła będzie musiała zadzwonić  do Dżizaasa bo tu zdawa się większe wsparcie  będzie potrzebne.  Mła jak jest smutna to robi się jeszcze bardziej  zła, zupełnie jak ta Buka. Lepiej teraz do mnie z niczym nie uderzać. Z rzeczy  dobrych to dzwonilim  do Tatusia z okazji dnia  jego i zastalim go w dobrej formie, wręcz ćwierkającego , choć przyznał się że przed południem  i  jemu się smętnawo zrobiło na wspomnienie że tego samego dnia którego wypada Święto Ojca są imieniny Babci Wandzi.  Hym... dziećmi jesteśmy przez całe życie, nosimy w sobie to pragnienie  bezwarunkowego uczucia aż do schyłku żywota. Na szczęście Tatuś nie sam, jego dziewczyna przyjechała na dłużej więc  są rozrywki. Dziewczyna Tatusia jest bardzo miłą straszą panią, to samo pokolenie co Tatuś, więc i sposób odczuwania podobny. Tatuś lekko zazdrosny o kota, któren okazał się zdradziecką świnią preferującą kobiece ciepełko ale czegóż on się spodziewał, że Rattusek odpuści  dodatkową parę rąk do głaskania i miejsce na podołku do wymrukiwania? No nie ma opcji żeby normalnie  i prawidłowo rozpuszczony  kot odpuścił możliwość dodatkowego dopieszczania.  

W  środę mła przyszło też pokląć na sprzęt własny do focenia, choć tak po prawdzie to nie do końca na sam  sprzęt  co raczej na oprzyrządowanie czyli kabelek do zgrywania  na kompa.  Mła się  natentychmiast przypomniały problemy Agniechy z jej złośliwym aparatem i jeszcze  złośliwszym komputerem, nie żebym   schadenfreude odczuwała ale lżej mła się jakoś na duchu  zrobiło że nie tylko ją problemy techniczne  dotykają. W  gronie technicznie przez los doświadczonych jakby łatwiej paskudność sprzętu znosić niż samej się borykać z wrednością kabelka. Niestety wszystko wskazuje na to że znów będę musiała zakupić nowy kabelek, znaczy chińskie goowno krótkoterminowego użytku. Taa... kiedy mła walczyła z okablowaniem zadzwonił do niej operator netu z super promocjami i ofertą lizania mła po tyłku i podrapywania  po piętach. Oj, nie w porę zdzwonił, mła była resztką sił grzeczna ale w ten sposób w jaki jest kiedy  chce żeby było jasno zrozumiane że należy się od niej tego... ten... odtralala. Powinnam mieć zaćmienie umysłu bo pogoda i wogle ale jakoś nie miałam i kiedy zaćwierkali ile to oszczędzę na ich nowej ofercie  to im w pamięci wyliczyłam na ile mnie w nowej opcji naciągną i trzy  razy to powtórzyłam dla pewności coby się nagrało. A potem postraszyłam że sama  to nagrywam  i pojechałam UOKiKiem bo w ofercie podano nieprawdziwe dane i wyliczenia dotyczące umowy. Po drugiej stronie było tłumaczenie, dość mętne a mła się w końcu głupio zrobiło bo co biedny telemarketer winien że mu taki plan sprzedażowy zapodajo i każo ściemniać wg. wzornika. Zakończyłam  rozmowę ugodowo, znaczy że jak będę chciała przedłużyć umowę to sama  się skontaktuje. Oczywiście tego nie zrobię, bo nie mam zamiaru dostawać po kieszeni ku chwale dostawcy, któremu zresztą mam nadzieję dobiorą się do doopska.

Dziś rano mła obudziła burza, popadało bardzo ładnie i tak bez ekscesów. Znaczy  żadnych drzew z korzeniami w okolicy wiatr towarzyszący burzy nie powyłamywał, zalać nas nie zalało a i wyładowania były z tych które dadzą  się przeżyć. Mła teraz  czeka  na lekkie podsuszenie i  wyjdzie rozejrzeć  się   czy aby cóś tam można ogrodowego dziś po południu uskutecznić. Jutro ma dzień sprawozdawczy i wyjazdowy ale dziś może troszki sobie odpuścić. Wieczorem  może nawet cóś oblooka, w planie ma dwa dokumenty: "Framing  Brithney Spears" ( hym ... zdawa się że tytuł "Farming Brithney Spears" byłby bardziej odpowiedni ) i "The Pharmacist" - opowieść o tym jak Big Pharma przejęła rynek narkotykowy w USA przy wydatnej pomocy FDA, ichniej agencji dopuszczającej substancje  do obrotu  ( film o tyle ciekawy że kryzys opioidowy w Stanach rozkłada na czynniki pierwsze osoba  będąca częścią systemu, mały plankton żyjący z wielkiego  farmaceutycznego przemysłu, aptekarz z Luizjany, który stracił syna  ) - mła zapoda Wam fragmencik jakby cóś znajomy - "Lokalny szpital we wschodnim Nowym Orleanie nie mógł przyjmować chorych na serce starych ludzi, bo wszystkie miejsca zajęte były przez tych, którzy przedawkowali leki wydawane na receptę.".  No cóż, żądza piniądza i naturalna tendencja żeby z nielegalnej maszynki do trzepania kasy  uczynić biznes legalny, choć nadal uciekający przed solidniejszym opodatkowaniem. Wszyscy wierzący w poświęcanie się dla ludzkości przez biznesmenów produkujących  substancje wykorzystywane w medycynie  powinni sobie  obejrzeć ku przestrodze i nie dlatego że czepionki - sronki, tylko że takie zwyczajne "codzienne" leki przechodzą dokładnie przez taką samą procedurę jak Oksykodon. Żyjemy w czasach  w których społeczeństwo wspomina sobie jaki to zły był Escobar, przegryzając  te wspominki fentanylem i łykając na każdą infekcję antybiotyki srętej  generacji.

A tak à propos wyrobów farmaceutycznych to czy nie dziwi  Was fakt trwania jakiejś dziwnej wojny pomiędzy zaczepionymi i niezaczepionymi. Wojny radośnie podsycanej trollingiem i mendialną pulpą. Mła  ma wrażenie że niezdrowo nakręcaną wojną o czepionki usiłuje się przykryć znacznie poważniejsze problemy dotyczące zarządzania pandemią. Wiecie jest bardzo sporo spraw którymi ludzie powinni się zająć coby im się naprawdę żyło w bardziej przejrzystym świecie, na ten przykład tym czy polityk po zakończeniu kariery powinien przechodzić  do biznesu. Albo czy kryzysami w dziedzinie finansowej aby na pewno  powinni się zajmować politycy i czy nie potrzeba  jeszcze silniejszej i naprawdę niezależnej od polityków instytucji banków centralnych. Tyle do zrobienia w dziedzinie zarzundzania kryzysami medycznymi - tu zdecydowanie więcej procedur a mniej polityki. A mendia? Takie one wolne jak kura na kurzej fermie, coraz częściej przypominają te z  "W oparach absurdu" Słonimskiego i Tuwima. Mła jak sobie czyta niektóre teksty z mainstreamu to się jej przypominają takie kfiotki poetów -"Rada Miejska w Grodzisku postanowiła zaprotestować gorąco przeciwko orkanowi w Ameryce i trzęsieniu ziemi w Alasce. Zwłaszcza wystąpienie przeciwko orkanowi zredagowane jest w bardzo mocnym tonie.". Takie to so wiadomości. Mój  boszsz... z lewa one , z prawa,a wszędzie te samo guano tylko w inny papierek zapakowane. I jeszcze ci nieszczęśni stażyści wklepujący teksty wprost z translatora, mła onegdaj przeczytała że pomocnik szeryfa w jakiejś mieścinie w Kolorado był oficerem. Nawet taki matoł lingwistyczny  jak mła jest świadom różnicy pomiędzy polskim oficer a angielskim officer, to jest poziom żenady jak u mynistra Czarnka. Zarzund zresztą  w formie, znów Słonimski i Tuwim - "... Cukier należy do węglowodanów i skręca płaszczyznę polaryzacji.  Kto by się temu opierał, podlega karze bezwzględnego aresztu, bez zamiany na grzywny. Osoby  posiadające  więcej  niż  półtora  proc.  cukru,  odwiedzać  mogą  szalety  miejskie jedynie   w   godzinach   przedobiednich   ( 12—12.30 ),   za   okazaniem   specjalnej   przepustki poświadczonej przez urząd zdrowia i komisariat odnośnego okręgu." Pomysłów sto a co jeden to głupszy.

Zresztą nie tylko zarzund nasz  kretyński, w naszym parlamencie toczyły się jakieś bzdurne akcje z cyklu "A tamten to brzydko powiedział" z góry skazane na niepowodzenie. Czy oni do cholery nie mogliby się zająć czymś konstruktywnym? Dostosowaniem prawa krajowego do dyrektyw bo z tym to leżymy i kwiczymy. Albo napisaniem porządnej  ustawy o dekarbonizacji, takiej która nie zostawiłaby z dnia na dzień gmin górniczych z problemem bezrobocia a nas wszystkich z problemem energetycznym. Quźwa, śmieci - z tym trza cóś na szybko robić bo to co wymyślili w tym temacie to pudrowanie wymiocin i udawanie że nic  nie śmierdzi. Niech cóś konkretnego, potrzebnego ludziom zrobią a nie przedstawienia dają w stylu "Mody na sukces" (  mamy całą masę polityków którzy już "spali" ze wszystkimi partiami ). Przeca  jak się wakacje skończą, kasy z EU widać nie będzie to znów tylko zarzundowi przy wsparciu prawie całej klasy politycznej  lockdown przyjdzie wprowadzać coby ich ludzie nie pogonili gdzie pieprz rośnie. Strasznie oni wszyscy mła denerwujo, mła nie może się już doczekać kiedy oni wszyscy na urlop wyjado. Mła ma dziwne przekonanie  że zarówno bez  zarzundu jak i tej całej  hałastry politycznej która udaje że coś  robi, będzie nam trochę lżej znosić codzienność. Mła ma takie marzenie, bynajmniej  nie ciche - niech się oni wszyscy od nas odpierdolą! Sorry za słownictwo ale kiedy mła tego słucha  albo czyta o politycznych to jakoś jej eufemizmy się nie trzymają. Buka, Buka po całości ze  mła wychodzi! Dobra, czas na muzycznik, zamiast fotek macie truskaweczki autorów  różnych. A w muzyczniku dwa kontralty i mezzosopran - Pearl, Sarah i Ella.  Jakość samego nagrania nie najlepsza ale jakość wykonania, mniam!

wtorek, 22 czerwca 2021

Oddech!

Łapiemy oddech, z trudem bo dało popalić jak rzadko. Popadało, sprawy urzędowe  cudem pchnięte i może mła do końca czerwca się  pozbędzie garba czyli pilnowania coby sąsiedzka  kamieniczka nienaruszona stała. W dodatku przed mła rysuje się niespodziewana  perspektywa krótkiego wypadu w lipcu, co mła nadzwyczaj  cieszy bo mła strasznie podróżowania spragniona.  Małgoś przeżyła w jakiej  takiej  formie upały jako i moja pozostała geriatria. Roślinki zadoniczkowane  nie zdechli, i to zarówno te wysyłkowe jak i te zakupowe.  No i najważniejsze - koty po upalnej złości jakoś  się uspokoiły, słodkie zalegania wspólne, żadnych bójek, prucia sznup z niewiadomego powodu i rozpychania się na kafelkach. Co prawda kocie ożywienie wiąże się z ekspresowym napełnianiem mich przez madkę ale to jest taki szczegół.




Mła teraz pisze  post o ogrodach  Mezopotamii, upały tak ją natchnęły. Spokojnie, do publikacji daleko bo mła się zaplatała w chronologii.  dzisiejsze fotki to przegląd różyczków w wazonie, znaczy  to co kwitnie w Różance mła zapodała w wazonie i bliskie  spotkania drugiego stopnia z fylyżanką Rabarbary. No i oczywiście Szpageton zdjęta w pozach. W muzyczniku muzyczka z deszczem i burzą w tle. Niech magia tego utworu będzie z Wami.

niedziela, 20 czerwca 2021

Zabawy na upał - sukinkulenty, zielone domowe i kocie gierki

Mła się zabrała  na poważnie  za swoje sukinkulenty bo  taka  pogoda że  tylko przy takich odpornych  na upały roślinkach robić w zaciszu chłodnego domku. Postanowiła swoje aloesy posadzić w jednym pojemniku. Oczywiście nie dało się bo roślin podrosły.  A mła szczwanie planowała że  łatwiej jej będzie podlewać jedną dużą doniczkę   niż parę mniejszych.  Nic to, posadziła przynajmniej dwa coolorowe alojzy w jednej doniczce, bo mają podobne wymagania. Parę dni po przesadzeniu coolorowe alojzyy wyjadą na dwór, mła chce żeby nabrały odpowiedniego natężenia coolorków.    Odpowiednia barwa dla tych odmian  to  wściekle pomarańczowy przechodzący w czerwień. Doniczka jest  rozkosznie niebiewska, znaczy w jasnym odcieniu błękitu, przechodzącego   w turkuso - beż  i krem,  więc te ogniste barwy to taki  kontraścik oczo...tego... pląsowy.  Na słońce wystawione zostały grubosz któremu końcówki "listków" powinny się wybarwić na coolor pomarańczowy  i eszolcje które powinny uzyskać fioletową barwę. Oczywiście zabawy sukinkulentowe to nie jedyne przesadzanie  roślin domowych.  Mła ma dwa asparagusy, których listeczkami koty gardzą jako drobnicą niejadalną - Asparagus setaceus 'Plumosus' i Asparagus umbellatus 'Myriocladus', oba spore. Na tyle spore że lepiej  ich nie przesadzać  tylko solidnie nawieźć.
 
Mła jak wiecie rozbroiła swoje słoje mszasto - bluszczowe bowiem bluszcze na tyle  się rozrosły że zaczęły wyłazić ze słojów.  Jak już wylazły to zawędrowały do ogrodu, mła ma nadzieję że  się ładnie porozrastają  i troszki urozmaicą bluszczowisko.  No ostały się słoje i troszki mchu, mła się zastanawiała leniwie od pewnego czasu coby tu teraz w słoje wpakować i doszła do wniosku że zanim cóś wpakuje trza jej słoje przykryć korkiem. Oczywiście z dostępnych w sklepach kole  mła korkowych zakryć żadne nie pasi. Mła nabyła drogą kupna duże korki w IKEA i będzie dopasowywać poprzez przycinanie - nie ma lekko. Co do roślin słoikowych to mła głęboko przemyśliwa, szczerze pisząc to sama nie wie czym się te przemyślenia zakończą. Jej słoikowe oplątwy żyją  ale one na żwirku pasione i minimalnej dawce wody, to nie jest  mszasty klimat.
 



Koty - taa... czy dostaliście kiedyś w głowę małą piłeczką gumową zrzuconą z wysokiej szafy? Cudowne uczucie, wręcz jedyne w swoim rodzaju.  Każda masochistka krocie by zapłaciła za takowe doświadczenie. Mła od wczoraj zarobiła dwa razy, jeżeli zarobi trzeci piłeczki zostaną przed Mrutkowskim schowane. Nie będzie katowania madki! Szpageton wczoraj badzo mało po cesarsku a po prawdzie to w ogóle niearystokratycznie udała się do śmietnika, gdzie na koszu z odpadami zmieszanymi polowała na muchy. Kosz zamknięty, ona na klapie, muchy latajo, ona łowi - Gienia donosi. Mła wczoraj łapki myła i brzuszek oraz kikutka, tak na wszelki wypadek. No bo wiecie - mła  ma podstawianego kikutka pod oczy z rykiem "Puchaj! Puchaj kikutka!". Mła pucha bo co ma robić, ale wolałaby żeby kikutek się w związku z tym puchaniem  po śmietnikach nie wycierał. Szpagetka mycie zniosła z wyjątkową godnością, upał więc  się jej podobało. Sztaflik prowadza się obecnie z Pasiakiem, choć słowo prowadza się  jest właściwie nie na miejscu - zalegajo razem pod berberysem.  Przychodzą tylko na posiłki.  Mruciu zalega nad nimi na parapecie, natomiast Okularia zaszyta jest pod magnolią bo ona tam razem ze Szpagetką lubi zalegać. Na jedno szczęście zaczęły odpuszczać mła nocne zabawy na rzecz nocnego życia na dworze.  Mła w związku z tym miała dziś przez większą  część nocy wyrko tylko dla siebie, luksus znaczy.




Teraz o fotkach. Pamiętacie bajkę  "O dwóch Dorotkach"? "... a  w dziwnym tym domu, u dziwnej tej kobiety koty i psy ze stołu jadały a ludzie z podłogi". Taa... mła niewątpliwie jest czarownicą ( tak do czterdziestki z hakiem to była czarodziejką )  bo zaczarowała swoje koty i one teraz nijak nie chcą jeść inaczej  jak tylko ze stołu albo jak majo do wyrka podane. No, czasem piknikują w ogrodzie. Mła sama z podłogi jako czarownica  nie jada a personelu mła szczęśliwie nie zatrudnia więc kwestia zapodawania żarcia snu jej z powiek nie spędza. Gości mła przyjmuje albo przy inszym stole albo przy "tym" stole chlorkiem radośnie woniejącym. Na fotce macie gry żarciuchowe, Sztaflik z boczku obchodzi Mrutka coby  go podstępnie z michy wygryźć, co widać na pierwszej kociej   fotce  bo zwycięska Sztaflik przycupnęła na krawędzi stołu i podchlewa. Akcja znaczy zakończona powodzeniem.  Mrutek co prawda pożera dokładnie to samo żarło które je Sztaflik,  ale za to z jej michy. Kontrolnie patrzy czy aby zdąży zjeść pierwszy i może uda mu się odbić michę. Potem jest Mrutek leżakujący i Szpagetka, która łaskawie pozwoliła sfocić kikuta, któren zaczyna obrastać siorstką. No i sukinkulenty do wystawienia, może  z wyjątkiem haworsji.  W muzyczniku "upalne piosenki" i naprawdę genialne interpretacje, każda na swój sposób.


sobota, 19 czerwca 2021

Właśnie leci kabarecik

Komedyjka na sobotni wieczór  z dużą wkładką muzyczną dla tych co nie kibicują. Mła otworzywszy swoje okienko  na świat a tam właśnie leci kabarecik, wszystko tak mniej więcej na poziomie jasnowidza Jackowskiego i detektywa Rutkowskiego. Znaczy i śmieszno i straszno. Ałtentyczne fuckty się wylewajo z portali jak popsuta mielonka z puszki otwartej co na słoneczku w dni upalne z tydzień leżała.  Już quźwa nie wiadomo co mendia od się dodały a co jest występem wg. pomysłu własnego politycznych. Najsampierw  było że Ruskie zarzund w skrzynkach mailowych napadły, teraz wychodzi na to że Ruskie nie muszo napadać bo one są w komitywie z naszym zarzundem i są "bliskim kręgiem".  Ciekawe  co na to portale udostępniające powszechnie darmową pocztę i  jak się ma  do tego  ten regulamin pocztowy  "z wglądem" ? Czy one portale też już są władza certyfikowana? To jest tak durne że mła choć wie że powinna ręce załamywać to cóś nie może bo jej uniemożliwia wykonywanie gestów załamywania rąk  na podołku,  ból onego podołka od nadwyrężonej śmiechem przepony. Mówcie i piszcie  co chcecie,  zarzund na swój sposób zwraca nam wartość kasy którą w niego pakujemy, są lepsi od niejednego standupera i wielu kabarecików. Czasem mam wrażenie że potrafiliby zaskoczyć samego mistrza Bareję. Mynister Czepionka wyrasta na  nową gwiazdę zarzundu! Konkurencja ostra więc   wypada docenić faceta.
 
 
Na świecie  oczekiwanie na falę IV, wywołaną przez wariant ( nowe  piękne słówko )  a nie mutację ( która jest démodé ) wajrusa. Mutacje w wajrusie tworzą  się ciągle  a szereg mutacji tworzy wariant,  wyjaśniał bardzo uczony pan ekspert. No i dlatego ( dlaczego?)  wszyscy powinni się czepić! Nawet ci co nie powinni się czepić bo jak się nie zaczepią to będo zabijali służbę zdrowia, co i tak jest już zabita. Albo tych co się zaczepili i powinni być odporni ale jak pokazuje doświadczenie  to tak średnio odporni są ( mła wczoraj  przeczytała "pokrzepiające"  dane  - aż dwie trzecie zakażonych w  UK wajrusem w wariacji delta to niezaczepieni i ponad połowa zgonów to tyż oni -  z czego mła wysnuła że nowe zakażenia  to ponad 30% zaczepionych a w szpitalach zgony rozkładają  się na obydwie grupy tak że lepiej pisać enigmatycznie  "ponad połowę"  - przy czym należy zwrócić uwagę że stosunek zejść do zakażeń jest nikły i dobrze,  bo to czysta zgroza by była gdyby jaśniej  bo liczniej i wychodziłoby że zgonów cóś więcej  wśród zaczepionych, matematyka się kłania ). Mła w dziedzinie straszalnictwa wirusowego odkryła  że mendia w tym tyźniu popełniły straszliwy błąd - wywiadowały i wezwały na przesłuch niejakiego Eichelbergera, któren jest psychologiem i podszedł do tematu zawodowo.  Lepiej nie wywiadować  i nie wzywać na przesłuchy ani psychologów ani socjologów - oni z racji wykonywanego zawodu wiedzą na  czym polega manipulacja i potrafią powiedzieć, o ile są dobrzy, w którym miejscu do niej dochodzi. Eichelberger x lat temu to miał romans  z terapeutyzowaną ale zęby w zawodzie zjadł i uchodzi za dobrego specjalistę, więc się wziął i tak wypowiedział że  redahtory kłopot mieli bo dziadyga cóś nie na bazie i nie po linii.
 
Maksymę "Divide et impera" wprowadzaną w życie przez politycznych przy pomocy  części środowiska lekarskiego usiłującego cóś bardzo konkretnego dla się ugrać,  zapodano wywiadującym i przesłuchującym niemalże  na tacy ( jakoś nie załapali, he, he, he i nie ciągnęli tematu )  - Eichelberger  bardzo słusznie przypomniał że pacjent ma swoje prawa, że lekarz nie Pan Bóg, polityczny człek żaden  to Anioł Stróż,  a bawienie się w inżynierię społeczną może przynieść ( bo często przynosiło ) opłakane rezultaty. Tak zwany covidowy sceptycyzm ( ciekawe  czy  E. już został oficjalnie  zakwalifikowany do  foliarzy i płaskoziemców ) wręcz bił od pana psychologa, chyba nawet  w stopniu silniejszym niż od mła. Być może dlatego że mła jest młodsza od  Eichelbergera i jest z pokolenia "tableta pomoże na wszystko" ( co jest oczywiście bardzo głupie  ) a nie z tego które wyrosło w przeświadczeniu że medycyna ostatecznie jest zawsze zawodna. W   każdym razie miło było w mendiach mainstreamowych poczytać i posłuchać kogoś kto jasno i otwarcie powiedział że cała narracja mendialno  - polityczna dotycząca covidu jest robiona tak jakby rzeczywiste zwalczanie choroby nie było tu celem nadrzędnym. Na razie my oddychamy a zarzund i medyczni z utęsknieniem wyczekują jesienno - zimowego sezonu chorobowego ( mła by napisała że grypowego ale grypa na covid zeszła więc nie wypada ).
 
 
Portale należące  do koncernu AGORA na przemian  z covidem ostatnio katujo mła problematyką LGBT, bo cza uświadamiać. Mła nie ma nic przeciwko osobom homoseksualnym, transpłciowym czy też niebinarnym, mła uważa że należą im się takie same prawa  jak i inszym łobywatelom.  Jednakże czytając artykuły zamieszczane na owych  portalach mła ma wrażenie że wymaga się od niej robienia za żołnierza bo oto toczy się wojna. Co prawda  sztucznie wykreowana i namiętnie uprawiana przez parę stron konfliktu - zarzund i jego szerokie otoczenie  chcących odciągnąć uwagę od narastających problemów które w rzeczywisty sposób dotyczą  nas wszystkich bez względu na to kto  kogo  kocha ( to strona inicjująca działania )   i dającą się podpuszczać przez zarzund i polityków usiłujących wjechać na tzw. szczytnych hasłach do miejsca przy  korycie oraz zarabiające na konflikcie mendia,  grupę działaczy LGBT którzy być może sądzą że obecność  w mendiach przyzwyczai  ludzi do tego  że  LGBT w ogóle istnieje. Jednakże jeżeli mła sto dziesiąty raz przeczyta reportaż nr 111 o niedolach to jej tolerancja się od tego nie pogłębi, mła nie wierzy też żeby kogoś w typie "twardego przeciwnika LGBT" kolejny tekst przekonał.  Jest takie zjawisko jak przegrzanie tematu, mła jest cierpliwym czytelnikiem ale skoro ona czuje zmęczenie  to co dopiero inni, mniej cierpliwi.
 
Zakaz aborcji eugenicznej  rozgrzewa bo dotyczy olbrzymiej części społeczeństwa, problem ruchu LGBT to powodowane przez media kojarzenie go z "dziwnością" i "innością" - mało to rozgrzewające dla ogółu. Parady, tęczowe flagi, srutututu, ach jacyż my wyjątkowi czyli inni - przeca nie w tych tęczach i makijażach dragqueen leży sedno sprawy tylko w ograniczaniu praw obywatelskich z powodu orientacji seksualnej. Homoseksualni, trans i inni  płaco takie same podatki,  przestępstwa swoim istnieniem nie popełniajo a tych samych praw nie majo!  Mła ma takie zdziwne wrażenie że ruch LGBT idzie w folklor a nie w to co istotne, w ruch obywatelski. A mendia agoralne temu przygrywajo, ojla, ojla, oj, dana dana, bo protest, bo flaga, bo działacz się  wyprowadza z Cebulandii.  Bo click będzie bo ciekawskie chco "chłopa za babę przebranego" zobaczyć.  Skutkiem takich działań może być  nie tyle nienawiść zapiekła  co zwyczajna obojętność, a to jest  że tak rzecz ujmę, broń obosieczna. To chyba najmniej mła śmieszy ze wszystkich śmieszności naszych mendialnych. Ma to całe folklorystyczne zajmowanie się przez mendia ruchem  LGBT  gorzki posmak wykorzystywania, mła wyczuwa w tym cóś brzydkiego, czego być może nie czują zaaferowani własną sprawą przedstawiciele ruchu.
 
 
Zupełnie z innej beczki ale za to bardzo śmieszne  i  mało straszno. Jak laicyzować kraj - przepis z Krakowa rodem ( arcybiskup krakowski nam odleciał ). 1. Pomyl wykaz świętych Kościoła Katolickiego z listą członków obecnej rodziny panującej. 2. Rób wszystko  żeby nie zapomniano o twoich poprzednich dokonaniach -  łagiewnickim ślubie rozwodników,  gdzie jedna z rozwiedzionych osób  doczekała się z poprzedniego związku  trójki dorosłych dzieci. 3. Z całych sił staraj się nie odróżniać  co boskie a co cesarskie.  Staranie zabełtaj i samo się wyleje!  Dla mła sprawa łobojętna, odnotowała, ale dla wierzących już nie bardzo, niektórzy kamieniczni nam się zapultali po  raz enty. Wierzący w końcu mają różne poglądy polityczne, niekoniecznie zbieżne z tymi które  prezentuje olbrzymia większość polskiego Episkopatu . Hym... mła wzrastała w latach kiedy  KK jawił się jako ten który daje odpór złu siłą moralną, niezłomnością przekonań własnych i tolerancją wobec słabości innych.  Nie jest ważne  czy był to obraz prawdziwy, taki obraz był i taki się mła utrwalił. Teraz mła widzi inny obrazek  -  zamiast tzw. kościoła powszechnego to w wykonaniu hierarchów jest robiona całkiem oficjalnie druga partia władzy ( podołek obolały że wstać  ciężko i leżeć  ciężko a nawet siedzieć  ), koalicjant zarzundu prowadzący politykę par excellence.  Taki PSL w czarno czerwonych sukienkach. Do tego stwierdzenia upoważnia mła stosunek hierarchów do sakramentów ich Kościoła, stosunek do władzy, niekiedy wręcz dupowłazieńczy i zbytnie zainteresowanie materialną stroną świata przejawiające  się w tym aby ugrać swoje za wszelką cenę, nawet  za cenę śmieszności ( taa... kolejny następca kardynała Macharskiego tak pojechał bez zażenowania że zażenowani zrobili się wierni, jakby mało było Dziwisza i tych wszystkich "niejasności" z nim związanych  ).
 
Taki obraz KK jest nie tylko w odbiorze mła, wystarczy przyjrzeć  się badaniom socjologów. Trzydzieści lat bez komuny i niemal  całkowita degrengolada instytucji, którą dość powszechnie uznawano jeszcze w końcu  ubiegłego wieku za "sumienie  narodu",  doprowadza do tego że jej część, znaczy  młodsze duchowieństwo  niższego  szczebla,  nie może się wręcz doczekać "wykopków". No cóż, w każdej chwale rośnie ziarno upadku, rosło i wtedy kiedy tego ludzie masowo nie zauważali. Jednakże  w każdym upadku kiełkuje coś  co może zamienić  się kiedyś w cóś wielkiego, czego być może teraz jesteśmy nieświadomi. Pożyjemy i zobaczymy co też przyniesie biskupia wycieczka do Watykanu. Czy to już zamieranie kultu na ziemiach polskich i pożegnanie z  katolicyzmem jako religią powszechną, czy też coś jeszcze z tego odbije i wyrośnie. Jakby co to mła będzie tęsknić za kościółkową wersją Pawlaka, mało kto tak jak   on potrafi rozśmieszyć mła. Nawet mynister Czepionka się chowa. Dzisiejszy wpis o śmiesznostkach wadzy, jej okolic i mendiów,  ozdabiają prace Gerge'a Shipperleya. Ponad 30 lat facet wraz  z żoną prowadził galerię i sklep z oprawą obrazów i grafiki w miasteczku Aurora w stanie Illinois, ale tak po prawdzie  to w 1994 roku w zostawił handelek w rękach żony a  zaczął malować na poważnie. Wykształcenie stosowne miał, ukończył Art Institute of Chicago gdzie  studiował pod kierunkiem Ruth Van Sickle Ford i Marianne Grunwald-Scoggin.  W muzyczniku pieśń o czarnej kawie pozwalającej przeżyć trudne chwile śpiewa Sarah Vaughan a   Ella wychwala gorącą czekoladę.  Na dokładkę Pearl Bailey czuje bluesa w Saint Louis.