wtorek, 29 grudnia 2015

Alcatraz w roku 2015


Święta, święta i po świętach. Czas na podsumowanie tegorocznego ogrodowania. Zaczęło się całkiem, całkiem. Zima była ciepła, żadnych ciężkich przejść z mrozem, zalegającego do kwietnia śniegu, opóźnionej wegetacji i strat pozimowych nie zanotowano. Sezon rozpoczął się nieco wcześniej niż zwykle i przedwiośnie było w tym roku dość długie. Cebulowe szalały, całkiem fajnie dawały radę cyklamenki, ale przede wszystkim radość dla oczu stanowiła Ciemiernikowszczyzna. Tegoroczne kwitnienie na Ciemiernikowszczyźnie, wzbogaconej o nowe egzemplarze kwiatów o zwiększonej liczbie płatków to było naprawdę coś. Początek wiosny należał zdecydowanie do nich i nawet kwitnące magnolki tak mnie w tym roku nie ucieszyły jak te ciemiernikowe kępy obsypane kwiatami. A magnolki też się przecież w tym roku popisały. Szczęśliwie w kwietniu obyło się bez nocnych przymrozków i magnolkowe kwiaty wabiły ślepia bielą i różem, bez żadnych buro herbacianych uszkodzeń.

Niestety im dalej w wiosnę tym bardziej sucho. Już w maju dało się dostrzec że bezśnieżna i słoneczna zima nie zawsze jest tym czego ogrodnicy powinni sobie życzyć. Jakby mało było tych wodnych niedoborów, dla Alcatrazu nie udało mi się wykroić większej ilości czasu. Straszliwie zaniedbany, dorywczo pielęgnowany fragmentami, mój ogród jest cieniem dawnego Alcatrazu.  No niestety, już wcześniej doszło do mnie że Alcatraz jest ogrodem wymagającym ode mnie takiego nakładu pracy,  jakiego absolutnie nie jestem w stanie mu zapewnić i jedyne co mogę zrobić żeby mój ogród nie straszył, to maksymalnie go "znaturalnić". W tym roku powolutku zmieniałam alcatrazowy image, sadziłam nowe drzewka jako "szkieletowce", rozsadzałam i mnożyłam byliny okrywowe i takie mniej uznawane za okrywowe ale świetnie dające sobie radę z niedopuszczaniem do rozwoju chwaścideł. Właściwie całą wiosnę poświęciłam na zwożenie do Alcatrazu nowych drzewek i krzoczków, dzielenie tego co się dało podzielić i doczytywaniu co by tu jeszcze zrobić żeby ogród dobrze wyglądał przy niewielkim nakładzie pracy. Generalnie sezon wiosenny uznaję za udany, mimo tego że  Alcatraz nadal zapuszczony coś się w końcu zaczęło dziać.








Późna wiosna i wczesne lato mimo pogłębiającej się suszy dawały jeszcze nadzieję na normalne ogrodowanie. Całkiem niezły był sezon irysowy i różany, co twardsze bodziszki, lawendy i inne rośliny z przyszłej żwirowej naprawdę nieźle sobie radziły. Niestety nadeszły upały i szlag zaczął wszystko trafiać. Podlewanie standardowe nie wystarczało, ziemia była ciągle spragniona a rośliny z podsuszonych zmieniały się w ugotowane. No pełna groza! Sezon liliowcowy właściwie nie istniał. kwiaty liliowców kwitły w Alcatrazie tak mniej więcej od rana do południa, później błyskawicznie się zwijały. Co delikatniejsze odmiany nie rozwijały w ogóle pąków.

Idealnie czuły się  w tym ukropie lawendy, perowskie, szałwie lekarskie i amorfa. Ku mojemu zdumieniu i nieopisanej radości zakwitła mi ostnica wielka Stipa gigantea, co prawda wykłosił się tylko jeden kłos ale zawsze to coś. Ponoć po wykłoszeniu ta ostnica nie poddaje się już tak łatwo mrozom, więc naprawdę jest alleluja i do przodu. Co dziwne mikołajki agawolistne, które mają podobne do ostnicy wielkiej wymagania ( zimą ma być suchutko przy korzonkach, wiosną i latem też bez przesady z tym podlewaniem ) totalnie się nie popisały. Szczerze pisząc to w ogóle był kiepski sezon mikołajkowy.

Podobnie rzecz się miała z marcinkami, w tym roku sezon marcinkowy był najgorszy od początku moich zabaw ogrodowych w Alcatrazie. Na szczęście udały się całkiem nieźle lilie i rozchodniki. Końcówka lipca była do przeżycia głównie dzięki cudownemu zapachowi orienpetów i lilii orientalnych. W przyszłym roku zamierzam posadzić jeszcze trochę liliowych cebul, zastanawiam się nad dokupieniem mojej ulubionej odmiany lilii orientalnych 'Casa Blanca'. Przyznam się że kusi mnie też orienpet 'Big Brother', mam szczwany gryplan zastąpienia tą odmianą lilii 'On Stage', która ma trochę zbyt mocny kolor i średnio pasuje do różanki.

Jeśli chodzi o rozchodniki, szczególnie te duże kwitnące jesienią, to zamierzam testować kolejne odmiany. Rozchodniki tego roku miały swoje pięć minut sławy i było to pięć minut brzemienne w skutki. Świetne rośliny do towarzystwa dla irysów bródkowych, w sumie mało kłopotliwe  za to szalenie efektowne. No i ukochane przez "robactwo", ich kwiaty zwabiają pszczoły, motyle i nie tylko. Tegoroczna bezmarcinkowa jesień była dobrze osłodzona przez rozchodniczki. Późną jesienią tego roku zakończyłam tzw. inwestycję, która do tej pory determinowała obsadzanie przeze mnie podwórka.

Otworzyły się zatem nowe możliwości. W przyszłym roku zamierzam się solidnie zabrać za dosadzanie "przyszłej żwirowej". W listopadzie zdążyłam jeszcze posadzić na "nowych terenach" trochę roślin szkieletowych. Zima  jak do tej pory bezekscesowa, tzn są ekscesy ale takie w "drugą stronę". Mrozik był z tych nie spędzających snu z powiek ogrodnika, człowiek raczej martwił się zbyt wysokim temperaturami i możliwym rozpoczęciem wegetacji. Dobra stroną takiej aury była możliwość sadzenia cebul roślin kwitnących wiosną. teraz ponoć ma przyjść ochłodzenie, z tym że też nie z tych syberyjskich. No i dobrze. Jedyne czego bym sobie życzyła to trochę śnieżku ( bez zasp, umiarkowanie tak ), w końcu zima to zima! I to by było na tyle o Alcatrazie w roku 2015.





7 komentarzy:

  1. Kot mi przeszkadza, wiec na razie tylko przeczytałam kilka pierwszych zdań, ale powiedzieć muszę, że jedynie co potrzebuje twój ogród to obejrzenie mojego i od razu twój stanie się pięknym ogrodem :))))))))))) 'O wreszcie się usadowiła to jest szansa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz przepiękny ogród tylko musisz to zobaczyć. Mnóstwo różnorodnej roślinności :))) Jeśli można robić zdjęcia w plenerze to najlepszy dowód na to, że ogród jest piękny :) Ja przez wiele lat mogłam robić tylko kadrowane zdjęcia kwiatom :P
      Uściski i wszystkiego dobrego na Nowy Rok :)

      Usuń
  2. He, he Agatku, fotografia najkłamliwszą ze sztuk. Moje koty dziś szaleją, zimno się robi a one zamiast piecuchować gonitwy pod moimi nogami sobie urządzają!

    OdpowiedzUsuń
  3. ogród masz imponujący, ile to hektarów ? :)
    Jak się zaraz nie oziębi to moje tulipany wzejdą i będzie lament.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ani on imponujący, ani tak naprawdę duży. Ja mam po prostu jest czasu za mało na Alcatraz, ot cała zagadka tej jego "wielkości". U mnie się już porządnie oziębia, koty zaczynają kaloryferować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest pięknie! Śliczne te białe narcyzy. Co to za odmiana? Może pamiętasz? Mam w ogrodzie górkę, całą obsadzoną narcyzami, ale takich ładnych jeszcze nie posiadam... Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest naprawdę świetna odmiana, opisałam ją kiedyś dokładnie na blogu ( nie wiem czy link wejdzie )http://tabazella.blogspot.com/2014/08/cebulowe-zakupy-thalia-to-jest-narcyz.html. W razie czego post jest w dziale Zielenina w poddziale Cebulowe. Ja w ogóle lubię narcyzki z grupy triandrus, bardzo mocno je promuję, he, he.

    OdpowiedzUsuń