piątek, 26 stycznia 2018

Codziennik - o prawie do prawa

Na warsztacie wpis  o skalniakach ( cóś ciężko mi  idzie ), wpis  podróżniczy a ja klepię o codzienności. No bo jak? No bo tak! Jeszcze wczoraj pełna zapału usiłowałam się babrać w alpinaryjnych klimatach ale  cóś mi przeszło kole południa.  Pewnikiem dlatego że  przeczytawszy kolejny wpis, tym razem u Meg, na temat "Co by tu jeszcze spieprzyć panowie?".  No wicie, rozumicie,  świński trucht po kasę i  ulubiony zestaw pozorów.  Na  wszelki słuczaj  zamieszczam link bo może  pospolite ruszenie przyhamuje zapędy "Antka, szwagra i kolegi szwagra, który  to swoich kolegów też ma" - "Nasz Park". W tekście podany jest link do petycji  w sprawie tzw. rewitalizacji parku, pod którym to słowem ukrywa się jego rzeczywista dewastacja.  Takie to u nas codzienne że aż okazyjny ciężki wkarw w stan chroniczny przechodzi.  Zastanawiam się jak to się dzieje że w kraju, który ma całkiem sporą grupę fachowców od  ochrony zielonych zasobów, decyzję w sprawie tej ochrony podejmują kołtuny z politycznego nadania ( łod prawa do lewa wszystkie nasze partie wyhodowanych na swem  łonie "władzowych" o inteligencji rozwielitka desygnują na co lepsze, znaczy lepiej płatne stanowiska - od samorządów  począwszy na tych najwyższych w kraju  kończąc ).

Po lekturze  Meg  doczytałam  komentarze pod  poprzednim wpisem mojej  produkcji i doszłam do stawu wiejskiego obtujaczonego, w myśl hasełka "Gust sołtysa gustem narodu".  Kuźwa , może u nas trzeba dookreślić prawo tak żeby Antek, szwagier i kolega szwagra, który  swoich  kolegów też ma, nie  mogli sobie pozwolić na zbyt radosną "tfurczość". Nawet nie w randze ustawy, zwykłe rozporządzenie ministerialne by wystarczyło. Ochrona krajobrazu, cennych  siedlisk itd.  to za mało, tu  by  trzeba tak  łopatologicznie co i gdzie można sadzić a gdzie pod  żadnym pozorem sadzić nie można, jak powinna przebiegać rewitalizacja starych założeń z rozpiską czynności  i sposobu ich wykonywania dla co mniej  rozgarniętych, jak karać  mynisterstwo zamierza  tych co sobie na "tfurczość" pozwalają ( przy ochronie zabytków stosują termin "przywrócenie stanu pierwotnego" - z przyrodą tak prosto nie ma  więc powinno być drożej  niż przy zabytkach  ).

Taa, tylko co ja za głupoty o prawie wypisuje w kraju gdzie prawo  mają w doopie przede wszystkim  ci którzy je powinni stanowić, egzekwować i chronić. Bez prawa nie ma  państwa, zaczyna się anarachia.  No i dojdziemy  do tego że jeszcze troszkę a swoje prawo zaczniemy po swojemu sami egzekwować. Może nawet  będziemy z karabinami latać, żeby sąsiadowi  pokazać czyja  racja jest najmojejsza. Tak to jest jak się  nie szanuje prawa podstawowego i najważniejszego, jakim jest dla kraju konstytucja - początkuje się totalny rozkład organizmu jakim jest państwo.  To że organizm działał niewydolnie nie zmienia faktu  że jednak działał, z punktu  widzenia pacjenta który właśnie schodzi w skutek nieprawidłowego leczenia to zapalenie  płuc nie było aż tak paskudne.  No i  w  końcu załatwili  pacjenta lekarze, bo kiepscy byli  i zwykłego zapalenia płuc nie potrafili wyleczyć. Ech,  cała to prawda o naszych  politycznych wszelkich opcji  - banda dyletantów!  Jak to ma być emanacja  narodu to strach się bać. Szczęśliwie  ja jednak jestem pełna nadziei że my mickiewiczowska lawa, gdzieś tam w nas  goreje przed oczyszczającym wylewem ( zdecydowanie wolałabym wylew niż wybuch ).



No i to by było na tyle,  wpis o pazerności przykrytej słowem rewitalizacja, głupocie urzędniczej, kolesiostwie, durnej kaście politycznych rozpieprzającej powolutku to co z takim  wysiłkiem zwykli ludzie po  komunie odbudowywali -  o codzienności naszej.



Dzisiejszy wpis ozdabiają  prace Marcelle Milo - Gray.  Jak będzie tak ciepło to niedługo czas przycinania się zacznie, tak  mi jakoś  pasiły te obabrazki. Dla miłośników mniej formalnych założeń tyż  coś jest. Marcelle urodziła się w latach  pięćdziesiątych ubiegłego  wieku w Devon. Jej malarstwo jest wiejsko  - angielskie do ostatniego włosa w pędzlu, choć w ich uroku odkrywam ślady fascynacji Pierro della  Francesca czy tam inszych mistrzów wczesnego renesansa i bardzo  późnego  gotyku. A może za dużo sobie wyobrażam, no ale tak  to z obrazami  bywa.  Tzw. sztuka wizualna jest między innymi  po to żeby sobie wyobrażać, he, he.



18 komentarzy:

  1. warto również wejść na wskazane przez Megan linki "co w zamian" czyli wizualizacje nowego parku (?).
    rence i nogi opadają, wkurw rzadki me zalewa, nie wchodzę na fejsa bo mnie rozrywa. ja rozumiem, przekręty zakulisowe, które są wszędzie ale tak po chamsku, w żywe oczy ...
    obrazeczki pikne, weryinglisz, ale pani coś kotostwa nie poważa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i, Katarzyno, te obrazki "w zamian" są uważane za "całkiem niezłe" nawet przez obrońców Parku. Bo, właśnie- nie mamy nic w zamian. A państwo projektanctwo są "poważani w środowisku". Problem polega na tym, że to niezwykle hermetyczne środowisko :-D Też bym wolała na fejsa nie wchodzić chyba już :-(

      Usuń
    2. Hermetyczne środowiska są niezdrowe, cóś jak chów wsobny. Może konkursy byłyby jakimś rozwiązaniem, rzecz jasna zacząłby się problem z komisją oceniającą. No ale zawsze to zdrowiej niż "poważanie w środowisku" jako kryterium wyboru prze miasto takiego a nie innego rozwiązania. Nie wiem jak ten projekt na nowo zakładany park przy osiedlu mieszkaniowym można brać na poważnie jako projekt rewitalizacji starego założenia, ktoś pomylił pojęcia. Tak nie rewitalizuje się starych parków! Jak ktoś pisze czy mówi że to cóś jest "całkiem niezłe" jako sposób na rewitalizację starego parku to po prostu bredzi.

      Usuń
  2. Sam pomysł z grillowiskiem i foodtruckami to jest już pięć lat ciężkich robót w kamieniołomach dla pomysłodawcy. A w ogóle kto to, kuźwa, tak poetycznie nazwał to projektowane skrzyżowanie siłki z fastfoodownią?! Że niby jak gumiaki nazwiemy włoskimi szpilkami to ludzie uwierzą. Nawet w Central Park w New York, chyba najbardziej miejskim z miejskich parków, są miejsca gdzie nie tyka się zielonego bo nie i szlus. Olbrzymie miasto, światowa metropolia i jakoś jest w stanie dziczyznę tolerować. U nas za to wrockowa Zieleń Miejska usiłuje, karwa, park rozrywki robić! W miejscu ponagrobkowym, żeby fajniej i śmieszniej było. To już niech idą na całość i rollercoaster ustawią. Jedno słowo - popiendroliło! :-0
    Koty w wersji szczerzebrytyjskiej będą następną razą.;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, ktoś napisał- wesołe miasteczko wśród nagrobków!

      Usuń
  3. Już stłumiłam, zdusiłam i upchałam głęboko w sobie chęć popełnienia wpisu, o którym Pani wiesz, a ja rozumiem, a tu najpierw Megi teraz Ty szarpiecie mnie za nerw napięty jak ta struna i znowu "wyłazi jak dupa z pokrzywy pysk zły i obrzydliwy".
    Tabaś może i w kraju mamy fachowców, nawet licznych, ale 1. u nas każden jeden jest fachowiec najlepsiejszy - zwłaszcza myśliwy zna się na parkach narodowych; 2. nie będzie dobrze jak długo ochrona przyrody będzie przynależała do ministerstwa środowiska - oznacza to często konflikt interesów. Definicje tych ochron - przyrody i środowiska - są różne, czego ludzie nie rozumieją. W calusienieńkiech historii powojennej Polski - siedem dekad z okładem - ministerem od środowiska ani razu nie był biolog! (dziwić nie powinno, po tym jak obroną narodową zarządzał psychiatra, a jednak) Zwykle był to rolnik (kwintale z hektara) lub leśnik (kubiki i monokultura świerka) i to oni decydowali o ochronie przyrody. To mniej więcej tak, jakby technologa żywności o specjalności przetwórstwo mięsa zrobić dyrektorem ogrodu zoologicznego. Z pewnością nie znajdzie się lepszego specjalisty, który będzie wiedział jak zrobić kiełbasę z antylopy czy hipopotama (lub stek z krokodyla;]) Tylko czy funkcją ogrodów zoologicznych jest hodowla antylop i hipopotamów na mięso?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i nie wiem, czemu zakładasz, że oni po te kasę lecą świńskim truchtem, jak łomot kopyt po bruku kolesiów pędzących CWAŁEM niesie się po Odrze aż do mojej wiochy!

      Usuń
    2. A nie duś w sobie, ulżyj duszy i ciału! Dlaczego duszone negatywne emocje mają odbijać Ci się na zdrowiu, wyrzygać to z pomocą klawiatury! Od razu lżej i lepiej jak rzecz po imieniu nazwana i człowiek uwolniony od tego stresunku, który inni mu fundują głupotą. Bo jak nie wywalisz złej treści z się to jeszcze będziesz pisać "mówię Ci, poderżniętam jest!";-)
      Cwałujące wieprze, taa to ten odgłos rapetek!;-)

      Usuń
  4. A ja w tych kwiatuńciach, malowanych z fotograficzną precyzją widzę Fra Angelico i od razu cały klasztor San Marco we Florencji, wymalowany przez niego (ze Zwiastowaniem włącznie). Lecę czytać wpis Meg!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, niby cottage angielskość na całego ale gdzieś tę fascynację włoskimi pierwocinami renesansu się daje wyczuć. :-)

      Usuń
  5. Mam sztalugi, mam farby, mam okoliczności przyrody, nawet konewki mam. Może tej wiosny, tego lata zamienię wreszcie aparat na pędzle? Natchniona jestem tym wpisem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dobrze że się na co komu wpis przydał w taki budujący sposób. :-)

      Usuń
  6. Moja od prana migrena nie pozwala na dogłębne zrozumienie tego postu ale jeśli dobrze kumam o co chodzi to napiszę, że mam wrażenie, że te zmiany ściśle związane są z lekka pojawiającą się modą na kafeji, restauracyjki, lodziarnie itd tuż przy terenie parku, bo to możliwość zachęcenia bardziej... jesli takowa kafejka czy budka stanie na terenie tak z boczku, tak niewinnie, to da możliwość pozyskania funduszy na rozkwit parku - tak tłumaczą :/ Taka ,,niewinna" budka potrzebuje miejsca wokół siebie, potrzebuje dodatkowego miejsca z krzesełkami itd itd... i tak jak widzę w warszawskich parkach tych ,,dodatkowych niewinności" dla uciechy spacerowiczów przybywa :/ Przy Puławskiej, nie pamiętam jak nazywa się ten niewielki park to za chwile zamieni się w aleję pomiędzy restauracyjek :(. Coś czuję, że to się kryje za tymi nowościami w terenie parków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatku to jest "Kasa, misiu, kasa!" dla tych co mają gastronomię i dla miasta ( kochane podateczki ), a ty się Kowalski ciesz, przeca masz tyrawnik i jedno drzewo! :-/

      Usuń
  7. a w ogóle dobry wieczór się z państwem. Cudowne obrazki, jak to dobrze, że mogę u Tabasi co i rusz nowy wspaniały świat odkryć! Ruszam na odkrywki starszych postów, już czytałam komentarze kilka dni temu i pozazdrościłam bywania na tych salonach. Z perspektywy fb wygląda to na jakiś zaginiony świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i poczuła ja się jak ten dinozaur ukryty przed światem na tajemniczym płaskowyżu wyrastającym pośród nizinnej selvy! Mam nadzieję że ze mnie jeszcze cóś tam z velociraptora zostało i nie brontozaurzę ociężale po całości.;-)

      Usuń
  8. Ależ piękne te ilustracje! I ta fotograficzna precyzja, jak to określiła Jola. Tu funkie, tu orliki, tu magnolia, i nawet mops jest! :) I ta porcelana, te kapelusze. Inny świat, jakiś taki idylliczny. Uspokajający po tej naszej rzeczywistości. Masz nadzieję na tę lawę, mówisz, i że politycy to może jednak nie jest emanacja narodu? A ja wątpię w to coraz bardziej, przygnębia i wkurza mnie to jednocześnie, i coraz częściej przypomina mi się, jak to kiedyś proponowano mężowi pracę w pięknym, spokojnym alpejskim kraju i wtedy było to dla mnie niedorzecznym pomysłem. Dziś bym to mocno przemyślała

    OdpowiedzUsuń
  9. Każdy raj ma swojego węża, to że u nas ostatnimi czasy rzundzący i co głupsza części elektoratu dają popisy nie oznacza że na świecie same mundre są. Ten cudny światek z obabrazków miał być ocalony przez brexit. Mniej więcej próba gaszenia ognia przez polewanie go benzyną. I oczywiście temu że obabrazkowe szczęście jest nie do utrzymania winni są inni a nie podzielone na klasy jak mało które, ogólnie słabo wykształcone za to cholernie roszczeniowe społeczeństwo brytyjskie. Znaczy wszędzie dobrze gdzie nas nie ma, sądzę że jeśli chodzi o stopień zidiocenia społeczeństwa nie odstajemy od reszty. U nas to się tylko inaczej objawia, choć oczywiście są wspólne tryndy - na ten przykład straszliwe odwoływanie się do pojęcia patriotyzmu, przez grupy które jedynie w ten sposób są w stanie znaleźć poczucie własnej wartości. No wiesz, jestem rodakiem Marii ze Skłodowskich, ta cząstka noblowskiej chwały sprzed ponad stu lat i na mnie przypada. Sam co prawda jestem durny aż niemiło ale za to jestem Polakiem. Stąd te wszystkie histerie jak o Polakach cóś nie halo. Żenua ale nie odstajemy od np. takich Amerykanów którzy w olbrzymiej większości są przekonani że jak interweniują militarnie to bronią wolności i i demokracji, he, he, albo od Skandynawów którzy sądzą że ich model stosunków społecznych sprawdzi się wszędzie na świecie.;-)

    OdpowiedzUsuń