sobota, 6 stycznia 2018

Wpis ku pokrzepieniu - nieco tylko złośliwy i z lekka schizofreniczny

Polazłam do Megi na blogiego  i mnie się lekko  od niej smęcenie udzieliło. Takie na rzeczywistość naszą przez małe  "r" pisaną. Przez ten dualizm medialno - realny człowiekowi się porzyguje jakąś  dziwną papą, dlaczego jak jest tak dobrze to jest tak źle? . W związku z przysmęceniem ogólnym  żeby się zabawić napiwszy się promili i pooglądawszy filma. Po raz kolejny oglądałam odprężający "Tropic Thunder" ( przetłumaczono to jako "Jaja w  tropikach", żeby durny widz wiedział że ma być śmiesznie ), humor radośnie "w złym  guście" co wcale nie oznacza że  nieinteligentny. Taka satyra na  Hollywooda. Niestety przedtem  przejrzawszy wiadomości tygodniowe i mnie się nałożyło.  Znaczy  "Korona  Królów", odcinek 10 001 = rekonstrukcja Rzundu a potem to  Rzund vs Świat. Tyż  śmieszne. I pewnie dlatego mnie się plącze.

Nie chcę się nami zamartwiać.  Niech się martwio  Grażyny i Janusze ( których w stanie dzikim, bez obróbki, w przeciwieństwie  do niektórych naszych  yntelektualistów nie trawię  ), w końcu nie wystarczy aspirować do roli  "nowych elyt", trzeba się jeszcze takową elytą stać a to duży wysiłek i nie da się na nikogo zwalić.  Nie wystarczy sobie wmawiać że jest się  solą ziemi i ornamentem człowieczeństwa bo prawda o człowieku i tak wylezie jak ta słoma z butów. Bycie elitą ma swoją cenę, niech więc Grażyny  i Janusze ją płacą. Taka nauka  boli ale  inaczej się nie da. Na dzień dobry trzeba  się będzie nauczyć  że wykształcenie pod tytułem papierek nie tworzy elit podobnie jak  tzw. świeże pieniądze ich nie tworzą.  A potem  to dopiero będzie ból doopska - tzw. problema  złożone wypłyną. Tak, tak, - tak właśnie hartuje się stal, he, he. Niewesoło czyli na poważnie  śmiem twierdzić  że społecznie żyjemy złudzeniami, nawet  nasze tzw. prawdziwe elity nimi  żyją.   Procesów  rządzących tym światem  uparcie nie chcemy zrozumieć i się czepiamy nie wiadomo dlaczego nieszczęsnej "narodowej tradycji"  jak dziecko matczynego fartucha bo przeca  tradycją walcząc   "Z komunizmem się udało".  Taa, mylimy zjawiska, pojęcia, dewaluujemy to spoiwo jakim jest tradycja ( kiedy wahadełko polityczne  ruszy w drugą stronę alergia na nią będzie powszechna - to nie jest rzecz, która mnie cieszy ) i kręcimy się w kółko. Tu i hola, jak te chochołki.  No i dopieszcza się namiętnie  Grażyny  i Januszów wmawiając im że bycie  nimi to jest właśnie kwintesencja najlepszego co przydarzyło się światu ze strony człowieka. Polityczni pewnie zaproponują  że jeszcze bardziej uszczęśliwią Grażyno - Januszy koralikami, barchanami, lusterkami  i wodą ognistą.  A łune skojarzo że  jak bedo miały koraliki to może łatwiej zelyciejo, tak bezboleśnie. Potem jak zwykle doopa i oszukaństwo ale kto by się prostakami przejmował ( prostactwo to dla mnie  kategoria  etyczno - estetyczna,   można być  wykształconym prostakiem, nawet wysoce wykształconym  ). Dobrzy są tylko wtedy jak na ich  grzbietach trzeba  gdzieś wjechać, a potem  "Bujaj się Fela" i kacyk do wtóru   "Miałeś chamie złoty róg". No i to wrażenie zdziwne  że nic  się właściwie nie zmieniło - jak cie rąbali tak cię nadal rąbią.

Coś ciężko mi idzie ostatnio wczuwanie się w  ducha narodu, może  się boję że jak za bardzo się wczuję to mogę skończyć  zamknięta w lodówce, w której  będę próbowała wrócić w ziemską atmosferę lub też jako iluzja koguta, he, he.  Wicie rozumicie, filmowe skojarzenia mam. W każdym razie jak się zamartwiacie sytuacja naszą codzienną to przestańcie i włączcie sobie coś do pośmiania a i  promila  możecie użyć ( byle nie za dużo ). Poniżej macie moje ulubione dialogi z "amerykańskiego filmu o  Wietnamie". Prawie tak niezłe jak orbanomowa i zapewnienia naszego premiera  że oto mieszkamy w raju i  że zaraz już za chwileczkę to  on nam pokaże że sam z niczego zrobi 76 rajskich dziewic. W kwestii zapewnień nasz bankier bije ś.p. towarzysza  Gierka na głowę. Czekam kiedy zapowie  że w 2050 każdy dostanie od państwa 30 000 na miesiąc.  Tak za nic. Cieszmy się, kto wie  może dzięki temu stać nas będzie na bułkę  raz w tygodniu, he, he, he.  A teraz filmowo.

Komedia pomyłek na dzień dobry
- "Zabiłem ją.
Najbardziej ukochane przeze mnie  stworzenie.
- To dziwka. Zabiłeś dziwkę. Uspokój się. Oto, co zrobimy: poszukaj wybielacza, nadtlenku wodoru i wapna.
- Ale ja zabiłem pandę.
-  Amandę? To pewnie zmyślone imię."

Zważywszy na to że prawdziwym problemem nie jest ubicie pandy tylko  gang  narkotykowy osaczający rozbitego  spowodowaniem  śmierci  pandy bohatera, rady jego  przyjaciela są równie przydatne jak  "poparcie Orbana". Normalnie wybielacz, nadtlenek  wodoru i mnóstwo wapna załatwiają wszystko.

Albo taki kwiatuszek, cóś przypominający nasze targi z bandycką zagramanicą. Usiłujemy robić za szantażystę a wychodzi to mniej więcej tak.

-"Jesteśmy z Ognistego Smoka, mamy  Speedmena, oddamy go za  50 milionów.
- Kto mówi i skąd masz ten telefon?
- Jesteśmy z Ognistego Smoka, Głupi Jack  jest nasz!
- Wasz mówisz?! Coś ci powiem zasrańcu - nie słyszałem o waszej agencji, jeśli myślisz  że mi zgarniecie klienta...
-50 milionów albo go zabijemy!"

Telefon zostaje  przejęty przez Lesa Grossmana, pana Kasę.  Nawet "Pope blesses Les". Pan Kasa jest paliwem dla tego motoru , który porusza  łódź  którą wszyscy płyniemy. Jak wiadomo  od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku z paliwem to ostrożnie bo cena skacze i może ubić jak wysokie ciśnienie.

-" Tu Les Grossman, z kim  mówię?
- Jesteśmy z Ognistego Smoka!
- OK, jasne ze  Smoka, yebay się w pysk. Najpierw zrób krok  do tyłu - pan Kasa podnosi  głos - i naprawdę yebniy się w pysk!"
(... stek artystycznych bluzgów w wykonaniu pana Kasy)

Pan Kasa do asystenta po rzuceniu telefonem:
"Sprawdzisz mi kto to był?" ( He, he, he - Polska peryferyjnym centrum wszechświata jest i basta! )

Dalej  jest naprawdę ciekawie. Stajemy na kolanach, to znaczy chciałam napisać wstajemy z kolan.

Dryń, dryń.
-"Les Grossman
- Nie dostaliśmy pieniędzy, cena rośnie do 100 milionów. Zapłacicie albo Głupi Jack jutro zginie!
-Tylko zapiszę - 100 milionów.  Zaraz, mam lepszy pomysł - zamiast 100 milionów przyślę  wam sera spod skóry.
- Co?
- Zabijajcie go, róbcie swoje, obedrzyjcie drania ze skóry,  co tam chcecie i oczywiście ... walcie się."
Wtręt w wykonaniu przyjaciela  Speedmana.
-"Nie!"
Pan Kasa oświadcza:
- "Z terrorystami się nie negocjuje"
Ogólne oklaski
Przyjaciel  Speedmana
-" Odbiło ci, zabiją go!"

Pan Kasa wyjaśniająco
- " A my będziemy płakać, żeby media widziały. Ufundujmy stypendium jego imienia. A potem, dużo, dużo  później wystąpimy o odszkodowanie."
Asystent pana Kasy
-" Ale przed końcem roku fiskalnego, to pokryje straty ( ... ) "

Tak bym chciała ktoś by naszych politycznych, szczególnie tych teraz  rzundzących,  usadowił przed  ekranem z właściwym filmem.   Co prawda  niewielka szansa że opanują strategie negocjacyjne ale przynajmniej  by wiedzieli  ( taką mam nadzieje ) że pod  żadnym pozorem nie należy być w położeniu Ognistego Smoka, he, he, he.   Wnerw członków walnego zgromadzenia zarządu to picoletto przy rozjuszonym suwerenie, któremu z przyczyn oczywistych (  Grażyno - Januszyzm ) cinżko będzie zrozumieć że sam się oszukał a nie jego oszukano.  Jakby kto zarzucał że się bez podstaw nad Grażyno - Januszyzm wywyższam to  informuję że jestem świadoma  że Grażyna we mnie mieszka  ale ze wszystkich sił się staram żeby nie ubiła we mnie Tabazelli. Grażyna to poczciwa kobita ale jako mentalna kuchta ( przepraszam  kucharki, ale przeca nie o zawód tu chodzi tylko o pojęcie ) nie nadaje się na ministra. Tabazella na szczęście to rozumie i dlatego z Grażyną siedzą w chałupie a nie brylują w  rzundowych ławach w parlamencie czy tam innych salonach ( choć  Grażyna wyrwałaby się dla rozrywki ). I filmy na przemian z wiadomościami ze świata oglądają aż im się kręci która komedia  jest realna a która to fikcja ( Tabazella  twierdzi że real też półfikcyjny, a jak sobie popije to że wszystko jest złudzeniem ), każda rechocząc z czego innego zawartego w tej mieszance medialnej.

Dzisiejszy wpis zdobią  ilustracje  Georga Barbiera. To słodkie fête galante z początku XX wieku. Temat  w sam raz do gadek na  temat elyt, he, he.   George Barbier żył w latach 1882 - 1932. Zajmował się niemal "wszystkim artystycznym" – malował, , ilustrował i projektował modę. Uważa się go za jednego z czołowych twórców stylu Art Deco.

12 komentarzy:

  1. :/... Mój mózg jest chyba mocno ograniczony do kilku zaledwie tematów. Mogę Cię tylko pozdrowić bo nic nie zrozumiałam z tego postu ale i tak kocham Cię bardzo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ograniczaj mózgu, daj do wiwatu, niech ćwiczy!;-) Może moja pisanina być niezrozumiała, bo i po promilach robiona i jakby w odpowiedzi na inszy wpis na inszym blogu. Przeczytałam jednak na trzeźwo i jakoś niczego bym nie zmieniała ( no może poza "opowiadaniem" filmu, he, he - czego to człowiek pod wpływem nie robi ). :-)

      Usuń
  2. czytałaś, Tabazello?http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,161770,22850721,tajemnica-sukcesu-pis-wysmiewaliscie-grazyny-i-januszow-no.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta
    niech Grażyny i Janusze będą sobą, ja nic do nich nie mam, nie pogardzam, nie muszę się widywać. Ale niech, kurwa, nie wstają z kolan i niech dadzą żyć innym. Bo niedługo będziemy musieli się chować w naszych Alcatrazach i Moheriach. A co, jak prądu zabraknie, nawet nie będziemy wiedzieli, że nie jesteśmy sami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jeszcze- może ty jednak się nie ograniczaj z pisaniem, dobrze ci idzie :-D

      Usuń
    2. I dlatego należy zainwestować w odnawialne źródła energii el. W waszym przypadku proponowałabym kierat napędzany siłą kotowatych.

      Usuń
    3. Nie byłam, nie jestem, nie będę apologetką prostactwa! Tłumaczenie ludzi ich głupotą nie jest dla mnie żadnym tłumaczeniem. Zaniżanie wymagań wobec siebie nie jest dobrą drogą dla ludzkości, że tak z górnego C walnę. Człowiek prosty a prostak to nie jest to samo, jednego do drugiego dzieli ocean wrażliwości. Znam tzw. prostych ludzi których nikt, może poza prostactwem, nie ośmieliłby się nazwać prostakami. Na prostactwo zgody nie daję i w związku z tym postanowiłam zostać hrabiną ( żeby się choć tytułem odróżniać, bo w każdym z nas jakiś tam prostak siedzi i czasem wychynie jak człowiek nie upilnuje ).
      Sorry, w społeczeństwie każdy musi znać swoje miejsce - tak to już jest i nie ma co wydziwiać. To jest sprawa nie tyle socjologii co biologii. Człowiek zwierze stadne i hierarchia utrzymywana w stadzie od zawsze zapewniała mu przetrwanie. Raz na jakiś czas następuje wymiana osobników z grupy alfa na inne osobniki alfa, którym zdarza się wykorzystywać do zdobycia władzy inne grupy stada ( od beta do omega ) . Po jakimś czasie wszystko wraca na miejsce. Tak to wygląda w prostackim skrócie z pozycji determinizmu biologicznego ( który moim zdaniem tłumaczy jakieś 95% do 99% ludzkich zachowań ). My jesteśmy właśnie w okresie wymiany ( co nie oznacza wcale że ci co obecnie aspirują do bycia alfami nimi zostaną, to na ogół jest wymiana pokoleniowa a nie roszada w obrębie tej samej grupy wiekowej ). Państwo dziennikarstwo piejący nad pastwieniem się elit nad grażyno - januszyzmem mogą w przyszłości spodziewać się znacznie większego pastwienia się przez nowe elity. Taki proces od dawna opisywany był przez historyków, no i od nie tak dawna przez socjologów. Jako osobnik z grupy lambda ( no dobra, omikron ale przy lambdzie czuję się lepiej ) czekam aż się uspokoi i przekonuję sama się że żyję w ciekawych czasach, z czego niby powinnam czerpać radość ( poza paroma dewiantami nie znam nikogo kto by takową z tego właśnie powodu czerpał ). :-)
      Stanowczo protestuję przeciwko zaprzęganiu kotów do czegokolwiek - kot służy do niesłużenia!;-)

      Usuń
    4. masz rację oczywiście, tylko, jak napisałam u siebie, nie przekonasz do niej nikogo. Tworząc podziały nie da się rozmawiać. Wiem, bo przerabiam to na co dzień na różnych forach- a tak sobie zechciałam wyjść z bańki.
      No ale może i masz rację także w tym aspekcie, że rozmowa nic nie da :-D

      Usuń
    5. Nie da ale co innego da. ;-) Ja w ogóle uważam że tak do końca nie można polegać na rozmowie. "Słowa, słowa, słowa" i nic więcej zazwyczaj dają nic więcej. Ale spoko, będzie akcent optymistyczny - pocieszające jest to że za jakiś czas z tych Grażyno - Januszów wyjdzie nowe pokolenie w którym odsetek grażynowato - januszowatych będzie znacznie niższy. Graczu, przechodzisz na wyższy poziom, he, he. Nie smutaj się Meg, poczytaj cóś o politycznych i się pośmiej. Jakby nie patrzeć to płacisz za tę rozrywkę więc korzystaj póki możesz. Jak trzeba będzie po tym karnawale posprzątać to już nie będzie tak śmiesznie.:-/

      Usuń
  3. Tabaziu, czy ty jesteś socjologiem? Bo ja tak - z wykształcenia i przekonania oraz zamiłowania :) Spostrzegłam już od dawna Twoje socjologiczne inklinacje, więc tylko pytam. Tak, zgadzam się, kot służy do niesłużenia - non serviam - jak wiadomo kto :) A co do Januszów i Grażyn ze stron obu (bo wszędzie są - nie łudźmy się) to już jakiś czas temu przyjęłam wobec nich postawę: możecie mi skoczyć gdzieś oraz pocałujta mnie w doopę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Studiowałam niegdyś kierunek pokrewny - etnologię. No wicie rozumicie, na pewnym odcinku metodologia badań się pokrywa. Grażyno - Januszyzm jak słusznie zauważyłaś występuje w różnych politycznych odmianach, najliczniej na ogół w obozie aktualnej władzy ( na którą to władzę o ile akurat nie stoi przy korytku zawsze psioczy ). Mnie też mogą całować, byle nie namiętnie bo malinki na doopie starszej pani nie przystojo ( a może i przystojo ale mnie te karesy cóś się niehigieniczne wydajo ).:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytawszy posta mogę się tylko zgodzić z Megi: nie ograniczaj się z pisaniem - dobrze Ci idzie :)). Uwielbiam takie teksty czytać, bo pisać nie umiem. Inżynier jestem, umysł ścisły, ale sprawną rękę, dowcip i inteligencję w tekście uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he, he, ja tu się nie chcę ograniczać tylko nową jakość wprowadzać. Na ten przykład teraz siedzę nad dwoma wpisami i staram się żeby one były dla ogrodowych pomocne ( Megi by pewnie napisała że na niwie edukacji działam, he, he, he ale tak po prawdzie to rady Ciotki Klotki, której udało się popełnić mnóstwo ogrodowych błędów, nieraz kosztownych ). Co do pisaniny na tematy ludzkie to właśnie przeczytawszy tekst o tzw. figurze chama. Normalnie chamomania robi się ponownie modna jak te spodnie zwane szwedami. Tak jakby promowanie głupoty kiedykolwiek przyniosło ludzkości coś dobrego.

      Usuń