wtorek, 14 kwietnia 2015

Kwietniowy półmetek

Połowa kwietnia już blisko a  wiosna coś w Alcatrazie nie za bardzo rozbuchana. Ogród  nadal mocno ciemiernikowo - przylaszczasty, że się tak wypiszę. Powoli rozwijają się miodunki i ułudki, kwitną pierwsze, drobne tulipanki i objawiają się hiacynty.  Pamiętam jednak cieplejsze  wczesno kwietniowe dni i bardziej "zaawansowane kwitnienia" o tej porze roku. Właściwie nie powinnam narzekać, bo stan wykonanych robót ogrodowych na dzień dzisiejszy też słabiutko się prezentuje, śmiem twierdzić że wypada adekwatnie do  tegorocznego "zaawansowania kwitnień". No niby jest wiosna ale jakaś taka zmarzła i skwaszona ( czułam że zaniedbanie z Marzanną będzie miało tzw. ciężkie konsekwencje ). Alcatraz  nie wygląda już co prawda na ogród uśpiony ale nadal prezentuje się jako ogród  rozmemłany i kombinujący jakby tu jeszcze przydrzemać.

Na szczęście ptocy śpiewają, słońce zza chmur wygląda a koty wykazują tradycyjny brak subordynacji - jakoś to będzie. Ja dochodzę do siebie po czeskich piweńkach i "zmrzlinach v kornutku"( powinnam pożerać coś ciepłego typu "párek v rohlíku", ale po pierwsze jako  foka z odpowiednią  wyściółką z tłuszczyku  pod skórą uważam że  lody są odpowiednią potrawą na niemal każdą pogodę - dyskusyjna jest tylko kwestia  syberyjskich mrozów, a po drugie praskie 21 stopni Celsjusza na  plusie to jest temperatura przy której chłodzenie się lodami jest jak najbardziej dla fok wskazane ). Dla zdrowia znaczy piłam i żarłam, a chrypkę mam nie wiem z czego, he, he. Jak do siebie dojdę całkowicie to planuję całopopołudniowe roboty ogrodowe, ponoć  przed nami parę cieplejszych dni ( choć jak znam życie to pewnie weekend będzie deszczowy i zimny ). Może choć trochę podgonię ogrodową robotę i Alcatraz zacznie wreszcie przypominać siebie z dni chwały. Niestety Dżizaasa do robót ogrodowych nie zagonię,  nie dość że Dżizasella jest sterana robótką to jeszcze złośliwie zapadła na zdrowiu. Po walkach z ortopedami w  gryplanach jest pilna interwencja stomatologiczna.  Na razie  żre  przeciwbólowe i rozmyśla nad  brakiem próchnicy  u rekinów. To nie jest odpowiedni moment na padające z mojej strony propozycje ogrodowe. Krótko  pisząc - nici z  Isaury. Grabienie, plewienie i inne ogrodowe "rozkosze" spadają na moje  focze cielsko. I tak to u nas wygląda kwietniowa porą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz