czwartek, 24 stycznia 2019

Zbieramy się!

W mijającym tygodniu nawet nie starałam się  uciec od medialnej zawieruchy która zgodnie z moimi oczekiwaniami rozszalała się nad nami na dobre. Co  ciekawe generalnie szeroko  pojęte media nie uznają że to z nimi cóś jest nie halo i beztrosko obwiniają "klimat" jaki rzecz jasna wytworzyło społeczeństwo a one  te bidne media to tylko  tak jak to zwierciadło odbijajo brzydki obraz. Taa... mła się odbija za to mediami jak zgniłym jajem. Media kreują nam rzeczywistość i nie ma co udawać  że jest inaczej. Klimat jaki mamy jest w dużej mierze  ich "zasługą", są zań  odpowiedzialne i nie ma co tutaj zwalać wyłącznej odpowiedzialności na Kowalskiego bo Kowalski za uszami wprawdzie ma ale do tych uszu ciągle mu się sączy. A jeszcze solidniej pracuje się nad tym żeby mu stawiać przed oczami. O rządowej ( bo przeca nie  jest to narodowa czy społeczna ) TVP nie ma nawet co pisać bo mam deja vu telewizji stanu wojennego ( dziewczynki i chłopcy z informacyjnych tylko  mundurków  nie noszo ) ale z inszymi programami  informacyjnymi wcale nie jest też  znów tak bardzo świetnie.  Nie jest to  takie dno jak ta nasza abonamentowa gadzinówka ale mła czuje całą sobą że z zachowaniem  tzw. dobrych standardów dziennikarstwa jest  średnio (  beztelewizyjna mła w tym tygodniu parę razy załapała się na programy różnych stacji przy  okazji nawiedzeń i stwierdziła że jej decyzja sprzed już nastu lat o pozbyciu się odbiornika TV była jedną z najlepszych decyzji jaką kiedykolwiek podjęła ).

Prasę i portale internetowe mła dozowała, coby szum medialny u niej kołowacizny  nie wywołał. Hym... papierowa prasa z lewa, papierowa prasa z prawa, szczerze pisząc jeszcze papierowa prasa mimo że sympatie polityczne widoczne  jak na dłoni  wygląda na tle innych  mediów w miarę czysto. Wiadomo  że tabloid  jest tabloidem, nikt wyżej możliwości nie podskakuje i w jakiś sposób jest to uczciwe.  Każdy ma swoją wersję rzeczywistości, każdy o niej w inszy sposób opowiada ale chlastania  piórem po oczach jak  brzytwą ni ma. Z poglądami dziennikarskimi  możesz się  zgadzać lub nie, ale to twoja sprawa.  Co najwyżej  list do redakcji możesz wysłać  jak  cię rozwścieczy jakiś felieton i liczyć na to że o ile dobrze piszesz a redakcja jest z prawdziwego zdarzenia to zechce go  włączyć do wydania jako  polemikę z  autorem felietonu.  Rzecz oczywista że zasób słownictwa w tej  polemice musi być  znacznie większy niż  tak popularne w necie" Polityk którego nie lubię czy jego formacja ...ch.j i p..da!" Może dlatego że papierowe gazety z natury swojej nie są w stanie oddać łamów każdemu uważającemu że cóś ma do powiedzenia,  są ostatnim bastionem prawdziwego dziennikarstwa.  Napiszę tak - sięgając po   pisemko  "Miś" człowiek wie  że spodziewać się może  opowiastek dla dzieci, sięgając po  "Vouge" dobrych fotek mody,  po "Do Rzeczy" poglądów prawicy, po "Newsweek" poglądów liberalnych a po "Liberté!" lewicowych. Jasne jak słońce.

Elektroniczne wydania gazet już takie  uczciwe  nie są, głównie za sprawą moderacji komentarzy a właściwie jej braku.  Unijne prawo jasno nakłada odpowiedzialność właścicieli portali za treści umieszczane na ich stronach ale w niektórych  krajach to prawo jest po prostu martwe.  Poziom debaty  publicznej w związku z tym znalazł się w okolicach rynsztoku.  No cóż, trza się szykować na to że prędzej czy później, po  kolejnych ekscesach spowodowanych  hejtem komentarze do rzeczywistości będziemy sobie mogli zamieszczać na stronach sygnowanych własnym  imieniem i nazwiskiem a błoga anonimowość w sieci z której sama korzystam,  stanie się wspomnieniem. Tak po prawdzie  nie ma  żadnych przesłanek prawnych które by  tę anonimowość nam  gwarantowały, kiedy w końcu  ilość  "martwych dusz" zarejestrowanych na portalach społecznościowych przekroczy ilość rzeczywistych użytkowników, kiedy wiedza o  programach dopieszczająco  lajkujących z automatu dotrze do tych którzy dzięki lajkom czują że istnieją, kiedy stosowanie  socjotechnik wryje się w społeczną świadomość a oko wielkiego brata podpatrzy to czego akurat nikomu nie chcieliśmy pokazać, być może wówczas dojdzie do  tego że  zerwiemy z hipokryzją, która  nazywa się anonimowość w sieci a która pozwala zarządzać ludźmi  jak stadem baranów i napuszczać ich na siebie zgodnie  z interesem  jakichś  grup ( i nie jest to spiskowa teoria dziejów  o czym można się przekonać zagłębiając się w sprawę amerykańskich wyborów czy wybuchu separatyzmów w Europie, a także analizując przyczyny odcięcia się  niektórych krajów od hamerykańskiej wersji netu ) .

Brak anonimowości skutecznie temperuje, bo co innego  kiedy Ciapuchna wychodzi na płaskoziemcową idiotkę a co innego kiedy zostaje nią  Anna Kowalska.  Myślę że za jakiś czas  Face i Tweet padną ofiarą własnego sukcesu, przekręty tej pierwszej nawet Wujka Google zostawiły daleko w tyle. No cóż, zarządzanie przez korporację mającą na względzie głównie zyski inwestorów a nie dobro użytkowników, sprowadzającą tych ostatnich  do roli dostarczycieli danych, targetu dla reklamodawców oraz masy ludzkiej u  której  można kształtować określony światopogląd  na zamówienie,  nie może skończyć się dobrze.  Brak  niby anonimowości  najprawdopodobniej rozwaliłby złoty interes, ale kto wie czy takie na ten przykład finansowe karanie portali za brak weryfikacji lewych kont społeczeństwu nie wyszłoby na dobre? Użytkownikom  tych portali,  którzy często gęsto nawet nie mają  świadomości że rozmawiają z trollami ( przywykło się trollowanie przypisywać  komentatorom politycznym ale trollowanie  nie polega tylko na pluciu jadem - wyobraźcie sobie że jestem na ten przykład trollem, he, he, he - na szczęście  sporo z czytających zna  mła z realu ) zapewniłoby bezpieczniejsze poruszanie się nie tylko w sieci ale i w świecie. Takowe to refleksyje mła nachodziły w mijającym tygodniu, w którym po wyciszeniu wszyscy polityczni i nie tylko  zapluwali się się z tej mniłości i pokoju. Taa... jedno co dobre to że serduszkowa akcja nadal działa, zapełniają się puszki i nasza  niedopieszczona służba zdrowia dostanie wspomożenie.  Niech żyją serduszka ludzi dobrej woli, nie ważne lewe czy prawe czy centrystyczne, dobre serduszka  po prostu.

8 komentarzy:

  1. Grafiki cudne. Bardzo mi się podobają. Jeśli chodzi o resztę. To ten Kowalski co mu sączą do ucha, to on taki bezwolny nie jest. Sączą i innym, ale się nie przyjmuje. Grunt nie ten. A innym się przyjmuje, bo same tak myślą. Więc tak nie odbierajmy odpowiedzialności Kowalskiemu. Sam on sobie winny. Nie media. Media to tylko odbicie pewnej zbiorowej świadomości, tak jak wikipedia :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. To są prace Heinza Geilfusa, niemieckiego "artysty komercyjnego" - znaczy tworzącego projekty pocztówek, reklam itp. Nie znaczy że nie tworzył na poważniej, tworzył choć jego sceny myśliwskie cóś do mła nie przemawiają. Mła jako osobnik o guście zwyrodniałym lubi tylko portrety psów w myśliwskich ubrankach, he, he, he. Urodził się 25 listopada 1890 w Giessen , zmarł 25 stycznia 1956 w Bad Nauheim, dawno temu.
    Co do win Kowalskiego, mła przeca pisze że Kowalski ma za uszami a uszy ma ogromne, tylko że pomiędzy nim a mediami następuje tzw. sprzężenie zwrotne. Kowalski nosi w sobie pewne brzydkie domniemania ale Kowalski nie bardzo wie jak je wyartykułować. No i tu wkraczają media mainstreamowe ( włączam w to portale społecznościowe ) które jadą z formą przekazu po bandzie jak klasyczna bulwarówka vel tabloid. Proste zarządzanie emocjami. Kowalski szybko podłapuję formę wypowiedzi bo ona cóś taka skomplikowana jak budowa cepa i swoje domniemania zaczyna przedstawiać w ten właśnie sposób, który jest mu zapodawany codziennie jak ta pasza przez media. Kowalski jest traktowany jak pies Pawłowa który ślini się na widok światełka czy dźwięk dzwonka. Kiedy Kowalski dostaje cóś co nie jest przekazem opartym tylko na emocjach ma problem a wtedy w ramach czerpania z Kowalskiego korzyści media mu tłumaczą czyli wciskają kit w jedyny dostępny dla Kowalskiego sposób, czyli ciężkoemocjonalny. A media przede wszystkim powinny Kowalskiego informować a nie sprzedawać mu jedynie interpretacje wiadomości. Odnoszę wrażenie że granica pomiędzy informacją a jej interpretacją właściwie już nie istnieje, Kowalski jest tresowany co ma myśleć. I to podstępnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gust zwyrodniały bardzo fajny jest :-) Bym powiedziała cenny nawet w tym świecie dziwnym. Wszystko TAK z tym Kowalskim i mediami. Kowalski asz śpiewa z radości, że oto, fajnie tak mu się współgra z syfem w tv. Bo to jest sprzężenie zwrotne. Ma potwierdzenie, że to co mu w duszy gra, dobre jest i można uwolnić :-) Tak jak napisałaś. Kowalski to jednak i Ofiara, i Kat :-) Ale bynajmniej nie bezwolny. To jednak wybór jest.

      Usuń
    2. Hym... ja mam wrażenie że z tym wolnym wyborem to nie jest do końca takie jasne. Ludź zwierz stadny i te nazwijmy te wybory nie zawsze są w pełni świadome. Stadność jest wartością ale bywa strasznym ograniczeniem, człowiek się miota pomiędzy tym co mu w duszy naprawdę gra a tym co mu się wydaje że grać powinno, każdy szuka swojej grupy, wielu szuka po prostu silnej grupy ( bielogia, jak to mawiała stara Janiakowa ). Szczerze pisząc to im mła dalej w kalendarz tym mniej wierzy w powszechną wśród ludzi zdolność do autorefleksji a solidniej wierzy w szukanie oparcia w stadzie , a jak ni ma takowego zjawiska jak autorefleksja to co tu ćwierkać o wyborach świadomych. Nie żebym tak od razu od ciemnego luda wyzywała ale nazwijmy rzecz po imieniu - zdolność do autorefleksji występuje u ludzi zdecydowanie rzadziej niż taka cecha jak kreatywność ( tak na oko 99% człowieków jest kreatywnych ).
      Mła przeprasza za niegramatyczne popieprzenie, mła pisze szybko i w przerwach między inszymi zajęciami i dlatego sposób jest który a nie jaki i w ogóle jest z lekka niechlujnie. Znaczy mła nie wie czy wypisuje się jasno i zrozumiale. Co robić, za dużo na łbie.

      Usuń
    3. Całkiem zrozumiałe ;-) Ty myślisz, że większość jednak pójdzie po linii mniejszego oporu. Ja, że nawet to jest jednak wyborem. W sumie na jedno wychodzi chyba. Z drugiej strony, no nie nauczy się człek jak sam po DE nie dostanie. A to się zdarzy niezawodnie. Nawet Kowalskiemu zmanipulowanemu przez media i własne żądze ukryte :-) Poczekamy, zobaczymy.

      Usuń
    4. Istnieje taki pogląd że nadzieja jest głównie po to żeby ludź się wziął i zawiódł bo to go wzmacnia mentalnie. Mła nie lubi tego poglądu bo osobiście jest beznadziejnie pełna wiecznej nadziei, choć wie że toczą się tzw. procesy i nie ma mocnych żeby Kowalski w tyłek za głupoty nie dostał. Mła tak sobie tylko w cichutkości marzy żeby Kowalskiemu pośladek nie odpadł w drodze do nauki rozumu ( w końcu mła jest też taka Kowalska ).

      Usuń
  3. Mnie grafiki też się bardzo podobają :)
    pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mła się cieszy że sprawiła przyjemność. :-)

      Usuń