piątek, 23 sierpnia 2019

Codziennik - zakręcalnik!

Zakręcona, zakręcona! - tak to wygląda teraz u mła.  No nie ma  że nie ma, mła swoje  musi zrobić, byznesa pilnować, kombinacje uskuteczniać i jeszcze przy okazji bilokacje niemalże urządzać bo musi.  Łatwo mła nie jest ale co robić, trza rzeczywistość ogarnąć bo jak  nie mła  to kto? Mła więc ogarnia ale sobie za to marzy że jak tylko poczuje że może to się wypodróżuje. Na razie to mła   ma coraz bardziej konkretne plany podróży krajowych i zagramanicznych i nie ma zmiłuj, mła  się wypuści kiedy będzie trzeba bo mła się po prostu należy  jak tym  mynistrom. Ba, mła ma jakąś taką dziwną pewność w sobie że jej się to należy bardziej niż onym wspomnianym. Takie  bordello jakie jest w niektórych  mynisterstwach to u mła by nie przeszło, lokatorzy by ją pogonili przy współudziale kadr urzędniczych paru instytucji. Czasem  mła się zastanawia  skąd rzundzące  takich dupków na mynisterialne stanowiska wynajdujo i co do cholery stoi za potrzebą masochizmu prezentowaną przez zarzundzanych.  No wicie rozumicie, mła paczy i oczom nie dowierza a rozumem to już na pewno nie ogarnia. Mła tak sobie myśli że  Kisiel ciągle  aktualny - "To, że jesteśmy w dupie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać." Ech...  Przed mła teraz weekend i mła sobie pozwoli troszki odetchnąć coby  sił nabrać przed pracką.

A jak  już minie sierpień to tadam, tadam! - mła się wybierze  po młodszego braciszka dziewczynek, któren się   Mrutek nazywa.  Teraz  mła nie może ze względów logistycznych  bo chciałaby żeby  Mrutek z fasonem do chałupy przyjechał i nie taki umęczony tylko wypoczęty coby  dziewczynkom zdołał się zaprezentować  z najlepszej strony. No i żeby mła  była po wypoczynku choćby dwudniowym żeby sytuację domową ogarnąć ( mogą być zazdrości,  próby  nieautoryzowanych wycieczek itd. ).  Mrutek jest klasycznie czarny ( znaczy kolor noc polarna z ócz zieloną zorzą ), w  wieku nastoletnim i na pewno będzie wymagał wspomaganego  przez mła wprowadzenia w życie domostwa. W mijającym  tygodniu to w ogóle nam się familia rozmnożyła,   u Dżizaasa pojawiło się kuzynostwo, znaczy Tytus  i Wasyl adoptowali Dżizaasa i Jądrzeja.  Adoptowani z lekka przerażeni własną odwagą bo zajęło się nimi kocie rodzeństwo. Hym... jeden z maluchów błyskawicznie  zaczął wyłudzać na "bo ja jestem taki mali" a drugi roznosi  chałupę bo temperamentny  jak ten wicher ze stepów.  Oczywiście adoptowani są już pod  pazurem, zabawki, kuwetki, transporterki, karma dobra na brzuszek i te sprawy - he,he, he, szybciutko zostali wdrożeni w obsługę kociego państwa. Mam nadzieję że  Mrutek nie ma jakichś przesadnych wyobrażeń o obowiązkach  mła względem jego  kociej osoby ( nadzieja matką głupich - każdy kot ma wymagania, mła to wie bo jest przyuczona ale mieć nadzieję znaczy żyć spokojniej ).

A co w ogrodzie? - przed  nami upały  i  mła doszła do tego stanu  że chciałaby żeby  nastąpił już  definitywny koniec tegorocznego lata. Wielka dodupność pogodowa to tegoroczne lato, szczerze pisząc to mła jest po prostu latem umęczona i to wcale nie dlatego że pracowała  jak mrówa w ogrodzie. Jest gorzej, znaczy większy stopień umęczenia niż było dwa tygodnie temu, perspektywa  upałów bardzo mła wkurza. Kiedy  jest bardzo sucho i bardzo gorąco to ogród  po prostu przestaje cieszyć, człowiek chowa się przed palącym słońcem w domu  i jego bytowanie cóś nie różni się bardzo od tego jak  bytuje zimą.  No,  wieczorkiem  może posiedzieć w ogrodzie o  ile jest komaroodporny ale dnie spędza w murach. Takie "schowane" lato to nic  fajnego, wprost nie można  doczekać się nowej pory roku.  Posadziłam zimowity i nadal leniwie zastanawiam się nad posadzeniem jesiennych krokusów, hym... częściej  o ogrodzie myślę  niż w nim przebywam.  Jak pisałam w poprzednim ogrodowym poście to raczej takie myślenie pitu - pitu bo cebulki odmianowych przebiśniegów są drogie  a wiecie że to ich zakup mła się marzy i nie ma co forsą szastać.  Tak w ogóle to mła musi wyliczyć na ile zielonego  może sobie pozwolić ale przede wszystkim  musowo  trza jej przedtem  zrobić postletnią inwentaryzację nasadzeń.  Upały  wykończyły  sporo roślin, trzeba będzie  pomyśleć o nowych nasadzeniach, kto wie czy po uzupełnieniu nasadzeń mła  będzie jeszcze stać na jakiekolwiek cebulki. Dzisiejsze foty to słoikowe dekoracje będące wyrazem tęsknoty za jesienią. Mła tak napadło na leśne klimaty bo Cio Mary przesłała  foty z efektem polowania na grzybki jakie  uskutecznili Madame Teresa i  Wujek  Jo. U mnie styropiany i papiery udajo leśną dzikość, takie miejskie  do bólu te leśne tęsknice!

6 komentarzy:

  1. Przerażają mnie te wieści o nadchodzących upałach, mam już ich szczerze dość... czy nie mogłaby się ta pogoda ustabilizować? Jak nie to upał, to zimno, a mogłoby być z 25 stopni i delikatne słonko, to by było idealne. Pozdrawiam serdecznie! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś cooleżanka po roślinkach doniosła mła że w jej rejonie tzw. babki wiejskie przepowiadają jeszcze trzy lata suche. Hym... może dziadki przepowiedzą co inszego ale podobno babkowe przepowiednie ponoć sprawdzają się w większym stopniu. Nie ma zatem zmiłuj. ;-)

      Usuń
  2. Tabaazo podobają mi się te Twoje obrazki grzybkowe, szkoda tylko, że jak grzyby, to już jesień...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I niech ta jesień już przyjdzie bo to nie lato a męka! :-/

      Usuń
  3. Dzis tytaj 27 i juz nie ma sie ochoty na wychodzenie z domu, jejej, niech juz,sie zrobi chlodniej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas okole dwudziestu dziewięciu chyba, nawet nie sprawdzałam coby sie nie złościć. Z ogródkowania przerzuciłam się na poszukiwanie na OLX mebli do kuchni. Jeszcze tylko wpłatę muszę jedna uskutecznić przez neta i właściwie na dziś to zero pomysłów. Chyba skończę z książką na wyrku i to będzie dla mła najlepsze.

      Usuń