poniedziałek, 22 listopada 2021

Codziennik - jesienność późnolistopadowa

Prasóweczka - mła przeczytała artykuł pani K. z jej żądaniem segregacji sanitarnej skierowanym do zarzundu . No cóż było klasycznie, jak to cza segregować bo część społeczeństwa zawierzyła nauce i co z tego ma. Mła do tej pory sądziła że zawierzenia to głównie w "Gościu Niedzielnym" ale widać mła się robi otępiała na starość. Na pewno jednak mniej niż redaktory który taki kawałek puściły w gazecie, mającej w stopce redakcyjnej hasło "Nie ma wolności bez Solidarności". No i gdzie ta solidarność i ta wolność? Cóś jakby mentalność Kalego, solidarnie to jest tylko wtedy kiedy solidaryzujemy się z tymi wyczepionymi bo nam za to płacą? Co to w ogóle za nawoływanie do podziałów?! Pani K. mentalnie cóś blisko do pani G. działaczki na rzecz zwiększenia praw zygot i płodów kosztem życia praw ludzi urodzonych, zdaniem mła obie są ciężkostrawne. Do tego stopnia że mła ma ochotę tym paniom zaproponować udział w takim performance jaki widziała w filmie "La Grande Bellezza" - solidny rozbieg i przypieprzenie czółkiem w filar akweduktu.  Trzecia pani która jest dla mła denerwująca to pani Makrela, której cóś cinżko się rozstać z urzędem i co i raz jakiegoś byka gabarytów przewodnika stada ustrzeli.

Na szczęście udało jej się tym razem wkarwić nawet własny zarzund który wyczuł z kolei wkarw unijny. Na jedno szczęście nasze dupki poczuły że kryzys na granicy się zaraz będzie kończył i przynajmniej się podłączyły pod unijną politykę z groźbą odcięcia połączeń kolejowych. Mogli to zrobić w sierpniu ale słupki były ważne. U nas mendialne ogólne pianie jak to Polacy chcą lockdownu. Taa... proponuję tym razem zmienić taktykę, Biedronki i Lidle nie pracujo, urzędasy zapiendralajo - każdy chce odpocząć. Mła czyta te opowieści Szeherezady w mainstreamie informacyjnym  z obowiązku, są bowiem nużąco jednostajne, jednostronne i wykrzywiające obraz rzeczywistości. Dotyczy to nie tylko srandemii ale też wszelkich nowych wałków. Cóż, po tej lekturze politycznej wiem już jedno - o ile nie pojawi się któś mający cóś racjonalnego i realnego do zaproponowania to mła sobie darowuje wybory - szkoda jej głosu bo wszyscy teraz obecni w polityce nie majo jej nic do zaproponowania. W żaden sposób nie są przedstawicielami ani opinii mła ani jej interesów. Politycznie to mła jest obecnie na etapie spuszczania wody po obecnym zarzundzie i jego parlamentarnej opozycji. Dobra łobowiązek łodwalony, przejdźmy do spraw milszych. 

Ostatnie złoto jesienne chwile w ogrodzie, znaczy  u mła jeszcze resztki liści na berberysach i wytrwale na prawie zielono, w pełnym ulistnieniu  egzystuje  ambrowiec. Mła i Pan Darek dokonywali pospiesznych ogrodowych prac, bo  już lada chwila śnieg i przymrozki. W końcu mamy  końcówkę listopada, ma prawo śnieżyć. Mrozić będzie głównie w nocy, ale tak  bez przesadyzmu.  Mła ma wrażenie że śniegu raczej nie zobaczy prędzej  niż w grudniu.  Koty w porządku ale mła się  znów stresuje bo ten rok  u Kocurro cinżki, na zdrowiu zapadła  jedna z młodszych członkiń  rodziny,  prześliczna niebieskooka  popielato - dropiata  Nikusia.  Trzymamy mocno kciuki.   Poszukujemy też bardzo dobrego domu dla kota wyjątkowego umaszczenia i usposobienia, Jogurcik  się nazywa i jest ponoć prawego charakteru, metafizycznie wrażliwy ( usiłował ulokować  się w kościele ) a jednocześnie zaradny ( nawiązał stosunki z Panią Sklepową ). Z urody przypomina koty które  wyszły spod  pędzli z chińskich i japońskich artystów, normalnie czar  Orientu z tą jednolicie szarą częścią  okrywy. Koty mła zdrowe  ale tak mła skoncentrowana  na tym żeby nie upaść  Mrutka rozpasła niechcący  Pasiaka, któren  osiągnął  gabaryty Piesowej Łazanki. Teraz mła już pilnuje wszystkich z żarłem, nawet Szpagetki, która jak wiadomo  nie jest z tych łapczywych ( no chyba że wołek surowy albo wątróbka kurzęca ).


Mła  się wzbogaciła kaktusowo o trzy malutkie ( wiadomo, cena ) kaktusiki. One takie  jakby prezentowe troszki bo kiedy Ciotka Elka  dowiedziała  się że  mła by chciała  to kasa prezentowa została mła przekazana. Ciotka  bowiem doszła do wniosku że  taki prezent to ona mła chętnie zasponsoruje  "Zamiast głupoty  kupować!". Wczoraj wieczorem mła została dumną posiadaczką sulcorebutii Sulcorebutia rauschii i echinocereusa Echinocereus pectinatus var. rubispinus. Wybarwienie rebutii, i kolor cierni echinocereusa bardzo mła się podobają. Sama już sobie dofundowałam malutkie gymnocalycium Gymnocalycium horstii. Gymnolek  jest nieco dziwny, miękkawy,  ale ten gatunek  ponoć tak ma. Pampiak, znaczy pochodzi z pamp Ameryki Południowej, naturalnie występuje w Urugwaju i Argentynie. Sulcorebutia pochodzi z kolei z Boliwii a nowy echinocereus to Meksykanin. Zdjęcia nówek nie są najlepsze ale pogoda  jest jaka jest, światła mało a przy sztucznym świetle robione  fotki nie pokazują prawdziwych coolorów. No a  w tym wypadku to coolorki przeca chodzi.  Pampiaka mła posadziła razem z krewnym z Argentyny, natomiast do coolorowych kaktusów dosadziła gymnolka zmieniającego coolor pod wpływem nasłonecznienia, Gymnocalycium mihanovicii.

Ponieważ mła nie może cieszyć się czymś  dużym, jakimś przełomem mentalnym większości społeczeństwa ( mła jest pewna  że on przełom się dzieje ale mła jest  z tych presto, presto a społeczeństwo jest z tych langsam, langsam, he, he, he ), który umożliwiłby mła spokojniejsze patrzenie w przyszłość to mła się cieszy tzw. małym. Wiecie,  takimi drobnymi przyjemnościami życia codziennego typu zasłonka zrobiona z olbrzymiego szala z indyjskiej bawełny wymacanego w lumperionku i nabytego za  trzy złote polskie ( uwielbiam kupować takie szmatki za cenę biletu MPK - sumienie mnie nie rusza, ba, nawet czuję się jakby lepiej  ze świadomością że przelezę się "nogami" dla zdrowotności ), jak i  prezentową poduszeczką w kocie fête galante. Ponieważ  sama cieszę  się prezentami postanowiłam w tym roku zatrudnić  św. Mikołaja.  Nie  że na umowę,  porobi u mła na zlecenie - kogo dzisiaj  stać na ZUS?! Albo ZUS albo działalność  czyli prezenty, he, he, he. Do niezłych absurdów dochodzimy.  Części składowe mikołajowego mła właśnie kompletuje ( czekolady wiadome na razie nabyła ) , nie chodzi o to żeby było drogo, chodzi o to żeby było przyjemnie.

Niektórzy dostano szpieniądze, bo akurat to im się przyda najbardziej ( nawet jak piniądz niewielki  to zawsze to coś ), insi dostano drobiazgi ale takie żeby ciepło się  człowieku zrobiło. Za drogo nie będzie ale jak sami  widzicie  nawet   trzy złote mogą sprawić  że jakoś tak lepiej na duszy się robi.  Mikołaj musi  mieć w tym roku sporo roboty  bo mła się wydawa że trza go w czas kryzysowy wesprzeć, niech nosi  choćby słoik  domowych  powideł, chodzi o to by jak najwięcej osób poczuło że są dla mła ważne. Taka własna wersja Orkiestry Świątecznej Pomocy, wspierająca głównie na duchu, żebyśmy poczuli się ważni. No i przede wszystkim żeby  mła poczuła się ważna, obdarowywanie  to czysty  egoizm, człowiek czuje się taki wspaniałomyślny, dobry  i wogle. Dzisiejszy wpis mła obkleiła  zdjątkami z listopadowego Podwórka i Alcatrazu,  fotkami kaktusowych  łupów i pokrzepiających dobrutek ( nie wszystkich, niektóre  musiała przed krążącą niczym sowa polująca na myszki Małgoś schować - ona ma jakiś radar nastawiony na pojawiające się w domu słodkości ).  W muzyczniku piosenka zapewniająca że nie ma na świecie takiej rury, której by nie można odetkać ( mła miała weekend hydrauliczny, Gieni udało się zalać Małgoś, wyobraźcie sobie  jaką rewie urządziły panie starsze - mła latała  z acardem i kropelkami a hydraulik rurował ).

55 komentarzy:

  1. Powoluśku do wszystkiego się ustosunkuję ale na plan pierwszy wychodzi mnie zdumnienie - jakim prawem przyrodniczym ten ambrowiec u Ciebie wciąż zielony a mój już dawno naguśki (żeby nie rzec, uczciwszy uszy, że goły) ???
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, on zawsze tak późno liście gubi. Jak nie ma mrozów to potrafi tak do stycznia, złośliwie zielony, stać! Jest to dla mła taką samą zagadką jak dla Cię! 8-O

      Usuń
    2. A jaki on stary, ten Twój ambrowiec ? Bo jakiś nieduży na tym zdjęciu...
      Mój rośnie już około 30 lat, to może z wiekiem tak ma ?
      Rabarbara

      Usuń
    3. Mój ambrowiec rośnie u mła cóś kole siedmiu - ośmiu lat najmniej. Z tym że mła nabyła odmianówkę, to taki kurdupel któren 'Gumball' się zwie. Jego się często szczepi na wysokiej nóżce, mła ma kulkę zaszczepioną nisko. Powinien się wybarwiać jak wszystkie przyzwoite ambrowce ale ten mój egzemplarz jest wyraźnie nieprzyzwoity!

      Usuń
  2. Hydraulik. Hmmm. Oby to nie było bardzo zaraźliwe.
    Ogród już bardzo późnojesienny, rzeczywiście zagadką dlaczego Twój ambrowiec nie.
    Nikusią to i u mnie głowa zaprzątnięta. Cudo Jogurcik pewnie znajdzie chętnego, bo jest cudem. I do tego grzeczny oraz inteligentny, ale i u mnie będzie. Natomiast co do nowości przybyłych drogą kupna i prezentową, to ogniste gratulacje. Mniej podziwiam kolczaki, chociaż nazwa "pampiak" urocza i on sam też 😀 Szale indyjskie i u mnie robią za zasłony, ale też jako obrusy, nadają się i już.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama widzisz jakie to radości lumperionu, Sezam wysiada. :-D Kaktusy to młodziaki one dopiero za jakiś czas pokażą prawdziwą urodę. Nie dość że są uroczo fioletowo - różowe to jeszcze pięknie kwitną. Prezentów mła pokazała cześć, reszta schowana bo Małgoś nagle ma duże zapotrzebowanie na różne rzeczy. Mła musi zrobić Małgoś porządne Mikołajki, mła widzi głęboka potrzebę dopieszczeń! ;-) Co do Nikusi to kotka jest młoda, a to mogą być różne rzeczy, niekoniecznie te najgorsze. Tego trza się trzymać! Jogurt jest tak bystry że może nawet Piesę przekonać że om już jest zainstalowany, ma ten błysk w ślepkach.

      Usuń
  3. Ślicznosci kaktusiki, westchnę sobie, a gdzie kupowalaś, chociaz serce me rwie się do wiekszych, a te cenę mają już stosowną do gabarytu.

    Zaszalałam dziś i kupiłam buty (nie lada wyczyn) za okazyjną cenę, oby były wygodne! W szmateksie natomiast nie udalo sie znaleźć ciuszków,za to szeroki i dlugi cieply szal w kratkę, którego będę używać jako kocyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, mła do szmateksu weszła w sprawie poszewek a wyszła z szale, tak to już jest. Kupowałam na Alledrogo u takiego Egzotycznego Ogroda. Zależało mi na konkretnych gatunkach a większe egzemplarze konkretnych gatunków to na pewno nie na moją kieszeń. Srogo drogie a mła ma przede wszystkim o koty dbać a nie pławić się w kaktusowej rozpuście. :-)

      Usuń
    2. One koty tak na mła paczą że mła nawet myślozbrodni o większych egzemplarzach kaktusów nie byłaby w stanie popełnić. ;-)

      Usuń
  4. och, gdybym była bliżej to szarego Jogurta brałabym w ciemno. Minęło właśnie 5 lat gdy mój nieodżałowany, ukochany szary Jogurt nas opuścił nagle i niespodziewanie.
    wg. znających temat (mikrobiolog) z kowidem w różnych jego przejawach będziemy się bujać kolejnych 30 lat, ja temat odłożyłam ad acta, maseczka, szczepienie by mieć kwit (podróże obowiązkowe) i koniec tematu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby się któś wybierał w rejony atlantyckie to może by Jogiego przewiózł, tylko że to musi być naprawdę odpowiedzialna osoba i godna zaufania ( Romi mogłaby cóś na ten temat napisać jak to bywa z powierzaniem przewozu ). Przeca o tym że covid sobie będzie z nami egzystował to niemal od początku było wiadomo, dlatego mła sądzi że te zdziwności totalitarne które nam się z okazji covidego serwuje to cudowne pomysły na zarzundzanie a nie pandemiczna potrzeba. Co do szczepienia to przeca tyż wiadomo od początku że to będzie neverending story, jest to wymysł czysto urzędniczy, nie podparty solidnie nauką ( eksperymentujemy z terapią genową ) i nie ma nic wspólnego z powstrzymywaniem zarażeń. Pytanie przy której dawce do ludzi wreszcie dotrze że jak większość powie nie to będzie nie. Bo to nie jest tak że na tym się skończy. Jesteś optymistką. ;-) Nie, nie i jeszcze raz nie. To rozgrzewka do dalszych ograniczeń. Wiem, wiem, wydawa się niemożliwe ale pamiętaj że greenpass też jeszcze rok temu wydawał się czymś nie do pomyślenia. Nasz akwizytor od czepionek wczoraj nam zaćwierkał żebyśmy byli gotowi na czwartą i piątą dawkę. Mła przeczytała koment który pojawił się niemal natychmiast po ukazaniu info i - "Wisielski, będziesz niedzielał!".

      Usuń
    2. 8 przewidzieli, to muszą krecic te lody.

      Usuń
    3. Po ósmej to pewnie zejście lżejsze czy cóś. ;-)

      Usuń
  5. o tej porze roku nikt tu się nie wybiera, niestety. za daleko i za ponuro.
    szczepienia nie miałam w planach ale mać mi się połamała wiosna, wyrabiam normę podróżniczą za lockdowny byłe, obecne i przyszłe, w każdej chwili mogą mnie znów wezwać. testowanie negatywne wali niestety po kieszeni, nie tylko w PLu.
    to nie kwestia optymizmu czy odwrotnie, tylko zmęczenie tematem. Zycie jest zbyt krótkie by je poświęcać na bicie jednej piany, czytanie, słuchanie oszołomów z jednej i z drugiej flanki. wole ryć pazurem w ogrodzie albo zalegać z kotostfem w wyrku i tak się nigdy nie dowiemy jak to z kowidem było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmęczona jesteś, ale to nie znaczy że my się tu będziemy poddawać. Będziem bruździć. Pamiętaj że czepionki nie są obojętne dla organizmu, więc ostrożnie z ilością. Życie jest krótkie ale trza zrobić wszystko żeby nie było jeszcze krótsze. Mła tyż ma ochotę zanurzyć się w domowiźnie ale niestety, nie czas żałować róż kiedy płoną lasy. Austria jest takim dzwonkiem który mła bardzo mocno trzeźwi, kwestie prawne włos jej jeżą na głowie. Zaczyna się od przymusowej czepionki a potem się okaże że mła jest w ogóle mało społeczna. Nie mam ochoty dowiedzieć się za jakiś czas że moje koty to takie nieekologiczne, ptoszki zjadają i nie trza ich hodować. I nie mogę uprawiać w ogrodzie tego co mła się podobie bo zagraża to ekosystemowi. Mła chciałaby żeby to było oszołomstwo ale cóś czuje że nie jest. Człowiek odsuwa od siebie takie myśli ale to idzie w tym kierunku, myślę że Austria jest takim przekroczeniem czerwonej linii i globalni zdają sobie sprawę że może już nie być odwrotu. A z covidem to już wiemy jak było, badajo ten genom i badajo, znaleźli miejsce doklepki i teraz już niestety czarno na białym. To jest laboratoryjny wirus i teraz wszyscy chcą żeby było cichooo i żeby nikt nie mówił o chińskich laboratoriach, bo za nim są hamerykańskie pieniądze. Pfizer. He, he, he. Naprawdę.

      Usuń
    2. na razie wiekowo nie podpadam pod dawki przypominające, zresztą wzięłam jednodawkową "najmniej skuteczną" :D
      Francja ma inny scenariusz na 2022, Makaron-Zemmour, kowid zejdzie na daleki drugi plan :D

      Usuń
    3. Mła właśnie się doczytała że Johnson and Johnson załatwia sobie upadłość, he, he, he. Spoko nie po czepionkach ta akcja, to po zasypce dla niemowląt, która okazała się być rakotwórczym badziewiem. Robią stary numer typu podział firmy i przypisanie długów, w Europie by nie przeszedł bo zarząd odpowiada karnie, w Hameryce ujdzie. Najmniej skuteczna nie znaczy bezpieczna ( Gosia i zapalenie mięśnia sercowego ). Udawaj że nie wiesz co znaczy słowo buster jakby się mendycznie przypieprzali. Zemmour zupełnie nie moja bajka ale tak nie trawię Makaronu że chciałabym żeby któś tego glutena rozjechał w wyborach. Straszne. Co to srandemia z człowiekiem robi. ;-)

      Usuń
    4. Więc dlatego nie czytam, nie zaprzątam sobie głowy, mam wystarczająco własnych, przyziemnych problemów, a żeby od nich odpocząć odpalam głupi serial a nie zagłębiam się w spiskowe teorie dziejów.
      O szkodliwości leków w ogóle nie zapominam, nie łażę po lekarzach, w apteczce mam paracetamol i wit D. Szczepienia nie planowałam jak już wspomniałam, siła wyższa.
      Makarona nie bardzo ma kto rozjechać, do wyboru Marina albo oszołom, chyba muszę szybko wystąpić o obywatelstwo bo się przyczepi do mej niefrancuskości i pogoni a nie bardzo mam ochotę wracać 😝

      Usuń
    5. A mła jest najbardziej właśnie wkurzenna o swoją codzienność i przyziemność. Qurde, znowu się zaczyna - urzędniki masowo covidują lub grypują i mła znów się buja bo "koleżanki, która się tym zajmuje, nie ma". Jedno szczęście że w Pierdonkach i Lidlach mutanty covidoodporne pracujo bo ludziska żarła by nie mogli kupić. Temat wmuszania czepień jest dla mła jak płachta na byka, mnóstwo ludzi się poczepiło bo siła wyższa. Bo mają chorych rodziców, dzieci, mężów a tu wymogi. Obywatelstwo załatw bo ktokolwiek by się u Was na prezydenctwo nie załapał to może być różnie, wybór jest taki jak między dżumą a cholerą. Oszołoma mła nieco poczytała, nie jestem w stanie strawić prostych recept na skumplikowane problemy i to w takim sosie jeszcze zapodawanych, Marina to ruskie pieniąchy, natomiast Makaron to tylko marionetka i wiadomo jak będzie ( kierunek Austria, nie miej złudzeń - telefon Ci przypomni o doczepce prędzej niż później ). Nie wiem czy Cię to pocieszy ale w Priwisliańskim wcale nie jest lepiej, złodzieje i nieroby kontra cwaniaki i lenie. To jest dopiero kanał i to nie jakiś tam ściek podwórkowy, prawdziwy Canal Grande.

      Usuń
    6. My z musu wybralismy testy,dziecki nasze rownież. Czepionka niczego nie gwarantuje, a przy zluch wiatrach wręcz naprzeciwko, co zauwazam po probieżcach preparatu w bliskim otoczeniu, co tam mieli wrazego w organiźmie sie zaczęlo odzywać.

      Usuń
    7. Zapalenie śródbłonka naczyń, tak to się chyba nazywa, to jest to co powoduje postękiwania po czepionkach. U różnych różne, bo zdawa się że i technika podawania tych preparatów jest taka łubudu ( mało kto sprawdza czy się w naczynko igłą nie wchromolił ) jak i różne składy poszczególnych partii preparatów zapewniajo ludziom insze doznania.

      Usuń
  6. Zasłona bardzo oryginalna i świetnie się komponuje z poduchą :) Ambrowiec faktycznie nieładnie się zachowuje, nie przebarwiając się w porę, czy ambrowiec mnie słyszy ??! Ale taki też mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On mła się tylko raz jako tako wybarwił, było sucho i gorąco i kole grudnia on był pomarańczowo czerwonawy. Raz jeden jedyny. Poza tym był i jest głuchy!

      Usuń
    2. Jak kole grudnia to tyż piknie, akurat wpisał się kolorystycznie w okres okołokristmasowy :) A jak się nie zdąży przebarwić, to takie zielone liście opadają? Nie mam ambrowca w okolicy, raz tylko spotkałam jeden duży egzemplarz w winnicy w Górzykowie.

      Usuń
    3. Wcale ładnnie nie wyglądał jak przymroziło a później polało. Liście mu opadały zdecydowanie za wolno i wyglądał w nich jak sparzony szpinak trzeciej świeżości. Resztki tych zdechlaków uschły wiosną. Nie prezentował się wiosenną porą ekscytująco bo ambrowce przeca późno liście rozwijają. A wiesz, mła to sobie wyobrażała że on cały w czerwieniach będzie się jesiennił i to z sześć tyźni najmniej. Owszem, długo w liściach stoi ale co z tego kiedy one w zasadzie jakby zielone. :-/

      Usuń
  7. No czekamy na te wyniki jak na zbawienie. Wet dzisiaj nie dzwonił więc pewnie jutro. Dokładne te badania to czekam. Ważne żeby odkryli co to i co zadziałać konkretnie w to coś. Jak trzeba to operować. Cokolwiek.
    U mnie Mikołaj ma zamówienie, żeby mi się w stadzie uspokoiło. Dziecku znalazłam jakąś grę planszowa pod podusie. Koleżanka podesłała, że sklep za dwie dychy sprzedaje grę, która normalnie chodzi po 80. Więc chociaż tyle. On lubi logiczne zagadki więc jest w sam raz. Pod Choinkę będzie pluszowy renifer i książka Drzewo o słowiańskich demonach. Skromnie, ale ładnie się to prezentuje.
    Jedyne co to rodzicom i babci wezmę po prostu coś słodkiego. I skarpetki. Przynajmniej będzie praktycznie.
    Ja sobie listowe przytulaski szykuje ale czekam aż będę miała wizytę u ortopedy 7 grudnia to może coś gdzieś złapie. Nie dostałam pozwolenia na spacery po dworze od ortopedy to nie ma jak w sklepach sobie popatrzeć.

    Podziwiam, W kwiatki u was stoją - u Romany też. U mnie to nawet pranie z suszarki mdleje, bo cztery piętra nie są od dużej ilości prania ale dla kotów żeby wisieć i się atakować który wyżej wisi......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocurrku mła kompletuje dla Cię Mikołajki, jednakże myślę ze najbardziej to Ci się przydadzą prezenty pod tytułem Bilety NBP. Mikołaj zdawa sobie sprawę ile kosztują badania a ten rok jest dla Twojego stada cinżki. Najważniejsze że masz prezent dla Młodego, przeca to święta dla dzieciów. Kfiotki jeszcze stoją ale podejrzewam że asparagus był katowany. Pytanie przez kogo? Stawiam na Mrutiego, on lubi wchodzić na szafkę na której ustawione są doniczki. Na temat suszarki to ja lepiej zmilczę.

      Usuń
    2. Jest coś takiego jak suszarka na pranie. Taka maszyna z bębnem co się obraca, dmucha ciepłym powietrze i pranie schnie se ładnie. Ja się zastanawiam, gdyby tak zamiast włączać taką bardzo nieekologiczną maszynkę, wziąść i wrzucić do pralki z wypranym wkładem ze dwa koty, to pewnie by wyszło na to samo, i tyle prądu by się zaoszczędziło...
      Polecam pomysł kociarom.
      Napiszę, że u nas słonecznie oraz bezlistnie. Szroniasto.
      Pigwy dojrzewają w spokoju, a ja dojrzewam powolniej od nich do myśli o przeróbce onych.
      Tabaazo, wynaleź gdzieś maszynkę do drukowania tych wiesz których biletów i poślij Kocurro ze 3 kg makulatury. Ile z tego by było kg kociego żarcia...Można se marzyć.

      Usuń
    3. Moja pralka nie ma takiej funkcji nawet. Jak mi padła że trzy lata temu i widziałam ceny to wzięłam najprostsza mieszczaca 6 kg i będąca na promocji za 600 zł. Ale to wtedy był w stadzie spokój. Moja suszarka jest pionowa filmy Vileda kupiona na jakiej promce w euroagd :P poprzednia koty wykończyły dopiero po 7 latach :D ta nie wygląda tak źle jeszcze 😹 a stoi od stycznia... Bo ja suszarki nie składam. Nie ma jak. Jak nie Młody coś. To koty coś zarzygaja - o właśnie Chessur postanowił na kocyk......

      Usuń
    4. Tabazzo ja już siwieje na sama myśl tego minusa u Weta. Mefi kroplówka, Yuumi sraczka - zaniosłam wakacyjne - dali a nigdzie nie wyjeżdżam to poszło plus to co że zbiórki, potem znowu Mefi kroplówka i Jagusio kroplowka i dwie operacje. No i znowu liczenie ile zanieść i za Jagusia jeszcze muszę donieść na pewno cztery cyfry. A teraz Nikusia cały tydzień kroplówek i ekstra wzmacniacze i super badanie krwi na które czekam, plus obok oczywiście kichający Sherlock i ja już w panice obserwuje inne koty, bo mi słabo. A jeszcze małe rude wykastrować muszę, bo zacznie śpiewać, a ja tego chce uniknąć.
      Ogromnie dziękuję za pamięć o nas!!! Dla mnie paczki jakąkolwiek nawet taka kartka to jest wzrusz ogromny. I jak Romana nazywa ogromne przytulenie. A Młody uwielbia mi biegać po paczkomat, bo blisko bloku jest.
      No weta od 9 otwierają ale chyba wyniku jeszcze nie ma. Ciekawe...

      Mrutek grzeczny on pewnie uważa, że ten kwiotek w złym miejscu stoi. Może Matkie zakłóciłaś jego zen mrut

      Usuń
    5. Suszarka bębnowa nie tylko że nieekologiczna to jeszcze ubrania niszczy jak cholera. U mła tyż suszarka nieskładana bo ciągle cóś. Ale mła co i raz musi odnawiać zasoby bo moje bębny suszą praniw na całego a cinżkie są.;-) Mła przemyśli jak te bileciki drukować, myślę że nie tylko Kocurro by się przydał zapasik. Mła się cinżko zebrać do wysyłko bo mła nie lata przez pocztowo - paczkomatowe rejony, tam musi niestety podreptać. Mruti twierdzi że praktykuje sztukę ogrodniczą i przycina ząbkami czy formuje pokrój rośliny, mła się boi żeby nie zaczął się uczyć nawożenia. ;-) Kocurrku nie panikuj jeszcze, wyniki teraz mogo spływać z opóźnieniem. Trzymamy kciuki i pazurki, fluidy ślemy.

      Usuń
    6. Bojam sie ale jednak napisze, w razie co mnie Tabaaza wywali na zbity ryj:)) Ja jestem zakochana w suszarce od 37 lat milosciom trwalom i niezlomna. Pamietam jak 12 lat temu w czasie naszej wyprawy do Polski moja bratowa korzystajac z wolnego czasu kiedy my walesalismy sie po roznistych zakatkach kraju, ona wziela i zrobila mi przysluge piorac nasze ciuchy. Miedzy ciuchami byly rowniez dzinsy, ktore jak wrocilismy staly na bacznosc obok naszych walizek:))) No byly tak sztywne, ze ciezko je bylo zlamac zeby sie zmiescily do walizy. Na co moja bratowa stwierdzila "alez to mozna uprasowac" Wiem, mozna ale ja miedzy innymi za to kocham suszarke, ze wyzwolila mnie od znienawidzonego zelazka.
      No to se ulzylam a teraz robta ze mnom co kceta...

      Usuń
    7. Mła tyż nie kocha żelazka, ze wzajemnością, draństwo tylko kombinuje coby tu przypalić. Jednakże za suszarkami pralkowymi nie przepada. Cóż by koty na to powiedzieli że mła bezczelnie pościółkę w bębnie suszy. ;-) Ani poleżeć na nielegalu, ani ściągnąć i na podłodze wytytłać. No jakby to kocie życie miało bez możliwości rozrywek bieliźnianych wyglądać. ;-D

      Usuń
    8. I tak Tabaazo doszlysmy do mojej kolejnej tajemnicy. Ja sie kotow boje bardziej niz zelazka. Serio jeszcze kilka lat temu jak mieszkalismy w Astorii (dzielnica Queensu w NYC) to wszystkie okoliczne koty omijaly nasz dom szerokim lukiem bo wiedzialy, ze tu mieszka zla wiedzma:))
      A ja w tamtych czasach na widok kota dostawalam sraczki z padaczka i spitalalam z predkoscia swiatla.
      Teraz wies postanowila mnie oswoic z kociambrami i laza mi dookola chalupy one som odporne na moje syczenie, pokrzykiwanie i rzucanie klatwami.
      Uwierz mi probowalam, ale kociambry tylko staly z otwartymi dziobami i przygladaly sie jak to im czarownica odstawia teatr za darmoche. No to se dalam siana, siedze na ogrodzonym miskiterami patio, one lazo i se oboje nie wchodzimy w droge.
      Zelazko w tym domu obsluguje tylko Wspanialy, znaczy obecnie jako emeryt juz nie ma potrzeby, ale na moim blogu jest gdzies kopia notki z poprzedniego bloga pt. "Matka dzieciom, babka wnukom" gdzie opisalam moja przygode z zelazkiem.

      Usuń
    9. Mła napisze tak - one Cię mają za dużego i bardzo dziwnego kota. Jakby Cię miały za człowieka to im bardziej być mykała tym bardziej one byłyby namolne ( koty szczególnie garną się do takich uczulonych na kocie wydzieliny, są ocierki i wogle ). Natomiast przed dziwnym kotem czujo respekt i stąd mijanka. To że się przyglądały występom, hym... mła tyż by się przyglądała, tak już ma.;-) Spróbuj do nich pomiauczeć, z daleka i tak żeby wiedziały że zaraz zaznaczysz terytorium. Możesz sobie chodzić i pomiaukiwać pod nosem, jakby któś Cię na tym przyłapał to zawsze możesz oznajmić że to z ekscentryczności a nie ze strachu przed kotami.

      Usuń
  8. Ja sobie wypraszam wycieczki personalne w kierunku Łazanki! Ona nie jest gruba, tylko dobrze widoczna, o!
    Co by nie mówić, cała ta plandemia służy głównie temu, żeby nas za mordeczki chwycić i króciutko przy pyskach trzymać. Najgorzej, że wszyscy zaczepieni pałają świętym oburzeniem a tych niezaczepionych, że przez nas niby służba zdrowia leży i kwiczy, i ci społecznie użyteczni i odpowiedzialnie nie mają jak z niej korzystać. Zmarł mąż naszej koleżanki z pracy, w środę się czepił, w piątek stawił się na apel u św. Piotra. Zaczepeni oczywistej oczywistości zaprzeczają - koincydencja czasowa... Dlatego Taba ja nie jestem taką optymistką. To nie langsam, langsam, tylko przeciąganie liny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dolaczam do Psa bo lubie psy i zgadzam sie z tym co Pies pisze. Wlasnie u mnie "pod kluczykiem" napisalam jak to zmarla moja dawna sasiadka po boosterze. Dwie pierwsze dawki Pfizer i booster takoz. Kobieta miala 46 lat.
      Tez mam nadzieje, ze ludzie jak zobaczo, ze sie ich czepi co trzy miesionce to sie opamientajo ale mam powazne watpliwosci czy sie opamientajo po 4 boosterze czy dopiero po 48 czego ja z przyczyn naturalnych nie dozyje. Juz widze jak u mnie planuja nas wziac glodem... czuc to w powietrzu.

      Usuń
    2. U nas glodem i zakrecaniem kurków, dodstkowo wspomagajac sie ekosreko. Oszolom podpisal radosnie papiurek o zakazie sprzedszy aut spalinowych od 2035 r.

      Usuń
    3. Łazanka nie jest utyta tylko obła, utyty jest Pasiak ( dupka jest tak ciężka że ryczy coby go na stół wsadzać ). A co do srandemii, to kochane Szury, mła sądzi że w okolicach piątej dawki tylko najzatwardzialsi covidnianie będą sądzili że to dla ich dobra. Mła zatyka wprost bezczelność zarzundów, w naszym przypadku szczególnie bolesna bo mynister od ciężkiej choroby zachowuje się tak jakby stado kretynów obrabiał. Te opowiastki że to nie eksperyment a potem przyznanie że przeca czepionki się cały czas modyfikuje ( dlatego jedni dostajo sól fizjologiczno a insi preparaty o różnym składzie ) napełniają mła takim zażenowaniem jakby była świadkiem narżnięcia w salonie na szczególnie cenny dywan z Persji. Zniesmaczam się bo to jest tak tępe i prostackie że aż obraźliwe. A co do ludziów, niektórzy zaczepieni są w fazie wyparcia, inni majo wylane bo wierzo że któś za nich myśli o ich dobru, inni czujo się źle z zaczepieniem bo zostali przymuszeni przez tzw. okoliczności ( no bo jak masz dzieciaka w szpitalu to nie będziesz człowieku walczył o wolność naszą i waszą tylko się karnie zaczepisz żeby z dzieciakiem być ). Jednakże mła nie widzi możliwości czepień w kółko, w końcu ludziska będą mieli w dupie czepienia i obostrzenia a już widzę jak wojsko i policja pilnują np. milionów Niemiaszków, którzy sobie postanowili poświętować bez paszportów. Co im zrobią? Na razie to jest taka pełzająca obeszczeniowa rozgrywka, tu docisną, tam na chwilę odpuszczą. Mła tak sobie myśli że całkiem niespodziewanie dla wszystkich to właśnie w którejś z chwil odpuszczenia zarzundy dostaną z liścia, od pieniężnych którzy się zorientują czym im zagraża Wielki Reset. Każda rewolucja bowiem lubi mieć w menu własne dzieci. Co do głodu, my wychowanie w komunie poradzimy sobie, przez 50 lat mieliśmy tzw. alternatywną gospodarkę spożywki, gorzej z cywilizowanymi. Najgorzej będzie miało pokolenie trzech zwojów w mózgu, ci bez instrukcji ze społeczniaka mogą sobie rady nie dać. Przeca oni żyją głównie w sieci a nie w realu.

      Usuń
    4. J.juz nas wyposazył w piecyk naftowy, gaz w butli z palnikami na garnki, latarkę z,panelikiem slonecznym ,jak i ladowarke, a nie wiem co tam jeszcze, ma w zanadrzu.Ja poczynie zapasy spozywki, bo serio nic noe mam.

      Usuń
    5. Też nic nie mam :( kilka puszek tuńczyka ... Bo rzadko używam. Do sałatek na okazje tylko.
      Muszę zrobić listę survival

      Usuń
  9. No są wyniki. Trzustka i wątroba rozwalona. No jakiś kosmos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany Kocurrku! Nie wiem co napisać? Co na to dohtory?

      Usuń
    2. Szukają przyczyny. No ona nie miała.co takiego zjeść. Nie wiem co by musiała zjeść żeby tak się zatruć. Nawet nie mam w domu jakiejś ciężkiej chemii żeby ją używać. Nie mam nic takiego. :(

      Usuń
    3. Kocurek ona ma jeden parametr zdziwny, mła przejrzała i poszła szukać w necie co to. To wygląda na stan zapalny ale taki któremu dohtory muszo się dokładnie przyjrzeć bo etiologia może być różna. Na razie to ważne że kot je. A Ty się masz nie podłamywać! Zakaz jest, masz stado na wychowaniu + Młodego. My dla Was mruczymy, szczególnie dla Małej Dropiatej.

      Usuń
    4. Jutro Motylowa idzie rozmawiać na żywo. Szukam i oglądam cały dom. No nie widzę nic co mogłaby zjeść . Karma caly czas ta co zwykle. Smilla, puszki winstona, Smilli, Catessy - jak zawsze bo szlachta się nudzi. No nic więcej się nie daje im. Raz w miesiącu czasem surowy skrawek. Od kiedy jest Yuumi to nawet surowego nie ma. Nawet jak jajko mi upadnie to jest sprzątane papierem i wyrzucane w kibel. No jestem w szoku. Wet mówi żeby poszukać bo kolejny kot z trzustką. Dobra. Ale Mefi zachorował po zaklaczeniu całego jelita w wieku lat 10. Jaguś miał nowotwór. To nie widzę powodu łączenia tego...

      Usuń
    5. Kocurku, nie tylko karma, ale i gryzione zabawki. Tłuszcz, nie było przypadkiem tak, że Jumi naśladowała w napadach na patelnię? Ja nie wiem, coś może być. Zrezygnowałam kiedyś z suchej karmy jako podstawy bo nerki u Mikusia i Gucia, a karma opisana jako urinary. Z puszek produkowanych w Kożuszkach, bo alergie. Różne nazwy to były, ale producent jeden. Dawno już nie żyjący a prześwietny wet twierdził, że jedzenie dla stworków to jest w spożywczym. I tu ja poniosłam klęskę, może gdybym od samego początku gotowała... A tak to stanowczo wolą gotówce.

      Usuń
    6. No właśnie Nikusia to grzeczny kot. Ona nie chodzi nawet po blacie. Ona tylko kiełbaską jak jej zapach nie to raz w czas cieniutki plasterek. Raz w czas jak człowiek parówki ugotuje to malutki kawałek dostanie. Ale takie dosłownie 1 cm ukrojone. Wszystko i nie jedzą też inne koty - zatruta partia karmy? Ale to by mi chyba więcej niż jeden miał objawy. Dzisiaj Motylowa będzie rozmawiać. Jaguś nawet np mokrego nie jadł ani surowego. Nie ma wspólnego czegoś między nimi. A nie jest. Woda z poidełek. Bo Mefi jak zachorował to inna karmę jadły wtedy, bo Smilli nie znalazłam. Mefi jadł Sanabelle Bosch, bo wtedy taka zamawiałam. A puszki były wtedy jeszcze Felixa. Felixa wycofali to nosiłam im Winstona z rossmanna w plecaku. Puszki z zooplusa też zamawiałam ale ta puszka mokra to jest na śniadanie tylko na wszystkie głowy. 415 gram podzielone na 9 łebków.

      Usuń
    7. Czyli trzeba przyjąć, że jest to bardzo nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Ech, to by było pewnie za proste, wyeliminowanie szkodliwca. Pocieszające w tym to, że jeżeli jest to zbieg okoliczności, to więcej trzustkowców nie będzie, statystyka powinna być po Waszej stronie. Na wszelki wypadek bym odkłaczała malt-paste, albo czymś podobnym, no bo co? Tylko to zostaje jako profilaktyka. Ściskam serdecznie, fluiduję, myślę. Trzymaj się Kocurku❤️

      Usuń
    8. No Jaguś miał nowotwór i 12 lat więc ciężko go porównać do kotka lat 3. Mefisto się zaklaczyl pol roku po śmierci Amberka. Może on wtedy podupadł trochę bo układy w stadzie się zmieniały. On się wtedy zaklaczyl na amen co żeśmy cudem go odetkali. Bo on się ukrywał do póki prawie przytomności nie stracił. Pamiętam jak wczoraj jak z drgawkami u weta na kroplówce był. Myślałam że on nie przeżyje. Ale to było w 2019. Yhhh

      Usuń
  10. Dziewczyny jest dla nas ratunek.
    Dali drugi sezon Wielkiej na HBO go 🤩
    PS. Niki na kroplówce i zastrzykach ładnie je kurczaka. Więc relaksuje się jak każecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Relaksuj się, mła przeczytała wszystko co miała na temat takich ekscesów trzustkowych u kotów. Teraz wcale nie jest od tego mundrzejsza za to bardziej podejrzliwa wobec wszystkich karm. Dobrze że mła karmy to tak naprzemiennie z gotowanym no ale mła ma Małgoś, która garów pilnuje kiedy mła lata. Dobrze że już je, a Romi ma rację - odetchnij Kocurro bo zdaje się że kocią normę trzustkowych przypadłości to taką paroletnią obecnie wyrabiasz. Ech... Miłego odprężenia przy Wielikiej. :-)

      Usuń
    2. Wielka oglądam jak Młody zajęty, bo tam teksty lecą jak durne. Panią Krajewska czytam. Fajne to.

      Usuń
    3. Mła sobie załączyła, pierwsza seria podobała jej się bardziej ale w drugiej gra Gillian Anderson a mła uważa ze ona jaki wino - coraz lepsza z wiekiem.

      Usuń