wtorek, 19 listopada 2024

Codziennik - listopadowy ponurnik

Mła cóś nie ma dobrego nastroju, Szpagetka  rozlizuje sobie złośliwie strupy kiedy tylko mła spuści Najobrażeńszą z oczu a na włożenie kołnierza reaguje brakiem apetytu. Bez kołnierza to nie tyle je co żre. Ech... Od Ani Bzikowej przyszły bardzo smutne wieści o Agatce, u Romi i Kocurrka niepokojąca cisza a u Agniechy pojawili się złodzieje końskich ogonów, znaczy obrabowano Muszelkę. Mrutosław i Szpagetka  razem próbowali pobić madkę, bo za wolno żyr dawała - mam podrapka pod okiem, z kasą baaardzo tak se, bo rachunki, Tatuś krnąbrny i mam wrażenie że kombinuje żeby do dohtora na badania nie  iść a mła się nic nie chce robić. To ostatnie to cóś bez nazwy, nawet jak na mła. Jestem na etapie przewróciło się niech leży i naprawdę muszę się pozbierać zanim przywalą mła te przewrócone, niedokończone, zaniechane. W ramach postawienia siebie na nogi wykonywam nawet to czego nie powinnam o tej  porze roku robić, znaczy smażę owocki. Jabłka, gruszki, żurawina, której chcą się pozbyć ze sklepu - te klimaty. Ponieważ na dworze paskudnie, jakoś tak oblepiająco - wilgotnie - szaro to mła zostają oprócz porządków domowych, które cóś jej  nie pociągają, zabawy z miniaturkami i kloszem. Mła maluje  kolejne mebelki i przymierza się do urządzenia tzw. scenki pod kloszem.  Niestety  zabawy z miniaturkami nie cieszą mła tak jak sądziła że będą cieszyć. Mła ten stan zniechęcenia przypisuje kiepskiemu doświetleniu. Hym... im dalej mła brnie w kalendarz, tym więcej światła potrzebuje.

Gdyby  mła była prawdziwie bogatą kamienicznicą to spakowałaby koty i udała się do jakiej krainy wiecznej wiosny, na taką Maderę na  ten przykład, gdzie razem z przegrzecznymi kotami zażywałaby słoneczka w zielonym otoczeniu. Niestety ze  mła nie jest mylionerka  ani marszałek  Piłsudski, zamiast brykania z kotami na  Maderze  mła musi zadowolić się płaceniem rachunków, szarym  listopadowym oblepkiem, który sprawia że mła czuje się jak wiecznie ponury Kłapouchy, wysiadywaniem kaktusów przez Okularię, zaleganiem Sztaflika na świeżo wypranych  rzeczach dosychających na suszarce, niesubordynacjami Szpagetki i Mrutka. Mrok się pojawia szybko i mła natentychmiast  przy sztucznym świetle odechciewa się uprawiać  miniaturkowania.  Nie zrozumcie źle mojego narzekania, to nie jest tak że mła jest nieszczęśliwa czy coś, mła nie jest na tyle gupia żeby nie zdawać sobie sprawy że to nie  są prawdziwe problemy, mła tylko zwyczajnie  nie jest szczęśliwa. Po prostu takie niezadowolnienie w sobie mam, ponurość we mła narasta. Najchętniej zbudowałabym gawrę albo inne Posrywkowo i tam się udała na emigracje wewnętrzną, skoro ta  Madera odpada ze względów oczywistych.

Zdjęć malutko bo wszystko domówki i co tu focić. No, może kogo to jest ale są niedobre te kogosie i nie zamierzam ich zdejmować i promocyjnie umieszczać na blogim. Nie za ten numer z podrapaniem młowej facjaty! W Muzyczniku stareńka piosenka Santorki, pieśń łowczyni, taka półgrożąca he, he, he, tak do głowy mła przyszła po  ostatnim pisaniu z Kitty.

2 komentarze:

  1. No masz, a ja zajrzałam o tych z poprzedniego postu coś napisać...
    Bo mam takie w okolicy. Między innymi żona pana S. tego od kleru. Ona i jej dwór. Dwór to taka jakby elyta miasteczkowa. Coż one wyrabiajo, ale mogą, bo dzieci odchowane, ustawione, kasa jest, czas jest...
    Jak moja babka mówiła: słuszać hadko...
    Ty to tak ogarnęłaś szerzej, a ja mam na poligonie :) Ostatnio jedna z nich przyszła do mnie i prosi coś innego niż zwykle. Coś dla odpoczynku. Normalnie czyta panią Kopińską "Z nienawiści do kobiet" i wszelkie tego typu wariacje. Dałam polską obyczajową, nie głupią ale nie za ciężką. Przyniosła i powiedziała, że czytać się nie da. Powiedziałam, że to czytają kobiety, którym ona tak dzielnie pomaga. Nie chce ich poznać? Aż ją strząsnęło i powiedziała, że nie potrzebuje.
    Wzięła coś z nienawiścią i poszła ;DDD
    I tak toczymy się jak pijani przez świat. A ja wiem, że ona swojej mamy nie szanuje, bo słaba była i ojciec dominował. Sama mi powiedziała kiedyś, biedna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, za szybko enter :) chciałam jeszcze napisać, że spadek mocy w listopadzie mają wszyscy, co nie pomoże wcale :) Ale to na pewno przejdzie i to jest fakt. Może potrzeba kocyka i kakałka? I zdjęcia z barków ciężarów świata, na chwilę?
      No i kotostwo trzeba ustawić, bo rękę która karmi całować trza!

      Usuń