sobota, 5 kwietnia 2025

Weekendownik zalatany i narzekliwy

Mła się cieszy kwitnieniem magnolek póki może, prognozy nie pozostawiają złudzeń - jeszcze troszkę a tepale magnolek będą miały mało ciekawy coolor zaparzonej dwa dni temu  herbaty. Ulubiona magnolka naszych kotów, ta od zalegania w słoneczne dni, wygląda w tym roku zjawiskowo. Mła chcąc się tym kwitnieniem nacieszyć jeszcze bardziej, nieco z magnolki uszczknęła i postawiła sobie doma, znaczy na stole w kuchni, z którego w tej chwili ulatują wonie bynajmniej niekuchenne, bo słodko a delikatnie pachnące magnolki to nie jedyne stołowe kwitnienie. Mła przyniosła z ogrodu sporo zielonego, postraszona tą zmianą pogody na zimową. Pan Dzidek pociesza mła że może ci od prognoz się pomylą ale ponieważ mła ostatnio obrywa od losu, to cóś słabo wierząca w dobry obrót spraw. 

Jestem potwornie zmęczona, za dużo tego wszystkiego na mła. Muszę odpocząć jak najszybciej, bo inaczej to się źle dla mła skończy. Nie wiem co gorsze, to że mła psychika siada, czy że fizycznie jakaś taka niewydolna. Stawiam na główkę, nie na ciałko. Głową u mła trza się zająć to ciałko się dostosuje. Mła ma wrażenie że z główko będzie troszki ciężej dojść do ładu niż z samym ciałkiem, bo u mła się zalęgły wierzgnięte myśli, które tak naprawdę są strasznie gupie. Wicie rozumicie, przemyślenia typu - Dlaczego wszystko spada na mnie? Mła sobie zdawa sprawę z tego że takie myślenie to kretynizm, ludziom przydarzają się o wiele gorsze historie niż te, które są udziałem mła. Szpagetka odeszła po długim, kocim życiu, kochana do granic bałwochwalstwa, Pasiak raczej wybrał nowy dom a nie zginął, ludzie którzy opuścili mła na zawsze żyli długo i przeważnie szczęśliwie, niesprawność Pana Dzidka jest z tych do wyćwiczenia, mła jest w miarę zdrowa. Obiektywnie to nie jest źle.

Obiektywnie tak, subiektywnie mła czuje że jest dodupnie. Potyczki z systemem opieki zdrowotnej nie wpływają na mła optymistycznie, dla Pana Dzidka rehab poszpitalny na NFZ najwcześniej w czerwcu bądź lipcu i to po wykłóceniu się, trzeba myśleć o prywatnym rehabilitancie albo o prywatnym  leczeniu szpitalnym na oddziale rehabilitacyjnym. Bo po tych miesiącach czekania na rehab, to nie będzie już czego rehabilitować, takie sprawy jak stawianie pacjenta na nogi robi się prędko. Szczerze pisząc to mła nie przyjmuje do wiadomości że w systemie za mało kasy, za mało to jest lekarzy i dobrze wyszkolonego personelu średniego. Na temat jakości wykształcenia młodszego wiekiem personelu mła się nie będzie wypowiadać, bo sama by się mogła rychło stać pacjentką oddziału udarowego. No ale czego wymagać od ludzi, którzy krojenie sekcyjne człowieka oglądają na ekranach monitorów? Niestety mła jeszcze potyczki z  tym naszym systemem zdrowotności powszechnej czekają. Ech...

Paskudnie że pogoda zimowa wraca, mła znika wraz z nadejściem chłodów możliwość podładowania baterii w ogrodzie.  Ogród działał na mła odstresowująco, mimo zaniedbań młowych względem niego, jakby wszystko jest w nim na swoim miejscu. Chałupa mła takowego odprężenia nie zapewnia, mła nie jest się w stanie odstresować w domu w takim stopniu w jakim jest w stanie zrobić to w ogrodzie. Liczenia na podładowanie baterii kotami raczej nie wchodzi w rachubę, koty  jeszcze na mła obrażone, choć jesteśmy po pierwszych mizianiach. Mrutek ogólnie zdystansowany, Sztaflik całymi dniami poza domem i śpiąca nocami w szafie. Okularia wybyła niemal na całą dobę, za to Ryjek stale denerwująco i szkodliwie  towarzyszący, najrzydziurny i upierdliwy do nieprzytomności. Ryjkowa nachalność nie dotyczy jedynie mła. Ostatnio przymilał się do roweru Pana Listowego, samego Pana Listowego olał ale o rower było ocieranie z tych namiętnych.

Marzę o wakacjach, o szybkim wyjeździe podczas którego jedynym zmartwieniem mła będzie to,  co by chciała dzisiaj zwiedzać i co pochłonąć na obiadek. O ciepełku wiosennym, o pięknych widokach i jedzonku innym niż to codzienne. O morzu niebiewskim i niebie bezchmurnym, o egzotycznych zapachach, wąskich kanionach uliczek otoczonych wiekowymi budynkami. Widzę siebie w stanie ćwierćobnażonym pokonującą w klapkach drogę na rybny targ i tak całkiem przypadkiem przechodzącą w pobliżu lodziarni albo cukierni. Hym... zaraz mam wizję własnej osoby wyłażącej z tych przybytków z absolutnie nietuczącą za to bardzo solidną porcją lodów pistacjowych albo mrożonego kremu z limoncello. Krótko pisząc południa Europy mła trzeba dla szybkiego podreperowanie duszy. Zdjecia dziś ogrodowe a Muzycznik wysoce artystyczny - Pani Ewa z Panem Zbyszkiem. Za oknem właśnie pada śnieg.


12 komentarzy:

  1. U nas dziś wiatr przewiewa chmury z ogromną prędkością. Około 9.30 była śnieżyca z grzmotami i błyskawicami. Nie można powiedzieć, że padał śnieg, bo po prostu wściekle duło, zrobiło się biało, potem wyszło słońce, trochę się wszystko podtopiło, a potem znów śnieżyca, ale mniejsza. Padało jeszcze kilka razy, na przemian z przejaśnieniami. Teraz akurat słońce, ale już jakieś chmury lecą.
    Muzycznik cudny. I jacy oni młodzi oboje! Byłam w wieku młodzieńczym na koncercie Ewy Demarczyk, była wtedy starsza tak z 15 lat. Podśpiewywałam sobie pod nosem "Pocałunki", "Groszki i róże", "Grande Valse Brillante" i inne takie, bo wszystko wtedy znałam na pamięć i jeszcze pamiętam. Ale największe wrażenie zrobiła na mnie "Cyganka", która, nota bene, do podśpiewywania się nie nadaje. Dziś, słuchając utworu w Muzyczniku, miałam dreszcze od czubka głowy po łydki.
    Terminy rehabilitacji są wręcz abstrakcyjne, to nie leczenie, tylko odhaczanie, że jednak coś się zrobiło.
    Niech Ci się te wakacje przydarzą jak najszybciej, bo Ci się po prostu należą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimno i to tak jakoś bardziej zimno niż zimą, może przez te ciepłą nad miarę wczesną wiosnę? Ewa Demarczyk i Zbigniew Wodecki wielkimi artystami byli i już! O rehabie nawet mła się pisać nie chce, zaczęłam tańczyć z Panem Dzidkiem czaczę przy chodziku. Jesteśmy po krokach podstawowych - przód, tył. Mła i duży, zwalisty facet. Taa...

      Usuń
    2. Super! Taniec to świetna ogólnorozwojówka, tak trzymać :)

      Usuń
    3. Żal mi go, ciężko mu idzie, mła się drze żeby go utrzymać w uważności a on biedny po tych ćwiczeniach tak zmęczony że zasypia w kwadrans. No ale sam już się jest w stanie podnieść i nawet jakieś kroki robi. Niewesoło to jednak wygląda.

      Usuń
  2. Tabazo, zbieram się i zbieram żeby napisać o współodczuwaniu, myślałam, że już dam radę napisać Ci jak całą sobą wiem co czujesz bo parę dni przed Szpagetką odeszła moja Kochana Muszelka...... myślałam, że może już dam radę opisać ten czas rozstawania...po przecież wielu, wielu dobrych latach.... że napiszę jaka była, jak nam razem było.....że opiszę to długie pożegnanie... ale wciąż nie mogę, nie potrafię..... Żle mi bardzo i bardzo bardzo boli........... Znamy się tylko tu ale wyobraż sobie, że po prostu trzymam Cię teraz za
    rękę.... bo i mnie to jest potrzebne.....
    Rabarbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rabarbarku, jak mła Ciebie rozumie! Niby powierzchnia się wygładziła ale pod tą powierzchnią wiry smutku człeka wciągają. Agniecha napisała że serce ma możliwość odrastania, mła zauważyła z przerażeniem że u niej ta zdolność zaczęła zanikać, Ryjek będzie moim ostatnim zwierzątkiem. Mła się stara cieszyć głupotami i zajmować życiem, nawet bzdurami w wykonie polityków ale to jest z musu własnego. To co teraz mła dopadło w związku z odejściem Szpagetki to anhedonia w najczystszej postaci, mła działa jak z automatu ale uczuciowo jest wyprana, wyżęta i powieszona. To zresztą dotyczy nie tylko pozytywnych uczuć, mła wnerw na szpitalne numery był taki zimny, jakby mła sama odbębniała procedurę. Ech... Myślę bardzo, bardzo Tobie i o Muszelce.

      Usuń
    2. A we mnie się tłucze taki fragment śpiewany kiedyś przez Zembatego
      "A teraz trzeba zacząć
      Rozłączać się po trochu
      Twe oczy posmutniały
      Nie wolno się żegnać
      W ten sposób.... "
      .........
      Rabarbara

      Usuń
    3. Nie wolno, w żaden sposób. Są takie puste miejsca, które się już po prostu nie wypełnią. Mła jest tego świadoma i mimo że wie że trzeba do przodu, że po trochu każdego dnia się oddala, to jej to świadomości jakoś nie przytępia. Za dużo było tych odejść, za dużo jest pustych miejsc, za dużo już mła po tamtej stronie. Gdyby mła była mniej uczuciowa, mniej się wiązała to byłoby łatwiej ale mła jest jaka jest, tak ją ukształtowali w latach 0 - 3 i mła nic na to nie poradzi. Ech... bardzo mła ubyło, miała odchudzać ciało a odchudziło jej duszę. :-/

      Usuń
  3. Kryzys jakiś jedzeniowy dzisiaj u Aleksa. Ale za to chyba Myszerek lepiej. Śnieg u nas padał. Mróz w nocy. Masakra 😵

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki za Alexa, może to spadek samopoczucia związany z pogodą. Dobrze że Myszce się poprawia. Trzymaj się Kocurrku, niech stadko zdrowieje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie dziwię Ci się. Ja tak w styczniu miałam i lutym. Pooperacyjnie. Teraz można się choć ubrać i iść róże ciąć, a w lutym doopa. Ja joguję. Na tyle mnie tylko stać. Pewne ruchy te podstawowe to nawet rehabilitacyjne są.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech... Pan Dzidek ma cel - samodzielnie powędrować do kibelka. Joga u niego raczej odpada, zostają motywujące wrzaski mła. Dziś szczęśliwy, bo udało mu się przy mojej pomocy umyć. Golił się własną ręką, więc o ręce jestem spoko. Gorzej z chodzeniem. Współczuwam ja Tobie tych pooperacyjnych "radości".

    OdpowiedzUsuń