niedziela, 28 września 2014

Puszek

Nie ma już z nami ciotczynego Puszka. Choróbsko podstępne, długo nie dające objawów go zabrało. Kochaliśmy Puszka, mimo tego że charakter miał bandycki - absolutnie niewłaściwy stosunek do kotów ( z jednym wyjątkiem - Puszek uwielbiał Danka ), nogawek listonosza i psiego sąsiedztwa. W domu rzecz jasna niby anioł i najposłuszniejszy pies świata. Domowych imion miał bez liku - Puszkor, Ścierwek, Bońkowaty, Puniek, Pusiu - wszystkie używane naprzemiennie, zależnie od charakteru puszkowych występów. Był z nami ponad dziesięć lat, liczyliśmy że będzie jeszcze długo. Puste ulubione miejsce przesiadywania, czyli parapet wewnętrzny ciotczynego okna, robi teraz przygnębiające wrażenie. Koty wyczuwają jak mocno jest nie halo. Lalek, który zazwyczaj bezczelnie podchodził do drzwi ciotczynych apartamentów ( jako jedyny z kotów nic sobie z Puszkowych poszczekiwań nie robił, bo wywalczył swego czasu w potyczce z Puszkiem tyle puszkowego szacunku, że piesek udawał w razie kontaktu z Lalim że go nie widzi ), teraz siedzi jak przyklejony na dole i ani myśli wyprawiać się na pięterko. Poza tym jest przygnębiająco cicho. Od pewnego czasu Puszek nie jazgotał już tak wesolutko na sąsiadów i wściekle na listonosza. Przyznam się że właśnie ten brak zwykłej ilości poszczekiwań nasuwał mi czarne myśli w czasie choroby Puszka, nie dzieliłam się nimi z Ciotką żeby jej nie dobijać. Teraz ta cisza zrobiła się niemal absolutna i jest po prostu okropna. Sąsiedztwo wspomina Puszka mile, mimo pamiętnych występów i bójek z innymi psami. Psiarze tylko zatroskani patrzą na swoich pupili przeliczając ile to jeszcze możliwych lat spędzonych razem przed nimi. Smutno nam i pusto.

2 komentarze: