poniedziałek, 5 września 2016

Tour de Tajoj - kraina zapomnianych dworków - część pierwsza

"Na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju,
 stał dwór szlachecki, z drzewa lecz podmurowany;
 Świeciły się z daleka pobielane ściany..."

Było, minęło i już nie wróci. Zostały tylko reminiscencje w architekturze domków jednorodzinnych - kolumienki rachityczne, dachy naczółkowe, jakieś podejrzane pseudobelkowania na podwieszanych sufitach. Prawdziwych dworków szlacheckich normalnie użytkowanych już prawie nie ma. Zmiotła je historia - na terenie dawnego zaboru rosyjskiego zanikanie dworków zaczęło się  po powstaniu listopadowym, wraz z konfiskatami mienia powstańców przez władze carskie, na terenie zaboru austriackiego dworkom nie przysłużyła się rabacja a w bogatej Wielkopolsce drewniane dworki zastępowano murowanymi pałacykami. Dwie wojny światowe, pięćdziesiąt lat komuny - cud że w ogóle się jeszcze coś  ostało i funkcjonuje. Tym bardziej że budownictwo drewniane jest bardziej niż to murowane narażone na  nadgryzanie zębem czasu. Wędrując po wschodnim  Mazowszu i południowym  Podlasiu, w rejonie gdzie nie szaleją deweloperzy, można  się jeszcze natknąć na prawdziwe dwory, także takie pozostające w prywatnych rękach.

Baczki - ukryta perełka

Do Baczek ( Baczków? ) zawędrowałyśmy za sprawą Mamelona - dziadek M. urodził się w Baczkach. W sąsiedniej  Łopiance poznał babcię F. ( choć wszyscy F. to naprawdę z Brzózek,  zaścianek to chyba kiedyś był ),  z  tego poznania  wzięła się  Krysia a później Krysi się uplingnęła Mamelon. Stąd pewnie pociąg Mamelona do różnych zapiekanych potraw ( ziemniaczek,+ miąsko, piekarnik - te klimaty ).  Do odwiedzenia Baczek ( Baczków ) dodatkowo zachęciły nas fotki wystawiane w pałacu w Korczewie, starodrzew i staorobudów z rejonu  był prezentowany. No, nie zawiedliśmy się,  sfocone dworki stoją tam gdzie miały stać, starczo skrzypiąc jeszcze trwają.
Dworek z miejscowości zaczynającej się na literę B ( nie wiem jak tę nazwę odmieniać, znaczy jak robią to miejscowi, bo Mamelon to może już odmieniać po łódzku ) prawdziwa staroć z  polowy XVIII wieku.





Budynek dworu zbudowany z  bali szalowanych deskami, z wysokim dachem naczółkowym ( kiedyś był gont teraz niestety eternit )  i wejściem głównym z drewnianym gankiem, dodanym w 1827 roku, przez ostatnie 200 lat  nie uległ solidniejszej  przebudowie. Właściciele się zmieniali  a on tak sobie trwa bezzmiennie. Powód prozaiczny - kasy brakowało i dworek już przed drugą wojną światową  "robił" za letnisko dla mieszkańców  Warszawy. Teraz też "robi",  jak  ktoś ma ochotę na  pomieszkanie w prawdziwym starym dworku to może wynająć pokoje. Kuchnia domowa w pakiecie, a za tzw. potrzebą to w sposób XX - wieczny - żadnych sławojek, normalny kibelek z łazienką w domu. Wypoczynek raczej dla tych którym dyskoteki i smażalki  nie są koniecznie do  szczęścia potrzebne. Docenią za to dworkowe otoczenie. Niedaleko  dworu znajduje się  zabytkowy, murowany lamus. Wieść  niesie  że w XVII wieku  mieściła się tam  kaplica ariańska. Obecny budynek jednak pochodzi z XVIII wieku, z czasów kiedy arianie byli już tylko wspomnieniem. No chyba że prawdą jest że zbór, czy też  zborek był tajny.  Jak było trudno dziś dociec, tym bardziej że dochodzą  jeszcze  opowieści jak to po arianach w lamusie zalęgli się masoni ( pięcioramienna gwiazda umieszczona  na drzwiach ) i tunel został pomiędzy dworkiem a lamusem wybudowany. Coś ponoć jest na rzeczy, bo drzewa nie chcą rosnąć na pasie ziemi pomiędzy oboma budynkami i krety kopców tam nie robią. Tajemnica znaczy! Kolejną tajemniczą sprawą jest jak to z parkiem dworskim było -  tadam, tadam, kształtować miał go sam Richard Mique! Tak, tak, facet który stworzył dla Marie Antoinette Le Hameau de la Reine. Jakim cudem ktoś kto dwukrotnie odmówił markizowi de Marigny, bratu osławionej i w swym czasie wszechmocnej madame de Pompadour tworzył aleje parkowe na zapadłej polskiej  wiosce? - oj, tajemnica Mundialu. Jedyne co przychodzi na myśl to  czas kiedy Mique pracował jako  premiere architecte dla króla polskiego i  księcia lotaryńskiego Stanisława Leszczyńskiego. Później być nie mogło, bo z królewskimi zamówieniami z Wersalu miał dość  roboty, a w czasie  Rewolucji  Francuskiej, zamiast  zwiać za granicę,  ten ulubiony architekt Marie Antoinette postanowił wziąć udział w spisku mającym na celu uwolnienie królowej Francji. Skończyło się to tak że wraz z synem wylądował na gilotynie i "narodowa brzytwa" zakończyła ich życie na trzy tygodnie przed upadkiem Robespierra i końcem wielkiego terroru. No, ale gdzieś się uplingło że Mique ogród tworzył.  Może to zbieżność nazwisk ( ha, wszystkie  Francuzy takie same, trudno rozróżnialne, stara sarmacka prawda ), a może jakaś zupełnie inna historia się za tym projektanctwem francuskim kryje. Dwór w Baczkach to prawdziwy  tajemniczy dwór. Tym bardziej godny zobaczenia, a po parku naprawdę warto  się przejść, człowiek  wręcz się potyka o pomniki przyrody!

A teraz na powszechne  życzenie czytających ( szczególnie wielbicielek hym... tego... męskich w wyrazie kształtów, he, he ) słynny Menhir z Korczewa. Paście oczęta  do woli!

6 komentarzy:

  1. Piękny ten dwór! Nawet eternit mu bardzo nie zaszkodził. Jaka to szkoda, że ta typowo polska architektura odchodzi w zapomnienie. Ile to miało wdzięku i urody... Żal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie w utrzymaniu pieniędzochłonne, he, he. Mieć budynek wpisany do rejestru zabytków to kara za grzechy! Ale urodny dworek jest, temu nikt nie przeczy.:-)

      Usuń
  2. PIĘKNY ten dwór! Bym sobie tam chętnie pomieszkała i to nie tylko weekendowo :)
    No i Menhir też niczego ;) Jest na czym oko powiesić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że piękny, tylko zimą zasypany. Odśnieżać aleję dworską żeby do miasta na zakupy pojechać - czysta poezja, he, he. Dobrze że wilcy pod okienka nie podłażą ( jeszcze ). Jak Twoje kociambry, moje w kratkę.

      Usuń
    2. No i me piękne marzenia rozwiały sie jak śnieżny puch ;)
      Tfu, tfu żeby nie zapeszyć- z Groszkiem chyba wychodzimy na prostą, ale było niewesoło.

      Usuń
    3. Ufff!. My nadal smarujemy i zakrapiamy oczka - teraz będzie dwa dni przerwy i zmiana leków. Ze zwierzakami jak z dziećmi, "choroby wieku kocięcego", dłuuuugo trwające...;-) Na szczęście zwierz kot regenerujący się jest.:-)

      Usuń