wtorek, 12 czerwca 2018

Z nieba żar na Suchej Żwirowej kwiatów czar

Gdyby nie paskudna, dziwna zima ( dlaczego nasze zimy muszą być takie wredne? ) to na Suchej - Żwirowej powinien zaczynać się lawendowy  festiwal. Niestety jest jak jest, jak to swego czasu śpiewały niejakie siostry Panas ( pewnie  mało kto to ten przebój pamięta  bo ja ledwie pamiętam ). No niestety, z lawendowych pól nici, co nie  oznacza  że totalnie lawendy wymiotło. Są, wiele  fajnych odmian przetrwało, głównie te sadzone dwa lata temu i wcześniej.  Zeszłoroczne sadzonki lawendowe, mimo tego że kupione i wsadzone na początku  ogrodowego sezonu okazały się zbyt słabe.  Hym... w naszym  klimacie lepiej  jak sadzona lawenda nie jest zbyt młoda i podpędzona w szklarni. I nie ma tu specjalnie znaczenia  czy to lawenda czy lawandyna, młodziutkie rośliny nawet jak spędzą cały sezon w gruncie zimą mają kłopoty.  Nie ma zmiłuj, trza sadzić starsze egzemplarze albo wymodlić zimę ze śnieżną okrywą, niezbyt niskimi temperaturami i trwającą tyle ile zima trwać powinna.  A potem jeszcze najlepiej domodlić  brak wiosennych przymrozków! Kiedy za główną atrakcję rabaty zaczął robić chabrowo kwitnący przetacznik siwy Veronica incana zatęskniło mi się za siwymi listkami zdechłych lawend i podjudzana przez Mamelona bezmyślnie  rzuciłam się w  wir netowych zakupów.  Taa... a tak się zaklinałam, tak ćwierkałam że może jednak cóś  inszego posadzę a wystarczyła pierwsza zakwitająca lawenda i kolorek przetacznikowych kwiatów i siwizna listków żebym znów miała pomysły na nasadzenia z lawendą.  No nie moja winna  że w upalne dni mnie się w głowie śródziemnomorskie marzonka lęgną.




Teraz zastanawiam się co  otrzymam i  jakie akcje z okrywaniem roślin czekają mnie zimą. Radosne sadzenie latem a potem zimowy stres. A  Wielki  Pogodowy tak jakoś głupio pogodą ostatnio zarządza  że wiosny  i  lata mamy jak w  jakiej Prowansji za to zimy  z mroźnymi pozdrowieniami z Syberii.  Tylko w zeszłym roku było w miarę mokro ale za to wiosną długo zimno.  No i co tu sadzić żeby taką huśtawkę auralną przechytrzyć? Niby wiem - rośliny prerii i stepów, one znoszą bardzo  mroźne zimy i bardzo gorące lata.  Niektóre to nawet niewielką ilość opadów znoszą. No to są jeżówki i preriowe trawy, przetacznikowce i krwawniki, krwawnice, sedumki  i żeleźniaki. W zasadzie to baaardzo książkowo i prawilno.




Tylko że one wszystkie schowają  się przed mroźną zimą pod ziemię, jak na przyzwoite rośliny  prerii i stepów przystało. Znaczy mumie niby zostają ale nie wszystkie  są trwałe i ozdobne. A ja mam  takie mało racjonalne oczekiwanie że zimową porą nie będę oglądała rozmoczonych i rozwalonych traw tylko pooglądam sobie zimową kompozycję z roślin zachowujących jakiś  kształt i tworzących przyjemną dla oka strukturę nasadzeń.  No i co? Szałwia lekarska,  lawenda, solidnie rozrośnięta perowskia robią za tło  dla mumii  sedumków czy jeżówek, szczerze pisząc  cóś nie wyobrażam sobie  mojego  podwórka  bez  krzewinek czy tam inszych półkrzewów. Uprawa półkrzewów to w naszym klimacie tzw. stresor, zimą wiecznie uprawiam pogodę, zupełnie jak ogrodnik  o którym pisał  Hašek.




Na szczęście lawendową posuchę pięknie wynagrodził kwitnący rozchodnik biały Sedum album. To skromna roślinka, bardzo przeze mnie lubiana za zadarnianie gleby na Suchej - Żwirowej. Dużo słońca,  w miarę przepuszczalne podłoże i jazda! Jest parę odmian tego rozchodnika o różnych barwach liści - 'Coral Carpet' uprawiana w pełnym słońcu cieszy oko  jak mało który  niski rozchodnik, 'Murale' wpada bardziej w zielono - miedziane tony, 'Laconicum' rośnie bardzo bujnie, jej liście mają sporo czerwieni, za to  'Micranthum  Chloroticum' jest niziutka, drobniutka, mało ekspansywna i  szaro - zielona.  Można wybierać kolorek na   dywan, he, he.


6 komentarzy:

  1. Jestem bo przyszłam ale nie ma mnie bo nie mogę nic przeczytać tak jestem zmęczona, ale chociaż pozdrowienia zostawiam :)
    jutro z poranną herbatką będę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam jutro zalatanie :-/, zmęczenia współczuwam.

      Usuń
    2. Rozchodniki rzeczywiście spełniają te wymagania - pięknie kwitną i zimą też je widać. Podobnie jak Ty również szukam czegoś ,,dla oka" zimową porą. U mnie dość dobrze sprawdzają się michałki/marcinki i różnego rodzaju trawy. Ale to wciąż mało. Z lawendą miałam dwie... trzy... próby zaprzyjaźnienia się i dałam sobie spokój, może gdyby zaiskrzyło między nami to próbowałabym dalej ale tak się nie stało. A ja dzisiaj od raza markotna jestem (może to z przemęczenia psychicznego) że to już prawie połowa czerwca jest :/ A przecież dopiero co sie zaczął, przecież dopiero co zaczęła się wiosna! A tu... moja głowa jest przepełniona jakimiś bzdurami i dlatego nie mogę nacieszyć się tym co właściwe :)
      pozdrawiam :D

      Usuń
    3. Jeżeli w mieście niektórym lawendom zdarza się wylecieć zimą to co dopiero w warunkach wiejskich. Temperatura w miastach zawsze jest o jakieś dwa stopnie wyższa, wiatry wyhamowują i w ogóle insza inszość meteorologiczna. Lepiej stawiać na rozchodnik. Agatku jeżeli wszyscy zdrowi to co z tego że połowa czerwca, lato przed nami :-) Nie martw się tym co od Ciebie nie jest zależne, niestety mamy kupę inszych zmartwień z którymi trza nam żyć więc starajmy znaleźć się jaśniejszą stronę tego co od nas niezależne na ten przykład przemijania zbyt szybkiego.;-) No pędzi, pędzi ale za to lato zaraz będzie!

      Usuń
    4. a po lecie... a po...
      Masz rację, można by pomyśleć, że mam za mało zmartwień. Jest ich od licha i może właśnie dlatego tak patrzę jak to wszystko leci, a ja zamiast doczekać się czasu na to co bym chciała wciąż ślęczę przy tych niechcianych? Sorki, tak jakoś mi się melancholijnie zrobiło. Zimą wymyśliłam sobie rabatę z rozchodników ale nie mam kiedy do niej się zabrać... dziś znów jestem zmęczona... muszę się zebrać w sobie i badania porobić bo coś jest nie tak... ale może to te upały i mój wiek? Obaczym...
      Uścisków moc przesyłam i powiem Ci, że piękny masz ogród nawet jeśli Ty sama widzisz go inaczej :D

      Usuń
    5. Przychodzi taki czas że nas życie z "łobowiązkami" męczy, to znak że czas na odpoczynek. Tego ciałka z duszą ( lub bez ) oszukać się nie da, po prostu trzeba zająć się sobą. Badania nie zaszkodzą ale myślę że najwyższy czas na wakacje jakieś czy cóś. I trochę oddechu. :-)
      Mój ogród to obecnie w większości chynch ( być może nadal z ukrytym w nim lejonkiem, straż ćwierkała ale odpowiadała jej cisza więc stwierdzili że jakby co to lejonek nie jest narażony na niebezpieczeństwo - w przeciwieństwie do moich host;-) - a oni jeszcze wrócą ). Ja trochę zachorzałam, więc chynch się szybko nie zmniejszy.

      Usuń